Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Motorola

Pamiętnik dziewczyny z zaburzeniami odżywiania.

Polecane posty

KILKA SŁÓW O MNIE: Jestem 16latka. Jestem, a przynajmniej dotychczas byłam dobrą uczennicą. Od kąd pamiętam byłam jak to określają inni:\"taka akurat\".Często słyszałam,że mam tu i ówdzie. WTEDY BYŁAM SZCZUPŁA... Rok temu schudłam, sama nie wiem kiedy(podejrzewam,ze był to wynik stresu).Ważyłam o 7kg mniej niż teraz.Ale należy dodac,ze byłam też o 3 cm niższa.Wtedy uważano mnie za chuda.A ja? Ja czułam sie 100razy lepiej z taka figura.Mogłam zmieścic sie we wszystko, i nie miałam problemu, czy moge ubrac ta bluzke, czy aby czasem nie bedzie mi widac w niej sadła...Ale mimo to wtedy tez uważałam(ale juz ja sama, nie otoczenie),ze jestem za pełna...Chociaż waga mi sie podobała. MOJE PROBLEMY Z ODŻYWIANIEM: Kiedy się zaczęły?Sama nie wiem...Od kiedy sie odchudzam?Zaczęłąm tak dawno, że zdawałoby się, że od zawsze.Głodziłam sie, i objadałam i tak w koło...Błędne koło... JAK JEST TERAZ? Zle się czuje w swoim ciele...Tak źle się jeszcze nie czułam...Nigdy tyle nie ważyłam...51kg...Porażka...Nie jestem w stanie zaakceptowac siebie, chociaż próbowałam.Nie potrafię też normalnie jeśc...wstydze się jeśc przy innych( \"przecież jestem gruba jak moge tyle wpieprzac na oczach innych ludzi, nie mam prawa\").Mam przyjaciółkę,ale ona o niczym nie wie...Dlaczego?To proste- nie chcę jej martwic.Tym bardziej,że ją natura obdażyła szczupła figurą...ona nie będzie w stanie tego zrozumiec.... Teraz jem, probuje wywołac wymioty, pozbyc się tego zjedzonego świństwa z mojego organizmu za wszelką cenę... MOJE POSTANOWIENIA: Są zamieszczone w stopce...Tyle trzeba czasu,aby się spełniły...Wstydze się iśc do nowej szkoły, jak oni mnie beda postrzegac, takiego pulpeta?Przecież miałam tyle czasu,ciągle sobie obiecywałam...Jestem słaba, nie potrafie dotrzymac słowa samej sobie....jestem do niczego... PO CO PISZĘ TU DZIENNIK??? 1)Chcę się wyżalic, pomagac sobie w trudnych, złych chwilach, chcę sie motywowac. 2)Pragnę przestrzec wszystkie dziewczyny: nie zaczynajcie z dietami, mi przytrafiło sie to właśnie przez nie...z tego trudno wyjśc... 3)Jeśli uda mi się z tego wyjśc, to niech ten pamiętnik służy jako przykład dla innych, młodych dziewczyn. PROSZĘ O NIE KRYTYKOWANIE ORAZ NIE OBRAŻANIE MOICH NOTEK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Sercie mi się kraje jak to czytam.. Ile masz wzrostu, moja droga? Bo przy taj wadze.. nie wydaje mi się, żebyś miała nadwagę, wręcz przeciwnie. A to może oznaczac tylko jedno.. Chorobę, ktora jest potworem, najgorszym z mozliwych koszmarow.. Bardzo bliska mi osoba cierpiala na anoreksję latami. Zmarnowala najpiekszniejsze lata swojego zycia i caly czas boryka sie z konsekwencjami. Byla piekna, mloda, atrakcyjna dziewczyna , a jedyne czego jej brakowalo to pewnosci siebie. A teraz.. Jest wyniszczona, zmeczona zyciem. Ciagle walczy o utrzymnie stabilnej wagi, bo jej spadek jest rownoznaczny z pogorszeniem stanu, szpialem, smiercia.. Niczego nie chce koloryzowac, przerysowywac. Chcę Cię tylo przestrzec. Odzywanie sie, obsesja na tym pukcie nie moze stac sie sensem Twojego zycia ! Nie borykaj sie z tym sama, pogadaj z kims starszym, z kims, do kogo masz zaufanie. Wtajemnicz w to przyjaciolke, zobaczysz, ze Tobie bedzie lzej, a oni zrobia wszytsko, zeby Ci pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, pulpetem na pewno nie jesteś :) Ale rozumiem co czujesz, ja swoje odchudzanie rozpoczęłam w wieku niecałych 14 lat... W wieku lat 15 schudłam bardzo, wtedy ważyłam ok 44-45 kg. Teraz oczywiście więcej i znów czuję się źle. Nigdy nikomu nie mówiłam o moich problemach, głupio mi było mówić koleżankom, że jestem gruba, gdyż one były jeszcze grubsze... Do dzisiaj liczę w głowie każdą kalorię, nawet jak nie jestem na diecie. to jakaś mania, która ciągnie się 4 lata... Trzymam za Ciebie kciuki, że w końcu będziesz zadowolona ze swojego wyglądu :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Jeszcze jedno. Piszesz, przestrzegasz dziewczyny przed dietami, a z drugiej strony wyznaczasz sobie kolejne progi. Calkowity brak konsekwencji.. Jak to jest? Moze warto zaglebic sie w inne dziedziny zycia i w nich cos zmienic, urozmaicic , a nie traktowac wygladu fiz jak priorytetu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahahahceee
Twój największy problem to siano we łbie, kurwa dziecko co ty masz z polskiego??? jak Ty maturę napiszesz??? skoro w jednym zdaniu coś twierdzisz a w następnym temu zaprzeczasz??? nawet nie doczytałam tego do końca, nie da się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
frappeee--->dziekuje za wspolczucie....ale nie przejmuj sie mna...Jezeli bede zadowolona ze swojego wygladu, to mam nadzieje,ze wszystko ustapi.Mam 160 wiec nie jes wesolo, nik nie zarzuci mi chudosci...Trzeba spojrzec prawdzie w oczy.Jestem gruba! Inne dziewczyny przestrzegam przed dietami, bo wiem,ze gdybym nie zaczela sie odchudzac, to do teraz prowadzilabym spokojne, szczesliwe zycie. MaLudaaa--->Ja tez licze kazda kalorie, i juz pewnie mi tak zostanie.Nie wiem, czy tez masz cos takiego,ale sa produkty, na ktorych widok az sie boje, bo wiem ile cal maja... hahahahahceee---> niczemu nie zaprzeczam, o czym pisze, skoro inne dziewczyny zrozumialy, a ty nie to moze czas sie do szkoly wybrac? I jezeli o cos prosilam, to moglabys zastosowac sie do mojej prosby.Nie krytykuj,ja juz jestem dosc nieszczesliwa, zeby mnie bolaly twoje opinie na moj temat.W sumie pisz co chcesz, wszystko mi jedno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20sierpień Napady jedzenia ciagna sie dalej...Ja wstaje i jem juz przez sen...Zjadlam 2 małe ciastka, bułke z serem i wiśnie z cukrem....To jest straszne...Zgodze się z tym, że lepiej nie zaczynac jeśc bo skończyc nie można...Na dziś już koniec....Pewnie pomęcze się godzinami gimnastyki...Jakoś trzeba odpokutowac...Mam takie poczucie winy....800cal zjadłam napewno....Jak ja mogłam....Czekam aż kompulsywne objadanie ustąpi...Od jutra musi...mam wielkie sadło....Ja już tak nie chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile masz wzrostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Cię rozumiem
Co prawda nie mam kompulsów, nie liczę skrupulatnie kalorii, nie wymiotuję i w ogóle nie mam żadnych zaburzeń odżywiania ale czuję się podobnie. Kiedyś ważyłam 47 przy 170 wzrostu i wyglądałam wg mnie super, niestety zaczęły się problemy zdrowotne. Teraz ważę jakieś 51-53 i czuję się jak słoń w porównaniu z "tamtą laską". A schudnąć ponownie się boję. I najgorzej, że to nie ja sobie wmawiam kiepski wygląd tylko nawet znajome widzą, że mogłabym trochę zrzucić z ud czy bioder :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem sie zastanawiam...Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego nie moge byc szczęśliwa? Dlaczego dosięga mnie wszystko co złe? Nic mi się tak do końca w tym moim krótkim życiu nie udało...nic...Lepsze już jest chyba byc typowa anorektyczką, ogranixczająca żywnośc, ona przynajmniej nie opycha się i nie ma po tym poczucia winy...A z drugiej strony...obie rzeczy są złe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja Cie rozumiem---> dziękuje, chociaż ktoś...ale ja sama siebie ni rozumiem powoli...jakbym sobą nie była... nie poznaje siebie...swojego życia....byłam inna, mądra... Musze schudnąc bo inaczerj wpadnę w depresje....jestem taka zdołowana....Nie wychodzę oststnio z domu...przyjaciólki mnie już pewnie znienawidziły...obiecuje zawsze ze się z nimi spotkam, a tego nie robie....mymiguje się...Bo miałam np.wczoraj napad i mam sadło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze, że założyłam tu pamiętnik. Tak mi łatwiej...Nie bije się z myślami tylko przelewam je tu, na forum...Nie założe normalnego pamiętnika, bo boję się,że jak moja rodzina go dojrzy...Będzie źle.... Tak się boję....że chwyci mnie cos , o co w życiu siebie nie podejrzewałam....jest coraz gorzej....Czuję ,że jedzenie mnie wykańcza....Dlaczego? BO jak zjem, to mam poczucie winy...Czuje się wtedy taka ciężka, nieszczęśliwa, winna... "Quod me nutrit me destroit"- tak czuję...wiem, że to złe....Za to nie wiem jednego....jak nad tym zapanowac....Wiem,że normalny człowiek się tak nie zachowuje, nie powinien...Wiem, ze niektore z was bede uważac mnie za kretynke, jak przeczytaja to wszystko...Ale to są moje myśli, uczucia....Sama sobie z nimi nie radzę.... Tak chciałabym byc taka jak moja przyjaciółka...szczęśliwa....szczupła.... Boje się,że ona się odemnie oddali, jeśli się dowie....będzie mnie obwiniała za to, że nie jem....Boje się, że chlopak mnie zostawi...przecież jestem taka gruba....On poznał mnie jak ważyłam 7 kg mniej...Dziwię się, że on jeszcze ze mną jest....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narcyz86
diewczyno wcale nie masz nadwagi radze iśc Ci jak najszybciej do psychiatry albo chociaż do dobrego dietetyka, bo sama sobie nie poradzisz, masz początki anorekcji(czujesz się winna jak coś zjesz).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Motorolka, posłuchaj. wpędzasz się w błędne koło. Tu już nie chodzi o wygląd, tylko o poczucie braku wlasnej wartości. Jestem pewna, ze jestes wspaniala, ciepłą osobą. Sama piszesz, ze bylas jakby "inna" przed rozpoczeciem odchudzania. A teraz to Ci przeslonilo wszytsko. Co to za zycie, kiedy nie mysli sie o niczym innym, tylko o ilosci kcal ?! Wiem, ze latwo jest mowic. Tez nie jestem na tym forum przypadkowo. Staram sie nauczyc nawykow dobrego zywienia, bo do tej pory mialam takie fazy, ze o polnocy potrafilam zjesc tosty z serem, pake lodow, bulke z dzemem i zagrysc to czekoladowym batonikiem. sama sie dzieiwe, ze nie jestem jesazcze kwadratowa. ale jako osoba szczesliwa i spelniona, nigdy nie skupialam sie na sobie, a szczegolnie na tym co jem. Mam 165 cm i waze 56 kg , co ty na to? Niby nie jest zle, ale wcale nie idealnie. Dlatego ulozylam sobie jadlospis, ktory jestem w stanie udzwignac. 5 regularnych posilkow , owoce, warzywa, nabial, biale mieso, ryz zamias ziemniakow. poza tym jem mniejsze porcje, pije duze. zadnych sztucznosci. oczywiscie od czasu do czasu pozwalam sobie na male co nie co, ale nie wracam juz do dawnego opychania sie i zajadania smutko! Tobie tez raze spojrzec lagodniejszym okiem na wszytsko i zamiast glodzic sie i cierpiec, zastosowac metode malych kroczkow. pozdrawiaaam i trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
frappeee---->dziekuje za rady, zazdroszcze ci sily woli, naprawde...ja nie potrafie, nie potrafie zjesc normalnie...czuje wtedy,ze nie moge, bo jestem gruba...wiem,ze byloby mi tak latwiej, ale nie potrafie...To jest jak jakas choroba, przesladuje mnie ciagle...probowalam....probowalam duzo razy wyjsc z tego....wiem,ze nie daje rady...licze na to,ze schudne i zaczne normalnie sie odzywiac, tak sama z siebie...Moze jak zacznie sie szkola....Wiem,ze moje zachowanie jest co najmniej dziwne.Nic na to nie poradze, i nie mam zamiaru sie nad soba uzalacZa kazdym razem kiedy probowalam zaczac jesc regularnie odechciewalo mi sie...Tzymalam w rekach bulke i wyadawala mi sie taka ogromna, kaloryczna...A w glowie \"jestes gruba i jeszcze sie obrzerasz\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na szczescie kompulsy jak narazie ustapily....Teraz pewnie bede pokutowac przez pare dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Na prawde nie masz czego zazdroscic, to dopiero poczatek i wcale nie jest mi łatwo ;) szeczoglnie na widok slodyczy wymiekam.. Ale uwierz, wszytsko da sie zrobic. i Tobie tez radze za wszelka cena probowac, bo pozniej bedzie za pozno na powrot do normalnosci... Zamiast tej wstretnej kalorycznej bulki zjedz jablko czy jogurt, ale jedz! a jak masz wyrzuty sumienia to zrob 50 brzuszkow i po wszytskim. Jak mialam kaske i torche czasu to chodzilam na fitness i naprawde czulam sie po tym wysmienicei :) sport dodaje energii i pozytywnego myslenia. poza tym mialam motywacje, zeby sie nie opychac. glowa do gory! walczymy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Bo jest jeszcze jedna madra rzecz, ktora niedawno przeczytałam. Nie mozna byc cale zycie na diecie, prawda? tak sie nie da, to niemozlwie. bo po jakims czasie albo a) wracasz do normalnosci, zajmujesz sie czym, co Cie pochalnia i akceptujesz siebie , albo b) popadasz w obsesję i zamykasz sobie droge powrotną.. nie dajmy sie tej drugiej opcji. wybor nalezy do nas samych..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejć
motorola jak ja ce rozumiem! mam 15 lat i mam praktycznie to samo co ty teraz waże 55 przy wzroscie 160 od początku wakacji robie głodowki potem sie obzeram potem znowu głodowki probuje z nich wyjsc prawidlowo ale mi nie wychodzi obiecalam sobie ze zanim zacznie sie szkola schudne do 50 kilo a potem do 45 ale jeszcze mi sie nie udalo i znowu zaczynam kolejną glodowke bo po ostatniej mi kilogram wrocil ja też juz nie umiem normalnie jeść;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hartestiti
Mam identyczną sytuacje, ale powoli się podnosze z dołka w którym przeleżałam ponad rok. Nie można się poddawać, walcz do końca gdy zobaczysz że kg. spadają kompulsy też zaczną ustępować albo przynajmniej będą mniej kcaloryczne i sporadyczne. Kiedy człowiek uważa że niżej upaść już nie może wtedy zaczyna się koszmar bo jednak "zawsze może być gorzej" o czym można się przekonać za następnych pare tyg. : waga znów większa, samopoczucie gorsze, kompulsy coraz to liczniejsze, wstyd przed samym sobą jeszcze większy. Dlatego zaczni walczyć już dziś nie wmawiaj sobie że to nieuleczalne ! Kiedyś schudłaś więc teraz też potrafisz. Uwierz naprawdę wiem co pisze. Kiedyś dawno temu byłam najszczęśliwsza, miałam wręcz wszystko, wszystko się udawało, szło po mojej myśli : szkoła, waga 40kg, miłość,dom, rodzina. I nagle czar prysł, skończyła się bajka a zaczeło życie -piekło : studia przeztały mnie obchodzić, liczyła się tylko waga, pojawiły się wszystkie odmiany ed , zerwałam kontakty ze wszystkimi, rodzine odwiedzałam tylko jak już nie mogłam nic wymyśleć dlaczego nie mogę przyjechać. Co gorsza wazyłam coraz i coraz więcej nawet 60 kg !Kolejne obietnice przysięgi bo gorzej już miało nie być. a jednak 65 kg dla mnie tragedia, nie wychodziłam nigdzie, życie stało się koszmarem z jakiego nie mogłam się wybudzić. Nikt nic nie wiedział, a ja przeżyłam załamanie nie widziałam w niczym sensu, po co wstać ? wyjść ? zaliczyć egzamin ? Najszęście nagle zrozumiałam "nic nie może przecież wiecznie trwać za wszystko przyjdzie kiedyć nam zapłacić." Zaczełam wszystko od nowa, wyjechałam, rozpoczełam ścisłą diete, choć łatwo nie było, jeszcze dużo przede mną ale jestem dobrej myśli. Narazie - 11 kg :) kompulsy są ale znikome, zaczełam dbać o siebie, wszystko udało się pozaliczać w ostatnich terminach, odnowiłam dawne znajomości, wprowadziła się do mnie stara przyjaciółka. Upaść i powstać - w tym tkwi prawdziwy sukces. Zycie to fortuna, kołem się toczy, grunt to walczyć , znosić wszystko i wierzyć że jeszcze kiedyć będzie lepiej. Nie stawiaj sobie zbyt wysokich ideałów, bo z początku mogą wydać się zbyt trudne do zrealizowania. Sukces to systematyczność, powoli ale z efektem, wtedy wszystko stanie się proste. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
DZIEWCZYNY!!!!!!!!! głodówka nigdy nie przyniesie oczekiwanego efektu!!!!!!!!!!! Prędzej czy pozniej wrócą niechciane kilogramy, a przeciez nie o to chodzi ?! Najpierw wagę traci się bardzo szybko, bo trcimu wodę i potrzebne organizmowi skladniki , zanim dojdzie do spalania tluczy ponownie sie obrzeramy i tyjemy jeszcze wiecej!!!!!!!!!!! To glupota, szkoda zdrowia. jedyna skuteczna metoda? lagodna dieta + sport . jedym slowem - zdrowe nawyki zywieniowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest tez inna ciekawa kwestia
Motorola, ja jestem chuda (38 kg przy wzroście 160) i bardzo, bardzo mi z tym źle! Wiele bym dała, żeby przytyć z 5, 10 kg... Ale niestety, najwyraźniej nie jest mi to dane. Uwierz mi, chudzielce wyglądają naprawdę źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Hartestiti, brawo. szczerze gratuluje. jak ktos mi kiedys powiedzial, kiedy jest się na dnie, nie pozostaje nam nic innego, jak się od tego dna odbic. Udało Ci się i tak trzymaj. Poza tym, dajesz dobry przyklad mlodym dziewczynom. Moja siostra byla tak blisko smierci, tragedii.. Patrzylam na to i nie moglam nic zrobic, dlatego chce chociaz w minimalny sposob swiadomic komus, ze zycie jest piekne, nie warto poswiecac go w imie marnych ideałow. pozdrawiam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, co wam odpisac...Dziwi mnie ze az tak duzo osob sie zajmuje moja sytuacja, ale nie warto! Juz mam dosc zycia, nic niewarta jestem...Do puki sama czegos nie zrozumiem to dobrze nie bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy nie rozumiecie jednego, (chociaz frappeee majac siostre w gorszej sytuacji ode mnie moze to wie) Chocby mi gadac 100 razy, radzic, ja i tak nie dam rady...Czemu? Bo to silniejsze ode mnie. Jestem zdolna do wyzucania jedzenia nawet, zeby moja rodzina nie wiedziala co jest grane...to silniejsze....byc szczuplym uwazam za najwazniejsze, nawet wazniejsze od tego ze robie zle, nie obchodzi mnie,ze siebie kalecze....a w taki dzien jak dzis, kiedy atak wzial gore....nie chce mi sie na tym swiecie byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj plan? Od jutra glodowka, ile sie da, tzn. 4 dni dam rade napewno, jak juz ustapily kompulsy, bedzie dobrze,ale potem sie spotykam chlopakiem, a on nie moze sie o niczym dowiedziec...kurcze musze sie sadla pozbyc bo bedzie cienko 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I co jedzenie nie niszczy?Klasyczny dowod na to,ze tak jest siedzi przed monitorem i zali sie do klawiatury...nic mi sie nie chce...Zaczelam sie przegladac w lustrze...jest zle, bardzo zle...Nie moge na siebie patrzec, nienawidze siebie...gruba...wszedzie jestem gruba...a jak cos zjem to mam wrazenie ze momentalnie puchne na twarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Tak, zebys wiedziala, bardzo interesuje mnie to co piszesz, a jeszcze bardziej chcilabym Ci otworzyc oczy. Wiem, ze poki nie wydarzy sie cos, co skupi Twoja uwage, co okaze sie (odpukac) tragedia i kazde przestac koncentrowac sie na Tobie , nie przestaniesz sie zameczac! Ale widze, ze masz chlopaka, kogos kto Cie kocha, akceptuje. Nie uwazasz, ze to o czyms swiadczy? Czy on, albo ktokolwiek inny mowi Ci, ze jestes gruba, nieatrakcyjna? Dlaczego sama wmawiasz sobie takie rzeczy. Prosze Cie, spojrz na siebie w lustro i zauwaz 5 ozytywnych cech. na dobry poczatek. to trudne, wymaga spokoju, skupienia, ale sie uda, jesli przestaniesz koncentrowac sie na wlasnych wadach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappeee
Btw, Twoja rodzina nie zauwaza co się dzieje? Gdybys juz teraz zasiegnęla pomocy specjalisty - czy psychologa czy dietetyka , byloby Ci latwiej, uwierz! Pozbylabys sie tego ciezaru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×