Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość barachło

Moja dziewczyna sie oburzyla jak zaproponowalem intercyze przed slubem

Polecane posty

Gość ideałem byłoby żeby
każde z nich zainwestowało w dom :) w każdym razie ja bym nie mogła mieszkać w cudzym domu całe życie. Jeśli komuś by to nie przeszkadzało, to taki ukła jak najbardziej. Jak mówię, ja bym się w takim razie zajęła pracą i zbieraniem na swoje gniazdko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomek 27.
ziomek podpisuj, nikt nie moze cie zapewnic nawet ona ze bedziecie razem do konca zycia. jeszcze zeby to bło zarobiona kasa na ten dom przez ciebie a to kasa i ciezka praca twoich ordziców. jak sie rozwiedziecie ona dostanie połowe ( w najlepszym wypadkiu), mało teg oze nic nie dołozyła do chaty to jeszcze moze wprowadzic sie z jakims frajerem co tez nie dołozył nic i beda sie z ciebie smiali. ze maja kwadrat za frajera kase hhah. ja jestem rok po slubie, mam swoje ( za kase ktora zarobiłem za kawalera ) mieszkanie w bloku 70 m2, intercyzy nie podpisywałem ale rodzice maja 2 domy jeden po dziadkach za miastem a dróga wille pod miastem 200 m2 + działka 700m2 w spokojnej kulturalnej dzielnicy i teraz bede włansie podpisywła intercyze bo rodzice chac przepisac mi ten dom a niechce zeby wpadł w rece obcej osoby ( np. niedajboze przeszłego kochanka zony.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaaaaczeeeeek
A ja nie chciałabym aby mój mąż .... miał własny dom przed ślubem, czy jak w tym przypadku aby dostał....- wiem że to wydaje się głupie, bo dostać dom to jak wygrać na loterii.... ALE CO ZA DWADZIEśCIA LAT? Jeżeli razem byśmy się "dorabiali" wspólnego mieszkania, to kiedyś jeżeli byłaby ewentualność, że się jednak rozstajemy to nie zostaję na lodzie, należy się mi połowa naszego dorobku. Wiem, że małżonkowie ślubują sobie do końca życia, ale wiemy jak to teraz wygląda. Tak więc nie chciałabym wylądować na bruku w wieku 40-50 lat, bo małżonek wcześniej miał swój dom... -a potem to już NA PEWNO nie martwił by się o moją przyszłość, skoro już teraz o tym nie myśli ... - dając do podpisania intercyzę :( Nie ma to jak samemu - ciężko, bo ciężko - ale własnoręcznie do czegoś dojść, bo przynajmniej wiem, że kiedyś będę mogła z tego czerpać profity i ewentualnie sprawiedliwie po połowie sie podzielić wspólnym majątkiem, bo chyba po 20 latach małżeństwa coś się mi należ, prawda?. A nie tak jak w tym przypadku, całe życie się martwić, że jak szanowny małżonek znajdzie sobie kiedyś młodszą -to ja ląduję na bruku.. Szanowny założycielu topiku, pomyśl też o tym jak czuje się i co myśli o przyszłości Twoja przyszła małżonka, którą przecież (teraz) kochasz. ... Pozdrawiam, i szerszej perspektywy życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
ale dla mnie facet, który tak stawia sprawę jak autor wątku, już bym mu oddawała pierścionek, Jak by miał trochę oleju w głowie, to by się z rodzicami umówił już na przepisanie domu. Po ślubie i tak byłby jego, a ona w tej chwili nie czułaby się poniżona (bo pewnie tak się czuje, czemu się nie dziwię).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"To on tu ma dużo do stracenia " to niech się nie żeni skoro uważa to za taką stratę. ja nie mówię o rozwodzie tak jak ty. ja mówię o wspólnym życiu. w jej przypadku o życiu na łasce męża. a w jego przypadku? kogo on sobie właściwie bierze? przecież nie partnerkę, bo co to za partnerka którą w każdym momencie na ulicę można wywalić. to kim ona dla niego może być? dziwką, kucharką, niańką która ma wykonywać swoje obowiązki tak żeby PAN był zadowolony? bo jak zadowolony być przestanie to won do "swojej wsi"? taka jest twoja wizja małżeństwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomek 27.
jaki gówno nie facet, chajtacie sie z facetami ktorzy maja kase a wy nie macie nic, nie mozecie zagwarantowac ze całe zyie z nim bedzicie t, tak jak ja nie moge zagwarantowac ze sam sie kiedys rozwiode z mojej inicjatywy. jesli chodz i odfzici w małzenstwie t ojasna sprawa po rozwodzie kupuje zonie mieszkanie 50 m2 2 pokoje + kuchnia i jest ok ,m, uczciwie postawiona sprawa. w razie czego nie zostaje na bruku z dzieciekim bo pewnie sadownie je zebierzer. mało tego owa kawalerka i tak była by zapisnana na córe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ello123
nikt z Was nie pomyślał, że intercyza również chroni, w przypadku gdy jeden z partnerów ma firme, a noga mu sie powinie i traci cały majątek - wówczas straci jedynie swój majątek, zastrzeżony intercyzą , a dług nie wisi na partnerze, który firmy nie prowadził? w przypadku gdy pomimo upadku firmy, nadal partnerzy się kochają, firmę , można zalożyc na drugiego i nadal godnie żyć? dla upadku firmy czasami wystarczy błąd księgowej - głupi błąd księgowej i co z tego, że ona ma ubezpieczenie, jak US ma przynęte - czytaj duże pieniądze to zanim ruszą wszelkie odszkodowania to firmy po prostu już nie ma na rynku - nie prosperuje ciekawe co by wówczas powiedziała owa kobieta, od której się rozpoczął się temat, gdyby musiała dźwigać - nie to co chciała uzyskać w wyniku braku intercyzy, -lecz dług męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomek 27.
kurna rozpizdza mnie wasz tok myslenia laski,..... a co skoro tak mocno kochacie swoich facetów mezów to co nie mozecie podpisac. ??? przeciez nie zrobicie nic złego ni bedziecie zyli długo i szczesliwie.. nie tak ??? czyt nie chce cie podpisac bo jestescie swiadome ze mozecie zostac z niczym ??>>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przewidująca mamunia
Ofermo, a dlatego chociażby, że gdybym była rodzicem, to pracując na ten dom pracowałabym z myślą o tym, że to MOJE dziecko zawsze będzie miało gdzie mieszkać. Jeśli rodzice panny o tym nie myśleli, to ich zmartwienie, a nie moje. Dlatego nie przepisałam na syna, swojego mieszkania (synowa nie zgadzała się na rozdzielność majątkową i po ślubie rzuciła pracę, mimo, ze nie mieli dziecka), w którym mieszkał po ślubie z synową. W czasie rozwodu ona chciała go z niego wygonić i... tu się nacięła. ;) To ona poszła mieszkać do swojej mamuni, bo mieszkanie było i jest MOJE. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"jaki gówno nie facet, chajtacie sie z facetami ktorzy maja kase a wy nie macie nic," bystrzacha z ciebei tomciu. buziaki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
niestety ja bym nie mogła całe życie mieszkać w cudzym domu. Zobaczcie: mieszkam tam 30 lat, w tym czasie remonty, meble itp. do wszystkiego się dokładam (a to nie mój dom!), dbam, sprzątam (w cudzym domu!). No halo, jak facet, co tu tak krzyczy na nas, że interesowne jesteśmy by na to poszedł ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Ofermo, a dlatego chociażby, że gdybym była rodzicem, to pracując na ten dom pracowałabym z myślą o tym, że to MOJE dziecko zawsze będzie miało gdzie mieszkać. Jeśli rodzice panny o tym nie myśleli, to ich zmartwienie, a nie moje." właśnie o takich "bananowych młodzieńcach" jak twój "synek" mówię. co to mamusia zawsze uprała, ugotowała, w lekcjach pomogła, mieszkanie kupiła. żenada. nawet mi się tego nie chce komentować. zdziwił bym się bardzo gdyby się nie rozwiódł. przecież żadna kobieta nie będzie taka jak mamusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
oferma 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ello123
uważam, że dla inteligentych ludzi, którzy chcą coś w życiu osiągnąć ( mam na myśli ludzi przedsiębiorczych - nieważne, że to mąż czy żona prowadza firmę,a drugi zajmuje się sprawami domu - chociaż oboje powinni ten ciężar ( obowiązków domowych czy rodzicielskich ) dźwigać na miarę swoich możliwości po równo, czyli np. mąż pracuje cały tydzień, to w weekendy zajmuje się dziećmi , czy też domem ) intercyza nie razi w oczy, ja osobiście będąc kobietą, wolę mieć ten komfort, że dopóki nam sie układa to fajnie, a w przypadku gdyby jednemu z nas powineła się noga, to wówczas walczymy dalej jako partnerzy razem, a nie zostaję z długami męża i mam ręce związane, wówczas nawet nie można mówić o rozstaniu, bo to nic nie daje, jego długi ciągną się za mną i nawet nie można otworzyć nowej firmy, a pracując dla kogoś wątpie, przy zajęciu wypłaty aby mówić o godnym zyciu mąż zbankrutuje w wyniku błędu swojego, księgowej, wprowadzeni w błąd, a ja mam do końca swoich dni dźwigach ten ciężar?!? no tak to wygląda bez intercyzy, długi zaciągnięte przez mężą są i moimi, jeżeli intercyzy nie bylo wypiąć się na pieniądze męża i co z tego, że ma ich dzisiaj więcej, jutro może ich nie miec wcale, na prawdę aby to zrozumieć trzeba prować wiele lat firmę, przejśc nie jedną głupią kontrolę US i nie tylko, aby mieć na to, na prawdę subiektywne spojrzenie każdemu się wydaje, że ten co ma więcej, zawsze będzie tyle mieć, a tym czasem... życie pisze inne scenariusze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przewidująca mamunia
Rozwiódł się, bo chce mieć dzieci. Nowa żona już w ciąży. :) Uważam, że młodzi sami powinni się dorabiać i nikt nie ma obowiązku inwestować w cudzy dom, ani go sprzątać. Niech sobie kupi swój. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
powinni się wziąć do roboty i uciułać na wspólne mieszkanie... w doopie już bym miała ten dom, wolałabym w kawalerce ale swojej mieszkać :) i tyle, to z mojego punktu widzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
przewidująca mamunia -> a jak Ty sobie to wyobrażasz w ich przypadku? dziewczyna po ślubie ma inwestować w co, jak nie w cudzy dom? ma zacząć zbierać pieniądze na mieszkanie na wszelki wypadek? no na to wychodzi niestety :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ello123
nie rozumiem argumentow, że ona sprząta jemu, pierze jemu itp. stwórzcie partnerski związek, a nie niewolniczy, on chce intercyzy, to on ma dom - ok, super ! gdyby go nie miał, musielibyście liczyc na pomoc Twoich rodziców i...mieszkać w jednym pokoju razem w mieszkaniu z Twoimi rodzicami tak? podpisujesz intercyze i uwaga sprzątasz dla siebie, ewentualnie dziecka i rodziny, nie rozumiem durnych tekstów Ty mu sprzatasz i gotujesz? a on pracuje na to żebyś Ty miała co do michy włozyć - taka prawda? żebys mogła kupić to i owo a dom, jeżeli to on czy jego rodzice kupili, nie kupiłaś Ty ani Twoja rodzina... pomijając już fakt dobrych aspektow zawarcia intercyzy o których juz pisałam wyżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
ty ciągle piszesz co to będzie po rozwodzie. jakby małżeństwo się zawierało po to żeby się rozwieść. ja widzę niesprawiedliwość w ich wspólnym życiu. mieszkając w JEGO domu ona nigdy nie będzie w tym związku jemu równa. to jest oczywiste. a jednocześnie ponieważ dom mają to (przynajmniej z jego strony) nie będzie motywacji aby zbudować/kupić sobie własny, wspólny. i tak będzie sobie dziewczyna żyła odliczając dni do chwili kiedy mu się znudzi i każe się jej wyprowadzić a w każdej poważniejszej kłótni małżeńskiej (bo ludzie się jednak kłócą) usłyszy że mieszka w JEGO domu. ja sobie takiego życia po prostu nie wyobrażam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
elo 123 -> widzisz to z wąskiej perspektywy... mówicie, on ma do stracenia dużo, bo dom, ona nic nie ma, najwyżej nic nie zyska, jak małżeństwo się nie uda... już Ci mówię, co ona ma do stracenia. Będąc sama w tym czasie i nie inwestując pieniędzy w małżeństwo, cudzy dom, życie rodzinne, wakacje, jednym słowem na to wszystko na co rodzina przeznacza wspólną kasę, odłożyłaby sumę potrzebną na kupno mieszkania. Byłoby to jej naturalną potrzebą, bo byłaby sama i nie miała gdzie mieszkać. A tak może po 10, 20, 30 latach małżeństwa obudzić się z ręką w nocniku. Co ma do stracenia? Ano nic, tylko swoje życie może zmarnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Nowa żona już w ciąży" no co za tekst, wymiękam po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też uważam że intercyza to nie jest dobry sposób. Też bym się obraziła gdyby mąż przed ślubem mi ją zaproponował. Jeśli miałabym się nie daj Boże rozwieźć, to w życiu nie wziełabym nic na co nie zapracowałam ( albo ja albo wspólnie ). Trzeba mieć klasę i takt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ello123
jeżeli on nie żąda, aby ona zrezygnowała z pracy, bo on ją chce widzieć w domu - egoista... niech da zabezpieczenie - w tym drugim przypadku, rozumiem rezygnacja z kariery i pieniędzy oraz niezależności jeżeli ona jest mądra, a on ma firmę - dla swojego bezpieczeństwa powinna zawrzeć intercyzę jeżeli mu nie wierzy - być może podświadomie wie, że jest beztrostki - czytaj wielce prawdopodobne, że może stracić pieniadze, o które właśnie tak walczy, a dodatkowo może nabyć jego długi i dodam, że osoba która tak wykłóca się i widzi świetlaną przyszłość, bo mąż ma pieniądze i ona już widzi jak , dzieci mają dach nad głową jest bardzo krótkowzroczna w przypadku sprytnego męża, albo bogatego, którego stać na dobrych prawników, a do tego taki koleś ułozy sobie życie z kochanką tak na prawdę, żona nie zobaczy ani grosza stanie się celowo bankrutem, wczesniej to co trzeba tj, firmę przepisze na kochankę, pieniążki wyprowadzi z firmę na mamę, a sam będzie biedny w obliczu organów ścigania jak mysz kościelna i żona na tym nic NIE ZYSKA a jak mu sie na prawde noga powinie - będzie mieć dług mężą na swoich barkach, czy to będzie z dzieckiem, czy też bez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ofermo piszesz \"ty ciągle piszesz co to będzie po rozwodzie. jakby małżeństwo się zawierało po to żeby się rozwieść\". a potem piszesz: \" (...)i tak będzie sobie dziewczyna żyła odliczając dni do chwili kiedy mu się znudzi i każe się jej wyprowadzić a w każdej poważniejszej kłótni małżeńskiej (bo ludzie się jednak kłócą) usłyszy że mieszka w JEGO domu\" Sama przyznajesz że ludzie się kłócą więc nie zawsze będzie dobrze. Wspominasz o wyprowadzce i odliczaniu dni- potwierdzasz tym samym to czemu wcześniej zaprzeczałaś w 1 zdaniu. Widzisz tak samo robi większość, mówi że po co myśleć o rozstaniu skoro dopiero co mysli się o ślubie a w głębi trzęsie się gaciami co będzie gdy jednak do tego dojdzie. Ona nie ma żadnych praw do tego mieszkania, nie powinna się więc o nie upominać. Przecież nikt nie mówi że mają się rozwodzić. A jednak większość z Was sama zakłada że taki moment może i nadejdzie i chciałybyście za sam fakt gotowania i sprzątania dostać pół domu, bo przecież w nim coś robicie. Każdy powinien się zabezpieczyć finansowo - nie dlatego że zakłada rozwód na wstepie, ale dlatego że jest zapobiegawczy i zna życie. Odkładajcie kase zamiast liczyć że od męża jak coś wyciągniecie pół nie swojego domu jak coś się stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przewidująca mamunia
Ofermo, więc kup sobie swoje mieszkanie przed ślubem i dajcie je w wynajem. Gdyby się Wam nie udało, tak jak moim, to zawsze będziesz miała coś swojego. Moi byli bardzo w sobie zakochani. Płakałam, gdy postanowili się rozstać, ale ona była bardzo zakochana w innym chlopcu już, a syn nie nalegał, żeby się nie rozwodziła, bo ona nie chciała dzieci, a on chciał. Aż tak dokładnie nie wiem jak tam było, bo widywałam ich tylko jak przyjeżdżali do mnie kilka razy w roku (też mam swoje życie). Rozwód bez orzekania z kulturą i klasą. Kultura skończyla się dopiero w trakcie podziału majątku, gdy okazało się, że dzielą tylko to, co nabyli po ślubie, więc nawet starego już samochodu, który kupiliśmy synowi przed ślubem nie dzielono. Dziewczyna nawet już się odkochała w nowym rycerzu i chciała zostać z synem, ale on już nie chciał. Drugą synową też mam bardzo miłą i fajną. :) I już ciężarną. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
niestety takie życie, on ma się prawo zabezpieczyć, ona też. Jeśli ma rodzić dzieci, i siedzieć w domu (nie iśc do pracy), to dom powinien być też jej własnością. Jeśli chce nadal pracować, to powinni to jakoś ustalić. W każdym razie, chyba dla nich za wcześnie na ślub, życie zweryfikuje. tak na marginesie przed ślubem zazwyczaj się uzgadnia czy chce się mieć dzieci czy nie :) pewnie też za młodzi byli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ofermo - jak sam topik wskazuje jesteś chyba ofermą (bez obrazy - czysty wniosek po topiku i tym co piszesz:P ) Mama ma rację - zawsze można uskładać na kawalerke - ciasne ale własne - wypuścić na wynajem i mieszkanie samo się utrzymuje w międzyczasie. Jak coś można sprzedać albo wymówić lokatorom i sie wprowadzić. To jest dobry pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideałem byłoby żeby
podnosze_podnosze a co w sytuacji, kiedy ona siedzi w domu i wychowuje dzieci? z czego mają "razem" uskładać, jak ona nie pracuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Widzisz tak samo robi większość, mówi że po co myśleć o rozstaniu skoro dopiero co mysli się o ślubie a w głębi trzęsie się gaciami co będzie gdy jednak do tego dojdzie." bzdura. ja ciągle piszę nie o rozwodzie a o małżeństwie. o tym ze w takim małżeństwie mąż zawsze będzie mógł wymusić na żonie jakieś zachowania/ustępstwa samym tylko faktem że "jakby co" to ona zostaje na lodzie. i to począwszy od rozrzucania skarpetek a na kochankach skończywszy. i jeżeli twierdzisz że tak nie jest i nie będzie to naprawdę nie znasz życia choć twierdzisz że jest inaczej. gdyby ta dziewczyna miała zaplecze i miała do czego wracać "jakby co" to nie miało by to znaczenia czyją własnością będzie dom w którym mieszkają. no ale tak nie jest i facet jest po prostu panem sytuacji. żona przyłapie go na zdradzie, co mu zrobi? może się najwyżej wyprowadzić. a gdyby ona zdradziła to też ląduje na bruku. i właśnie ta dysproporcja W TRAKCIE małżeństwa jest problemem a nie podział majątku. oczywiście ona wynika z EWENTUALNEGO podziału majątku. ale tylko z EWENTUALNEGO bo do tego czasu trzeba jeszcze jakoś żyć i to nie tylko w dobrych momentach ale i w złych. i tego sobie właśnie nie wyobrażam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×