Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aquainta

Lepiej być samą czy z kimś, kogo nie kocham??

Polecane posty

Gość Aquainta

Sprawa jest taka: Po pierwsze - zakochałam się bez pamięci i bez wzajemności. Nie moge przestać o nim myśleć. Przestać się z nim kontaktować też nie - studiujemy na tej samej uczelni (no, to teraz mam trochę bolesnego oddechu), mamy wspólnych znajomych... Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem, jak długo będę się odkochiwać, na razie wydaje mi się to zupełnie niemożliwe.... Po drugie - jest drugi facet.Cudowny, mądry, ciepły, pewny siebie. Mówi, że mnie kocha i że na mnie poczeka, prosi o szansę, twierdzi, że uczucie z mojej strony przyjdzie z czasem, a jeśli nie przyjdzie, to się rozstaniemy, ale przynajmniej wcześniej spróbujemy. On nie wie, że kocham innego, mówię mu, że jego nie kocham. I teraz - co robić?? Być samą i leczyć złamane serce czy leczyć złamane serce w związku z kimś, kogo nie kocham?? Nie chcę go skrzywdzić, a pewnie go skrzywdzę, tylko czym bardziej?? Tym, że nie dam mu szansy i będziemy oboje w samotności się odkochiwać czy tym, że pobędziemy trochę razem i to będzie tak nie do zniesienia dla nas obojga, że się i tak rozstaniemy?? On jeszcze nie zna obiektu mojej miłości, ale jeśli będziemy razem, to w końcu pozna... I może się wtedy domyślić, choć wydaje mi się, że dobrze się maskuję i nawet obiekt nic nie wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dom wariatow...
samą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak rzeczywiscie tak kocha to poczeka.. bez sensu krzywdzic siebie w takim zwiazku ze o Nim juz nie wspomne bo On bedzie najbardzie nieszczesliwy.. A dajac Mu nadzieje bedzie sie ludzic i tym bardziej przezywac cios rozstania, nieuchrronnego chyba raczej,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle, że powinnas byc sama... Moze ten drugi facet znajdzie sobie kogoś kto go pokocha i byc moze on tez pokocha tego kogos szybciej niz mysli (facetom szybciej przechodzi "miłość") A jak bedziesz z nim to jaką masz pewność, że uczucie do tamtego człowieka minie?? Także zakochałam sie bez wzajemności i mimo, że byli inni ja nigdy o nim nie zapomniałam, próbuje sie odkochac juz od ponad dwóch lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krolowa zluda
nie pokochasz jesli nie kochasz. nie mozna zmusic sie do milosci. owszem chlopak ktory mowi ze Cie kocha bedzie cierpial jesli bedzie wiedzial ze Go nie kochasz, ale najbardziej nieszczesliwa bedziesz Ty. bo bedziesz miala nieuzasadnione pretensje do siebie, że nie potrafisz Go pokochać. Lepiej być samą. I czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my fanatycy
Nieprawda. Czasami uczucia przychodzą z czasem. Przez dlugi okres nic do tej osoby nie czujesz, a potem kiedy nagle znika z twojego życia, dochodzi do ciebie, że to właśnie ten na którego czekasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aquainta
Malenka, no właśnie - ja się chcę odkochać w tamtym, a moje przyjaciółki i w ogóle wielu ludzi uważa, że najlepiej klin klinem, prawda?? Żałuję, że się nie zakochałam w tym drugim chłopaku - jest naprawdę świetny i bardzo go lubię, ale nie czuję przy nim tego, co przy tym pierwszym...I zastanawiam się, czy jest możliwe, że poczuję...? Bylibyśmy dobrą parą... I gdybym nie spotkała tego pierwszego, to pewnie już bysmy razem faktycznie byli. Bo ja nie wierzyłam wcześniej w miłość. Myślałam, że, jak wcześniej, zacznę się spotykać z kimś, kto mi się spodoba, kogo polubię z wzajemnością, a z czasem się do niego przywiążę i ot, cała miłość... A okazało się, że to nie jest tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aquainta
Boże, uświadomiłam sobie teraz, że czasem, kiedy rozważam ten potencjalny związek, to sobie wyobrażam, jak On nas widzi i jest zazdrosny. Już sobie nawet takie scenki wymyślałam, że Tomek (może zacznę go nazywac imieniem, bo niewygodnie pisać 'ten drugi':)) przychodzi po mnie na uczelnię, rzucam mu się na szyję, a On się gapi z opadniętą szczęką i długo odprowadza nas wzrokiem...:) Żałosne. On mnie chyba nawet nie lubi, a ja sobie roję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też próbowałam wziąć tego pierwszego na zazdrość, ale to okazało się złym rozwiązaniem...:( wydawało mi się, że mna gardzi. Potem pogadalismy i na szczęście jest ok ale kontakt sie urwał a ja dalej nie moge zapomniec... Tobie zycze powodzenia i radze abys była sama i czekała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krolowa zluda
ta prawdziwa milosc nie przyjdzie po jakims czasie. po prostu pojawia sie i juz. a to co przyjdzie po jakims czasie to jedna z tych "milosci" ktore czuje sie do kilku ludzi, z ktorym nie przeszkadza nam tak bardzo bycie razem, nie ciazy. tych, w jakich wiekszosc z nas jest...niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my fanatycy
"Pojawić się i już" to może tylko zakochanie (oczarowanie). Prawdziwa miłość przychodzi z czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj! Mam nadzijee,że moja odpowiedź choć troche Tobie pomoże. Ja przeżyłam coś podobnego, facet który mnie kochał czekał na mnie 3 lata. Ja w tym czasie byłam bardzo zakochana w człowieku, który miał to coś, ale który totlanie zmienił moje zycie. Ja taka niby silna osoba rzuciła świetną pracę w służbach munurowychm, przeniosłam sie do innego miasta, a wtedy on co: wrócił do dziewczyny z którą był przede mną! To jest nauczka na całe moje dalsz życie. Nigdy nie żałowałam tego co robię, ale po tych przejściach chciałabym cofnąć czas o 2 lata i iść swoją drogą! Proszę spojrzyj na tego człowieka w którym jesteś niby zakochana trochę bardziej racjonalnie: jaki on jest na prawdę, czy wogól możecie kiedyś byc razem???, Ja bym dała szanse temu drugiemu, ale skoro Ty myślisz o sytuacjach w których ten pierwszy miałby być zazdrosny, to myślę,ze to nie ma sensu. Faktycznie lepiej byc samau, a może w najmniej spodziewanym czasi spotkać SWOJA MIŁOŚĆ, taka na resztę życia. Czego Tobie serdecznie życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teomea
mam ten sam problem , też nie potrafie zapomniec o byłym mam z nim kontakt . Pojawił sie nowy facet , jest miły inteligenty , ale ja nie czuje tych motylków co czułam przy ex. Jak ja to mowie pan nr 2 jest super ale ma jedną wade nie jest panem nr 1. Ja staram sie byc tylko kolezanka dla pana nr 2 i szczerze mu powiedziałam ze wciąż cos czuje do byłego i ,ze nie chce go wykorzystać. Daj sobie czas sposób klin klinem jest niedobry można skrzywdzic kogoś i siebie. Staraj sie znaleźć sobie zajęcie rozrywki zajmij czyms mysli a czasem zapomnisz o ex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna woda
Ja kiedys tak probowalam zrobic ale to tylko pogorszylo sytuacje. Tez kochalam sie bez wzajemnosci w takim jednym chlopaku ktory robil mi nadzieje a potem odtracic. By wzbudzic w nim zazdrosc zaczelam sie umawiac z jego kuzynem. kuzyn byl naprawde we mnie zakochany a ja cokolwiek robilam z nim myslalam tylko o tamtym, co gorsza ciagle sie o niego wypytywalam. W koncu zdalam sobie sprawe ze to meka dla mnie i na niego wiec przerwalam znajomosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lepiej być samą, bo będąc z kimś tylko dlatego aby nie bć samotną to można COŚ przeoczyć, znam przykład dziewczyny, która w zeszłym roku w wieku 27 lat wzieła ślub, z facetem, który po prostu był przy niej. Ślub wzieła aby nie zostać starą panną, bo tego się bała. No i co? Poznała kogoś zakochała się na zabój - i teraz nie wie co robić, bo tamten jest sam, gdyby nie ten głupi (bo taki był ) ślub to w tej chwili napewno byli by już razem, a tak ona mota się w mażeństwie i nie wie co robić. Raz wybrała rozsądek, a teraz? Serce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aquainta
Samotności też się boję... Od roku jestem sama, od pół roku kocham Jego. Poznaliśmy się trochę wcześniej, pierwszego dnia na uczelni :), ale zakochałam się dopiero, jak miałam okazję z nim dłużej pogadać, na koncercie, na którym wpadliśmy na siebie przez przypadek. Potem jakoś tak dużo rzeczy nas pchało do siebie... Wpadliśmy na siebie na koncercie drugi raz (inny koncert innego zespołu, żadne z nas nie wiedziało, że drugie na nim będzie:)). Cóż, ja byłam już wtedy zakochana po uszy i widziałam w tym magię, to był najpiękniejszy wieczór mojego życia, no ale jego nie... Na uczelni byłam w jednej grupie z dziewczyną jego najlepszego kumpla i też niecelowo, bo na początku roku ani tego nie wiedziałam ani on z tym chłopakiem się jeszcze nie przyjaźnił. No i zaczęliśmy się widywać poza uczelnia, na imprezach, na piwie... I nie wiem, starałam się dobrze maskować, ale on chyba się zorientował (a może nie on, może ta moja koleżanka i mu powiedziała...), co do niego czuję, bo zaczął mnie traktować z coraz większym dystansem i jakby z zażenowaniem... To było straszne, bo nie dość, że się czułam odrzucona, to jeszcze upokorzona. Choć od początku nie widziałam dla siebie u niego szans...Nie jestem atrakcyjna. On też nie, ale to facet, a z jego intelektem, urokiem i poczuciem humoru może mieć każdą... Temu drugiemu, Tomkowi, się podobam fizycznie. To właściwie jest dośc niezrozumiałe, bo w przeciwieństwie do Niego jest bardzo przystojny. Może nie ma takiego poczucia humoru jak On, ale jedną zalete posiada niewątpliwie - chce mnie :). Ehhh, to się rozpisałam... To chyba było mi potrzebne... A zaczęłam od najważniejszego - boję się samotności. Chciałabym mieć się do kogo przytulić, zadzwonić, pospacerować, mieć frajdę z bycia w związku, dać komuś szczęście... Ale nie, macie rację, teraz nie wolno. Powiem Tomkowi, że nie możemy być razem, nigdy nie będziemy... Nie będę mu robić nadziei ani zabaw z "zostańmy przyjaciółmi" choć przydałby mi się taki przyjaciel. A czas popłynie, za pół roku, za rok zobaczę. Jeśli przejdzie mi zakochanie w Nim, to może poczuję coś do tomka? I wtedy zapytam, czy jeszcze coś do mnie czuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeby nie bylo za pozno
gdyby mozna bylo cofnac czas, bylabym sama, ale jestem juz chyba za stara na zmiany, mam 38 lat moj przypadek jest fatalny, jestem z facetem, ktorego nigdy nie kochalam, zwiazalam sie z nim, bo byl, hmmm zapowiadal sie na statecznego malzonka i taki jest, myslalam z czasem, ze uda mi sie go pokochac, jest zupelnie odwrotnie nienawidze go jestesmy od siebie zupelnie rozni, inne zainteresowania, inne potrzeby, inne zapotrzebowanie na seks, wcale sie nie uzupelniamy plakac mi sie chce, nie bede tu opisywac co i jak w kazdym razie ja juz nie mam szans na bycie sama, bo nie mam gdzie isc, nie mam za co zyc, w marzeniach widze, jak sie pakuje, wyprowadzam eh mazenia byc sama, to moje teraz najwieksze marzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale co to w ogóle za pytanie? Nie można podchodzić do życia tak egoistycznie. Zastanawiasz sie czy być z chłopakiem, który Ciebie kocha a Ty Jego nie? Z jakiego powodu mialabys z Nim być? Bo boisz się być sama? Przeciez nie trzeba długo się zastanawiać, żeby dojść do wniosku, że jeśli zgodzisz się z nim być zrobisz Mu krzywdę. Dlaczego? Dlatego, ze nie da sie kochać za dwoje - i tu nic nie ma do rzeczy jak bardzo ta druga strona kocha. Jesli On naprawde jest dobrym czlowiekiem, to będziesz bardzo nie w porządku jeśli z Nim zostaniesz - bo zrobisz Mu dużą krzywdę. Nie możesz myślec tylko o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
A skąd wiesz ze nie bedziesz nigdy z tym kolega z uczelni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MIAŁAM TO SAMO aureli: MASZ RACJE !!! sluchaj, przeszlam to samo. zauroczylam sie w facecie ze studiow. mial wg mnie \"to cos\" zaiskrzylo, byla chemia. ale on nie chcial byc ze mna. jakies trudne przejscia po wczesniejszym zwiazku. w tym czasie zabiegal o mnie facet, traktowal mnie jak ksiezniczke, obdarowywal kwiatami, czerwinym winem, szanowal i zabiegal o moje wzgledy. JA MYSLALAM CALY CZAS O TYM PIERWSZYM, serce bolało. jednak nie widzialam szans. wiec dałam SZANSE temu ktory tak bardzo chcial byc ze mna. TO MI POMOGŁO. odkochalam sie, zobaczylam zalety mojego obecnego chlopaka, jest kochany, i traktuje mnie jak ksiezniczke do tej pory ! a z perspektywy czasu i NA TRZEZWO sadze ze tamten facet nie jest mnie wart. daj szanse swojemu adoratorowi. na poczatku bezie ciezko, ale dasz radę! i wyjdzie Ci to na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc sama...bo trudno zaleczyc milosc,jesli sie kocha naprawde. ja probowalam...i co? zranilam kolejnego, on mnie...i teraz jestem sama. nawet nie mam znajomych bo wszystkich odstawilam przez to wszystko....i ciagle siedzie i rycze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny pamietajcie : wybierajcie na partnera kogos z posrod tych, ktorzy zabiegaja o wasze wzgledy, tylko wtedy bedziecie szczesliwe. nie bladzcie po omacku zaslepione uczuciem. tu tez nie bede pisac o moim pierwszym powaznym chlopaku, ktorym bylam zaslepiona i bardzo zle na tym wyszlam. powodzenia !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aquainta
Hmmmm, więc po kolei :) zeby nie było za póxno - współczuję Ci i właściwie nie wiem, co mogę poradzić. Na pewno próbowałaś już dostrzegać plusy sytuacji... Wiem też, że moim jedynym kapitałem jest teraz czas. Mam 20 lat i przykro mi, że jestem sama i kocham bez wzajemności, ale pociesza mnie fakt, że wlaściwie wszystko przede mną i może będę szczęsliwa... Polka73 - nie myślę tylko o sobie, myslę też o nim. Może mogłabym go uszczęsliwić?? Przynajmniej na razie. Gdybyśmy już byli razem, to starałabym się być dla niego dobra, zaręczam... Ejbisi, w sumie jeszcze tłucze mi się czasem po głowie taka myśl, że może kiedyś, ale oszukuję się... To jest chyba najgorsze, to, że nie mam stuprocentowej pewności co do jego uczuć i się łudzę. Nie wiem nawet, czy kogoś ma...Kilka razy wydawało mi się, że o mnie myśli, widziałam jego spojrzenia, ale teraz nabieram pewności, że to sobie wmówiłam. Może nawet mnie na początku lubił, w końcu rozmawiało nam się świetnie, ale nie widział we mnie potencjalnej dziewczyny i moje późniejsze zainteresowanie tylko go krępowało i irytowało... Mocna katharsis, znowu zasiałaś we mnie wątpliwość...Tomek jest naprawdę kochany. I w ogóle jest cudowny, prawdę mówiąc taki facet jak on nie powinien na mnie nawet spojrzeć. Nieśmiała brzydula z nadwyrężoną psychiką... I jeszcze ta brzydula go nie chce, a on walczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzooffiiiaaaa
Hej , mam wielki problem , sama chciałam, jestem z chłopakiem który bardzo mnie kocha, ale ja go niestety nie, sama sie oszukuje ze sie jeszcze zakocham, ze bedzie pieknie, on jest cudowny, poprostu , jak ksiaze z bajki o jakim marzyłam, dobry , kochany,szczery itd, no dramat.Jak mu to powiem to złamie mu serce, ale bedac z nim dalej , krzywdze go , nie wiem ile jeszce tak wytrzymam, robiac dobra mine do złej gry, jestem okropna, strasznie sie z tym czuje, dramat ....,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiliana
Też stoje teraz na rozdrożu takiej drogi. Przez 5 lat bylam z chlopakiem, na poczatku bylo pieknie i cudnownie ale z każdym rokiem to sie wypalało. Nie wiem czy z mojej winy czy z jego moje uczucie wygasło. Chciałam to przerwać ale nie wiedzialam jak wiec ciegnęlo sie to jeszcze z rok. Obecnie nie jesteśmy razem od paru miesięcy a ja kocham innego, który traktuje mnie tylko jak znajomą z uczleni. Ciągle żyje nadzieja ze zobaczy we mnie jednak cos wiecei, Boje sie mu powiedziec co czuje, ale widze ze on to raczej wie. Jest idealny, czuły , wyrozumialy ale niestety nie odwzajmnia moich uczuc. Były chlopak ciągle mnie kocha i stara sie naprawić to co nam nie wyszlo , chce zebymy znow byli razem. A mnie z każdym dniem zaczyna brakować bliskości drugiej osby, ciepla, możliwości wygadania i przytulania. Boje sie samotnosci w koncu odka pamietam zawsze ktoś byl obok mnie. Wiem także ze wracajac do bylego chlopaka a myslac wciaż o tym z uczelni zranie go . I trwam w tej złudnej nadzieji , zyje nia i płacze z bezsilnosci . Nie chce sie poddac i wrocic do bylego (po głowie chodza mysli ze jesli mnie kocha, chce sie zmienic , bardziej stara wiec bedzie teraz juz lepiej). Czas pokaże za miesiąc koncza sie studia wiec pewnie i kontakt tez sie urwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjaaa
mam tak samo... bardzo cięzko.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fant1
Sorry że to napiszę, ale zachowanie kobiety zaślepionej czymś potrafi być tak świńskie i egoistyczne że normalnego zdrowego faceta nie było by na to stać. Nie bądź wgapiona jedynie w siebie i swoje uczucia, chwila empatii i zdrowego rozsądku nie szkodzi. Być z kimś kogo nie kochasz, żeby inny był zazdrosny?... Pomyśl o tym gościu trochę, bo nie chciała byś być na jego miejscu. Najgorsze że takie przypadki wydają się być normalne i często spotykane. Ja byłem w nieco podobnej sytuacji patrząc od strony tego gościa w którym się zauroczyłaś. Mój kumpel chodził z naszą znajomą. Zabiegał o nią, udało się, byli ze sobą, swój pierwszy seks też zaczęli razem, i niby wszystko było ok. Ale mi się wydawało że coś jest nie tak. Po czasie jestem pewny że ona podkochiwała się we mnie, a tego czy była z nim żeby być bliżej mnie czy stracić w końcu cnotę w jej wypadku już nie wiem. Będąc z nią szukała kontaktu ze mną, była miła, zawsze chętna do pomocy, a ja ze szczęką na podłodze potrafiłem usłyszeć jak go okłamuje przez telefon że jest gdzie indziej, a była akurat ze mną co dla mnie nie było żadną tajemnicą (dopóki tego nie powiedziała). I była wtedy naprawdę fajną dziewczyną, gdyby nie ten fakt. W życiu bym z nią się nie związał, nawet po tym jak się rozeszli. Nie zwracam uwagi na zajęte kobiety, tym bardziej na te kumpli, nawet jeśli są już "byłe". A tutaj musiałem się pilnować. Na szczęście brzydziło mnie jej zachowanie, i do końca straciła w moich oczach. Oszukiwała kolesia z którym była udając przed nim uczucie, a patrzyła na kogoś innego. Myślała wtedy o nim, o jego uczuciach? No chyba w ogóle się z tym nie liczyła... To nie miłość, to zauroczenie (spięcia w mózgu, szał macicy), odróżnij to, bo to pierwsze jest gówno warte, tym bardziej jeśli kogoś w takich okolicznościach krzywdzisz... A o byciu ze mną mogła zapomnieć od samego początku tego cyrku, i po co to wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucki
Witam. Ja w odróżnieniu do Was Panie jestem facetem z takim samym problemem. Pokochałem bezgranicznie dziewczynę, która jest po bardzo dramatycznym związku ( facet miał 42 ona 22, facet ukrywał przed nią żonę, dzieci. Oszukiwał że się z nią ożeni i takie tam bzdury Związek trwał 3 lata. teraz Ona i ja mamy po 27 ). Jesteśmy z sobą od 8 miesięcy. W sumie to spotykamy się regularnie ( przynajmniej 2x w tyg). Raz jest super. Rozmowa nam się klei, czułe gesty, czułe słówka. Raz chłodniej. Od pewnego czasu zauważyłem, że ona przestaje być mną zainteresowana. Nie odpisuje na wszystkie sms. Nie wysyła ich jako pierwsza ( zresztą nigdy nie wysyłała, ale wcześniej zdarzało się to częściej) Przeprowadziłem poważną rozmowę która dotyczyła naszego związku. Ja zarzuciłem jej brak zaangażowania i chłód z jej strony. Ona mi , że za bardzo jestem nachalny i czuje się osaczona przeze mnie. A czego ważnego się on niej się dowiedziałem,..... ano tego że ona coś czuje do mnie ale nie jest to jakieś ogromne uczucie. No to ja na to czy to więcej jak lubię ? Ona: oczywiście że więcej i to dużo więcej, ale nie jest to KOCHAM CIĘ. Ona jest dla mnie po prostu cudem świata - tan na prawdę pierwszym. Nigdy wcześniej nie powiedziałem żadnej dziewczynie z którą się spotykałem Kocham Cię. W jej przypadku przyszło mi to bez problemu. Chciałem powiedzieć Jej "nara" ale problem jest taki że mi na prawdę zależy i chcę o nią walczyć. Nie wiem jak się do tego zabrać, bo bycie sobą już nie jest efektowne. Proszę o rady drogie Panie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdhfgh
Witam. Ja w odróżnieniu do Was Panie jestem facetem z takim samym problemem. Pokochałem bezgranicznie dziewczynę, która jest po bardzo dramatycznym związku ( facet miał 42 ona 22, facet ukrywał przed nią żonę, dzieci. Oszukiwał że się z nią ożeni i takie tam bzdury Związek trwał 3 lata. teraz Ona i ja mamy po 27 ). Jesteśmy z sobą od 8 miesięcy. W sumie to spotykamy się regularnie ( przynajmniej 2x w tyg). Raz jest super. Rozmowa nam się klei, czułe gesty, czułe słówka. Raz chłodniej. Od pewnego czasu zauważyłem, że ona przestaje być mną zainteresowana. Nie odpisuje na wszystkie sms. Nie wysyła ich jako pierwsza ( zresztą nigdy nie wysyłała, ale wcześniej zdarzało się to częściej) Przeprowadziłem poważną rozmowę która dotyczyła naszego związku. Ja zarzuciłem jej brak zaangażowania i chłód z jej strony. Ona mi , że za bardzo jestem nachalny i czuje się osaczona przeze mnie. A czego ważnego się on niej się dowiedziałem,..... ano tego że ona coś czuje do mnie ale nie jest to jakieś ogromne uczucie. No to ja na to czy to więcej jak lubię ? Ona: oczywiście że więcej i to dużo więcej, ale nie jest to KOCHAM CIĘ. Ona jest dla mnie po prostu cudem świata - tan na prawdę pierwszym. Nigdy wcześniej nie powiedziałem żadnej dziewczynie z którą się spotykałem Kocham Cię. W jej przypadku przyszło mi to bez problemu. Chciałem powiedzieć Jej "nara" ale problem jest taki że mi na prawdę zależy i chcę o nią walczyć. Nie wiem jak się do tego zabrać, bo bycie sobą już nie jest efektowne. Proszę o rady drogie Panie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×