Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moja matka mnie dreczy

moja matka mnie dreczy psychicznie

Polecane posty

Gość wzięło mnie na wspomnienia....
acha i jeszcze jedno... nienawidzę spędzać z nią świąt, ale jakoś zawsze tak zakręci że nawet jak mamy inne plany, to chodź na jeden dzień się wbije do nas albo nas ściąga do siebie. I każde święta kończą się tak samo... jej facet się napije, a ona na mnie zgania swoją złość i wyżywa się psychicznie. Mój mąż nie lubi takich sytuacji, nie wtrąca się w nasze kłótnie. Potem mi mówi, że też uważa że to jej wina, że mnie zaczepia i dopieka, wsadza szpile i że ja niepotrzebnie reaguję. A ja jestem taka, że oko za oko, ząb za ząb... Jakoś nie dam rady się powstrzymać, zeby przemilczeć jak ona różne brednie gada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eg
Jakoś dopiero teraz wpadłam na to, żeby zajrzeć na fora internetowe czy inni też mają problemy z matkami i są też tacy! Ja mam prawie 30 lat i nie umiem sobie dać rady z moją matką i ze swoimi emocjami jak o niej myślę. Moja matka wykształcona, zadbana kobieta, na stanowisku, miła dla OBCYCH :) ma tylko jedno dziecko mnie! Oczywiście ja nie mogę być taka jaka chcę, ja mam być taka jak ona sobie zaplanowała, moje życie ma wyglądać dokładnie tak jak ona sobie kiedyś wymyśliła, mąż wykształcony, przystojny, bogaty itd itp, dziecko idealne, ja wykształcona, z super pracą, piękna, szczupła idealna, bo ona tego wymaga i koniec. Jak się nie trudno domyślić moje życie, moje poglądy są inne niżby sobie tego życzyła, bo jestem poprostu innym człowiekiem niż ona, pragnę czego innego, a rzeczywistość się toczy, nie da się jej ustawić idealnie jakby się chciało. Przez lata od końca podstawówki po dzień dziś mnie dręczy. Póki byłam dzieckiem i dało się mną manipulować to byłam akceptowana, ale jak nabierałam swojego rozumu, zostałam odrzucona bezpowrotnie. Teraz wszystko co robię jest źle. Źle wyglądam, mam złego męża, złą pracę. Oczywiście skończyłam studia nienajgorsze, z dobrym wynikiem, znam bardzo dobrze angielski, jestem zastępcą kierownika mojego działu, nieźle zarabiam, ale to mało - nie wyjechałam za granicę jak sobie wymarzyła, nie robię wielkiej kariery w znanym koncernie, a przecież tak właśnie miało być! Męża mam kochającego, ale jak moja przedmówczyni ze średnim wykształceniem, co go dyskawalifikuje w oczach mojej matki, wg niej jest podczłowiekiem, ludzie bez wyższego wykształcenia nie zasługują na rozmową z nią... Na naszym weselu jak się upiła to gadała ludziom takie rzeczy, że co kocha moje dziecko kocham i ja (że niby mojego męża tak kocha) - myślałby kto. Przy innych świetne pozory stwarza, dopiero jak zostaje ze mną sam na sam to wylewa cały swój jad. Nasz konflikt sięgnął apogeum jak zaszłam w ciążę i na pierwszych badaniach prenatalnych wyszło coś nie tak. Moja matka nie czekając na pewny wynik badań inwazyjnych, przy każdej możliwej okazji wmawiała mi, że mam usunąć tą ciążę. Pierwsze jej słowa po zapytaniu jak wyszły badania, bez zainteresowania się co oznaczają wyniki powiedziała: to trzeba usunąć. Nienawidzę jej. Po dalszych szczegółowych badaniach wyszło, że dziecko nie ma zespołu wad genetycznych, czy jest całkiem zdrowe nie wiem, dowiemy się po porodzie, który dopiero za parę miesięcy. Ale w tym najtrudniejszym dla mnie okresie, kiedy odchodziłam od zmysłów czekając na wyniki potrafiła mi tylko dowalić. Dobrze, że mam naprawdę kochającego męża, który mnie uspokojał i jakoś przeczekaliśmy ten trudny czas. Teraz jak tylko się z nią przypadkiem spotkam, bo mieszkamy na jednej ulicy, mam dobre stosunki z jej siostrą, czasem ją odwiedzam, moja matka też i się spotykamy przypadkowo np, poza tym mam dobry kontakt z tatą i do niego też czasem przyjeżadżam, choć na chwilę i ją spotykam, a dla niej każda okazja jest dobra, żeby mi powiedzieć, że jestem gruba, że co ze mną będzie po ciąży, że mój mąż jest niczym, bo nie ma wykształcenia, cokolwiek byleby mi powiedzieć jaka zła jestem. I zawsze trafia w najczulsze punkty. Był okres, że zaczęło to po mnie spływać. Ale teraz znów mam okres, że bardziej przeżywam pewne rzeczy, może związany z ciążą i jestem wrażliwsza, a moja matka bezwględnie atakuje, uważa przy tym, że tylko ona na świecie ma rację, nawet nie pomyśli, że coś może robić źle. Jest tak pewna siebie w stosunku do mnie tylko. Bo widziałam ją nie raz w innych życiowych sytuacjach z obcymi ludźmi i średnio sobie radziła. Ale wie, że ja jestem słabsza i nie ma dla mnie litości. Na około i tata i ciocia widzą jak jest, zwracają jej uwagę, żeby sobie dała spokój ze swoimi beznadziejnymi komentarzami, ale ona ich też nie szanuje, nie da sobie nic powiedzieć. Przez jakiś czas myślałam, że już przerobiłam konflikt z nią, że już zaczyna być to za mną. Ale w im czulsze punkty trafia, czyli moje nienarodzone jeszcze dziecko i męża, którego kocham nad życie, we mnie aż się gotuje. Mam ochotę przyprzeć ją do muru, żeby w końcu zrozumiała jaką krzywdę mi wyrządza! Nie chcę jej zniszczyć, chcę żeby w końcu doszło do jej mózgu co ze mną robi! Ale im dłużej żyję tym lepiej widzę, że nigdy się to nie stanie. I z tym uczuciem bardzo ciężko jest mi sobie poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widze ze nie jestem jedyna. Dzis ucieklam w pole kukurydzy. Tak sie darla. Trzaskala drzwiami. Powiedziala ze chetnie by mi dala w morde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie może to się nie przytrafiło,ale mojemu koledze tak.Tylko ze on zaczął z nią walczyć,też dręczył psychicznie i jego tępa rodzicielka zostawiła go w spokoju,gdy została kilkakrotnie znokautowana, przez niego straciła męża a jego ojca,gdyż się puszczała z jakimś fagasem a on to zobaczył i nagrał.Obwinia go o jej cierpienia a on się śmieje jej w gębę mówiąc że sama jest sobie winna tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×