Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutno mi bardzo...

Jestem wyrodną matka...

Polecane posty

oj autorku weź się w garść kobieto, bo sama się pogrążasz... sorry, ale w takim stanie długo nie pociągniesz coś czuję, że masz za dobrze i potrzebujesz jakiegoś solidnego kopniaka :) i nie jestem złośliwa, żeby była jasność :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alexxxxa
Według mnie autorce bardziej brakuje kontaktu z ludźmi niż kosmetyczki czy solarium, bo bez tego doskonale mozna się obejść. Muszę cię zmartwic, ale praca niekoniecznie wiele da ci w tym zakresie. Możesz trafic na taka, gdzie wszyscy pracuja bez wytchnienia, a co gorsza jeden by drugiego zagryzł dla wlasnej satysfakcji. Jeżeli kontakt z koleżankami się urwał, bo nie mają dzieci, postaraj się poszukać takich, które mają. Może to jakieś zapomniane koleżanki z podstawówki, może jakieś panie na placu zabaw. Ostatecznie jest też internet. Jest tu wiele tematów "Klub mamuś z..". Może natrafisz akurat na jakąś mamę w twoim mieście? I nie czuj się winna, bo to normalne, bo jesteś nie tylko matką ale również człowiekiem, który ma swoje potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutno mi bardzo...
Coraz czesciej mysle o tym, zeby wyjechac za granice... mialabym tam zapewniona prace, opiekunke, maz tez mialby prace, ale on nie chce sie zgodzic, bo jemu tutaj dobrze... wiec musze zostac, meczyc sie, zeby wszystkim bylo dobrze, tylko nie mi, moje potrzeby zawsze sa na ostatnim miejscu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutno mi bardzo...
Alexxxa tak wlasnie jest... nie potrzeba mi ani solarium ani kosmetyczki, chcialabym miec poprostu normalne zycie, jak kazda kobieta, moz z kims wyjsc, porozmawiac itp ciesze sie, ze ktos wreszcie mnie zrozumial...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też Cię rozumiem - mam dwulatka, odkąd miał kilka miesięcy troszkę pracowałam - najpierw to był jeden dzień w tygodniu, potem dwa dni. Z dzieckiem zostawała opiekunka. Ja przez te dwa dni nie zarobiłam wiele, po zapłaceniu opiekunki zostawało 150 zł, ale nie pieniądze były wtedy najważniejsze. Mój mąż namówił mnie żebym tak pracowała i sam mówił, że jest lepiej jak pracuję. Uwierz mi - do końca czerwca, do kiedy pracowałam, miałam czas, siłę ochotę i energię na wszystko. Jak wracałam z pracy wtedy najlepiej bawiłam się z Małym. Teraz są wakacje, ja nie pracuję i źle mi z tym. Nie mogę się do niczego zebrać. Ja wiem, że doskonale funkcjonuję, kiedy mam wypełnione po brzegi, plany, zadania. Spalam się i na wszystko znajdę czas. A jak siedzę w domu to na głowę dostaję, bo też ciągle sama, chłop całe dnie w pracy, rodzice i teściowa daleko. Dziś miałam do pozałatwiania trochę spraw, ale nici z tego - Mały przeziębiony, kaszle, kicha prycha, więc nigdzie nie pojadę, bo mi go szkoda :( Moja rada dla Ciebie - znajdź opiekunkę i rusz do pracy, do ludzi, do świata - od razu odżyjesz, niech to będą dwa dni w tygodniu, ale niech będą. Ja cały czas mówię, że do pracy chodziłam odpoczywać i się relaksować ;) Pozdrawiam Cię i życzę cierpliwości. Kamila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina M.
Wuiesz, ja czuje sie bardzo podobnie. Moje dziecko ma 19 miesiecy, wiec jest wlasciwie w tym samym wieku, co Twoje. I jak czytam Twoj list, to czuje, jakby ktos mi z duszy slowa wyjmowal...... Skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutno mi bardzo...
Karolina M a skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina M.
warszawa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nawet Fajna Mamuska
ja wróciłam do pracy jak synek mial 4 miesiace, macierzynski dla mnie jest stanowczo za krótko, 2 lata w domu z małym?marzenie, w koncu byłoby to nowe doswiadczenie niz praca, kursy i delegacje. Ty autorko najwyraźniej popadłas w straszna depreche, powinnaś iść do lekarza,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutno mi bardzo...
Daleko, bardzo.. Ja jestem woj. Śląskie... jak sobie radzisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina M.
Fizycznie radze sobie nie najgorzej, chociaz moja przeaktywne dziecko wymaga naprawde niezlej kondycji, ale gorzej jest z emocjami. Doszlo do tego, ze zazdroszcze kolezankom singielkom wolnosci, ich zycia po prostu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko wiem co czujesz i przez co przechodzisz, ja po urodzeniu drugiej córy gdzie pierwsza miała 1,5 roku wpadłam w straszną depresję, a raczej wpadałam, pomału z miesiąca na miesiąc i choć mieszkam w dużym mieście to wydawało mi się że tkwię w czarnej dziurze. Byłam zupełnie sama, tak emocjonalnie. Nikt nie rozumiał targanej burzą hormonów, niewyspanej, głodnej, zamkniętej w domu dziewczyny, nawet matka która urodziła 4 dzieci... W moim przypadku, dużą winę ma mąż (prawie były) dał plamy po całości, zrzucił cały karb wychowania na mnie, a sam był usprawiedliwiony, bo pracuje. Poza tym jego podejście do mojej osoby odkąd urodziły się dzieci było takie że nie jestem już kobietą, żoną, TYLKO MATKĄ - karmicielką, opiekunką, wychowawcą i był święcie przekonany że się w tym wszystkim w 100% spełniam. Dziecko to skarb, największy jaki można mieć to fakt, ale my matki jesteśmy też... ludźmi. Mnie pomógł kurs dla mam chcących wrócić do pracy, znalazłam tam pomoc psychologów, dziewczyny z podobnymi problemami jak moje, a nawet przyjaźń :) Teraz pracuje na 1/2 etatu, przestałam liczyć na kogokolwiek tylko na siebie. Dzieci rosną, od września obie idą do przedszkola :) a ja obiecałam sobie że wrzesień to MÓJ MIESIĄC... a potem trzeba poszukać innej pracy. Z dołka można wyjść, a jeżeli Twój mąż to widzi to proś go o pomoc, bo mój tylko dobijał, rozmawiaj z nim, mów co czujesz. U mnie gdyby nie instynkt samozachowawczy to... ale to już było... oczywiście teraz też są problemy, bo one są zawsze ale to już inna historia. Trzymaj się, jak chcesz to pisz na gg, nr jest w stopce Pozdrawiam 🌻 PS - to co satyra napisała o medytacjach, to świetna sprawa, bardzo pomagają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina M.
na razie musze uciekac z forum, potem sie odezwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutno mi bardzo...
Wiecie, dziekujem ze znalazlo sie kilka osob, ktore rozumieja ten stan i nie potepiaja tego... wiem, ze nie jestem sama, ze nie tylko ja mam taki problem... sprobuje znalezc tania opiekunke, pojsc do pracy, troche mnie Wasze rady podniosly na duchu, juz nie wyglada to tak beznadziejnie, bo przeciez inni maja gorzej... skoro Wam sie udalo, to mnie tez musi sie udac, chce aby wszystko wrocilo do normy... dziekuje, jestescie kochane :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno nie myśl w kategoriach "inny mają gorzej" Twój problem jest Twoim problemem, i dla Ciebie jest najważniejszy, nie zostawaj z tym sama, udaj się do psychologa. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idź do pracy, koniecznie. Odżyjesz. Ja pierwszy raz po urodzeniu dziecka szłam do pracy ze łzami w oczach - łzami radości. Są kobiety, które lubią tą monotonnię, dobrze się czują w domu. Ja czułam, że jeszcze miesiąc i zwariuję. Każdy jest inny. Pozdrawiam Cię i głowa do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×