milczenie po rozstaniu..rozumiecie?

miesiąc temu rozstaliśmy się z moim partnerem. byliśmy ze sobą kilka lat. rozstaliśmy się w zgodzie i z wielkim szacunkiem do siebie. po rozstaniu on chciał wrócić, ja się obawiałam, nie zgodzilam sie, po czym powiedzialam, ze mozemy probowac odbudowac to co bylo ,ale bardzo malymi kroczkami. potem nagle zupełnie przestał się odzywać, ja też milczę. jak to zrozumieć?

on chciał... ty nie... to on już też nie chce zresztą koniec to koniec... chyba się rozstawaliście, jak piszesz, po przemyśleniu

tak...ale dziwnie tak po latach po prostu zniknac z zycia..i tak jakbysmy sie nie znali..a byl przeciez jeszcze niedawno mi najblizszy

o rany..... To nie jest tak, że po rozstaniu ma sie tego faceta pod ręką i "może wrócić, a może nie wracać". skoro rozstaliscie sie w zgodzie, to znaczy, że sporo nad tym myśleliście, aż wymyśliliście. Odrobinę konsekwencji, proszęęę.

"ale dziwnie tak po latach po prostu zniknac z zycia" niby czemu? 1. on chce... ty niespecjalnie to po co on ma sie męczyć i się spotykać? Szybciej przejdzie 2. ja nie widzę nic dziwnego... koniec, pa pa i tyle... w końcu każdy człowiek który się gdzieś pojawi w życiu pracy/szkole/kursie/związku/innej okoliczności nie musi tam zostać na stałe

odwidziało, już nie potrzebuje kontaktu z tobą. Może tak mu łatwiej zapomnieć, a może juz poznał kogoś nowego?

gadacie jakbyscie nic nie kumali...macie stalych partnerow od lat? i gdyby w jednej chwili odeszli i juz nigdy sie nie odezwali nie czulibyscie sie dziwnie?????

tak wlasnie mysle, to chyba strzal w dziesiatku..ODWIDZIALO MU SIE

hmm ... mialem juz pisac ze: "ja bym go rzucil" ale widze ze juz go rzuilas

a powod rozstania jaki był ?

tak, byłoby dziwnie... ale właśnie tak ludzie się rozstają