niedojrzale problemy , dojrzalej kobiety ...

...no i wyslalam zanim napisalam...napisze zaraz...

"sołł"...jest ktos kto mi sie podoba - moj kolega ...nie chcialam by byl moim kolega , ale od czegos trzeba zaczac..spotykamy sie od czasu do czasu na piwo , spacer , wspolne obejrzenie jakiegos filmu ...ale nic wiecej czysto kolezenska znajomosc...zawsze mam ten problem z chlopakami swietnie mi sie kumpluje i niestety tak mnie tez po kumpelsku traktuja... dzis bylam na jego koncercie ..przywitalam sie gdy skonczyl grac ..ale on zaraz poszedl do swoich znajkomych ktorych ja nie znam..w ogole jestem bardzo niesmiala to , ze sama tam sie wybralam bylo dla mnie sporym wyzwaniem , ale gdy on rozmawial i pakowal gitare poczulam sie zignorowana wiec polazlam do domu...a on napisal gdzie ucieklam ..odpisalam , ze przeszkadzac nie chcialam , a on ze mu nie przeszkadzam ..i bla bla bla ...wiem moglam zostac ...ale ..ale ja nie umiem tak..siedziec i czekac w tlumie ludzi . to mnie peszy i oniesmiela... chcialabym go na wesele brata zaprosic .ale czy mi wypada...czy w ogole on moze cos do mnie poczuc ?..cos moze z tego wyjsc ?...jak go poderwac ?...

widać że się Tobą przejmuje, napisał do Ciebie a nie olał, zapytał co się dzieje... wiesz co, zaproś go. co masz do stracenia? jak odmowi to trudno, szybko przekonasz się że nie jest zainteresowany. a jak się zgodzi to masz problem z głowy