Dlaczego tak się dzieje?

Jestem z facetem już od 2 miesięcy. Jest cudownie, ale... Po niektórych spotkaniach, kiedy np. nie zbliżamy się do siebie na pożegnanie czy coś w tym stylu, gdy przychodzę do domu mam takie dziwne uczucie, że coś jest nie tak i cały czas o tym myśle... Czemu tak się dzieje?

bo to są te pierwsze momenty kiedy mija mega zauroczenie.. i nie chodzi o to ze pojawia sie rutyna ale po prostu juz sie tego tak nie potrzebuje albo on nie potrzebuje skoro ty ciagle o tym myslisz. nie martw sie, po prostu przyzwyczailas sie do tego stanu lekkiego ducha i teraz troche spadasz na ziemie ale to od ciebie zalezy co bedzie dalej:) skoro jestes z kims w zwiazku to ty tez mozesz czasem sie zaangazowac, daj mu nagle buziaka, dobiegnij do niego klepij go popchnij albo po prostu przytul :)

Z tym, że on ciągle pisze mi miłe słowa. Dzisiaj np. pocalował i spytał 'co tam śliczna?' na przywitanie... Jest mi z nim bardzo dobrze... Może nie potrzebnie się martwię? Co do tego 'pierwszego ruchu' z mojej strony. W tym rzecz, że ja baaaardzo rzadko robie ten pierwszy ruch. Może to źle? Po prostu staram się być taka 'niełatwa'...

Pomożecie?