Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

internautka23

Potrzebuję pomocy!

Polecane posty

Mam problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. Od 3,5 roku jestem z chłopakiem, jednak od jakiegoś czasu męczę się w tym związku. Po prostu nie pasujemy do siebie, lubimy zupełnie inne rzeczy, inne formy spędzania wolnego czasu, mamy zupełnie inne poglądy, wizję przyszłości itd. Nawet rozmowy nam się nie kleją, nie mamy wspólnych tematów, jeżeli rozmawiamy to głównie o bieżących sprawach np o pracy, o naszych wspólnych znajomych lub co robiliśmy cały dzień. Mam wrażenie, że lepiej bawimy się, kiedy jesteśmy osobno. Przynajmniej ja wtedy więcej się uśmiecham, on pewnie też. Dobrze układa nam się tylko w łóżku. W ogóle, od samego początku bardzo pociągaliśmy się fizycznie i chyba to przeważyło, że zostaliśmy parą. W każdym razie męczę się z każdym dniem coraz bardziej, chciałabym mieć w swoim mężczyźnie prawdziwego przyjaciela, z którym mogłabym pogadać również o pierdołach, z którym mogłabym pójść na spacer i który trzymałby mnie za rękę. W każdym razie nie o tym chciałam pisać :) Mam ogromny problem, bo chcę się z nim rozstać, ale to może być dla mnie zbyt trudne. Przez ten długi okres sprawy trochę za daleko zaszły. Nasi rodzice się poznali, spotykają się nawet, kiedy my nic o tym nie wiemy. Dzwonią do siebie, umawiają się. Jego rodzice kupują mi prezenty na urodziny, traktują jak córkę. To jeszcze bym przeżyła, ale gorzej z moimi rodzicami. Mieszkamy na wsi, a mój chłopak w dużym mieście. Dużo razy zostawałam u niego na noc (on też mieszka z rodzicami). Nasi rodzice to zaakceptowali. Z tym, że moi są bardzo religijni i zgodzili się na tą sytuację tylko dlatego, że widzą w nas przyszłe małżeństwo. Gdybyśmy się rozstali, wiem, że rodzice wypominali by mi to wszystko całą wieczność. Już nie mówiąc, jak zareagowaliby na przyszłego chłopaka, u którego chciałabym zostać. Traktują mnie jak dziecko, chociaż mam już 23 lata. Pracuję i studiuję, ale jak narazie nie stać mnie na własne mieszkanie. Rodzice bardzo ingerują w moje życie i wiem jak będą mnie dręczyć i wypominać każdy obiad u mojego chłopaka. Nie wiem czy wytrzymam tą presję. Jestem nieszczęśliwa i żyć mi się nie chce. Jak mogę wyjść z tego cało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sok ze spirytusem
jak najszybciej. potem cało nie wyjdziesz. Będą rany na duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macmilan
jeśli mam być szczera to ja w ogóle nie widzę wyjścia, zaraz ci napiszą wszyscy że z nim zerwij, że to twoje życie, że twoje szczęście jest najważniejsze, ale powiem ci coś ja mam taką samą sytuacje jestem z facetem 4 lata i kompletnie nic do niego nie czuje, ale z nim jestem bo... sama nie wiem bo z nim jest źle ale bez niego było by gorzej, przyzwyczaiłam się już, do wszystkiego się można przyzwyczaić , a i tak nie mogę być z tym którego kocham to co za różnica z kim jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po prosty.
zakończ ten nieudany związek,jak nie pasujecie do siebie i to wiesz to na co czekać,rodzice zrozumieją,nic na siłę,zaczniesz sobie układać życie z kimś innym wyluzuj:) ja też kiedyś przekonałam się po dłuższym czasie że do siebie kompletnie nie pasujemy i skonczyłam to ale nie było łatwoe ze względu na jego paskudny charakter. Teraz jestem bardzo szczęśliwa w obecnym związku,i na początku przez dłuższy czas wydawało mi się że nie mamy wspołnych tematów do rozmów,inne studia inne pozornie zainteresowania,pół roku minelo mniej wiecej w ten sposób że ja sie glupio usmiechałam a on starał sie opowiadac zabawne historie bo wylewny to on nie jest,dopiero pozniej postanowilam cos z tym zrobić i zaczęło byc zupełnie inaczej,powoli ale do przodu,zobaczymy c będzie... Powodzenia Ci życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wójek - dobra rada
Internautka pomyśl co będzie za 3, 5, 10 lat. Jeśli teraz jest źle to co będzie później. Nie macie wspólnych zainteresowań, tematów, znajomych. Nie potraficie ze sobą rozmawiać. Wzajemna fascynacja seksem nie trwa wiecznie... A utrzymywać związek ze względu na rodzinę - szkoda życia marnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przecież wiadomo o co chodzi
Ciekawe gdyby były bachory co by było:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasikonik
czas już odciąć pepowinę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×