Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aster7

DLACZEGO SYNOWIE NIE SZANUJA MATEK

Polecane posty

Gość Katarinka12
Myślę, że to nie ma znaczenia czy syn czy córka. Niektórzy rodzice po prostu starają się realizować swoje marzenia i ambicje poprzez życie dzieci. To chore. Mam takich rodziców. A dla swoich dzieci wcale nie chcę taka być. Już teraz pozwalam im mieć swoje zdanie ( w granicach rozsądku oczywiście i stosownych do wieku). Ale potem gdy dorosną pozwolę im żyć swoim życiem. Wspierać ale tylko wtedy gdy poproszą o wsparcie. Nie ma co się narzucać, wtykać nos w nie swoje sprawy, w ich związki. Dlatego rodzice muszą mieć swoje życie, swoje pasje, swoich znajomych. Wtedy gdy dzieci wyfruną z domu mają zajęcie i nie żyją ich życiem tylko i wyłącznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarinka12
Sebek uważam , że Twoja rodzicielka jest toksyczna i egoistyczna. Która normalna matka podrzuca dziecko babci, cholera wie komu jeszcze? I z tego co piszesz skupiła się na sobie, swoich romansach. Są takie kobiety, które rola matki przerasta. I to takie najczęściej oczekują jeszcze "chwały". Po prostu za to, że to one są matkami. Co dały, jakie są - nieważne. Skupione na sobie, zarozumiałe, egoistyczne. Im nic nie można powiedzieć, bo oczekują szacunku. Same szanować nie muszą. Nie cierpię takich ludzi. Zawsze uważałam, że nie ważne jaka krew w nas płynie. Ważne kto jakim jest człowiekiem i jaki jest dla nas. Czasem rodzina nie da oparcia a obcy. I im wtedy należy się szacunek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porcelankaaaaaaa
Sebek to zmienia całkowicie postać rzeczy, mi chodzi o zwykłe rodziny, gdzie matki dbają o swoich synów itd. a oni i tak mają je w dup*ie za przeproszeniem. Ja myślę o takich przypadkach w normalnych, zdrowych rodzinach a ty mi wyskakujesz z patologiczną matką. Bez urazy, ale właśnie z tego co tutaj piszesz, takie wyciągam wnioski na jej temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sebek11
Tak, ale nie kazdy to widzi. Ja sam zauwazylem to jaka jest moja matka dopiero teraz. Dla wszystkich to prawdziwa matka boska - opiekuncza, kochana i troskliwa - umie grac pieknie i w pieknym stylu udaje ofiare. Wszyscy sie na to lapia. Spieprzyla mi zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sebek11
Porcelanka - moja rodzina nie wyglada na patologie. Bierz to pod uwage. Na pozor to kochajaca sie para, ktora przezyla tragedie. Zanim zaczniesz oceniac zastanow sie. Brak szacunku do matki nie bierze sie z kosmosu - zapewniam Cie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porcelankaaaaaaa
Moja mama też ma matkę, która najpierw zostawiła ją i jej rodzeństwo, bo odeszła do innego faceta. a teraz udaje wielką ofiarę, która potrzebuje pomocy, bo jest ponoć tak `bardzo zchorowana` i zmarnowała życie wszystkim swoim dzieciom. Jedynie moja mama nie dała się w to wciągnąć. Nie mówię, utrzymuje z nią kontakt i ją odwiedza, ale nie pozwoliła jej sobie wejść na głowę tak jak jej siostry, które się do niej pozjeżdżały i wszystkie mieszkają w jednym obskórnym domu, bez pracy i perspektyw na dalsze życie, ledwo wiążą koniec z końcem a moja babcia tylko siedzi ciągle i biadoli jak jej źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porcelankaaaaaaa
mówię o twojej mamie a nie rodzinie, bo to jak ona się zachowała z tego co napisałeś, to nie jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do tematu
to zalezy od rodziny. W naszej synowie szanuja matki, matki synów, zony męzów - wszyscy wazjemnie sie kochaja i szanują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była wdówka
Mam jedną byłą i jedną aktualną teściową.Obie raczej nie szanowane przez synów.Na szacunek trzeba zapracować,nie wystarczy urodzić i pilnować czystego tyłka jak ktoś wcześniej powiedział.Była tesciowa nie miała kontaktu z synem ,w zasadzie wszystkim zajmował sie ojciec,jej rola ograniczała się do zdobienia swoją obecnoscią samczej części rodziny. Aktualna wiecznie niezadowolona z życia,nieszczęsliwa,ze ma obowiązek systematycznie podrzucała dziecko do babci,ostatecznie tam zostało. I to właśnie jest odpowiedź!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
myślę, że chodzi o takie matki, które podsuwają wszystko pod nos synalkom, chowają ich na kolejnych mężów i ojców którzy będą siedzieli przed tv podczas kiedy kobieta zasuwa w domu. tak jest w wielu domach, w moim też. mój brat nie był nigdy do niczego zmuszany, prace domowe spadały na kobiety. ja musiałam pomagać, on siedział przed tv. mama wszystko mu podsuwa pod nos. on teraz ma 26 lat, mama mu robi kanapki jak przyjeżdża do domu, robi pranie, mimo że on u siebie ma pralkę i fajną tanią pralnię na mieście, podaje obiad, a jak on olewa że gotowe to ona płacze, że wystygnie :o nie szanuje matki - oczekuje że ona mu upierze i poda jeść, a poza tym to ma w doopie jej zdanie na pewne tematy, gdzie jej zdanie powinno się liczyć, bo ona np mu coś finansuje. nie wpadnie na to, że jest starym bykiem i mógłby sobie sam uprać itd. po prostu tacy kolesie widzą, że matka wszystko dla nich robi, potem to sprytnie wykorzystują, a jak matka chce pokazać swój autorytet to traktują jak śmiecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była wdówka
dodam,ze obie później wymagały szacunku,niestety było i jest zbyt późno.Szkoda tylko,że pretensje mają do wszystkich tylko nadal nie do siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przesadzacie raz w jedną raz w drugą stronę. jasne, że należy sie szacunek za urodzenie, wychowanie, opiekę i wytrwałość. ale szacunek nie znaczy pomnik. ja tam cieszę się i jestem wdzięczna mojej matce za to, że teraz mogę sobie na kafe posiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była wdówka
kuraiko niekoniecznie regułą jest to co piszesz.U moich meżów sytuacja była wręcz odwrotna,teściowe nigdy się nie przemęczały. Wniosek jeden-nie przesadzać w żadną stronę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
melni111 -----> tiaaa ma 12 lat. młody. zobaczysz za kilka lat, jego stosunek do ciebie i własny do niego. ja też byłam "kochaną córeczką", znajomi rodziców zazdrościli im takiego dziecka. po prostu tańczyłam jak zagrali, byłam cały czas pod ich kontrolą, a do tego rzeczywiście byłam miłym i spokojnym dzieckiem. pozmieniało się jak zaczęłam sama decydować o sobie. do tej pory potrafię usłyszeć, że jestem nienormalna bo zakładam np podkolanówki w "zebrę" do skórzanych trzewików. mam narąbane w głowie, bo chcę jeść co innego niż oni. trzeba iść ze mną do psychiatry, bo wychodzę do pubu po 20 wieczór itd dopóki robiłam wszystko po ich myśli było ok. więc lepiej się nie nastawiaj, że twój syn zawsze będzie taki słodki i kochany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość melni - gratuluje syna
!!, Moj tez ok , tyle, ze nie bardzo umie okazywac uczuc. Ale tym bardziej fajne słowa cieszą. Moj mi ostatnio powiedzial,ze obojetnie czy waze mniej czy wiecej , zawsze jestem dla niego najpiekniejsza. ( do pieknosci mi daleko, a powiedzial szczerze, tym milej, ze jest w tzw trudnym wieku). Nie mowiac o tym, ze lubi za mna dyskutowac na przerozne tematy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
mój facet był wychowywany od urodzenia wyłącznie przez matkę, w jego życiu ważne były kobiety (ciotka i ulubiona starsza kuzynka). on ma cholerny szacunek dla kobiet, uważa że kobiety są silniejsze i inteligentniejsze od facetów :P to taki feminista hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sebek11
W moim domu wszedzie sa moje zdjecia - moje i brata z okresu, kiedy bylismy dziecmi. Moja matka wciaz mowi, ty byles takim kochanym dzieckiem. Oddala mnie a potem sobie przypomniala i zaczela obsesyjnie kochac - to samo bylo z bratem. Nie pozwalala nam na nic, wieczne kontrole, zero wyjazdow - wszedzie z mamusia, decydowala o wszystkim. Kiedy pierwszy raz - w wieku 17 lat - sie postawilem, zaczal sie kryzys. Matki, kochajcie swoich synow zdrowa miloscia, jako samodzielne jednostki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
"jestes widzę jeszcze baaardzo młoda" nie nie jestem bardzo młoda :o to rodzice mnie traktują jakbym miała jakieś 15 lat. to nie chodzi o bunt, chyba że buntem nazwiemy inne postępowanie niż takie jakie zaakceptowaliby rodzice. nie chodzi o alkohol, papierosy, trawę, wracanie do domu w środku nocy itd bo to taki normalny bunt, wręcz normalne w przypadku młodych ludzi. a normalne jest jak dorosła osoba jest wyzywana od nienormalnych, bo wraca od znajomych po godz 23 (zakładając że rodzice wiedzą gdzie jest i z kim). moim zdaniem raczej nie. "dla młodego staram sie być przede wszystkim kumplem. kimś , do kogo przychodzi ze swoimi problemami-a nue do kolegow..." - ja i moja matka też byłyśmy "kumpelami", na tyle na ile było to możliwe przez sporą różnicę wieku (37 lat). niestety to się skończyło kiedy przestałam realizować wizję rodziców na temat mojej osoby (prymuska, chodząca do prestiżowej szkoły, grzeczne dziecko). chodzi mi raczej o to, żebyś ty i w ogóle matki, nie miała jakiś wyobrażeń na temat swojego dziecka, wbijających to dziecko w jakieś ramki. powiedzmy że dziecko swoim zachowaniem przyzwyczaiło rodzica do tego, że jest spokojne, uległe, kochane, a tu nagle robi coś nie po naszej myśli i zamiast akceptacji budzi to w nas agresję, którą kierujemy na nasze dziecko. podam może przykład, jak rodzic może sprowadzać własne dziecko do parteru. miałam 15 lat, byłam z rodzicami i chyba jakąś znajomą rodziców nad jeziorem. mama rozmawiała ze znajomą o jakiejś córce koleżanki, która była w moim wieku. "no wiesz X się tak ubiera dorośle, wszyscy biorą ją za starszą" chodziło o ubranie podkreślające atuty sylwetki typu bluzki z dekoltem, itd. ja na to zapytałam, a czemu jakbym ja się chciała tak ubierać to byś nie pozwoliła? mama "a ty? ty jesteś jeszcze dzieciątko". i zawsze coś takiego "podoba mi się kilka kolczyków w uszach, ale nie na mojej córce", "wszystko w czym wyglądasz ładnie, to kupiłaś ze mną prawda", "o ta bluzka to jest w stylu twojej koleżanki, pewnie byłaś z nią na zakupach, nie możesz ubierać się normalnie?", "wyglądasz jak klaun", "ja jem całe życie biały chleb, to czemu ty nie możesz", "nie wydziwiaj, wystarczy ci żółty ser", "wracasz o 22? a nie możesz wrócić o przyzwoitej godzinie", "dzieci kładą się spać o 21", "to twoje zainteresowanie gejami jest niezdrowe, trzeba iść z tobą do psychiatry", "nie życzę sobie takich odzywek" (chodzi o "cholera"), itd dodam, że obecnie jest o wiele gorzej niż kiedy miałam powiedzmy 19 lat. teraz najchętniej uwiązaliby mnie w domu, ewentualnie wszczepili czipa. najlepiej abym siedziała w domu i sprzątała, ewentualnie uczyła, moi znajomi to powinni być ludzie ambitni najlepiej prawo albo medycyna no i wyścig szczurów, powinnam wstawać o 6 rano i kłaść się o 22, chodzić tylko w ciuchach zaakceptowanych przez matkę, do higieny używać tylko mydła, bo wg mojego ojca wystarczy, nie malować się. tak, wtedy zadowoliłabym moich rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
heh to fajnie.... opiszę jeszcze \"przypadek K.\"... kilka dni temu, rozmowa z mamą, jakoś zeszło na K., moją byłą przyjaciółkę. ja \"no ale nie warto mówić o K., to osoba kompletnie niepoważna\", mama \"właśnie, a nie chciałaś nas słuchać, kiedy mówiliśmy, że nie podoba nam się twoja przyjaźń z K.\" to mnie rozsierdziło. temat K. jak i błędne założenia moich rodziców na temat jej osoby był nie raz wałkowany. nie utrzymuję kontaktów z K., ale bynajmniej nie z powodów, dla których moi rodzice jej nie trawią. ja: \"taaak? a właściwie co mieliście przeciwko K.?\" mama: \"przez znajomość z K. przestałaś się interesować nauką\" ble ble ble itd ręce opadają a teraz prawdziwy opis sytuacji. Już na początku liceum zakochałam się w jednym chłopaku, starałam się, miałam nadzieje, że on coś do mnie poczuje. w pierwszej klasie było jeszcze jako tako. w drugiej klasie przeprowadziliśmy się i zostaliśmy sąsiadami. widywałam go zatem nie tylko w szkole, ale też codziennie, nawet kilka razy. już dawniej byliśmy znajomymi, ta znajomość stała się bliższa, odwiedzanie w domu itd. niestety żadnych uczuć z jego strony. cierpiałam, myślałam tylko o nim, nie potrafiłam się skupić na nauce. już w drugiej klasie miałam słabsze oceny, przez trzecią klasę też się to ciągnęło, moja nieszczęśliwa miłość. pod koniec trzeciej klasy, pod koniec maja poznałam K. nasza znajomość szybko zmieniła się w bliską zażyłość. K. rozruszała moje towarzystwo, zaczęliśmy często wychodzić całą paczką do pubów, zdarzało się picie w plenerze, no ale rodzice o tym nie wiedzieli ;) w każdym razie miałam już 18 lat i prędzej czy później takie wychodzenie musiało się zacząć. K. poznałam pod koniec maja, na miesiąc przed końcem roku szkolnego. w trzeciej klasie miałam najgorsze oceny, bodajże 5 dwój na świadectwie. (w czwartej klasie miałam całkiem niezłe świadectwo, oczywiście w porównaniu z klasą II i III). jak można logicznie powiązać miesięczną znajomość ze słabymi ocenami na koniec, na które się pracuje przynajmniej jedno półrocze, a i oceny z 1 półrocza się też liczą w jakimś stopniu. w czwartej klasie, kiedy znajomość z K. kwitła, miałam lepsze oceny... więc widzicie. moja mama próbuje mnie zgnoić mówieniem o zawieraniu złych znajomości. nie wiem czy to jakiś specjalny zabieg rodziców aby niszczyć dziecko \"pokażmy mu jakich złych ma znajomych, żeby sam poczuł że jest śmieciem\" czy jakoś tak :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aster7
PISZCIE piszcie ja czytam i tak powiem ze racja po polowie . ZADAM PYTANIE dziecku dlaczego gniewsz sie na mama bo ........... i tu sie zaczynaja jego pretensje zale czasami lzy bo.........nie spelniono jego zachcianek bo on by tak bardz chcialao . dzieci wychowuja sie w roznych domach biednych i bogatych ale pamietajcie tem gdzie jest bieba to tez szybko jest agresja .i nie jest to wina tylko matki a trz spoloczenstwa polityki i innych tam .....kto jest szczesliwy ten co wszystko ma nie mowie o duzym bogactwie ale to co ma podstawowe spelnione rzeczy bo jedni potrafia sie cieszyc z malych rzecz a drugim cala kupa nie wystarczy . DRUGIE TO TRUDNY OKRES DORASTANIA ::::::A ZARAZEM BARDZ TRUDNY OKERS CZYCHAJACY NA DZIECI RUSZAJACE W DOROSLY SWIAT :::::PAPAIROSOW ALKOCHOLU ; NARKOTYKOW ;;SEX rodzice o tym wiedza i chca je uchronic ale oni sie nie daja mlodzi zduntowani mama nie rozumie za syn chce sie napic napalic itd .. i tu chyba tkwi wiekszosci problemu to dzici synowie tez powinni sie postarac zeby udowodnic i przekonac mama ze jest dorosly i zachowa sie odpowiedzialnie to na pewno mama nie bedzie sie tak denerwowac i pozwoli na wiele wiecej przed ukonczenie polnoletnosci bo to rodzice przed sadem odpowiadaja ze nie a jak stane pozniej przed bogiem to co powiem to co dostala to ne dopilnowalam glupio prawda JEDNO JEST PEWNE ZE SYNOWIE TEZ ZALOZA KIEDYS RODZINY I ICH SYNOWIE MOGE POSTAPIC TAK SAMO JAKA BEDA MIELI ODPOWIEDZ NA NIE ROZUMIENIE MAMA ICH W MLODYCH LATACH A TAK NIE WIELE BRAKUJE POWIEDZIEC IDE MAMA BEDE TRZEZWY GRZECZNY I BEZPIECZNY ::::::::::IDE SPAC JESTEM ZMECZONA RANO OD NOWA BO ZARABIAM PIENIAZKI ABY WLASNIE KUPIC M3 synkowi ktory nie rozumie papap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×