Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Michel2008

Banalne do bólu - ja, Ona i ten trzeci

Polecane posty

Gość Michel2008

Napisałem to już w innym wątku, ale tu będzie lepiej widoczne Moja Żona (jesteśmy razem 8 lat, dziś jest siódma rocznica ślubu) poznała ponad rok temu pewnego chłopaka, sporo młodszego. Na początku był to kontakt "zawodowy", on prosił Ją o ocenę jego obrazów (oboje malują), potem znajomość rozwinęła się w mailową przyjaźń... Jeszcze kiedy nie ukrywała maili od niego zauważyłem, że on stara się bardzo Ją komplementować, tak jakby próbował Ją poderwać - mimo, że byliśmy bardzo szczęśliwym małżeństwem, stawianym zawsze jako wzór i on o tym na pewno wiedział. I w końcu stało się - ponad miesiąc temu moja Żona zakochała się w nim, później się spotkali, oczywiście wszystko w tajemnicy przede mną. Ja zauważałem pewne symptomy (ukrywanie się z telefonem, mailami), ale nie dopuszczałem do siebie myśli, że to zdrada, jak to zresztą zwykle bywa. Wiedziałem, że Jej siostra ma problemy uczuciowe, więc myślałem, że to z nią właśnie prowadzi te różne rozmowy, takie babskie sprawy, o których facet nie musi wiedzieć. Widziałem, że mniej czasu poświęcamy sobie, ale było mnóstwo roboty i tym to tłumaczyłem. Niedawno wyjechaliśmy razem w góry do przyjaciół i tam przypadkiem odczytałem sms-a, który dostała od niego. Nie da się opisać tego, co czułem - zawsze mieliśmy do siebie bezgraniczne zaufanie, Ona mogła bezproblemowo spotykać się z kolegami, a sceny zazdrości musieliśmy odgrywać i śmiać się z nich, bo takie uczucie w naszym związku nie istniało... A teraz... Wiem, że Ona rozważa zaczęcie życia od nowa, beze mnie, ale wierzę też w to, co powiedziała - że mnie kocha i nie wie, co dalej robić. Teraz wyjechała, by w samotności przemyśleć to wszystko i coś zadecydować - jutro ma wrócić, ale wiem, że to za mało czasu, by podjąć tak trudną decyzję. Ja zamierzam walczyć o Nas, o nasze uczucie, o nasz związek. Kocham Ją niesamowicie mocno, jest całym moim życiem i bez Niej wszystko straciłoby sens. Na dodatek ten człowiek, ten trzeci... Choć na pewno nie jestem obiektywny, ale wszystko wskazuje na to, że już dawno zadurzył się w Niej i z premedytacją wszedł w nasze szczęśliwe życie. Co więcej, przez jakiś czas Ona korespondowała z jego byłą dziewczyną, którą zostawił ot tak sobie, bo za bardzo chciała być z nim, bo go "ograniczała", bo była zbyt nachalna. A jej próby ratowania związku komentował w stylu "kurde, jaka ona jest wku*wiająca, ciągle do mnie dzwoni i pisze". Bardzo się boję, że jeśli moja Żona z nim odejdzie, po krótszym czy dłuższym czasie nastąpi to samo - on się Nią znudzi, stwierdzi, że już za stara, że już mu nie imponuje, że się nasycił i zostawi Ją jak zepsutą zabawkę. To bardzo młody człowiek (21 lat) i obawiam się, że kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi. Dlatego będę robił wszystko, by została ze mną, a potem powoli próbował odbudować to, co między nami przez tyle czasu było tak piękne. Na razie spisałem wszystko to, co w ostatnim czasie oddalało nas od siebie, wszystkie błędy, które i ja, i Ona mogliśmy popełnić i zamierzam Jej to przekazać w formie listu (rozmowa mogłaby rozbudzić zbyt duże emocje na tym etapie). Mam na szczęście oddanych przyjaciół, którzy wspomagają mnie, jak mogą (i już bardzo mi pomogli), ale burza mózgów na takim forum też może przynieść jakieś rezultaty. Trzymajcie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coala w klimie
bede 3mal kciuki. serio:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
Górek się nie boję (choć mam lęk wysokości ;-)), a za trzymanie kciuków bardzo dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochliczek
ja tez bede trzymał kciuki za Ciebie.Daj temu małolatowi popalic tak ze popamieta Cie do konca zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
Wielkie dzięki :-) Mam zamiar pokazać, że wciąż we mnie jest ten fajny, atrakcyjny chłopak, w którym się kiedyś zakochała. I że żaden małolat nie będzie dla Niej lepszy! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
To zdrowe podejście zawdzięczam przyjaciołom - jeszcze wczoraj jedyne, co byłbym w stanie napisać, to patetyczna papka stworzona przez wrak mężczyzny. To banał, ale prawdziwy przyjaciel to skarb, jakiego nie można przecenić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Michel! kiedys mialam podobna sytuacje- 2 mezczyzn naraz...Wygral ten ktory byl bardziej konsekwentny, ktory bardziej walczyl o mnie i potrafil mi pokazac jak wazna jestem dla niego. Nie pozwol zeby twoja kobieta ktora kochasz nie miala szacunku do ciebie bo szybko wypadniesz z gry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
Wkurzona bardzo żona - dzięki! :-) Habibi21 - dziękuję, właśnie dziś to samo powiedziała mi moja przyjaciółka - to ja mam być tym fajniejszym, mocnym facetem, z którym będzie chciała zostać. Dziękuję za potwierdzenie, to dla mnie ważne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chodzi o to ze musisz stac sie awanturnikiem i zazdrosnikiem. Chodzi o to zebys byl poprostu konsekwentny- zeby w pewnym sensie bala sie ciebie, moze zle to ujelam- zeby bala sie ze ty naprawde mozesz odejsc na zawsze i ze jej nie wybaczysz. Pokaz jej sie takim silnym facetem wiedzacym czego chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w takich sytuacjach zwycieza madrzejszy i wytrwalszy -po prostu o ile dwoje osob mysli glowami a nie czym innym, ale widze ze i Ty i z pewnoscia Twoja zona umiecie myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
Habibi21 - zrozumiałem Cię tak właśnie, nigdy nie było między nami awantur (małe kłótnie czasem tak) i zazdrości, tej wyniszczającej - i tego nie będzie, jestem pewien. Będę silny, wytrwały i... mądrzejszy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obojetnie
O matko boska no, jestes porzadnym, normalnym facetem a tu pojawia sie ten Mlody. Przeciez to chlopiecie ma 21 lat,tak? A Ty masz za soba 8 letnie malzenstwo. Moze i narwana jestem, ale litosciiii- znajdz mlodego i przetlumacz mu jak sprawy stoja-znacie sie twarza w twarz? Ci mlodzi, najbardziej zuchwali mysla ze gory przeniosa. Poznali sie jak on mial 20 lat? Owszem zdarzaja sie szczesliwe zwiazki w mlodym wieku. Nie chce nikogo obrazac ale porownujac mezczyzne 21 letniego z mezczyzna z naprawde sporym stazem malzenskim-nie ma o czym mowic! Jestem pewna ze to mocne zauroczenie tylko-nie da sie takiego uczucia mierzyc rowno z dlugim, pieknym dojrzalym zwiazkiem. Wiec tylek w troki i pozbadz sie mlokosa. A zonie daj czas zeby sie otrzasnela. Mocne zauroczenia sa silne, ale NAPRAWDE nie da sie ich mierzyc z uczuciem budowanym wspolnie przez lata. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
Obojętnie - dziękuję za wypowiedź, ale wg mnie to nie jest dobre rozwiązanie, chyba że w ostateczności (ale nawet wtedy raczej nie). Owszem, muszę sprawić, by Ona zauważyła to, o czym piszesz - ale nawet tu trzeba raczej delikatnego podkreślenia zalet naszego związku, a nie negowania tego, co wiąże Ją tym chłopakiem, a już na pewno nie bezpośredniej konfrontacji - w tej chwili mogłoby to tylko wszystko zepsuć. Ona musi naprawdę chcieć być ze mną, a "usunięcie" go z drogi to fałszywy trop wg mnie. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
Niestety po powrocie Żona powiedziała, że ode mnie odchodzi. Podobno nie do niego, podobno życie ze mną nie jest tym, czego pragnie. Jutro zaczynamy terapię u psychoterapeuty. Mam nadzieję, że to pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to bylo..
pozwol jej odejsc jesli nie wroci nigdy nie byla twoja a jak on ja skopie - wroici do ciebie na kolanahc i sie szybko odkocha z tego bubka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek
Odchodzi - a zapytales do czego ! ? bo , ze nie do niego to juz wiemy , ja bym ją puscił , skoro ma byc ze mna nieszczesliwa a ja ją kocham to ostatnią zreczą jaką bym pragnoł to by trwala przy mnie - bo i tak sie to kiedys zmieni .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek
a jak on ja skopie --------------------------------------------------------------------------------------- Nie ... On ja kocha jak bys nie zauwazył , wiec skopanie , czy jakiekolwiek zranienie w grę nie moze wchodzić ! jak ma odejsc do do szczescia !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michel2008
Karolek - powiedziała, że odchodzi, bo coś się w Niej zmieniło i już nie jest ze mną szczęśliwa. Nie mam zamiaru trzymać Jej na siłę, ale chcę powalczyć, bo dla mnie ten związek jest w tej chwili wszystkim. Dlatego idziemy do specjalisty licząc na to, że to pozwoli, ułatwi nam zrozumienie, czego naprawdę chcemy. Być może rozstanie (czasowe, czy nie) będzie faktycznie najlepszym rozwiązaniem, choć teraz trudno mi w to uwierzyć. Wkurzona bardzo żona - dziękuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam cały czas nadzieję, że to był zbyt krótki czas na przemyślenie całego życia i że uda nam się być razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasem przychodzi taki wiekszy kryzys i lepiej sie rozstac zeby cos przemyslec, bo tak na goraco sie nie da, kiedy osoba jest obok. Dobrze ze sie zdecydowaliscie na wizyty u psychoterapeuty, wiekszosc osob dawno by sobie odpuscilo, a wy jestescie przykladem jak postepowac w takich sytuacjach, gratuluje 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedziałem szczerze, że taka szansa po pierwsze mi się należy po tylu latach szczęśliwego związku (Ona też uważa, że był szczęśliwy), a po drugie, co by się nie stało, będzie to z korzyścią dla nas obojga. Być może faktycznie rozstanie nam pomoże, sam teraz nie wiem, ale walczyć będę i tak. Dzięki za wsparcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uaktualnienie i tu, bo różne osoby odpowiadają... Witam ponownie, dziękując za wszystkie dobre słowa. Dziś byliśmy u psychologa, babka trochę nam pomogła (chyba bardziej mnie), porozmawialiśmy w miarę kontrolując emocje najpierw u niej, a potem jeszcze w pracy. Na razie wygląda na to, że rozstanie się jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, Żona powiedziała, że w tej chwili nie wyobraża sobie pozostania ze mną, choć również nie wie, czy chce być z nim. Ale ja myślę, że jeśli Ona nie spróbuje być z tym facetem, to może do końca życia żałować i zastanawiać się, czy wybrała dobrze. Wiem, że jest w nim zakochana, a przynajmniej tak to w tej chwili odczuwa... Dręczy mnie niestety przeczucie, że on Ją unieszczęśliwi, a wtedy Ona i tak nie będzie potrafiła lub chciała wrócić do mnie... A może zresztą im się ułoży, jeśli do tego dojdzie. Cóż, ja mogę tylko dać Jej czas na to wszystko i tak zrobię. Staram się nie narzucać się Jej, a jednocześnie pokazuję, że może teraz na mnie liczyć, choćby jeśli chodzi o te przyziemne sprawy, typu finanse czy załatwienie czegoś. Jest przy Niej siostra, więc ma kogoś bliskiego cały czas przy sobie, a to ważne. A i ja mam przyjaciół, którzy cały czas mi bardzo pomagają, więc się trzymam i nie tracę nadziei. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michael, jak się czyta takie rzeczy to powraca wiara w facetów, w to że oni jednak potrafią kochać tak mocno. Widziałam, że pisałeś na topiku PM, tam na pewno uzyskasz wsparcie. Nie zaprzestawaj walczyć, Ty kochasz ją, ona kocha Ciebie. Mam nadzieję, że ona podejmie właściwą decyzję co do Waszej wspólnej przyszłości. :) Trzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×