Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rozważająca

Jak bardzo ludzie się zmieniają...

Polecane posty

Gość rozważająca
Domyślam się,że jesteś bardzo młoda i nigdy nie przyszło Ci stanąć przed takimi decyzjami, wyborami...oby nigdy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdziwiłabyś się :D Jaki Ty masz właściwie problem?:O Z mężem cię nic nie łączy - poza kasą, którą dostaniesz po rozwodzie. Dzieci masz odchowane, pracować jesteś w stanie. Póki co, to tylko tych utraconych wygód ci szkoda:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
autorko...nie masz siły podjąć decyzji o rozwodzie, to jej nie podejmuj. możesz żyć kolorowo z nim jako mężem w papierach i współlokatorem przecież. znajdź nowe pasje i poświęcaj im czas. olej prowadzenie domu. jeśli jest taka możliwość zarządź przemeblowanie domu tak byś miała swój pokój. może z biegiem czasu odnajdziesz się w jakiejś pasji która otworzy ci drzwi kariery zawodowej. może przyjdzie wola i odwaga by odejść. a teraz po prostu żyj i łykaj piękno życia...idź na spacer, do kina czy opery znajdź przyjaciół (nawet tu w sieci). rób rzeczy o których zawsze marzyłaś, a nie miałaś odwagi...teraz znajdź i ją i czas...może sięgniesz po pióro lub pędzel. po prostu żyj. i nie postrzegaj męża jako głównej przeszkody na drodze do szczęścia, bo szczęście mieszka w tobie...wystarczy je obudzić, skupiając się na sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważająca
A jeśli dodam, że mój lęk wynika też z racji zawodu męża? Oznajmił mi,że w sądzie z nim nie wygram, posiada szerokie koneksje wśród prawników i to jest akurat prawda. Poza tym jest osobą niezwykle mściwą. Ile dałabym, aby mieć za sobą rozwód? bez jego kąśliwości, złośliwości. Nawet nie wyobrażasz sobie jakie przeszlam z nim piekło. Chciał mnie najprawdopodobniej otruć lub tylko zastraszyć , ale niestety nie mam na to ani świadków ani dowodów. W jego zawodzie takie rzeczy robi się w czterech ścianach domu, ale co ja tu będę pisać...zbyt obszerne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
zastrasza Cię...niesłusznie mu wierzysz...prawnik to nie Bóg...tak samo ty możesz go straszyć że pójdziesz do mediów i mu zszargasz reputację. radze ci poszukać jakiejś organizacji dla kobiet w kryzysie. mi warszawska opta bardzo pomogła i przez ekstra warsztaty i prawnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważająca
Dziękuję za powyższą rzeczową wypowiedź. Przeczytałam kilka razy i tak bardzo zapragnęłam zastosować chociażby w malutkiej części to, o czym piszesz....dziekuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważająca
W moim mieście nie ma żadnych ośrodków pomocy, a wyjazdy byłyby już kłopotliwe i kółko się zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jee
to oczywiste że rozważajaca nie pracując jest na utrzymaniu męża ,który przestał juz ja "rajcować' nie odejdzie bo nie ma gdzie, bo nie bedzie mieć za co, bo zostanie bez źródła utrzymania.młoda nie jest a kto przyjmie taka starsza pania do pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
możesz zacząć krok po kroku. od drobiazgów. np. usiądź i pomyśl o potrawie, którą lubisz, a którą rzadko jadasz z jakichś powodów (np bo maż jej nie lubi, albo bo jest droga) i zrób ją dziś specjalnie dla siebie, albo jeśli nie lubisz gotować to idź do restauracji. przypomnij sobie wszystkie drobiazgi z których rezygnowałaś przez lata, bo maż, bo dzieci, bo nie ma czasu, bo się wstydziłaś lub jakiekolwiek bo. wypisuj sobie te rzeczy i rób je...kąpiel z kieliszkiem wina? ukochany film? olanie zmywania naczyń? nocny spacer z przyjaciółką? podróż? usiądź sobie w kątku i popuść wodze wyobraźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
dlaczego wyjazdy były by kłopotliwe? coś cię siłą trzyma w domu? jakiś obowiązek? jesteś jakoś odcięta od świata? nie masz na bilet? czy nie ma komunikacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważająca
Rezygnowalam niemalże ze wszystkiego...najpierw małe dzieci ograniczały wyjazdy, urlopy, moja praca, gdzie dostać urlop w lecie graniczyło z cudem, potem kształcące się dzieci itp. Nie zaznałam najmniejszej przyjemności życiowej poświęcając się wciąż komuś lub czemuś. Co do wyjazdów, ograniczeniem mogą być finanse, których nie mamy pod dostatkiem, ale też nie klepiemy przysłowiowej biedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
na swoje potrzeby odkładaj pieniądze. nawet po parę złotych. jak będziesz robić to regularnie to po miesiącach czy latach będzie to jakaś sumka. jak będziesz sobie mówić że nie warto po 10zl odkładać to większej sumy nigdy mieć nie będziesz. moim zdaniem potrzebny Ci psycholog, żeby pomógł Ci wyjść z tej pętli poświęcania się. i pamiętaj nie musisz od razu robić dla siebie wielkich rzeczy, jak znalezienie pracy czy rozwód. na razie wystarczą małe. jak np. kupienie tej herbaty którą to ty lubisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważająca
Właśnie od pewnego czasu zaczęłam oszczędzać i troszkę odkładać. Tak jak wcześniej wspomniałam, mój mąż jest wnikliwym analizatorem i zarzucił mi, że go oszukuję. Nie sprecyzowal swej wypowiedzi do końca, ale myślę ze chodziło mu o pieniądze. Źle się z tym poczułam. Kiedy uczyłam się obsługi komputera i zajmowało mi to sporo czasu, potrafił być obrażony nawet po 2-3 miesiące. Wyjeżdżałam do rodziny, podobnie... Wizyta koleżanki, podobnie... Dostosowałam się do jego humorow, tylko że zaprowadziło mnie to na skraj wytrzymałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważająca
Około roku temu namówilam męża na wizytę u psychologa. Poszedł na 2 sesje, a następnie stwiedził,że jemu nie jest to potrzebne. Poczynił wiele zarzutow pod adresem pani psycholog. Uważa się za mądrzejszego od całego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
a może warto przestać się przejmować jego obrażaniem...jest obrażony? świetnie! nie musisz wtedy go słuchać ani poświęcać mu czasu, a możesz w ciszy zająć się sobą. tez przerabiałam wieszanie psów na psychologu, obrażanie się bo czytam książkę i o to że nie przyznałam mu racji. toksyna, a nie człowiek. ja się rozwiodłam. dziś jestem we wspaniałym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×