Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Otkaczałka

Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie...

Polecane posty

Gość Otkaczałka

Zawalił mi się świat. Byłam nieszczęśliwa, a teraz wszystko to, co dawało mi nadzieję na lepsze jutro, posypało się. Złamane serce, koniec studiów. I żadnego wsparcia od nikogo, tylko potworna, przygniatająca samotność. Czy jest tu ktoś, komu też wszystko spadło na głowę, czy warto wierzyć w to, że kiedyś będzie dobrze? Mam 20 lat, wiem, że jeszcze wszystko może być, że całe życie przede mną...Ale nie wiem, czy to życie ma sens. Do tej pory jeszcze nic mi się nie udało, a starałam się i kiedyś byłam pełna wiary i nadziei. A teraz już w nic nie wierzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Otkaczałka
Jakie to przykre...Tematy o penisach i ludziach z nadwagą są hitem. A kiedy ktoś ma problem - zero reakcji. Sieć to takie samo gówno jak moje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz daj spokój, po prostu nie da się codziennie czytać o tym samym i tego samego pisać Weź się w garsc i zrob coś z tym życiem, internet Ci nie pomoze rozwiązać problemów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maly ksiaze
czemu koniec studiow ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maly ksiaze
a penis to wazna rzecz wiec sie nie dziw ;>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
heh-rzuciła mnie dziewczyan tuż przed sesją. Wyleciałem ze studiów. Matka zachorowała na raka. Wszsystko jest na mojej głowie. Było kiepsko ale podnioslem sie i ide dalej-pamietaj ze najlepszym lekarzem jest czas. Też nie miałem do kogo sie odezwac-wiesz-byłem na studiach w miescie, w którym nie znałem nikogo... oddalonym od domu o prawie 600 km. Wszystko sie zawaliło. Nie dawałem rady, nie jadłem, ciagle spałem albo piłem. Potem wziałem sie w garśc i wiesz co?Studia zaczynam od nowa i mam nadzieje ze tym razem dam rade. A matka wraca powoli do zdrowia-nic nie jest pewne ale po operacji pojawił sie promyk nadziei. A to od czego sie wszystko zaczeło-dziewczyna-heh-znów jestesmy razem-po 8 miesiacach bez siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście, że się wszystko poukłada. W życiu panuje równowaga, więc trochę cierpliwości i wszystko się ok! Głowa do góry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...miało być, że wszystko będzie ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 lat?? zajebisty wiek :) chcialabym miec znow 20 lat... kurde, ja w tym wieku: 1) byłam jeszcze z moim eks, który okazał się niewypałem i niedlugo potem zerwaliśmy - a dopiero jakieś dwa lata później zaczelam byc z moja prawdziwa miloscia zycia ;) 2) zaczelam nowy kierunek studiów, jednocześnie będąc na drugim roku starych. w połowie roku olałam stare studia i studiowałam sobie juz tylko ten drugi kierunek - z rocznym opóźnieniem. nigdy nie żałowałam. wez sie w garsc kobito i ciesz sie z tego, ze jestes taka mloda, bo jeszcze wszystko zdazysz w zyciu zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Otkaczałka
Moja matka też miała raka, jest po operacji i tak, parę lat jeszcze pożyje (sorry za obcesowość), ale prawie nie wstaje z łóżka i wymaga fury lekarstw, zwłaszcza, że lekarze nie potrafią jej dobrać odpowiednich przeciwbólowych i ciągle trzeba próbować nowych, a ciągle ją boli. Co do studiów - nie mam pieniędzy, żeby studiować dziennie. Muszę pracować, bo inaczej nie stać nas na utrzymanie, na lekarstwa dla mamy. Jedzenie i tak kupujemy w Biedronce, ostatnie dżinsy kupiłam sobie rok temu, w szmateksie za 13 złotych, z ostatnią bluzką zaszalałam, bo kupiłam ją miesiąc temu, też w szmateksie, za 8 złotych. Te studia dużo dla mnie znaczyły, właściwie wszystko, skończyłam pierwszy rok bez problemu i z satysfakcją. A teraz koniec. I nie wiem, czy pójdę na zaoczne, bo one kosztują, a nie wiem, czy psychicznie starczy mi siły. Nigdy nie miałam chłopaka. Nawet wtedy, kiedy byłam jeszcze radosna, zabawna i towarzyska. Wtedy byłam tylko brzydka i to wystarczało. Teraz jestem brzydka i w depresji, więc szanse są zerowe. Zakochałam się jak głupia w facecie, który nawet na mnie nie spojrzał, a jeśli, to chyba z obrzydzeniem. I co ja mam z tym zrobić? Jeśli się wezmę w garść, to tylko po to,żeby się zabić. Na razie nie mam odwagi i myślę o matce.Ale jeszcze jeden, dwa ciosy i nic mnie nie powstrzyma. Kurwa, jestem beznadziejna. Założyłam ten wątek, żeby ktoś mnie kopnął w dupę, wsparł, pocieszył. A jak pocieszacie i kopiecie, to reaguję agresją. Kurwa mać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Otkaczałka
I nie mam niczego, czego mogłabym się w życiu uczepić. Żadnej pasji, nikogo naprawdę bliskiego... Mam znajomych, mam pzyjaciółkę, ale ona jest szczęsliwa, nie ma problemów z pieniędzmi, studiuje sobie spokojnie, teraz jest w górach z chłopakiem. Ona próbuje mnie wspierać jak ma chwilę czasu, ale nie jest w stanie mnie zrozumieć. I nie może mi pomóc... Pomóc może mi cud, ale cudów nie ma, kurwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Otkaczałka
Widzisz, ja kochałam życie. Myślałam, że samobójstwa popełniają tylko ludzie psychicznie chorzy albo neurotyczne dzieciaki, które chciały zwrócić na siebie uwagę i przypadkiem im się za bardzo udało. A teraz wiem, że może być tak źle, że jedynym wyjściem jest zabić się. Kiedyś wierzyłam też w Boga, nie jakoś tak, ujmimy to "oazowo", ale wierzyłam, że istnieje Absolut będący czystą miłością i dobrem. Modliłam się, to mi pomagało, żyłam zgodnie z przykazaniem "kochaj bliźniego jak siebie samego" a nawet bardziej, bo siebie nigdy nie traktowałam z przesadną atencją. A teraz już w nic nie wierzę. Miłego serialu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja Cię kopię w dupę Idź do dziekana, porozmawiaj z nim, powiedz o mamie, o swoich wynikach, to nie jest tak, ze sie nic nie da zrobic Wez kredyt studencki, jak ci nie dadza odroczenia Albo idz na dzienne i wystap o indywidualny tok nauki, co spowoduje ze bedziesz mogla chodzc do pracy i studiowac dziennie = za darmo Id

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Otkaczałka
Kredyt studencki ktoś musi podżyrować - nie mam kogoś takiego. Na mojej uczelni indywidualny tok studiów oznacza chodzenie na 50% zajęć, a zajęć jest dużo. Żeby w ogóle nie chodzić, trzeba mieć tzw "wybitne wyniki". Ja ma wyniki dobre, średnią powyżej 4, ale nie wybitne. Ja sobie wszystko przemyślałam, nie jest tak, że załamałam rce i siedzę. Tyle, że wyjścia nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Otkaczałka
Chciałabym być sama, Mo Cuishle.Ale mam mamę, muszę się nią zajmować, wyjechać nie mogę... Gdybym była sama, to jakoś dałabym radę, wyżyłabym na chlebie z masłem, ale mama - chora i czepliwa, już nie. Jej też jest ciężko i nie wspiera mnie w niczym, tylko żąda i oczekuje. Nie chodzi mi o to, żeby wszystko było kolorowe, ale żeby cokolwiek było dobrze. Cokolwiek, jedna sfera życia, żeby się jej uczepić, jeden człowiek, którego bym obchodziła, jedna rzecz, która by mi wyszła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Otkaczałka
Dzięki, Mo Cuishle, pocieszyciel z Ciebie nawet niezły :-). Ja wiem, że Kafeteria mi życia nie zmieni, ale wczoraj było mi tak źle i musiałam komuś o tym powiedzieć, a tylko forum mi przyszło do głowy. Przed mamą muszę się zgrywać, że wszystko okay, przyjaciółka daleko i nie chcę jej martwić, a z reszta znajomych nie jestem tak blisko, żeby o takich sprawach im mówić. Wczoraj wieczorem sobie poryczałam w poduszkę, zasnęłam i rano się obudziłam w trochę lepszym stanie. Przynajmniej się wypłakalam, a długo nawet tego nie mogłam. Kiedyś byłam świetna w wyszukiwaniu dobrych stron każdej sytuacji. Teraz jest z tym kijowo, ale coś znajdę. W ciągu roku, jeśli się przyłożę, to mogę odłożyć na te dwa lata studiów do licencjatu. Potem może rok przerwy, znowu praca i magisterka. Szkoda znajomych, szkoda tego chlopaka - mogłabym sobie na niego choć popatrzeć, gdybyśmy dalej razem studiowali, no ale trudno, są ważniejsze sprawy. Tylko żeby znaleźć jakąś w miarę dobrą pracę... Ja jestem strasznym nieudacznikiem. Pewnie będę szukała pracy miesiąc, a i tak pójdę do supermarketu za 800 złotych. Nie jestem ładna ani pewna siebie, nie mam znajomości ani wykształcenia, póki co tylko maturę. Doświadczenie zawodowe też mizerne - trzy miesiące harowałam w markecie w warzywniaku, a potem jeszcze dorywczo ważyłam cukierki. A zawsze byłam takim "zdolnym dzieckiem" - świadectwa z paskiem, olimpiady, "polonistyczna wrażliwość"... W dupę sobie to mogę wsadzić, nieposiadając najważniejszego - zaradności ani urody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *chaos*
przestan, dasz rade, tylko nie wkrecaj sobie, ze nie masz tego czy tamtego. masz siebie, jestes unikalna, niepowtarzalna i wyjatkowa. Teraz jestes w sytuacji "survivalowej" ale przeciez to nie trwa wiecznie. Jestes zdolna i bystra, dasz rade! Na studiach mozna sie reaktywowac, porozmawiaj z dziekanem! Ja chorowalam bardzo na studiach, wygrzebalam sie z tego, zaczelam od nowa, zapisalam sie jeszcze raz, niektore zajecia mi zaliczyli, inne zdawalam ponownie no i co z tego? Przeciez to nie koniec swiata. Szukaj dobrze platnej pracy, warzywniak zostaw tym, co nic innego nie potrafia. Moze w jakiejs redakcji, moze cos z dzeinnikarstwem? Sama wiesz, w czym czujesz sie dobrze. Patrz na te gwiazdy telewizji itd, to wszystko przecietniaki (przynajmniej wiekszosc), ale nie patrzyli czego im brak tylko szli do przodu! Powodzenia dziwczyno, los sie odmieni, tylko uwierz w to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko wspolczuje Ci
ze mna tez cos sie ostatnio dzieje nie tak,codsiennie praktycznie rycze na nic nie mam ochoty wszystko mnie dobija,a najgorsze jest to ze przeciez mam dla kogo zyc i podobnie jak ty mam 20 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jej dziewczyno jestes tak bardzo mlodziutka..a juz sie martwisz o np. doswiadczenie zawodowe. Tez jestem zdania abys poradzila sie dziekana lub kogos z profesorow a propos dalszego toku studiow, a nuz znajdzie sie ktos, kto wyciagnie pomocna dlon(mowie o finansach). To co Ciebie spotyka obecnie moze spotkac kazdego z nas, wiec moja rada- naswietlij swoja sytuacje wladzom uczelnianym, studentom itp. Kazda forma pomocy sie liczy. Kiedys mojej kolezance na studiach udalo sie przekonac jedna pania doktor do sponsorstwa. Dzieki temu skonczyla studia. I uwierz w to, ze cuda sie zdarzaja, pukaj a otwrza Ci! Gdy czlowiek jest w ciezkiej sytuacji wtedy wszystko co zwie sie zla energia spada rownoczesnie na niego. Masz prawo czuc sie zmeczona zyciem, nie udawaj, przed mama szczegolnie, ze jest Ci dobrze. To bedzie rowniez bodziec dla niej, by miec checi podniesc sie z choroby nowotworowej. Hmm zycze Ci jak najlepiej i trzymam kciuki! Bedzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×