Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ALittleWoman

Koleżanka mnie dobija...

Polecane posty

Gość ALittleWoman

Przez całe dzieciństwo się przyjaźniłyśmy. Razem poszłyśmy do liceum, czasem się kłóciłyśmy, ale ogólnie było nam ze sobą dobrze - w jednej ławce, na tych samych imprezach, na zakupach, wszędzie razem. Ona trochę mi zawsze zazdrościła tego, że uczę się trochę lepiej od niej (miała straszne ciśnienie na stopnie, świadectwa z paskiem i inne takie, ja się tym nie przejmowałam i dlatego szło mi lepiej - ale tysiąc razy miałam ochotę oddać jej swoją ocenę, byle nie widzieć tego zawiedzionego spojrzenia...), że mam odrobinę większe powodzenie... Teraz, z perspektywy czasu zauważam, że rywalizowała wtedy ze mną o to, która z nas bardziej lubią znajomi z klasy, wtedy tego nie widziałam... W każdym razie po maturze kompletnie przestało mi się układać w życiu. Nie dostałam się na wymarzone studia, okazało się, że jestem przewlekle chora, zostawił mnie chłopak i od tego czasu jestem sama, nie mam pieniędzy i jest mi coraz ciężej... Ona przeciwnie - wszytsko jej się świetnie układa. Dostała się na prestiżowe studia, jest szczęsliwa w związku z chłopakiem, którego sama jej zaswatałam :), jej rodzice ostatnio lepiej zarabiają i ma pieniądze na wszystko. I ja się cieszyłam razem z nią - oblewałyśmy jej studia, gratulowałam jej rocznicy związku - naprawdę szczerze. Nie jestem zawistna, boli mnie, że mi się nie układa, ale to moja przyjaciółka i dla niej też chcę jak najlepiej. Ale liczyłam też na jakieś wsparcie. Ona wie, jak mi cięzko, jej siępierwszej ze wszystkiego zwierzałam. Tyle, że ona już nie ma dla mnie czasu. Jak już raczy ze mną pogadać na gadu-gadu (bo na normalne spotkania już nie ma ochoty), to rozmawiamy tylko o jej studiach, jej chłopaku, jej imprezach i podrózach... I wyczuwam w tym chorą satysfakcję, że jej się teraz układa, a ja jestem na dnie. Boże, to tak strasznie boli... Ot, wygadać się chciałam, przepraszam za dłużyzny. Ludzie sa okrutni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochmurne niebo
moja mama kiedyś powiedziała mądre słowa "umiesz liczyć, licz na siebie" nie ma przyjaciół, są ludzie, chamscy, wredni, złośliwi, którzy udają żeby później zbierać nagrody i pochwały naszym kosztem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to jaa
Alittle woman ==> współczuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
bzdura. jak czytam takie rzeczy to wydaje mi sie że miałem jakieś niesamowite szczęście bo mam kilka osób (może ze 2) za które faktycznie dałbym sobie rękę uciąć. sporo przeszliśmy razem i oni zawsze mogą liczyć na mnie a ja na nich. i to we wszystkim. oczywiście uważam że jest w tym trochę mojej zasługi również. bo przecież masa rozmaitych znajomych się wykruszyła po drodze a ja wiedziałem w kogo mam inwestować moją szczerość żeby nie zostać w pewnym momencie wydymanym. wiedziałem żeby nie zwracać uwagi na głupstwa tylko na naprawdę ważne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjaciółpoznaje się w bidzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochmurne niebo
ofe rma, kwestia czasu a i Ty się przejedziesz. Oczywiście życzę Ci jak najlepiej i obyś nigdy się nie przekonała. Ja też inwestowałam długie lata a później... później się przejechałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fguhgg
Weźcie mnie nie osłabiajcie z tym inwestowaniem. To słowo w ogóle kojarzy mi się z jakimś wyrachowaniem:P Człowiek niby zna się na ludziach, wybiera sobie spośród nich kogoś, komu zaczyna ufać, a tu dupa. Znam, bo sama przez to przechodziłam. Ludzie się zmieniają. Gdy sa w potrzebie, potrafią się łasić, udawać wielkich przyjaciół na śmierć i życie. A gdy już nas wycisną jak cytrynę z Tymbarku, to idą i wyciskają następnych. I tak w kółko. Taka jest własnie moja exprzyjaciołka. Strasznie przeżywałam jej stratę. Pogodziłam się z tym dopiero po dwóch latach. Trudno się mówi ... Nauczyłam się, żeby żyć zgodnie z hasłem: Nigdy nie mów przyjacielowi tego, o czym nie powinien wiedzieć twój wróg:) Teraz mam koleżanki, a nie przyjaciółki i dobrze mi z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
ej, ja mam już 33 lata jakby ktoś nie wiedział. moi przyjaciele też coś koło tego. to kiedy ja się mam "przejechać"? pod sześćdziesiątkę? z przyjaciółmi jest chyba tak jak z partnerami. trzeba wiedzieć na co zwracać uwagę. jak ktoś leci na tanie pochlebstwa albo bajer to później rozczarowują go i "przyjaciele" i faceci/kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety tak bywa, poniekąd miałam podobnie. Wiesz może to u niej przejściowe, może się zachłysnęła powodzeniem i nie znaczy, to od razu, że ma Cię gdzieś, tylko trochę się zatraciła i robi to świadomie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fguhgg
patrz jaki zbieg okoliczności, bo jestem w Twoim wieku:) facet, nie znasz dnia ani godziny, uwierz mi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochmurne niebo
i myślisz, że 33 lata to dobry wiek na kwitowanie wszystkiego i wszystkich? ;) przed Tobą jeszcze szmat czasu a życie różnie nas doświadcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspolczuje. mialam to samo. ona zawsze bardzo sie dolowala tym, ze zawsze, gdy kogos poznawalysmy, to bylam ''preferowana''... losy sie tak poukladaly, ze wyjechalam. wczesniej podnioslam ja z dolka, znalysmy sie od dziecka. ona bardzo niesmiala wczesniej, cichutka i niepewna sieb ie. pozniej mi dziekowala, ze beze mnie nie bylaby tym, kim jest teraz...jak bardzo sie na niej zawiodlam, gdy wyjechalam z kraju. nie bylo mnie rok...na gg kiedy potrzebowalamn rozmowy, wsparcia...ona albo nie miala zadnego czasu, albo jesli juz miala to na opowiastki o sobie. potem sie dowiedzialam, ze na 1 imprezie po pijaku (ona wtedy 17 lat, mlodsza ode mnie) prawie uprawiala seks z facertem, znajac go od godziny , robil jej minetke :) pozniej na innej imprezie prawie sie bzyknela bez zabezpieczenia z innym kolegom, ale niestety mu nie stanal. ja od zawsze raczej brzydzilam sie takich rzeczy i nie sadzilam, ze taka sie stanie po moim wyjazdzie. robila wiele glupich rzeczy podczas tego mojego wyjazdu., oddalila sie ode mnie, nie chciala sluchac o tym, kogo poznalam za granica itd. za to ja sluchalam jej uwaznie, doradzalam, co zrobic, zeby byla z kims, kto jej sie podoba ... w koncu zeswatalam ja z chlopakiem, ktory walczyl o mnie z rok...zerwal z nia po tygodniu i teraz ja z nim jestem. a ona mnie nienawidzi. i nie zaluje tego. szkoda, ze tak pozno zauwazylam, ze jest falszywa, bo nigdy bym nie oddala jej tych lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochmurne niebo
nie mów hop... oczywiście nie wróżę Ci i nie życzę porażki, ale oczy szeroko otwarte warto mieć, nawet na tych, których uważasz od lat za przyjaciół ;) a ręki to nie dałabym uciąć nawet za swoje przyszłe dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Ludzie się zmieniają. Gdy sa w potrzebie, potrafią się łasić, udawać wielkich przyjaciół na śmierć i życie." no jeżeli ktoś uważa pochlebstwa i lizusostwo oraz fałszywe deklaracje za objawy przyjaźni to niech się później nie dziwi że tacy "przyjaciele" go zdradzą. tak samo dobrani partnerzy zdradzą. cudów nie ma. mam teraz takiego kumpla z pracy. w sumie go lubie, dobrze się przy nim na ogół bawię, dobrze się nam rozmawia. ale on nigdy nie będzie moim przyjacielem (tak sądzę). uważam że jest egoistą. że dopóki jest nam "po drodze" i dobrze się ze sobą bawimy to jest OK. ale gdybym potrzebował z jego strony jakiegoś wyrzeczenia i poświęcenia czegoś dla mnie to jestem pewien że wybierze własną wygodę. dlatego mimo wszystkich zalet które ma zostanie najwyżej moim kumplem widywanym od czasu do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo u mojej przyjaciółki tak było, ona się mi sama przyznała, że się w tym wszystkim pogubiła, bo nagle zyskała bardzo wiele i nie chciała tego stracić, bo pochodziła z niezamożnej rodziny, to była dla niej szansa i nie chciała tego stracić...Widziałam że żałuje i teraz znów między nami jest ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu według mnie, to widać, kto jakoś czasowi odpłynął że tak powiem, a kto robi to specjalnie, no ale to trzeba znać człowieka latami żeby się przekonać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fguhgg
ofer ma -- przyjaźń między mężczyznami ma inny kaliber. Faceci nie są tak zawistni i zazdrośni jak baby:) Jeden nie zrywa znajomości z drugim dlatego, że ten ma nagle lepszą pracę czy samochód. Nie ma podkładania sobie świń. Czasem wydaje mi się, że moja była przyjaciółka może źle się czuła w moim towarzystwie, choć nigdy nie dawałam jej odczuć, że jest gorsza, bo dla mnie liczy się człowiek, a nie pieniądz:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
no i to jest podejście prawidłowe. bo żeby być czyims przyjacielem to trzeba potrafić samemu okazać nieco zrozumienia a nie jęczeć gdy tylko poczujemy się trochę odrzuceni. przyjaźń nie polega na wiecznym nadskakiwaniu komuś. każdy z moich przyjaciół ma swoje własne życie, jeden już ma rodzinę i dzieci. ale nikomu to nie przeszkadza. nawet jeżeli nie mamy dla siebie czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Faceci nie są tak zawistni i zazdrośni jak baby" a to już nie wiem. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ofe rma...> zgadzam się, bo da się wyczuć czy ktoś Cię zlewa perfidnie, czy rzeczywiście nie ma czasu na spotkanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochmurne niebo
ofe rma, o jakim nadskakiwaniu piszesz? myślisz, że ja byle komplement od byle kogo uznam za oznakę przyjaźni? No proszę. Nie nadskakiwałam, nie oczekiwałam cudów od mojej byłej przyjaciółki, oczekiwałam zrozumienia, wsparcia, bo sama dawałam od siebie przez lata maximum. Zostałam zbesztana, obrażona, zmieszana z błotem. Czułam się jak... a właściwie nie czułam się w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Ci bardzo. Nie zważaj na przyjaciółkę. Może teraz nadszedł moment, że powinnyście chwilowo ograniczyć znacznie Wasze kontakty. Nie myśl o tym, jak jej się układa i co jej znów wyszło, być może wiele rzeczy jest przez nią przekolorowanych! Skup się na sobie. Wychodź do ludzi, prędzej czy później musisz kogoś spotkać. Wygląda trochę, jakbyś żyła przeszłością a nowa sytuacja Cię przytłaczała. Staraj się nie myśleć o tym, co było ani o sukcesach przyjaciółki. Poznawaj nowych ludzi - to przyniesie Ci wiele więcej powodów do zadowolenia niż przechwałki dawnej kumpeli na gg. Szukaj pracy cały czas, jeśli ją masz to staraj się zmienić na lepszą. Musisz coś zmienić w swoim życiu, bo w chwili obecnej jest Ci jedynie coraz ciężej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
o tym samym co ty przecież: "Gdy sa w potrzebie, potrafią się łasić, udawać wielkich przyjaciół na śmierć i życie." ja cię przecież nie znam i nie wiem kogo ty uważasz za przyjaciół. ja wiem po prostu że nie każdy się do tego nadaje. i jeżeli zainwestujesz w niewiłaściwą osobę to będziesz miała tylko kaca po takiej "przyjaźni". fakt że "dawałaś od siebie przez lata maksimum" nic nie znaczy. bo nie każdy na to zasługuje i nie każdy na przyjaciela się nadaje. ty najwyraźniej wybrałaś źle. ale nie znaczy to że każdy człowiek cię zdradzi i że nie ma czegoś takiego jak przyjaźń. podobnie jak to że zdradził cię facet nie oznacza że każdy zdradzi i nie ma czegoś takiego jak miłość (tak myślę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochmurne niebo
a przepraszam kiedy można zauważyć tą złą inwestycję? po roku, dwóch, trzech, pięciu, dziesięciu czy dwudziestu? Przyjaźniłyśmy się ponad dwadzieścia lat, czy taki staż wystarczy? Czy można wtedy dalej inwestować i być pewnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
to pewnie zależy od umiejętności obserwacji. jednemu wystarczy tydzień a drugi się budzi dopiero jak złapie żonę z "przyjacielem" w łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pochmurne niebo
z natury nie jestem ufna, obserwowałam, wystawiałam na próby nawet (oczywiście nie specjalnie) tylko życiowo i wszystkie testy przeszła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie się spieracie ;), dorzucę jeszcze swoje ;). dla mnie to częste spotykanie się nie świadczy jeszcze o tym, że to dobra przyjaźń, no wiadomo, jak ktoś Ci 3 razy pod rząd odmawia, to miłe nie jest, ale jak jest tak, że potrafisz nie widzieć kogoś kilka miesięcy, ale gdy na prawdę go potrzebujesz, to zawsze się zjawia, to myślę że jest dobra przyjaźń, bo to że nie ma czasu na pogaduchy często to chyba nie jest najważniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×