Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość odyysejja

nie wiem co zrobić??

Polecane posty

Gość izabellinka
Nie odbierac.Napisz mu tylko ,ze nie docenił tego co miał i zasługujesz na coś więcej niż pośpieszne smsy.Ja tak zrobiłam i mój eks jakby zaczyna reagować.Czas pokaże,cierpliwości,a jak odpuści to juz nic nie pomoże.Nie mozna zmusić nikogo do miłości.Tez cierpię już miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
On nie jest taki że będzie walczył, na serio. Wczesniej odeszła od niego dziewczyna z którą był 4 lata. Potem rozpaczał, płakał, nie mógl się pozbierać ale NIGDY do niej nawet nie zadzwonił. Po prostu odpuścił. On jest ten typ. Po części rozumiem, bo ja sobie nie wyobrazam walczyć na siłe o kogoś kto mi jasno powiedział że to KONIEC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie cierpie burz w nocy
dlatego zostaw go idotko. nie wiem nad czym sie jeszcze zastanawiasz. boże skad takie sie biorą? zamiast poszukac porzadnego chlopa to ugania sie za debilem jakims. ale widac jestescie siebie warci. madra juz by dawno skonczyla ta znajomosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabellinka
Jeszce Ci nie powiedział,że to koniec,mi też mój nie.Ale jest jak księżna udzielna .To na co czeka,aż następna mu ucieknie? Jak mu napiszesz coś co mu zasugeruje gdzie robi błąd to dasz mu podpowiedż.Przecież o to Ci chdzi,żeby zrozumiał? Ale nuie płaszcąc się przed nim mozesz pomóc sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
Ale ja mu totalnie, czarno na białym powiedzialam o co mi chodzi. Bez awantur. I nie piszcie już że się płaszczę przed nim, bo co ja niby takiego robię? Nie odbieralam wczoraj tel, dziś rozmawiałam z nim krótko, potem się już nie odezwałam. Na razie dam spokój. Zobaczę co zrobi. Jeśli nic - to miałam jednak rację że ma mnie w dupie. W międzyczasie - umowilam się na jutro z kolezankami na wielką imprezę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tanga trzeba dwojga
Mi sie wydaje, ze on dostal od zycia (kobiet) w kosć i teraz nie potrafi sobie z tym poradzic, moze boi sie okazywac uczucia, bo i tak zostanie rzucony.. Sa niestety nieuzewnetrzniacze uczuc, mozna u nich to troche wypracowac, ale nie licz nigdy, ze bedzie szalal za Toba.. bo ten typ tak ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabellinka
Ale nie wiem czy warto,to nie dziecko i gdyby naprawdę chciał to coś by już zrobił.Nie martw się nie ten to następny.Nie jest jedyny na świecie.A podtrzymywać cos bez wzajemności jest destrukcyjne dla obojga.Zastanów się czy on naprawdę Cię kocha czy Ty chcesz żeby Cię kochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tanga trzeba dwojga
Ja uważam, ze nieodbieranie telefonu, wcale nie jest dobra metoda, w koncu Ci na nim zalezy, a jak nie bedziesz odbierac tel. to sie nie dowiesz czy on chce sie zmienic dla Ciebie czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabellinka
Miłej zabawy.Napisz jeszcze jak Ci się to wszystko ułoży.Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
oczywiscie że mam zamiar odbierać telefony tylko ja mam taki charakter że jestem "raptus", jestem strasznie niecierpliwa i nie chcialabym mu wyskakiwać z tekstami róznymi że mogę dać mu drugą szansę, że tesknie, ale żeby coś zmienił musze być bardziej obojętna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można zrozumieć, że ma się w stosunku do kochanej osby wymagania. Można zrozumieć, że każdy ma większą, mniejszą czy nawet znikomą potrzebę okazywania uczuć i dawania dowodów na uczucie tej drugiej osobie. Wszystko mozna zrozumieć. Ale Autorki - i powodów jej odejścia Z powodu BRAKU OKAZYWANIA UCZUĆ przez faceta - nie da się zrozumieć racjonalnie. Bo co to w takim razie jest: - "ciągle się całowalismy, przytulalismy, mówilismy o przyszłości." - "on był dla mnie naprawdę dobry. Dbał o mnie, troszczył się, widzialam że mu zależy" - "Mężczyzna okazuje miłość czynami. On mi okazywał czynami. Przykładów mogę podawać sporo. No nie wiem... przynosił mi sweter gdy marzłam. Dawał małe upominki. Częściej godził się na spedzanie czasu tak jak ja chcialam, nie nalegał na to bym robiła to na co nie mam ochoty. Nie pozwalał żebym płacila w sklepie. Nagrywał płyty z muzyką specjalnie dla mnie. Odwoził mnie gdzie chcialam. - " Gdy raz mielismy wpadkę i pękła nam gumka, to się ucieszył. Powiedział że i tak chce ze mną spędzić życie" A Ty za to wszystko: -"uznałam że nie dam rady dłużej w związku w którym nie czuję się kochana" -"takie wyznania, a jednocześnie ja się czulam niekochana." Ale nie, maraton Ci nie wystarczy. Marzysz o maratonie w tempie sprintu. "Ja chcę żeby szalał za mną." A on szczerze powiedział, co myśli: "on uwaza że pokazuje mi uczucia na kazdym kroku, a po prostu nie jest mnie łatwo zadowolić i wciąż jestem nieszcześliwa." Przynajmniej zaczynasz do siebie dopuszczać myśl, że każde wini drugiego za ... swoje wyobrażenia nie widząc siebie z boku: "Może problem jest we mnie i oczekuję gruszek na wierzbie?" "Sama juz nie wiem. Może on ma jednak trochę racji?" "rozumiem, bo ja sobie nie wyobrazam walczyć na siłe o kogoś kto mi jasno powiedział że to KONIEC." Trafiliście wzajemnie na niedopasowane do oczekiwań typy okazywania uczuć. Ja nie dasz czegoś z siebie, nie oczekuj, że zrobi to tylko i wyłącznie on. Ty zrywasz "na próbę", a on ma ci za to podziękowac? Naprawdę poczytaj siebie trochę dokładniej. Życzę Wam powodzenia mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
Naprawdę trudno mi opisać tak Wam - obcym osobom - jak dokładnie wygląda nasz związek. Jemu niewątpliwie na mnie zalezy. Gdy się widzimy, robi dla mnie naprawdę dużo rzeczy. Śmiało mogę powiedzieć że jest naprawdę świetnym facetem, chyba najlepszym (w sensie charakteru) jakiego spotkałam. Gdy mu mowię że czuję że jemu na mnie nie zalezy, on robi oczy jak pobity szczeniak, on NAPRAWDĘ nie wie o co mi chodzi, bo uwaza że się stara. Oczywiscie zaprzecza wtedy, mowi że jestem wyjątkowa... ale... sama nie wiem no. Dziś jak rozmawialismy miał bardzo wesoły głos, jakby nic go to nie obchodziło. Ale ..wiadomo... ja - jak to baba - potrzebuję wyznań, deklaracji, trochę romantyzmu, spontaniczności. Chcialabym aby chociaż raz, z jakąś pompą pokazał mi swoje uczucia. U nas wszystko jest takie... sama nie wiem... jak u starego małżęństwa. Spacerek, obiadek, film, kolacja, seks, spanko (i to tylko w okreslonych terminach). Nic a nic porywów serca, słów o miłości. Wiem jak to głupio brzmi, ale taka jest moja potrzeba - ja muszę o tym słuchać, muszę czuć bardziej. No i naprawdę mnie boli że nigdy nie powiedział że mnie kocha. Miał mnóśtwo okazji... Ja nawet nie mogę mu tego powiedzieć, bo oczywiscie że nie powiem pierwsza, a czasami bardzo, bardzo bym chciala. Czy to jest normlany związek gdy nie mogę ukochanemu powiedzieć "kocham cię" bo... NIE WIEM CZY ON CZUJE TO SAMO? Bo dla mnie z takim związkiem jest coś nie tak. Ja rozumiem że takie dylematy bylyby głupie po 2 tygodniach, ale... pól roku codziennego kontaktu (chociazby przez tel), a on wciąż nie wie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
Szukanie dziury w całym >>> napisałeś dokladnie to, o co mi chodzi. Ja po prostu się miotam. Zakładam, że mogę się mylić, przesadzać. Nie uważam że mam monopol na prawdę. Dopuszczam możliwość że jego uczucia są szczere tylko że o nich nie mówi. "Ja nie dasz czegoś z siebie, nie oczekuj, że zrobi to tylko i wyłącznie on." Ok, ale co mam dać od siebie? On wciąz podkresla że od żadnej innej kobiety tyle nie dostał, że nikt go tak dobrze nie traktował, że jestem wyjątkowo wyrozumiała, cierpliwa, potrafię słuchać, dbam o niego. Więc co mam dać? Nie wiem czy mogę być jeszcze lepszą kobieta dla niego (no, oprocz tych moim pretensji)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
Szukanie >>>> przeczytalam jeszcze raz co napiales i smilam się. Zabawnie to wyszło, szczególnie: " " Gdy raz mielismy wpadkę i pękła nam gumka, to się ucieszył. Powiedział że i tak chce ze mną spędzić życie" A Ty za to wszystko: -"uznałam że nie dam rady dłużej w związku w którym nie czuję się kochana"" "Ale nie, maraton Ci nie wystarczy. Marzysz o maratonie w tempie sprintu." ::D:D:D Ale to dobrze, dobrze. Potrzeba mi własnie opinii mężczyzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiszon 007
SZUKANIE DZIURY W CAŁYM popieram dzięki takim opiniom byłbys w stanie uratować niejeden związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że tu nie chodzi o to, żebyś dawala z siebie więcej jemu. Raczej te rozterki i niespełnione oczekiwania rozgrywają sie w Tobie i TOBIE utrudniają życie najbardziej. Przy okazji i jemu, co rzutuje na związek. On ma barierę, zdaje sobie z niej sprawę, mówi ci o tym , a jednocześnie w czynach pokazuje, że mu zależy. A Ty? Jeśli robisz wszystko, żeby był pewny Twojego zaangażowania i jesteś w tym autentyczna, a jednocześnie Ci ciągle mało codziennych dowodów na uczucie z jego strony - to raczej tu tkwi najważniejszy rozdźwięk. On się może otworzyć z czasem, ale Ty też spójrz bardziej obiektywnie - czy naprawdę nie okazuje Ci nic? Okazuje wiele, ale jednak za mało? Może to faktycznie nie ten. Może musi do ciebie przyjść uczucie takie, że powali Cię z nóg zamiast tylko niepewnie łechtać? Tylko że wtedy to nie będzie tylko zasługa faceta i okazywanych przez niego uczuć. To będzie działo się wewnątrz ciebie i wypływac będzie z Ciebie. Może teraz po prostu tego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiszon 007
Tu chodzi chyba o solidarność kobiet. Zauważcie że większość kobiet poparło autorkę. Kobiety chcą okazywania uczuć i dla niektórych brak tego może być realnym powodem do zerwania. A tu pojawił się jeden mężczyzna i przedstawił to inaczej. Podoba mi się. Na kafeterii powinno być więcej facetów, kobiety może by więcej zrozumiały. Bo tak, taplając się w swoim sosie, słuchając rad innych kobiet, zawsze będzie im się wydawało że mają rację bo inne ją poprą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
Szukanie>> to co napisałeś naprawdę dało mi potężnie do myślenia. Napisałam wyżej (co nawet zacytowałeś) że nie wyobrazam sobie walczyć o kogoś kto ze mną zerwał. Ale tu dochodzi kwestia płci. Kobietom po prostu nie wypada. Uczy się nas, że to mężczyzna powinien walczyć, spójrz zresztą na poprzednie wpisy gdzie dziewczyny pisały że gdyby facet kochał, to jeździłby codziennie, mówiłby o uczuciach, walczył po rozstaniu i masa innych rzeczy. Więc pytanie do Ciebie. Skoro takie mamy wzorce (mężczyzna walczy, kobieta powinna biernie czekać), to czy to, że on nie walczy teraz o mnie jakoś mocno (oprocz tego że dzwoni, ale w rozmowach nie mówi niczego co ja bym chciala uslyszeć :P ) - czy jest to dowód na to, że jednak mu nie zależy? Czy naprawdę dla faceta jest takie trudne pokazywanie uczuc, skoro wie, że kobieta naprawdę tego potrzebuje i bez tego będzie nieszczęśliwa? Czy sam ten fakt że ignoruje tę jej potrzebę, nie jest dowodem na to, że nie jest ona jednak wyjątkowa? Przepraszam że zmuszam Cię do pisania, ale naprawdę spadłeś mi z nieba (facet o obiektywnym podejsciu) i chcialabym abys odpisał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tanga trzeba dwojga
Faceci nie lubia byc przymuszani do okazywania uczuc, w ogole do niczego... Ja mam meza takiego, ktory mowil kiedys, ze kobiecie nie mozna mowic za wiele komplementow, bo jej sie w glowce poprzewraca :) a nauczony był tego od matki, bo tez tak mowila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"czy to, że on nie walczy teraz o mnie jakoś mocno (...)to dowód na to, że jednak mu nie zależy?" A może to dowód na to, że zrozumiał jak każdy prosto myślący facet, że jak nie chcesz być z nim, bo mówisz, że nie chcesz - to faktycznie nie chcesz. I mimo słowa KONIEC - usłyszanego od Ciebie - delikatnie Ci daje do zrozumiemnia telefonami, że mu zależy. Jeśli ma problem z werbalizacją uczuć w trakcie trwania związku, to nie oczekuj, że zrobi to w bardzo spektakularny i widowiskowo-romantyczno-ekscytujący sposób po jego zakończeniu. Czy ma zgodnie ze stereotypem codziennie śpiewać serenady pod Twoim oknem przyjeżdżając na bialym koniu (ew. w białej limuzynie z kwiatami w zębach?). Nie każdy film jest taki sam. Może wasz nie jest aż tak romantyczny. Ważne, żeby się dobrze skończył, nie sądzisz? Oczywiście, masz pełne prawo oczekiwac od faceta tego, co uważasz, że powinien ci dać. Ale zdaj sobie sprawę, że nigdy nie ma 100% realizacji tego w praktyce. Ideałów nie ma, nie ma też idealnej miłości. "Czy naprawdę dla faceta jest takie trudne pokazywanie uczuc, skoro wie, że kobieta naprawdę tego potrzebuje i bez tego będzie nieszczęśliwa?" I odwrotnie: Czy naprawdę dla kobiety jest takie trudne zmniejszenie wymagań, skoro wie, że mężczyzna naprawdę tego nie jest w stanie przezwyciężyć wbrew sobie i przypierany do muru nie czuje się z tym dobrze? Każde może troszkę dać od siebie - Ty w dół wymagania i ich spełnienie "od ręki", a on wbrew sobie uczenie się okazywania uczuć i zrozumienie, że oprócz czynow ważne są także dla Ciebie słowa. Porozmawiajcie. Nie ma poziomie roszczeniowym. Wypiszcie oczekiwania własne i nadmierne oczekiwania partnera. Wypośrodkujcie to, jak tylko potraficie najlepiej. Nie ma innego wyjścia, jesli coś ma ztego być. Tylko wzajemny kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
dziękuję.... pomyślę o wszystkim, masz sporo racji, a ja nie zawsze ją mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tanga trzeba dwojga
Szukam, dobrze pisze.. W zyciu nie jest tak latwo.. Czasami trafia sie na goscia, ktory okazuje nam milosc szalona, ale jak sie potem dowiadujemy, nie tylko nam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
no coś Ty :) topiku mu nie pokażę - nie mowimy o ucziach, a tu nagle miałby przeczytać że jestem w nim zakochana? :O Ale z chęcią mu wkleje to co napisałeś. I przyznam się do tego że się myliłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
nie jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mówię, że myliłaś się w 100%. Przecież Was nie znam, a przede wszystkim on się nie wypowiedział. Porozmawiaj z nim tak, jak ze mną. Skupiając się na problemie, a nie na roszczeniach. Taki drobiazg w zmianie podejścia może nieraz działać cuda. Fakt, że ktoś musi zacząć. I najlepiej by było, żeby to obniżanie poprzeczki w żadaniach z jednoczesnym zwróceniem uwagi na wlasne niedociągnięcia - najpierw wypłynęło od Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odyysejja
Ja też nie uwazam że się mylę w zupelności. Takie sa moje potrzeby i nic na to nie poradzę, nie mogę przepraszać za to czego potrzebuję. Myliłam się z tym że zarzuciłam mu że zawsze miał mnie w dupie, że zawracał mi głowę, zajmował mu czas. A on nawet nie miał jak się wytłumaczyć. Moja mama powiedziala "przez pierdołę możesz zniszczyć naprawdę dobry związek".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czeresnia
Hmm...Znam ten typ faceta, bo sama z takim jestem. Jeśli chodzi o okazywanie uczuć, to robił to w identyczny sposob jak opisujesz, mimo to nie mialam poczucia, ze mu na mnie zalezy, nie byłam w pełni usatysfakcjonowana. Powiedziałam mu o tym, kiedy tylko tak sie poczulam, był zdziwiony i nie wiedział o czym mowi, bo według niego wszystko było w porzadku... Starał sie poprawic, otworzyc bardziej, nauczyc się mnie, i ogolnie bycia z kobietą. Trwało to dość długo. Ale warto było walczyc i rozmawiac... teraz jest nam cudownie. Jestesmy ze soba prawie 4 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×