Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Andzelika*22*1986

zniewolona przez ojca-poradzcie co robic

Polecane posty

Gość andzelika*22*1986
tak chłopak wie, ale nie mogę narzazie u niego zamieszkać bo mieszka z rodzicami w sumie maja duży dom ale jego rodzice nie akceptują mieszkania bez ślubu a ślubu nie możemy wziąć bo wówczas stracę rentę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie Justyna, przepraszam, ale czy ty dziewucho czytać nie umiesz? ojciec autorki NIE JEST niedołężny!!!! po prostu MU SIĘ NIE CHCE!!! co to jest kurwa za filozofia podgrzać obiad czy naczynia zmyć??? to jest najzwyczajniejsze WYKORZYSTYWANIE dziewczyny! tak się zachowuje OJCIEC? ona ma zrezygnować ze swojego życia, szczęścia, przyszłości, bo tatuś lubi sobie pałę zalać? ma zrezygnować z pracy, małżeństwa i dzieci, bo tatusiowi będzie niewygodnie ruszyć dupę i zrobić koło siebie? OJCIEC według ciebie zabrania córce wyjazdu do pracy? nabrania doświadczenia, ułożenia sobie życia? to jest OJCIEC? bo dla mnie to jest dawca nasienia, nic więcej. ON JEST DOROSŁY, SAMODZIELNY, a ona NIC MU NIE JEST WINNA. i powinna się ratować. bo jeśli nie, ocknie się po jego śmierci jako samotna, zgorzkniała czterdziestoparolatka. i przepraszam, kto się NIĄ zajmie wtedy? przecież dzieci mieć nie będzie, bo poświęci swoją przyszłość dla alkoholika-despoty! zajebiście życzysz dziewczynie :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie 50 lat temu kiedy trzeba bylo wszystko robic recznie, teraz masz automat samo sie pierze, sa rozne gotowe dania, mozna bez problemu podgrzac w mikrofalowce, trzeba tylko chciec, takie zeby robia 10 letnie dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie-ja To Ty lepiej przeczytaj ZE ZROZUMIENIEM zanim skomentujesz.:o Czy ja napisałam, że ona ma go niańczyć do końca życia? NIE!!! Ja tylko poradziłam, żeby spróbowała mniej drastycznych środków ZANIM się zdecyduje na ostateczność. Bo tak, jak jest teraz, to na pewno być nie może. A ojciec - obojętnie, jaki by był - zawsze będzie ojcem. Tego nic nie zmieni. Ale można Ci tłumaczyć, skoro Ty i tak wiesz swoje.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez nie bylabym za tym zeby od razu sie wyprowadzała, najpierw niech z nim pogada, hcoiaz to pewnie i tak nic nie da i najlepszym wyjsciem bedzie wyprowadzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ......a
przykro mi ale zgadzam sie z nie ja. O Tobie nie Justyna to samo można powiedzieć. Przecież nikt tu sie nie chce tego Ojca wyrzekać ani dob pozbawiać a widac jak na dłoni że o córce to on raczej nie myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli latwiej siegac do kasy panstwa i brac rente podczas kiedy masz mozliwsoc odciac sie od toksycznego ojca, pracowac, usamodzielnic sie, moze nawet wziac slub i zalozyc rodzine Typowo polskie podejscie Stracilam do ciebie wspolczucie ktore z poczatku wzbudzilas :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne na studiach dziennych mozna sobie pracowac ile sie chce, co w tym zlego ze bierze kase od panstwa? niech sie uczy i zdobywa wiedze, na ojcai tak nei moze liczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzelika*22*1986
do AB rh+ jakbyś nie zauważyła to ja studiuje dziennie, zostały mi jeszcze 2 lata a nie jest łatwo pogodzić dziennych studiów z praca w takim wymiarze godzin żeby wystarczyło mi na samodzielne utrzymanie. Poza tym z chłopakiem nie jestem jeszcze długo bo dopiero niecały rok więc jak na mój gust to za wcześnie na ślub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ......a
myśle że RH+ chodziło o to że kasa kasie nie równa i lepiej jej nie mieć ale psychike mieć wolną. Fakt jednak że ślub to nie rozwiązanie , póki autorka sama ze sobą nie poradzi sobie z problemem to ucieczka do faceta nic nie pomoże. Zreszta ojciec pewnie i tak byłby anty:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzelika*22*1986
chciałabym bardzo żeby ojciec znalazł sobie jakąś kobietę ale on ciągle mówi ze poszuka sobie jakiejs dopiero jak skończę studia. Tylko ze w jego wieku i z jego charakterem to nie znajdzie jakiejś babki na poziomie na pstryknięcie palcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie Justyna, tutaj sprawa jest prosta, z tego, co dziewczyna pisze: ona próbował rozmawiać, ojciec ma ją w dupie, jest mu wygodnie. widzisz, pracuję na uczelni. miałam ostatnio przypadek studentki, bardzo podobny do opisywanego. tylko tam matka zwiała z domu, bo nie mogła wytrzymać z facetem. dziewczyna została z poczucia odpowiedzialności (bo ojciec, bo gospodarka, bla bla bla). wstawała o 4, szła spać w okolicach północy, bo przecież nauka. tatulek siadał przed tv z piwkiem. nie docierało nic. laska zawaliła 3 egzaminy, bo nie miała się kiedy uczyć. jak z nią rozmawiałam, płakała jak dziecko. i ciągle to samo, że nie może ojca zostawić samego. zapytałam - a TY kogo masz? nie wiedziała co powiedzieć, bo była SAMA. więc mówię - skoro jesteś SAMA (sorki, ale chłopak, z którym się jest od kilku miesięcy w tym momencie niewiele pomaga), to myśl o SOBIE. powiedziałam to z pełną odpowiedzialnością. i to samo mówię teraz. dziewczyna jest SAMA. więc ma tylko siebie. i o SIEBIE powinna się najbardziej troszczyć. acha, moja studentka mieszka teraz sama, w mieszkaniu studenckim, ma stypendium naukowe, wygląda o niebo lepiej, ma czas na życie, na studia, na pracę. do ojca czasem jedzie na weekend. jak jest w domu pomaga mu, ugotuje żarcie na cały tydzień, zrobi pranie, wysłucha kilku bluzgów jaką to jest niewdzięczną pindą, a kiedy jej się to znudzi, wraca do swojego życia. kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renty nie stracisz, poniewaz ja bylam w takiej sytuacji jak Ty i wciaz mam rente pomimo tego iz 2 lata jestem juz po slubie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ......a
no i o to właśnie chodzi !poraz kolejny zgadzam sie z "nie ja"!Tylko teraz żeby autorka chciał preczytac i zrozumiec pare rzeczy z tego co ludzie pisali to by było dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzelika*22*1986
przeczytałam ale nie wiem czy jestem w stanie tak zupełnie się od niego odciąć bo cały czas pewnie będą mnie męczyć wyrzuty sumienia... ale co do podjęcia pracy i wakacji decyzję już podjęłam- idę do pracy i jadę na wakacje a ojcu będę pomagać w miarę możliwości i w granicach zdrowego rozsądku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Andzelika, ależ oczywiście, że będziesz miała wyrzuty sumienia :) Jesteś istotą czującą i kochasz ojca. I nie chodzi o to żebyś udawała, że on nie istnieje, ale o to żebyś przestała czuć sie za niego odpowiedzialna. Nie masz wpływu na jego zachowanie, więc dlaczego masz ponosić konsekwencje tego zachowania? Ja ze swoimi rodzicami mam swoiste "zawieszenie broni" :P Po wielu perypetiach mamy wypracowane schematy - ja dzwonię raz w tygodniu, czasem, nie za często, wpadnę na 3-4 godziny w weekend, czasem spotkam się z nimi w mieście. Ale ja mam swoje życie, a oni swoje. Jeśli jedno umrze (mają swoje lata), nic się nie zmieni. Oni dokonali swoich wyborów, mieli swoje życie. Moje mi w pewnym momencie masakrycznie spierdolili i wiem, że pępowina jest odcięta. jestem zimna i nieczuła? Ależ skąd! Nadal męczą mnie czasem wyrzuty sumienia, przeżywam to strasznie :( Bo to rodzice. Ale wiem, że jeśli wrócę do tego, co było, przegram resztę życia. :-o Andzelika, nauczysz się z tym żyć, jeśli masz instynkt samozachowawczy. Acha, ktoś wspomniał o terapii DDA. Radzę ci iść na nią. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie-ja Cieszę się bardzo, ze pomogłaś dziewczynie. Ale jeszcze raz napiszę - chyba nie czytałaś moich postów uważając, że ja sugeruję Autorce, aby była z ojcem bez względu na wszystko. Zawsze. Bo Ty od razu zakładasz, że jej ojciec się nie zmieni. A skąd wiesz? Przeciez ludzie zmienić się potrafią - nie wszyscy, nie zawsze, ale szansy dać nie zaszkodzi. Co przecież nie oznacza biernego czekania na cud. Jak się dziewczyna wyrwie z domu, to na pewno będzie jej łatwiej. Z tym nie polemizuję. Oczywiście miło ze strony tej Twojej studentki, że sie troszczy o ojca nawet z daleka, że się nim opiekuje w miare możliwości. Takie coś jest jak najbardziej ludzkie - O.K. Tylko że Ty pisałaś wcześniej m.in., że "to rodzice są po to żeby opiekować się dziećmi, nie odwrotnie". Zrozumiałam z tego, że radzisz, by zostawiła go samemu sobie, uciekła po prostu. Jeśli nie - to w porządku. Ale jednego nie rozumiem - dlaczego tak negujesz moje rozwiązania, żeby np. dać ojcu "ostatnią szansę" i przyuczyć do samodzielnego życia? Przecież można określić czas nawet, np. miesiąc. Miesiąc jej nie zbawi, a ojcu może pomóc. Chyba sesja jest jakoś na dniach, więc i tak przed się nie wyprowadzi, ale powinna się postawić. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzelika*22*1986
dzięki za wszystkie rady, utwierdziliście mnie w przekonaniu że powinnam pójść do tej pracy i wreszcie zacząć żyć dla siebie:) to wielkie wyzwanie ale mam nadzieje ze chociaż po części uda mi się poprawić obecna sytuacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie Justyna, pytasz dlaczego uważam, ze dawanie "ostatniej szansy" alkoholikowi nie ma sensu? ponieważ dopóki będzie istniał ustały porządek rzeczy NIC się nie zmieni. bo tak to właśnie działa. bo potrzebna jest zmiana okoliczności, wstrząs żeby on coś zaczął robić. jeśli miałabyś kiedykolwiek do czynienia z uzależnieniami lub ludźmi uzależnionym, wiedziałabyś o tym. rozmowy nic nie dadzą. potrzebne jest działanie. i to zdecydowane. takie, żeby facet stracił grunt pod nogami, że przestał kontrolować sytuację. to właśnie o to chodzi - o kontrolę. na razie ojciez Andzeliki wszystko kontroluje, a ona nie robiąc nic pozwala mu na to i na tkwienie w przekonaniu, że TAK JEST NAJLEPIEJ. a chyba jej nie jest, skoro tu pisze, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
nie Justyna => Nie gniewam się. Owszem jestem i jestem z tego dumny. :classic_cool: Prawda jest taka: nie zadbasz o siebie - nikt o ciebie nie zadba, a pokorne cielę na dwa kieraty zapierdala :P P.S. Ludzie się nie zmieniają, co najwyżej pozorują tę zmianę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
He he, Apostole, z tym cielęciem to masz rację.:) Każdy ma to, na co pozwala. I tyle. Trochę mnie poniosło, bo widziałam nie raz, że miłość potrafi cuda zdziałać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
nie Justyna => miłość? Heh, szczęśliwaś, żeś tak rzadkiego ptaka widziała... Jeszcze nie słyszałem żeby jakakolwiek szuja zmianił/a się pod wpływem miłości, co najwyżej pod groźbą utraty tejże. A rodzice co żerują na swoich dzieciach? W przypadku zostawienia spraw swojemu biegowi będą kontynuować swoją wampirzą działalność, przy próbie rozsądnej rozmowy zaczną co najwyżej pierdolić o dzieciach potworach, przy rozwiązaniu siłowym wyklną i strzelą wieczystego focha. Najlepiej olać takich ciepłym moczem, a odwiedzić dopiero na pogrzebie :P Większość z tych rodziców istotnie się "zmienia". Tuż przed śmiercią. Kiedy staje przed oczami samotna starość i śmierć samotnego psa, to stają się nad śnieg bielsi i nad miód słodsi. Tylko co to za zmiana? Co to za miłość powodowana strachem przed zbliżającą się wielką ciemności? "Pokrop mnie, Panie, hizopem, a stanę się czysty, umyj mnie, a będę bielszy nad śnieg" A chuja tam. Niech zdychają jak psy! Małoż to ludziom obija palma przez starych? A przez pojebane dzieci cierpią inni ludzie - ich rodziny, partnerzy etc. Autorko => nie marnuj sobie życia, szkoda czasu, młodości, zdrowia psychicznego. Pamiętaj że miłość rodziców/teściów jest wprost proporcjonalna do dzielącej was odległości i odwrotnie proporcjonalna do częstotliwości kontaktów. Najlepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Apostoł WIem, co piszesz, bo ja sama uciekłam. Ale to z tchórzostwa...aczkolwiek wiedziałam, że i tak sobie wszyscy świetnie poradzą. Uciekłam za przyzwoleniem, No ale... Chodziło mi o moją babcię. Część rodziny i znajomych doradzało mojej mamie oddanie babki do domu starców. Bo uciążliwa, bo nic nie dociera, bo tylko niszczy życie. No prawda, ale...babcia była w szpitalu...lekarze twierdzili, że poranka nie dożyje. To było 10 lat temu. Za każdym razem, kiedy z babcią coś się dzieje i ląduje w szpitalu, to tak, jakby umierała w oczach. A jak wraca, to odżywa. Ale nerwy to ona psuja. Moja mama przez pierwszy ciężki rok z nią postarzała sie z wyglądu o ok. 10 lat. Faktycznie myśała, że nie da rady (trzeba przeżyż, żeby zobaczyć, jak starsza osoba potrafi być uciążliwa). Alejuż tyle czau minęło -i obie mają się dobrze, choć już obu nie raz śmierć przepowoadano. Obie się mocno zmieniły. Dla mnie to siła miłości. A dla Cieie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
nie Justyna => Dla mnie głupota. Zestarzeć się o 10 lat? Wolne żarty. Mnie przez exżonkę dwie zmarszczki marsowe na czole przybyły - starczy. Jakbym miał jeszcze się ze swoją skurwiałą rodzinką dogadywać to już chyba zupełnie bym osiwiał (niby nic nie byłoby widać, bo i tak golę łeb, ale zawsze robi :P ) Co mnie obchodzi, że zdechnie ktoś co mi źle robił? Byle bym jego długów w spadku nie dostał :o Miłość z powietrza się nie bierze. Dbać o nią trza i w układzie kochanek - kochanka i rodzic - dziecko. Jest czas po temu. Ktoś przegapił - jego strata. A że na starość się odmieniło, bo samotnie, bo tamto bo sramto? Primo: gość nie w porę gorszy od tatarzyna; secundo: jak nie uważałeś, jak robiłeś to teraz rób jak uważasz. Mnie tam, żal marnować życie na stetryczałe żmije. Jak u Ciebie w rodzinie wszystko dobrze - gratulować. Widać niektórym dobrze jak się poświęcaj. Ja nie czuję ani potrzeby poświęcania się, ani potrzeby wybaczania, ani nie potrzebuję dwakroć przepłaconej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziom iq
rsjdfjtgjtgjtyytjyy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×