Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość do mężatek

Jak sobie radziliście ze wspólnym życiem po ślubie ?

Polecane posty

Gość do mężatek

Bo ja nie radzę sobie zbytnio. Wszystko mnie męczy. Mimo że nie mam dzieci to na nic nie mam czasu. W domu wiecznie jest coś do zrobienia, poza domem wiecznie coś do kupienia, do załatwienia a jak nie ma nic do zrobienia to mąż non stop zaprasza coraz to nowych znajomych żeby im pokazać mieszkanie, co chwila ktoś chce się spotkać, albo co chwila nas ktoś zaprasza do siebie. Teściowie wpadają 2 razy w tygodniu o zupełnie nagłych nieoczekiwanych porach, zazwyczaj też biorą ze sobą siostre męża z małym dzieckiem. Wtedy siostra siada na necie, dzieciak chodzi po mieszkaniu a teść i teściowa rozglądają sie po mieszkaniu. Teść udziela porad na życzenie mojego męża a teściowa ukradkiem lustruje mieszkanie (pewnie patrzy czy wszędzie czysto...) Te częste wizyty doprowadzają mnie do szału. Brat męża przychodzi do nas dosłownie codziennie z najmniejszą nawet pierdołą. Czasami przyłazi z kumplem którego pierwszy raz na oczy widzę, a czasem z dziewczyną. Za n-tym razem mam go już szczerze dość. Kiedy mówie mężowi że jego rodzina przychodzi nader zbyt często to mąż sie wścieka że coś mam do jego świętej rodziny i wybucha karczemna awantura. Ja jestem raczej typem samotnika, introwertyka. Częste kontakty z ludźmi mnie męczą i raczej to się nie zmieni. Przed ślubem nie prowadziłam bogatego życia towarzyskiego więc bardzo ciężko mi się przestawić na inne tory. Mam tylko dwie przyjaciółki z którymi spotykam się raz na miesiąc może i to mi wystarczy. Natomiast mąż odwrotnie. Ciągle lgnie do ludzi i ciągle sie z kimś spotyka. Kiedy już przeczekam wszystkie te jego spotkania i imprezy to na końcu tygodnia dzwoni moja własna mama z pretensjami że czemu sie nie odzywam i czy to już zapomniałam o własnych rodzicach. Mam dość. Nie wyobrażam sobie co by to było jakby jeszcze do tego wszystkiego doszło dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
u mnie w sumie to nioc sie nie zmieniło, mieszkaliśm wczesniej razem , znaliśmy sie od tej strony, mąż pomaga mi w domu i w zakupach, w końcu to mój partner zyciowy ,,, nie wiem czy Ty sie nie dajesz wykorzystywać... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
i waśnie dlatego dobrze jest pomieszkać przed slubem aby uiknąć takich niespodzianek/... :O tak, wiem zaraz ktoś mnie tu zjedzie bo jestem /byłam grzesznicą... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie doroslas do bycia zona,taka prawda,pokochalas meza a nie pokochals jegoi rodziny,szkoda...............widac ze i tak nie bedziecie razem zyc, bo ty sie nie nadajesz...chlopak sobie zycie zmarnowal,i dla tego dziecka nie robi to widzi ze bedzie musial placic na dziecko..... twoje dni sa juz chyba policzone w tej rodzinie ,wszyscy maja cie dosc,zmien sie bo maz sobie ciebie zmieni!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
Dodam jeszcze że pracuję, więc jest oczywiste że po pracy wracam zmęczona. Potrzebuję się przebrać w jakieś luźniejsze, niezobowiązujące ciuchy ale o godz. 20 (środek tygodnia) wpada nagle młodszy braciszek męża z kuzynem i dziewczyną, siadają na kanapie i zamawiają pizze! No po prostu szlag mnie trafia. Do męża nic nie dociera. Czasem sie niby wkurzy i coś mu nagada, ale nie daj Boże jakbym ja zaczęła krytykować jego rodzinę to odbiera to jako atak i wybucha kłótnia. Po ślubie zero prywatności. Dochodzi do tego że chodzę po domu w wyjściowych ciuchach bo nigdy nie wiem czy lada chwila ktoś sie nie wprosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
rabarbar z szynką niby masz racje ale obawiam się że nawet narzeczony przed ślubem to nie towar na ekspozycji w sklepie który można zwrócić i zareklamować w razie jak nie spasuje. Wg mnie nawet wspólne mieszkanie przed ślubem nie rozwiązałoby problemu, bo przecież nie zostawiłabym narzeczonego dlatego że jest zbyt towarzyski. To świadczyłoby o tym że go nie kocham i oceniam go czysto technicznie. Wspólne zamieszkanie przed ślubem jedynie uświadomiłoby mi że jest taka i taka różnica charakterów ale przecież nie odwołam ślubu z powodu tego że dostrzegłam jakąs tam wg mnie wadę, bo jakby iść takim tokiem myślenia to w kazdym facecie można by się doszukać wady jak nie tej to innej i każdego odrzucić z powodu jak nie jednego problemu to innego. Właściwie to chciałam tylko poczytać jak innym sie układa po ślubie. Czy ktoś ma podobny problem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
Po ślubie zero prywatności. Dochodzi do tego że chodzę po domu w wyjściowych ciuchach bo nigdy nie wiem czy lada chwila ktoś sie nie wprosi. ja chodze po domu w ciuchach wygodnych ale nie musze sie wstydzić ,ze ktoś niezapowiedziany wejdzie bo to nie jest wyciągniety dres, zresztą czuję sie lepiej jak wyglądam ładnie, ale w wyjściowych ciuchahc bym nie chodziła, sa przecież jeansy i koszulka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
podział obowiązków jest akurat w porządku. Mąż angażuje się w obowiązki domowe. Tylko że ja po prostu nie nadążam za jego aktywnym towarzysko trybem zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
widzisz, jakby mi sie źle z facetem mieszkało to bym zerwała, jezeli on nie chciałby rozwiązać tego problemu to sory, widzisz są to niby błache sprawy ale za 2 lata bedzie Cie to dobrowadzało może do szału moze byś go nie zostawiła, ale moze bardziej byś wiedziała co Cie czeka...i bardziej sie zastanowiła nad tym krokiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
moze jesteś introwertyczką? a on ekstrawertykiem... mój mąż też jest bardzo towarzyski, ma naprawe wielu znajomych, ja raczej wyciszona, skryta, czesto wychodzimy gdzieś razem, w weekendy jakieś spotkania z przyjaciólmi , czasem ktoś do nas dzwoni ze bedzie za 5 min - ale to nie zdarza sie jakoś notorycznie... rodzimy męza nei krytykuj otwarcie, zrób to jakoś delikatniej, on zawsze bedzie jej bronił... tak to juz jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
Heheh dżinsy akurat dla mnie nie należą do najwygodniejszych ale tak masz racje. Musze po prostu kupić takie ciuchy do chodzenia po domu które będą ładne i wygodne. Mój maż sie pod tym względem nie trzaska. Po pracy chodzi po domu byle jakim dresie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do męża szukam
o ile wiadomo to pobierając sie ludzie zakladają nowa rodzinę a nie dolaczają sie do swoich starych. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
niektóre wady w drugim człowieku mało przeszkadzają inne bardziej i tu jest ważne jak to odczuwasz..., ja bym odeszła od człowieka, który prowadzi tryb życia który mnie bardzo męczy, i nie umie uszanować tego, ze ja chce inaczej żyć, przecież można znaleść coś pośrodku u mnie zmienilo sie tyle, ze mam obrączkę i coś w środku nas sie zmieniło po przysiedze, nawet nie umiem tego okreslić... jestem szcześliwa :) Tobie tez tego życzę, porozmawiaj z nim na spokojnie, rozmowa przezde wszystkim :) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phi a co
Tak to jest z tymi cholernymi rodzinami. Jezeli kiedys przyjdzie mi wyjsc za mąż, to na pewno nie zamieszkam w mieście mojego chłopaka. W moim rzecz jasna też nie. Jesli będzie się buntował no to przykro mi :) Znajde innego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
" moze jesteś introwertyczką? a on ekstrawertykiem..." No dokładnie. Alesmy się dobrali. Przed ślubem byliśmy razem 6 lat. Byliśmy tzw. weekendową parą. On przez 4 lata studiował w innym mieście. A kiedy po studiach wrócił to jakoś tak z przyzwyczajenia nadal spotykaliśmy się w weekendy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak widać mężuś nie odciał
pępowiny laczącej go z rodziną a ciebie tylko przyłączyl do niej. tu absolutnie nie chodzi o zaprzestanie kontaktów czy cos ale to na co on pozwala to już duza przesada.:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
kurde, wiele razy słyszę o tym (dwie nawet znam dobrze), ze takie weekendowe pary sie pobierają a potem zaskoczka : "kim jest ten gość" ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rabarbar z szynką
aaaa podrzuć mezowi ksążkę : "introwertyzm to zaleta" - pomoże mu zrozumieć co Ty czujesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja osobiscie sie nie przejmuje niezapowiedzianymi wizytami :D W sumie dosc rzadko mamy gosci, ale jak wpada ktos kogo sie nie spodziewalismy i jestesmy ubrani \"malo wyjsciowo\" ;) to w ogole sie tym nie przejmujemy. Autorko topiku - oszalalabym na twoim miejscu! Na szczescie nasze rodziny nie sa meczace i nie odwiedzaja nas tak czesto. czesciej my jezdzimy do rodzicow na obiadki - ale nie czesciej niz 1 raz w tygodniu ;) I jest super :) kazdy potrzebuje odpoczynku, relaksu, czasu dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem tego samego zdania. Nigdy zadne mieszkanie ani w miescie meza ani w moim.Ale wiadomo zycie roznie sie uklada.Nie wyobrazam sobie zeby tesciowie czy rodzenstwo mojego meza mieli tak dobrze zeby mogli u mnie przesiadywac calymi dniami wpadac z niezapowiedzianymi wizytami czy dzwonic 5 min wczesniej.To jest zdecydowanie nienormalne. Musisz to zmienic ale pamietaj spokojnie. Nie mozesz ostro krytykowac rodziny swojego meza bo on stanie po ich stronie.Widac ze jest mocno z nimi zwiazany. Nie moze byc tak, ze po pracy zamiast odpoczywac musisz stresowac sie dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klarisaaa
Dziewczyno !! ZAcznij wreszcie życ swoim zyciem . Na Twoim miejscu nie popadalabym w marazm . To Ty jestes włascicielką mieszkania i Tobie bardziej wypoada coś zrobic w nim , niż komukolwiek innemu. Ja miłam podobną sytuacjel. Stwierdziłam jednak, ze nie przeskocze tego bo niepotrezbne mi sa awantury . Gdy przychodziłam do domu z pracy grzalo mnie to czy ktoś przyjdzie czy nie i wskakiwałam w swoje ulubione dresy. Robiłam to na co miałam ochote. Sprzatałam , prasowałam , gotowałam , poprostu robiłam to co było do zrobienia. A jak ktos przyszedł ? Przepraszałam, ze nie posiedze z nimi bo mam swoje zajęcia;)I przy nich czesto ( czasami specjalnie) sprzatałam i np scierałam kurze. Przestawiłam wtedy ich z miejsca na miejsce , ze niby musze tam własnie cos wytrzec czy odkurzyc . Jak chciałam wyjsc wychodziłam bo musiałam i tyle !!! Jest mąż , to niech sobie z nimi siedzi . Jednak wyegzekwuj od niego , aby po swoich gosciach zmywal np szklanki czy jakies talerzyki. Wierz mi , ze u mnie taki stan trwał około miesiąca, potem doszły mnie słuchy , ze ktos tam nie przyjdzie bo Ona nie ma czasu i ciągle coś sprzata :D.Tesciowa kiedys uraczyłam sałatką , ktorej nie mogła jesc bo cierpi na wrzody :P I obrazona oraz oczywiscie głodna wyszła , nie miałam jej w domu przez poł roku :D Jednak pamietaj o jednym . Rob wszystko z uśmiechem i nie podgrzewaj atmosfery. Nie dopuśc do tego, aby Twoje młazenstwo legło w gruyzach przez osoby trzecie , ktore byc moze nie zdają sobie nawet sprawy, ze są przyslowiowym piątym kołem .....:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phi a co
klarisa, naprawdę siwetny sposob! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klarisaaa
Sliwka > zdecydowanie rzadziej niż było na poczatku młazenstwa :) Tesciowa uprzedza mnie o wizycie conajmniej dwa dni wczesniej , zreszta inne osoby takze. Jedynie moja najblizsza przyjacołka ma prawo wpadac kiedy chce, nawet w srodku nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
Klarisaaa Dzięki za radę :> Naprawdę świetny pomysł!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
Chociaż z drugiej strony jak to bardziej przemyślę aby je zastosować to mam troszke obaw. Moi teściowie są bardzo inteligantni. Do tej pory się tak nie zachowywałam i boję się że od razu wyczują o co tu chodzi i zrozumieją to w ten sposób że okazuję im w ten sposób swoją dezakceptaję. Mąz zazwyczaj chce abym uczestniczyła we wspolnej rozmowie. Szczególnie z teściami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mężatek
Mąz może w obecnośści rodziców powiedzieć: "Kochanie zostaw te naczynia i siądź z nami. Umyjesz je później"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
meza szukam ty sie dziewczyno chyba zle czujesz:D🖐️ autorko jak milo ze sa jeszcze podobne osoby do mnie ktore nie lubia tłumow;)🖐️ uwazam ze masz absolutne prawo do swoich praw i maz to powinien uszanowa, tak jak ty do tej pory znosilas te wiztyty jezeli masz az taka ochote pobyc ze swoja wielmozna rodzinka to niech sam ruszy do nich dupe.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ommnix
Serdecznie wspolczuje autorce. Nie mozesz czuc sie swobodnie we wlasnym domu, zrlaksowac po pracy... Ja mialam podobny problem z tesciami-a dokladniej z tesciem i jego zona. Dobrze,ze twoi tesciowie sa przyjanmiej mili, moi oprocz robienia nalotow, ciaglych telefonow wymuszali na mezu szantazem psychologicznym wizyty u nich. Bylismy tam min. 2 razy w tyg.-na drugim koncu miasta, 30min amochodem w jedna strone. Gdy nie odzywalismy sie przez wiecej niz dwa dni to mialam telefon do domu w godzinach gdy maz byl jeszcze w pracy z pretensjami albo tekstem od razy po podniesieniu sluchawki, zamiast dzien dobry-"oooo to jeszcze zyjecie..." po czym nastepowal chlast sluchawka... Caly czas slyszalam,ze jestem zla bo nie urodzilam dziecka,i mam w koncu urodzic a ona juz to dziecko wychowa.. Doporwadzili mnie do roztroju nerwowego, a moj maz nie widzial nic zdroznego w ciaglym mieszaniu sie ich w nasze zycie. Na szczescie nekanie skonczylo sie gdy przproawdzilismy sie do innego miasta w zwiazku z praca :) Troche drastyczne roziwazanie,ale naprawde odzylam. No i do meza po wyprowadzce wreszcie dotarlo,ze to zachowanie bylo jednak chore... Zycze spokoju i szczesliwego rozwiazania problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×