Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moja matka mnie dreczy

moja matka mnie dreczy psychicznie

Polecane posty

Gość moja matka mnie dreczy
o widze,ze szurniety walenty jeszcze nie spi:) sprobuje aczkolwiek takie rozmowy zawsze prowadzily do nikad..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy
ja zbytnio emocjonalnie "wczulam"sie w rozmowe, kazda odpowiedz od wlasciwie obcych ludzi sprawila,ze poczulam,ze nie jestem jedna,ze sa ludzie ktorym udalo sie oderwac . Nie jest tak zle. Podstwa to dazyc do "odciecia pępowiny"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze sie ze lekko sie utwardzilas. Pracuj nad soba i koniecznie sie zdystansuj od macugi. To nie koniec swiata, choc wiem ze nie jest latwo. Powiedz mamie bu nie testowala Twojej cierpliwosci bo masz wazniejsze sprawy na glowie, np. studia i postrasz ze jak bedzie Cie dreczy to je zawalisz i juz do konca zycie bedziesz z nia:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy
dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lallalala
mam to samo z ojcem, identyczna sytuacja. zawsze bylam coreczka tatusia tylko on gdzies zagubil sie w swoich planach zwiazazanych z moja osoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy
wlasnie. Moja matka ma "plany zwiazne ze mna". ona decyduje o moim ubiorze, znajomych.. itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiakatarzyyna
Moje drogie nawet nie wiecie jak wiele dal mi ten post. Jestem od Was niewiele mlodsza . Uwazam ze jak na swoj wiek odnioslam jako taki sukces w zyciu. Jestem b szczesliwa.... Gdy jestem poza domem. Jestem wzorowa uczennica. Ona ogolnie szanowanyym dyrektorem szkoly. Bije mnie np kiedy kumpel mnie odwozi do domu. Nauczylam sie cieszyc kazda chwila 2 lata temu mialam z nia wypadek samochodowy w ktorym ja ledwo przezylam. I wiem ze nie jest mi do niczego potrzebna. Jej wrzaski splywaja po mnie jak woda. Ja mam swoje zycie. Swoje imprezy. Swoich przyjaciol. Swoje kochanie. Swoja szkole.Swoja ekipe( kryminalistowXD jak to ona uwaza) I chociaz mi tego wszystkiego zabrania. Nie zabroni mi przeciez zyc. Chociaz ona mi je dala i jestem jej wdzieczna. Kocham ja. Ale jakos inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy
Kasiakatarzyyna Ten post dal mi poczucie,ze nie jestem sama, ze to jest problem spoleczny,ze istnieja takie zaszczute istotki jak ja... Ja matki nie kocham. Przeraza mnie to bo.. jak mozna kogos tak zlego kochac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rukia
Moja Droga... Mam 20 lat. Wyprowadziłam się z domu rok temu. Mieszkam z chłopakiem, studiuję. I wiesz co? Nie czuję się niezależna. Matka wciąż mąci, miesza. Utrudnia mi życie. Atakuje kiedy tylko może. Obwinia mnie za każde swoje gorsze samopoczucie. Za to, że boli Ją głowa, za to, że bywa chora. Nie chcę pamiętać tych słów, których używa kiedy jest na mnie wściekła. I gierek, które rozgrywa i będzie rozgrywała. To wszystko strasznie boli. Boli mnie szczególnie mocno teraz, bo próbuje ułożyć sobie swoje życie. być może za rok,dwa, trzy (...) wziąć ślub. Oczekiwałam wsparcia. Czasami marze o tym, że Matka zaprosi mnie do siebie i przywita z otwartymi ramionami, zapyta: "Kochanie, co słychać?", ale wiem, ze nic takiego się nie stanie. Myślę, że nie zdaje sobie sprawy, że robi mi tak wielką krzywdę... Poczucie winy za te wszystkie gorzkie słowa jakie usłyszałam mija. Może kiedy pojawią się wnuki pokocha je i mnie na nowo. Ale z tym na razie się nie spieszę. Trzymajcie się Czytający. Baj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy
"....Obwinia mnie za każde swoje gorsze samopoczucie. Za to, że boli Ją głowa, za to, że bywa chora. .."----> moja matka miala guza. Obwinila mnie,ze go miala argumentuja,ze to przez steres, przeze mnie. "...Nie chcę pamiętać tych słów, których używa kiedy jest na mnie wściekła...."---> mnie wyzywa non stop. Nie pozmywam naczyn, jestem szmata, suka , dziwka, kurwa, śmieciem. Smiec - tego epitetu najczesciej uzywa. Gdy zwracam jej uwage,ze to mnie boli mowi,ze przeciez ja nie mam uczuc. "... I gierek, które rozgrywa i będzie rozgrywała...."---> skloca mnie z ojcem. U mnie ona tez ciagle jakies gierki prowadzi. Boje sie po calym dniu poza domem do domu wracac. Moja matka nigdy nie uzyla slowa : kochanie, slonko itd.itp. Nawet nie zdrabnila nigdy mojego imienia. "....Myślę, że nie zdaje sobie sprawy, że robi mi tak wielką krzywdę..."---> matka uznaje mnie za kamien, bez uczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paskudnie
Twoja matka traktuje Cię wyjątkowo podle. Na Twoim miejscu robiłabym wszystko aby wyprowadzić się z domu. Studia zaoczne, na codzień praca. Być może jest dla Ciebie na razie za to za wcześnie, ale gdy poznasz chłopaka, z którym będziesz chciała zamieszkać, nie wahaj się. A z matką kontakty ograniczać do minimum. Rozmawiać tylko z ojcem. Jeśli on nie zechce, trudno... Nie można żyć pod jednym dachem z osobą która wyzywa Cię przy każdej okazji od najgorszych! Twoja matka to jakaś nazistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja matka mnie dreczy
ale ja nie mam mozliwosci studiowania zaocznie. tudiuje taki kierunek ktorego chyba zaocznie zawet nie ma.. Zagryze zeby jeszcze te 4 lata..Teraz rozmawiam tylko z nim ale ona go wciaz buntuje ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jukaaa
ja mam to samo moja matka robi mi awanture o nic nic nie przeskrobie, a ona i tak ma wąty do mnie, wyzywa mnie od gnojów, obesrańców, JEBAŃCÓW, brudasów no właśnie a sama się nie myje juz od baaardzo dawana całymi dniami przesiedzi albo przeleży śmierdzi w tym pokoju gdzie ona śpi więc tam nie wchodzę, zatem bez telewizji musze sie obchodzić pierdzi tylko pod siebie, rzepa jej rośnie z brudu!! brudas jeden! wyzywa mnie, brata, jego tesciów w ogóle PARANOJA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Youasiaaa
Ja mam to samo, z tym że dręczy mnie babcia. Mieszkamy razem z mamą i nią w bloku z trójką mojego rodzeństwa. Z racji, że jestem niepelnoletnia nie mam możliwości się wyprowadzić. Wszystko robię źle. Zrobiłam obiad- te ziemniaki są ohydne. Oglądam TV- akurat musi się tłuc. Wyzywa mnie od grubasów, niewychowanych świń, porównuje do rówieśników. Najbardziej boli ten grubas. Nie jestem chuda...może szczupła, ale na pewno nie gruba. Mama broni mnie, ale nie robi tego za często, bo jak ja jestem w szkole to ona w domu. Jak wracam do domu to ona idzie na 2 zmianę, więc się mijamy. Babcia to chodzący koszmar. Ciągle mnie upokarza przed rodziną...masakra! Wszelkie argumenty, że mnie to rani to jak grochem o ścianę. "Ona jest starsza więc należy jej się szacunek mimo, że na niego nie zasłużyła. A ja to jestem niewdzięczna gówniara".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm to okropne
Są chyba jakieś linie telefoniczne dla osób maltretowanych - tam siedzą fachowcy, będą w stanie doradzić najlepiej, bo mają doświadczenie. Proponowałabym spróbować. A wyswiska nagrywać po cichu na dyktafon - jeśli nie zdołacie dłużej wytrzymać w domu i będziecie potrzebowały od rodziców alimentów (należą się, póki sięuczycie), będzie jak znalazł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sympatic69
Jeśli rozmowa nie pomaga, to jej groź, krzycz na Nią,...jak ona Ciebie tak Ty ją ;] Nie jesteś ścierką żeby Cię tak traktować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahaahaahahahaha
moja tez za karzdy, wedvnjdsbfvdbgrrsfhvbsdfhvbsf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19Demi92
Jeśli jesteś samodzielna, możesz zrobić tak: 1)Wyczaić, gdzie w USA są uczelnie z podobnymi, lub takimi samymi kierunkami studiów. 2)Przez powiedzmy miesiąc pracować np. jako kelnerka. 3)Odkładać zarobione pieniądze(możesz też zwinąć jej parę ulubionych przez nią rzeczy i sprzedać za parę tysiaków, np. jakieś korale albo naszyjniki) 4)Zastanowić się, które z Twoich rzeczy nie są ci potrzebne i sprzedać je. 5)Sprzedać swoje stare zabawki z dzieciństwa. 6)Wybrać te swoje rzeczy, których potrzebujesz, np. ubrania, itp. 7)Spakować się. 8)Dołożyć paszport, legitkę, jakieś żarcie, picie, całą zaoszczędzoną kaskę i wiać do Stanów. Twierdzisz, że jest ładna i zadbana. Powiedz jej, że ten jej lans, który ma na celu podrywanie dyrektora, nie działa, i że masz na studiach stopnie wyższe od jej IQ. Powodzenia i Pozdrawiam:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxy_84
Czy jest jeszcze ktos na tym forum?? moja matka mnie dreczy czy zagladasz tu czasem???? Chcialabym z kims pogadac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hnfrskoabcjxfud
widze ze historia lubi sie powtarzac, wszedzie ten sam schemat, pozornie wzorowa rodzina a w srodku: jedna wielka paranoja. mam podobny problem bo matka wmowila mi ze jestem do niczego, nie moge sie od niej uwolnic bo czuje strach przed swiatem. mam 24 lata i czuje paraliż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxy_84
Ech rozumie Cie doskonale!!! Najgorsze jest to, ze nigdy tego sie nie zapomni! to wraca:( Ja od malego zawsze bylam na szarym koncu, dla matki liczyl sie tylko moj starszy brat. Jego przytulala, mowila mile slowa, a ja za byle co obrywalam paskiem. Pozniej zaczely sie wyzwiska:( nic nie potrafie, nie skoncze szkoly, matury studiow, prawka itd Wszystko co robilam bylo zawsze malo i zle. Nie puszczala mnie na imprezy, kolezanki balowaly, mialy o czym opowiadac w szkole a ja d..a. Choc ogolnie to bylam lubiana w klasie i przez 5 lat technikum bylam przewodniczaca. Zawsze bylam dziwka, kurwa, puszczalska, straszyla mnie wszystkim upokarzala przy rodzinie. Zastanawiam sie dlaczego akurat ona jest taka, wszystkie jej siostry sa normalne mozna z nimi pogadac tylko ona jest taka. Rodzina zna sytuacje ale co moze?Nic! Matka obwinia mnie, ze przezemnie miala zawal, ze umrze tez pzrezemnie. Nawet teraz gdy jestem 3 lata po slubie wtraca sie w moje zycie. Wyzywa mojego meza, ze jest brzydki, glupi, nic nie potrafi zrobic itd a to jest nieprwda! nie ma osoby w rodzinie, ktora by powiedzilala zle slowo na mojego meza, jest bardzo zaradny i pracowity i do tego przystojny:) Ale ona mi ciagle docina.. wyjechalam za granice ale to i tak niczego nie zmienilo, musialam wrocic do PL i sadzilam ze chyba jej przeszlo a tu jeszcze gorzej!!! Dzieki kochanej mamusi nabawilam sie niedoczynnosci tarczycy(od stresu) przytylam ponad 20 kg! wiec teraz jestem grubasem i ciagle mi docina, jak nie o tuszy to o mezu alboze zle studia wybralam i teraz nie mam pracy. Przez nia wyzywam sie na mezu i jest mi z tym bardzo zle. Nie potrafie sie przytulic bo nikt mnie tego nie nauczyl:( Depresja-standart, podejrzewam u siebie nerwice, wybieram sie do psychologa no i z sercem tez jest cos nie tak. Mam wysoki puls i ogolnie bardzo zle sie czuje. Czasami to juz nie mam sily plakac... jak zaczynam to zaraz boli mnie glowa i serce. Mam nadzieje, ze moze psycholog mi pomoze. Oczywiscie zamierzam znowu wyjechac z kraju bo mam dosyc wtracania sie do mojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewaznejak.,.k
sprawdz co ja rani i ran ja ,niech cierpi,niech ja zaboli mocno,niech poczuje ten ból...to pomaga,innej rady nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewaznejak.,.k
nie jestem sama,jak widac....wciaz obiecuje sobie ze nie zatelefonuje do niej ale to robie i dzisiaj znowu miała atak ,rzucała sie,pelna nienawisci,obelg,agresji,wyzywala mnie ,ja ja tez,pozniej sie poplakalam,po odlozeniu sluchawki (ta wariatka oczywiscie trzasneła),tej swołoczy nic nie zmieni,chciałabym odciac pepowine ale nie wiem jak....to nie ma konca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewaznejak.,.k
dziewczyny jak zyjecie dzisiaj ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewaznejak.,.kinekia
dlaczego jedno niewinne pytanie sprawia,ze ona dostaje ataku furii i klnie,wyzywa,pluje jadem ? dlaczego tak reaguje? normalna relacja z nia jest niemozliwa...pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wzięło mnie na wspomnienia....
Przeczytałam cały topik. Znalazłam Was przez przypadek googlując na ten temat. Moja matka też mnie dręczy, choć nawet nie wiem czy to można tak nazwać. Schemat lubi się oczywiście powtarzać. Rodzice oboje z wyższym wykształceniem, z dobrymi posadami; niegdyś dobra rodzina, bo potem się rozwiedli. W zasadzie zawsze starałam się zrozumieć mamę, że było jej ciężko bo ojciec jązostawił z 2 małych dzieci. Przysyłał tylko pieniądze. Nie spotyka się z nami. W ogóle odkąd rozwiedli się, mieliśmy z nim bardzo słaby kontakt. W ciągu 20 lat widzieliśmy się z nim jakieś 4-5 razy... Tłumaczy go to, że mieszka w innym kraju, teraz ma też drugą żonę i dziecko. Raz spotkaliśmy się z nimi, to matka potem nam wyrzucała. Moja matka jak byliśmy maymi dziećmi miała jakieś stany depresyjne - tak mi się teraz wydaje. Potrafiła wpaść w szał i na przykład zepsuć (rozbić) albo wyrzucić nam jakąś zabawkę, bo się za głośno bawiliśmy. Nie bili nas, nie pili alkoholu. Po rozwodzie rzucili się w wir nowych znajomości. I o ile ojca znajomych nie poznawaliśmy, bo był daleko. To matka sprowadzała swoich facetów do domu. Dwóch z nich z nami zamieszkało. Jeden to jakiś kryminalista, ale szybko ją wykorzystał finansowo i zostawił. Drugi do dziś z nią mieszka i może nawet był czasami w porządku, ale to alkoholik i też jest rozwiedziony. Póki mieszkaliśmy w domu nie pił. Jak został sam z matką, zaczął pić znowu. Tak, więc już w podstawówce straciliśmy prawdziwy dom. Jako nastolatka też uciekałam z domu do kuzynów, towarzystwa, gdziekolwiek, aby nie spędzać wolnego czasu w "domu". Rodzice nigdy mnie nie pochwalili za to, że zawsze miałam świadectwo z czerwonym paskiem, osiągnięcia sportowe, wygrałam też kilka olimpiad na poziomie regionalnym. Z perspektywy czasu, gdybym była rodzicem, byłabym bardzo dumna z takiego dziecka, jakim byłam. Jeszcze nie mam dzieci. Ich to w ogóle nie interesowało. Nawet ich znajomi, rodzina nieraz mnie wychwalała, a z ich ust nigdy nie padło dobre słowo, pochwała, już nie mówiąc o kocham i innych. Matka wytykała mi, że jestem za gruba, brzydka, choć jestem jej lustrzanym odbiciem... Jako nastolatka zaczęłam chodzić na dyskoteki, to zrobiła ze mnie puszczalską, co nie było prawdą. Potem poznałam swojego pierwszego chłopaka, zaczęłam u niego nocować. Chciałam jak najdłużej być poza domem. Za wszelką cenę chciała rozbić mój związek. Rozstaliśmy się po 2 latach, tak w zasadzie bez powodu. Oboje płakaliśmy, teraz wiem że maczała w tym palce. On był moja wielką miłością, rozstanie z nim sprawiło, że podobnie jak rodzice rzuciłam się w wir nowych znajomości. Spotykałam się z różnymi chłopakami, może było tego za dużo, ale musiałam na kogoś przelewać te pokłady miłości. Jak byliśmy dziećmi to przelewałam na brata, potem na innych mężczyzn. Ona nigdy nie widziała problemów naszych. Z każdym problemem pozostawiała mnie samą. Miałam okres w swoim życiu, że nie szanowałam siebie, bawiłam się, zmieniałam partnerów jak rękawiczki - nic ją to nie obchodziło. A to był mój apel: zabrałaś mi miłość, to teraz jestem rozwięzłym singlem. Brat też dorastał i jako nastolatek, też unikał pobytu w domu. On wciągnął się w narkotyki. Nich ich to nie obchodziło, cały czas zajęci tylko sobą. Dla mnie to był zimny prysznic, zaczęłam błągać młodego, zeby to zostawił - nic nie pomogło. Niedługo potem wyjechałąm na studia do innego miasta, tu odpoczywałam - miałam swoje miejsce. Zaczęłam żyć, zmieniłam się bardzo. Przestałam się spotykać z chłopakami, uspokoiłam się. Wychodziłam na imprezy z nowymi znajomymi, ale już nie tak często. Było mi dobrze, bo daleko. Nie lubiłam jeździć do "domu" i nie lubiłam odwiedzin matki. Brakowało mi kontaktu z bratem i bolało mnie, że coraz bardziej sie wciąga. Pod koniec studiów poznałam kogoś wyjątkowego, taka wielka miłość od pierwszego spotkania. Zostałam jego żoną. Bardzo go kocham i czuję jego miłość. On miał jeszcze trudniejsze dzieciństwo niż ja, ale to już trochę z innych powodów. No i ta matka, której nie obchodził żywot swoich dzieci, nagle zaczęła się wpieprzać w moje życie. Dla mnie to był ogromny szok. I zaczęły się jakieś gadki typu "ja to wyszłam za mąż za kogoś wykształconego - ojciec jest lekarzem", a Ty co. A mój mąż ma średnie wykształcenie i swoją firmę. Jest bardzo zdolny, ale musiał sam zapracować na wszystko, co ma. Studiował, ale musiał rzucić, bo nie dawał rady jednocześnie prowadzić firmy i studiować, zwłaszcza że robił studia bardziej dlatego żeby mieć tytuł, bo już pozycję zawodową kształtował powoli. Było mi przykro, zwłaszcza że dopóki chodziliśmy ze sobą niby bardzo go lubiła, a te teksty zaczęły się po zaręczynach. Przed ślubem było jeszcze gorzej. Ojciec powiedział, ze go to w ogóle nie obchodzi. A matka cały czas krytykowała, że bez niej na pewno nic nie umiem załatwić. To mnie zdenerwowało i postanowiłam, że cała uroczystość odbędzie się w miejscowości, w której mieszkamy, a nie w tej z której pochodzę. Jakoś z tym sie pogodziła, ale wpieprzała się we wszystko, a ja jej z uporem maniaka nie dopusciłam do niczego. Wszystko zorganizowaliśmy sami. No to powiedziała, że nei przyjedzie. Odpowiedziałam, że to jej sumienie i niech robi, co chce. Skoro ojca nie będzie, to już mi nie robi zadnej różnicy czy ona będzie czy nie. Przyjechała... weszła tuż za kamerzystą i fotografem... czyli tuż przed kościołem. Potem jakoś się zachowała na weselu i była zaskoczona organizacją. Ciocia mi powiedziała, że matce się podobało. Nie chcę pisać Wam tu jakiś trywialnych jej powiedzonek, bo sami wiecie jakie są. Jestem na etapie wyrzucania wszystkiego z siebie. Kiedyś mi było przykro, ale też szybko nauczyłąm sie jej odpyskowywać. Nie lubię nadal jeździć do niej, nie lubię z nią rozmawiać, choć często do mnie dzwoni i wypytuje o wszystko. Powiem Wam szczerze, że najchętniej zerwałabym z nią kontakt albo miała taki sam jak z ojcem. Dużo poniżania, psychiczne znęcanie bolą dłużej niż nawet bicie. JA nie byłam nigdy bita, ale odczuwam na sobie do dziś efekty poniżania. Najlepsze jest to, że oni nie widzą swojej żadnej winy, podobno nam się poprzewracało w głowach z dobrobytu... Szczytem dla mnie jest to, że matka chce z nami i swoim facetem zamieszkać w domu, który budujemy (oczywiscie za swoje pieniądze i kredyty)... Odkąd poszłam na studia matka nie dawała mi pieniędzy, ojciec mi pomagał finansowo. No i powiedziałam jej, że nie chcę żeby z nami mieszkała i w przyszości nie będę się nią zajmowała. To oczywiscie wielce oburzona, że ja wyrodna córka. Jestem mocna psychicznie, bo dostałąm po dupie. Matka mi zazdrości, że mam dobrego kochającego męża, że schudłam i zmieniłam swoje życie, że nikt mnie nie poniża, ludzie lubią. Nie cieszą jej moje osiągnięcia. JA się do tego przyzwyczaiłam... Kończąć swoją "spowiedź", pozdrawiam wszystkich z podobnymi problemami. Trzymajcie się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×