Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ale jaj że hej

Niezła wtopa ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !

Polecane posty

Gość ale jaj że hej

Sterta sygnowanych przez Jarosława Kaczyńskiego dokumentów poniewierała się na ulicach jednej z podłódzkich miejscowości. Z papierów wynika, że obecny prezes PiS udzielał rekomendacji inwestorowi interesującemu się jedną z lokalnych gazet. A ten wpłacił pieniądze na kampanię Lecha Wałęsy - pisze "Polska". Nietypowe znalezisko trafiło do rąk 53-letniego łodzianina, który przebywał w miejscowości Księże Małe. - Jechałem rowerem, gdy zobaczyłem dzieci dźwigające szufladę pełną papierów - opowiada. - Zabrałem te kwity, bo nie powinny się walać po ulicy. Jak zobaczyłem podpis Kaczyńskiego i zorientowałem się, że to oryginały, zbladłem. Teraz zastanawiam się, co z tym zrobić. 35 milionów na kampanię prezydencką Wśród papierów, które znalazł mężczyzna, znalazła się m.in. pisemna rekomendacja PC dla firmy Burgatti, która w 1991 roku próbowała kupić koszaliński dziennik "Głos Pomorza". Dokument był opatrzony podpisem ówczesnego prezesa Porozumienia Centrum - Jarosława Kaczyńskiego. Jak wynika z kolejnych dokumentów, rekomendacja dla firmy Burgatti nie była za darmo. Jej większościowy udziałowiec Karol A. Mikołajczyk wpłacił 35 mln starych złotych na kampanię prezydencką, wspieranego wówczas przez PC... Lecha Wałęsy. Kaczyński milczy Jak podaje dziennik, wśród pożółkłych kartek znaleźć można także sondaż dotyczący preferencji politycznych warszawiaków w 1990 roku, przed wyborami prezydenckimi. Opatrzono go adnotacją: "Do wyłącznego użytku Regionalnego Biura Porozumienia Centrum w Warszawie". Jarosław Kaczyński nie skomentował jeszcze informacji zaczerpniętych z niecodziennego znaleziska. Nie wiele bardziej rozmowny był Leszek Piotrowski, były senator OKP, którego nazwisko również znajdziemy na dokumentach. - To skandal - miał odpowiedzieć "Polsce" po długim milczeniu. Putrze wraca pamięć Z kolei wicemarszałek Sejmu z ramienia PiS Krzysztof Putra, który również sygnował znalezione papiery. mówił o prowokacji. Zapewniał, że nazwa miejscowości, w której znaleziono dokumenty, nic mu nie mówi i że nie przypomina sobie, by coś takiego podpisywał. Jak pisze "Polska", z czasem Putrze pamięć wróciła. - To był taki czas, że chętnie wspieraliśmy każdego, kto by pomógł wyrwać jakiś tytuł prasowy "czerwonym". Ale nazwa tej firmy w Łódzkiem nic mi nie mówi, tak samo jak nazwisko jej właściciela. Szkoda, że w taki sposób jest to archiwizowane, w końcu to kawał historii - kończy wicemarszałek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no oczywiscie będą udowadniać
że podpisy podrobione:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan Jarek
hahahahah:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AAAAAustralio kocham cie
:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NADAL NADAL NADAL JEST

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaruś krystalicznie czysty
przecież jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tłumaczenie Putry mnie
rozwaliło:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahaha ale się uśmiałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kabaret jak nic
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×