Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trzy ogórki

wychowywać wspólnie...

Polecane posty

Gość trzy ogórki

dziewczyny, co mam robić? (ostrzegam będzie trochę długo..) ojciec moich dzieci, mój mąż jest świetnym facetem, ale strasznie rozkojarzonym... mamy malutkie dzieci (3 latka i roczek), relacje są między nimi super, ale dopiero wkraczają w świat rywalizacji, zazdrości - ja walczę każdego dnia, żeby ich stosunki były jak najlepsze, nie ingeruję za bardzo i nie krzyczę, uważam na każde słowo, bo wiem jak łatwo zniszczyć czasem super relacje między rodzeństwem głupią uwagą, faworyzowaniem, podziałem zabawek itp.. może przesadzam, bo chcę żeby wszystko było na tip top, ale staram się być dobrą mamą, żeby nie mieć sobie kiedyś nic do zarzucenia... no i brakuje mi wsparcia ze strony męża :( odkąd urodziło się drugie dziecko (a zbiegło się to z dejściem męża z pracy, teraz siedzi z nami w domu) córeczka (niespełna dwuletnia wtedy) zczęła odczuwać brak mamy - moja wina, bo zrzuciłam na męża przeijanie, kładzenie spać, czasem karmienie jej - bo sama karmiłam małego całymi dniami (wiecie jak to maluszki na pczątku sa cały czas uwieszone przy piersi) no i zaczęło się rzucanie jedzeniem, kopanie podczas zmiany pieluszki, płacze z byle powodu... szybko odkryłam źródło problemu, zaczęłam poświęcać małej więcej czasu i wszystko wróciło do normy...ale mąż się od tamtej pory we wszystko wtrąca ja jestem bardzo obowiązkowa i konsekwentna, posiłki zróznicowane, uczę zasad dobrego wychowania, proszę, dziękuję, nie jemy cukierków przed posiłkami - proste zasady, które pozwalają dzieciom się jakoś znaleźć , mieć jakiś plan dnia, kilka stałych zajęć (bez przesady, w większości to \"czas wolny\" ;) a mąż - no cóż, dla niego to jest \"nie ważne\", \"nie ma znaczenia\", że np. on da jednak cukierka, zabierze córce zabawkę i da ją młodszemu krzycząc na nią, że \"mały tez ma prawo się bawić\", zostawi dzieci bez nadzoruna 10 min bo nagle rzypomni sobie, że musi poukładać narzędzia w jednej z szuflad (nikomu nic nie mówiąc) opadają mi ręce czasem tłumaczę, rozmawiam ale on się wtedy obraża, zarzuca mi, że \"nie ma prawa się zajmować dziećmi\", albo \"wszystko robi źle\"itp - a to nieprawda! nie jestem jędzą, nie zrzędzę - szukam dobrego rozwiązania, próbuje różnych metod (dlatego tu piszę m.in) efekty a takie, że jak ja byłam sama z dziećmi (tak było kiedy mąż pracował) to dzieci były najedzone, ubrane, w domu był porządek, obiad i ja miałam więcej energii na wszystko jak teraz czasem dzieci zostają z mężem (a ja np robię kurs w innym pokoju) to słyszę co chwilę jakies wrzaski, córka kilka razy płacze, a mąż w ciągu tych dwóch godzin lata co chwilę do kuchni a to po picie, a to kanapkę, albo cukierka...przy czym jak idę do nich, to i tak muszę je zawsze przewinąć, bo on \"zapomina\", albo \'nie zauważa\" kurcze, czy wszyscy faceci sa tacy?? jak zwrócę uwagę to jest problem, jak się nie odezwę, to szlag mnie trafia, że nie potrafią się bawić, że córka krzyczy na braciszka \"to moje zabawki!\", \"zostaw!\" (co nie ma miejsca kiedy bawią się ze mną bo ja staram się tak zrobić, żeby ona sama chciała się znim bawić, pdzielić, pytam ją o zdanie, czy mogę to dać, albo czy tym się akurat nie bawi, nie wyrywam, nie daję nic na siłę) co robić? czy za bardzo chcę męża wpasować w jakieś \"ramki\" i powinam dać spokój, czy jest jakis sposób, żeby jednak wychowywać dzieci wspólnie, jedną samą metodą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totototo
no coz..... ja wywalilam swojego rok temu, ale ten przychodzi do malej i nadal sie wtraca: a to dlaczego je serek, a nie cos tam innego, ato dlazcego bierze taka zabawke do kapieli a nie inna..... po prostu potwor! a jak z nia zostaje sam ( jestem w pracy, a on odbierze ja od mojej mamy) to tez czesto siedzi przed telewizorem i "zapomina" jak twoj. wiec niestety zal mi cie bardzo, niestety nic ci nie poradze:( pozdrawiam i trzymaj sie mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy ogórki
no tak, ale ja go nie chcę wywalać.... kocham tego mojego "palanta", to dobry człowiek, kocha mnie i dzieci - jesteśmy szczęśliwą rodziną, ale...zawsze są jakieś "ale"...więc szukam rozwiązania poprostu... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy istnieje rozwiazanie... poprostu maz inaczej wszystko widzi niz ty. Nie wiem czy wszyscy mezczyźni tak mają ale moj np tak. dla niego rowniez nic wielkiego sie nie dzieje jak nie zmieni malej piluszki, albo jak np ona sobie rozwali nosek... I rowniez nie mam na to pomyslow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totototo
heheh, no to ja byłam jedza, nie wytrzymalam tego "napiecia", ehhhh, inna planeta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm a ja mysle ze wcale nie jest tak źle! przynajmniej sie stara. taki ma charakter i tyle ale sie stara! mnie to zawsze mam ochrzania jak wrzeszcze na F ze cos zle robi albo ze sie rusza jak mucha w smole i mala zdazy 5 razy siku zrobic zanim on jej pieluche zalozy przy przewijaniu... dostaje wtedy ochrzan i slysze ze jak mi F. i jego metody nie pasują to zebym szla do swojego tatusia i go zapytala jak pielucha wyglada :P Bo on sie nigdy nie skalal przewinięciem dziecka :D:D:D Czytam nieraz wypowiedzi dziewczyn na forum i naprawde uwazam ze lepiej zeby robil wszystko źle i po swojemu niz zeby mial wsjo gleboko w dupie i nie ruszal sie z fotela na krok... No ale... chcialoby się zeby bylo super :P:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gaździno
To nie jest dobre. Musicie ustalić, że cokolwiek by sie działo, przed dziecmi musi to wyglądać tak, ze ty przedstawiacie jedno i to samo stanowisko i jesteście w tym konsekwentni. Nie może byc tak, że ty masz jedną linię, wedlug której postepujesz, a on ma totalnie inną. to dzieci wybija z rytmu, dezorientuje, a z czasem nauczą sie, że czego glupia mama nie pozwoli, na to pozwoli fajny tato. Albo nie pozwoli, jak mu akurat tak zawieje. Niech twój mąż poczyta ze 2-3 ksiazki o wychowywaniu dzieci. Niech sobie wbije do głowy, ze najważniejsze w procesie wychowania to KONSEKWENCJA. Musi sobie zdac sprawę, ze jak nie ma reguł, to dziecko nie wie, na czym stoi. Jednego dnia moe się bawic, drugiego nie może, raz może trzymać swoja zabawkę, drugiego jest krzyk, że ma oddać drugiemu dziecku. Zrobi dzieciom krzywdę, poważnie. Wychowacie w ten sposób niestabilne emocjonalnie osoby. Niech on sobie poszuka pracy. On sie najwyraźniej w ogóle nie nadaje do wychowywania, jest niedojrzały i nie wie, ze jest odpowiedzialny za dwoje dzieci, które od niego i od ciebie na razie ucza sie wszystkiego. Z dziecmi nie można jak z dorosłymi, ukształtowanymi ludxmi. Wasza rola to ukształtowanie ich, one sie same nie ukształtują albo ukształtują w dziwny, skręcony sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama smoka
u mnie tez tak jest, mezczyzni juz tacy są. Wydaje mi się ze to my mamy troche za bardzo przesadzamy, powinnyśmy chyba troche ustąpić - szkoda nerwów, po co robić problem. Dzieciom nic złego sie przez to nie stanie... ale jak tu sie nie denerwować...? Chyba wypada nam tylko to zaakceptować i spokojem i trikami sprowadzać meza na właściwe nam tory. Uf cierpliwości nam wszystkim zyczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gaździno
to, ze pielucha trochę dłużej zostanie niezmieniona albo ze cos nie na czas to jest pikus, to nie jest złe ale ta niekonsekwencja i brak scisłych reguł na niektóre rzeczy to bardzo niedobra rzecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może pomoże
MaMani- szukam Cie wszedzie:-).Tu Cie znalazłam to i tu zapytam;-) Jak wyniki? 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może pomoże
No to teraz na temat sie wypowiem. Mój chłop jest własnie z tych co z dzieckiem nie zrobi NIC!!!!!!!!!!!!! Bo nie potrafi- tak sie tłumaczy przynajmniej. Ale jest w tym sporo mojej winy,od urodzenia dziecka ,bardzo długo go nie dopuszczałam do malucha.wszystko robiłam sama, matka-polka i teraz są efekty:-( Dzieciak już duży ale wiezi miedzy nimi nie ma.Przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, ze prawda jak zwykle jest gdzies posrodku...Ty byłas z dziecmi od początku, dużo o nich wiesz, jesteś doświadczona. Twój mąż, z racji przebywania większości czasu poza domem, takiej możliwości nie miał, i rzeczywiscie w obecnej sytuacji może czuć sie zaszczuty przez Ciebie, nieudolny, a Twoje napominanie Go, nawet w dobrej wierze, przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. On uważa, ze przesadzasz, wymyslasz....Ty uwazasz, ze Tobie lepiej wychodzi wychowywanie dzieci, i że wspólne wychowywanie oznacza przejęcie Twojej taktyki-a On też ma cos do powiedzenie i twoje pomysły moga Mu się nie podobać. NAm sytuację uratowała Szkoła dla rodziców, którą robilismy wspólnie (cykl 10 spotkan dot. wychowywania dzieci). Nawet nie tyle metody, których tam sie nauczylismy, ile okazja do poruszania waznych tematów, do refleksji-niekończące się rozmowy po każdych zajęciach. Jeśli jednak takiej mozliwosci nie macie z jakichs względów (szkoła organizowana jest w wielu miastach Polski, tzreba tylko sie zorientowac), ja mysle, ze uratowac Cię moze twoja cieprliwosc...do męża rzecz jasna. Tak naprawde czasem mozna odpuscic, co sie stanie, jak dziecko pochodzi z ta pieluszką pare godzin dłużej? Czasem pewnie sama czujesz, ze moglabys niektore rzeczy odpuscic-przegrac bitwe,zeby zwycieżyć wojnę.... Nie da sie opisac wszytskiego na cafe...Życzę powodzenia i pamiętaj, ze on jako ojciec dzieci ma takie same prawo do swoich poglądów wychowawczych, jak i Ty..a często matki zapominaja o tym i dramaty gotowe:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kretkaa
faceci sa trochę z inej planety, z moim też nieraz się nie rozumiemy,jednak wierzę, ze Wam sie uda, musisz byc cierpliwa i krok po kroku iść obraną ścieżką. Kłotnie na nic sie zdadzą, szukaj rozmowy, gdy nie ma napięcia i rob to delikatnie, mówiąc językiem korzyści (co dobrego możemy zdzalac, robiąc tak a tak) dobrze by bylo. gdyby znalazl pracę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy ogórki
dziękuje Wam dziewczyny :) wiem, że on ma takie samo prawo wychowywać, dlatego tez między innymi pytam, czy powinnam odpuścić i pozwolic, żeby dzieci miały dwie różne perspektywy czasem, a nie tylko moją...może i ta moja metoda nie jest najlepsza, ale na dzieci działa, bo sa spokojne, posłuszne, nie kłócą się, nie ma scen zazdrości... gdyby mąż miał inne metody, ale efekt byłby podobny - nawet bym się nie zastanawiała! problem w tym, że przy nim dzieci zachowują się inaczej, jest dużo płaczu, dąsy a nawet i on się potarfi na 3-latkę obrazić, bo mu "wierzę zniszczyła" jak się razem klockami bawiła i już nie chce z nia budować...przedszkole! i wierzcie mi, nie mam nic przeciwko temu, że dzieciak nie jest na czas przebrany, albo że ma śpiochy na lewa stronę albo wcale ich nie ma bo tata zapomniał w cyzm dziecko było dwie minuty wczesniej ubrane ;) ale chodzi o to, żeby dzieciom nie zrobic kuku, bo jak któras napisała, teraz jest czas na ich ukształtowanie, potem będziemy musieli walczyc z problemami, których wolałabym za wczesu uniknąć... a cierpliwa jestem, owszem i staram się grzecznie cały czas..ale może macie jakies rady - jak krowie na miedzy - co i jak mówić, albo jakieś sposoby, które u was się sprawdziły? pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×