Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Naana

Cierpiace na PMS i PMDD laczmy sie

Polecane posty

Gość Rzatka
Cześć Dziewczyny Cierpiałam przez kilka lat. Brałam różne tabletki anty i było w sumie gorzej. U mnie chyba półpasiec wywołał to świństwo. Od roku leczę się hormonalnie na hiperprolaktynemię czynnościową. W niedzielę mój kochany mężczyzna nie wytrzymał i mnie zostawił. Rodzice zaciągnęli mnie do psychiatry. Szybko diagnoza: PMDD. Szok. Żyję tylko nadzieją, że leki szybko zaczną działać i odzyskam mojego Ukochanego, bo nie wyobrażam sobie życia bez niego. A teraz siedzę w necie i czytam na temat PMDD i dzięki Bogu nie jestem sama. Pozdrawiam M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniezka100
Nie wierze!!! Czytam to wszystko i mam dokladnie to samo! Malo tego poltora tygodnia temu zdiagnozowano u mnie polpasca rozsianego! Jestem w szoku. Zawsze zle znosilam czas przed @. Ale teraz jest jakis koszmar... Te zawroty glowy, zatkane uszy, czasem musze sie przytrzymac czegos zeby nie upasc, sennosc, dretwienie rak i wiele innych... Mam nadzieje, ze znajdzie sie jakis lek. Oby nie antykoncepcyjny, bo planuje wkrotce starac sie o bobasa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzatka
Cześć Dziewczyny z głupia frant znalazłam tu własnie własny post. Jestem już zdrowa :D Leki pomogły brałam Xetanor i to tylko 20 mg na dobę. Leczenie hormonalne na mnie nie działało. W sumie to tylko przez to koszmarnie przytyłam. Pani dr. Psychiatra choć wiem że brzmi to dość koszmarnie pomogła, zrozumiała i w końcu nie czułam się sama z problemem. Od lutego br roku nie biore już żadnych leków hormonalnych a teraz już odstawiam całkowicie Xetanor. Obecnie na 3 dni przed okresem jestem bardziej drażliwa i czasem bardziej senna ale to wszystko. Nie ma puchnięcia, depresji, lęków, poczucia izolacji od społeczeństwa itp itd. Jest SUPER!! Bardzo pomaga mi również psychoterapia jaką zaczęłam w lutym br. Świat tylko czasem staje się bardziej szary ale każdy normalny człowiek czasem ma gorszy dzień. A i najważniejsze odzyskałam wtedy ukochanego i jesteśmy nadal i ciągle i wspaniale razem :D. Piszcie jak coś :) Acha Ginekolodzy zazwyczaj g****o wiedzą o PMDD trzeba chodzić do Ginekologa- endokrynologa w jednej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaś1980
Dobrze, że znalazłam ten wątek, bo już traciłam nadzieję na poprawę sytuacji. U mnie oprócz chandry i psychicznego niepokoju pojawiła się jeszcze tkliwość, obrzmienie piersi i taka bolesność, że utrudnia mi to normalne życie :( Mam ogromny strach przed dotykiem. Od razu się odsuwam bo boję się, że ból będzie nie do wytrzymania. Na jakimś forum znalazłam, że można te objawy łagodzić naturalnym progesteronem. Niestety przepisywane przez lekarzy hormony syntetyczne bardziej szkodzą niż leczą (tak było w moim przypadku). Zaczęły się problemy z sercem, pojawiły się jeszcze inne skutki uboczne, a problem nadal pozostał nie rozwiązany. Jedyna moja nadzieja jeszcze w naturalnych sposobach leczenia. Tutaj na kafeterii ktoś wspominał o kremie z naturalnym progesteronem. Zapytałam w aptece i dowiedziałam się, że w Polsce jest już odpowiednik kremu amerykańskiego - Progestella. Czy ktoś miał wcześniej jakieś doświadczenia ze stosowania takich preparatów? Proszę pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzatka
Cześć Kaś Ja niestety tylko też sztucznymi hormonami byłam truta. Ale wcześniej znacznie przed prawidłową diagnozą brałam przez chwilę z zalecenia Pani Irydolog Castagnus. To jednak chyba bardziej działa na obniżenie prolaktyny ale trzeba poczytać skład i działanie na ulotce. Walcz, ja na razie wygrywam cały czas z tą paskudną chorobą :) Pozdrawiam ciepło Rzatka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werilia
Rzatka u mnie też pomógł Castagnus :) szczerze mówiąc nie wierzyłam w to, ale koleżanka mnie namówiła i koniecznie kazała spróbować (sama już nie mogła wytrzymać moich wścieklizn PMSowych). No i jest ok, dużo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate_133
Cześć dziewczyny, piszę pracę na temat jakości życia kobiet ze stwierdzonym pms i pmdd. Czy byłybyście skłonne wypełnić krótką i anonimową ankietę na temat tych schorzeń (przez tak wielu bagatelizowanych i kwitowanych półuśmiechem)? Bardzo zależy mi na uzyskaniu szczerych wypowiedzi i ich porównaniu z wynikami kobiet, u których te objawy nie są tak nasilone. Pms, czy też pmdd to niebywale uciążliwe choroby i niech w końcu zainteresowanie i zrozumienie społeczeństwa w tym temacie będzie nieco większe. Będę tu zaglądać, ale jeśli ktoś chciałby nawiązać bezpośredni kontakt to zostawiam maila i bardzo proszę o pomoc. kate_1333@wp.pl Pozdrawiam! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rembelka
u mnie swego czasu bóle menstruacyjne są tak duże, że czasami musiałam brać wolne, jest to mega uciążliwe, muszę się jakoś pozbyć problemu dlatego na kolejnej wizycie u ginekologa podpytam o te tabletki Vixpo, czytałam, że pomagają w przypadku problemów z PMS więc mam zamiar spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alisteraw34
Wprawdzie nigdy nie brałam wolnego jak miałam PMS ( a miałam przed każdą miesiączką). Zdarzało mi się jednak brać wolny dzień jak miałam okres z racji dużych bóli. Na szczęście obecnie już tego tak nie odczuwam ( było gorzej jak byłam nastolatką). Na pms polecam magnez: https://www.magneb6.pl/ W większości przypadków to własnie niedobór magnezu powoduje nastroje depresyjne oraz napięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Istnieje wiele teorii skąd się bierze PMS. Niedobór magnezu powoduje mniejszą odporność na stres, więc może przez to większość objawów PMS jest bardziej dokuczliwych. Jedno jest pewne, nie ważne skąd się wziął – ważne, ze można z nim walczyć :-) Polecam Ci Castagnus – ziołowy lek wskazany właśnie w PMS. Trochę o tym poczytałam i rzeczywiście wyciąg z niepokalanka mnisiego dobrze rozprawia się z większością objawów. Spróbuj, może Tobie też pomoże. Jakbyś chciała dowiedzieć się więcej to polecam Ci stronę www.castagnus.pl – tam nie tylko o leku ale i fajne video z jogą hormonalną i eksperyment, w którym zapytano przypadkowe osoby o PMS – zdziwisz się jak zobaczysz niektóre reakcje :-)
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie Panie cierpiące na PMDD! Widzę, że ostatni wpis był w 2017 roku a więc nie tak dawno. Chciałabym odgrzać tutaj ten temat, ponieważ moim zdaniem jest bardzo poważny i odwrotnie proporcjonalnie do jego ważności widzę zainteresowanie w społeczeństwie tym problemem czyli problem właściwie w społeczeństwie nie istnieje. Również lekarze ginekolodzy chyba nie wiedzą, co to za zjawisko chorobowe, bo każdy robi oczy, jak mu o tym mówię już od kilku dobrych lat. A ginekologów miałam wielu. Nie wiem, czy oni na prawdę nic nie wiedzą, czy też udają, że nie wiedzą i olewają pacjentkę. W każdym razie na PMDD choruję już od mniej więcej 32 roku życia czyli 7 lat. Jakaś pani napisała tutaj, że ta choroba pojawia się między 30-tym a 40-tym rokiem życia kobiety i to by się zgadzało. Może krótko jak to ze mną było: Od 18 roku życia biorę środki antykoncepcyjne; brałam bardzo, bardzo długo Minulet i było fantastycznie tak mniej więcej do 31 lub 32go roku życia. Niestety podczas przyjmowaniu tego środka antykoncepcyjnego zaczęłam mieć krwawienia międzymiesiączkowe i musiałam zmienić tabletki, ale długo nic nie mogłam dobrać z panią ginekolog, zostałam bez leków jakieś 4 lata a potem już było tylko gorzej i znalazłam informacje o tym PMDD na Wikipedii i czym to leczyć ("Yasmin" lub "Yasminella"). To było w skrócie, a z małymi szczegółami to było tak, że przerwałam brać "Minulet", nie mogłam nic dobrać potem a ten czas to było samo dno piekła zanim odkryłam "Yasmin". Ja odkryłam a nie lekarz! Strasznie męczyłam się kilka lat, aż w końcu po przewertowaniu setki stron w Internecie poszukując pomocy, wyjaśnień, informacji itp, znalazłam o tej okropnej chorobie informacje. Może się nie będę powtarzać, bo już tutaj niektóre panie dobrze opisały PMDD, ale powiem co się ze mną działo: Zaczynało się na dwa dni przed owulacją lub nawet wcześniej. Generalnie to jakieś 5 dni w całym cyklu liczącym sobie standardowo 28 dni, miałam spokój. Miesiączki bardzo bolesne, zwłaszcza pierwszy dzień a wcześniej nigdy tak nie miałam, gdy brałam "Minulet". Bez tabletek to był koszmar. I tak ponad dwa tygodnie aż do wystąpienia miesiączki przezywałam katusze. przede wszystkim straszne nerwy, wszystko i wszyscy mnie drażnili, byłam bez sił, jakaś wypompowana z wszelkiej energii, kłótliwa, płaczliwa, nie miałam dobrego humoru, ten stan bardzo kolidował ze wszystkim, przeszkadzał mi w pracy. Miałam bardzo nasilone fizyczne objawy PMS, nie spałam, byłam niespokojna, albo apatyczna ... I tak dalej, i tak dalej. Aż w końcu po wielu miesiącach poszukiwania w Necie informacji, znalazłam. Poszłam do ginekologa i poprosiłam o "Yasmin". Czuję się 40% lepiej. To też zależy od pogody i mojej nerwicy. No właśnie! Pragnę powiedzieć to z całą stanowczością, że jest to bardzo zła kombinacja: nerwica i PMDD a jak dochodzą do tego jeszcze huśtawki pogodowe, których niestety ostatnimi czasy mamy aż za nadto, to wtedy mamy gorzej niż mieszankę wybuchową. Generalnie tabletki "Yasmin" nie rozwiązują do końca problemu i nie leczą PMDD w 100%. Powinno się jeszcze brać antydepresanty lub lek na padaczkę (teraz nie pamiętam jego nazwy), który również leczy stany nerwicowe i depresyjne. Poza tym powinno się mieć spokój i poczucie bezpieczeństwa. Ale jak można w tych czasach to mieć?! Awykonalne. Także tak to wszystko się kotłuje jak w piekielnym kotle. Na pewno trzeba coś z tym robić, bo długo tak się nie jest w stanie wytrzymać, ani kobieta ani jej partner, który zazwyczaj nie jest uświadomiony, co się z jego partnerką dzieje. Ta wiedza jest potrzebna. Bardzo! Przekazujmy ją! Pozdrawiam i jestem do dyspozycji jeśli jakaś Pani ma pytania. Jo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.S. Chciałam jeszcze dodać, że z tego co do tej pory wyczytałam z różnych źródeł o PMDD, że PMDD nie jest chorobą, która można wyleczyć. Można łagodzić objawy a więc jest to leczenie tylko objawowe. Wyczytałam, że jedyne co może uwolnić od tej choroby, to menopauza. Jeśli mnie osobiście menopauza uwolni od tego piekła przeżywania wciąż na nowo mimo "Yasmin" tego całe cyklu, to nie mogę się już mojej menopauzy doczekać. PMDD w skrócie to: NADWRAŻLIWOŚĆ CAŁEGO ORGANIZMU NA HORMONY PŁCIOWE. Badałam moje hormony przez lata, wydałam masę pieniędzy, aby sprawdzić, czy mam hormony w normie w różnych fazach cyklu. Tak, miałam wszystko w porządku, co dziwiło lekarzy (idioci). A potem wyczytałam z jakiegoś źródła, że PMDD to występujące przykre objawy psychiczne i fizyczne przy normalnym poziomie hormonów. Wniosek z tego, że organizm kobiecy reaguje alergicznie w ogóle na obecność estrogenów i progesteronu a w szczególności CENTRALNY SYSTEM NERWOWY a więc mózg, a mózg wszystkim zawiaduje, dlatego ma się czasem wrażenie mając PMDD, że wszystko ma się chore i zaczynamy chodzić po lekarzach, robić badania i okazuje się, że jesteśmy zdrowe jak ryby!!! No właśnie! Jak to możliwe, skoro w II fazie cyklu, od jajeczkowania, czujemy się jakbyśmy miały początki ciąży (jest niedobrze), zawroty głowy, albo początki menopauzy czyli w nocy poty i na przemian zimno i gorąco, problemy z pamięcią, napady paniki i lęku, duszności i tarczyca dusi, jakby się miało sznur na gardle co doprowadza do kaszlu, bóle fizyczne w stawach, plecach itp. Jednym słowem piekło Dantego to miły, wiosenny piknik na trawie, sielanka, ostoja spokoju i równowagi. PMDD niszczy życie, niszczy wszystko. Nie wiem, co mogę jeszcze powiedzieć. Kobiety "naznaczone" tym syndromem mają, brzydko mówiąc, przesrane, to pewne. Gdyby można było usunąć bez powikłań jajniki i macicę, to bym to zrobiła. Niestety złośliwa natura tak urządziła cały mechanizm, że po usunięciu jajników można się bardzo pochorować. Współczuje sobie i współczuję innych kobietom. Jakoś jednak trzeba z tym żyć. Przynajmniej do menopauzy. Jo
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.S. 2 Zapomniałam o jeszcze ważnym objawie nadwrażliwości organizmu na naturalny poziom hormonów płciowych żeńskich przy chorobie PMDD. Są to niestety ... wypryski, krosty wszelkiego rodzaju, jakie tylko istnieją. Paskudztwo! Jeśli przy PMDD nie bierzesz jakichś tabletek antykoncepcyjnych, które pomogą ci objawy PMDD załagodzić, to wiedz, że krosty przeróżnych rodzajów nie opuszczą cię praktycznie przez cały czas. Właściwie dzięki wypryskom doszłam do tego, że mam PMDD. Było to tak, że szukałam informacji na temat właśnie ciągłego wykwitu wyprysków na twarzy. Kobieta, która jest po 30-stce lub ma cztery dekady na karku, nie powinna mieć już trądziku w tak strasznej postaci a mnie krosty rosły na twarzy po prostu na moich oczach. Krosty były też na głowie, w uszach, na karku na plecach, na szyi, na pośladkach. Nawet na kolanach. Może chwilę spokoju miałam ze dwa, trzy dni po miesiączce, jeśli miałam szczęście. Nie brałam od 32 roku życia do 38 roku życia żadnych hormonów. Teraz biorę, jak pisałam "Yasmin" od dwóch lat i krosty pojawiają się tylko przed owulacją i przed miesiączką. Zaczęłam wtedy szukać rozwiązania z tymi krostami. Poszłam do dermatologa. Powinien się mnie dermatolog zapytać, czy mam problemy w cyklu, czy mam może jakieś zmiany nastroju itp. Nie zapytał o nic, tylko od razu zaproponował Aknenormin. Lekarstwo dobre dla kogoś na paskudny trądzik, jeśli ktoś nie ma PMDD. Przyjmowałam Aknenormin ponad rok i cerę miałam super. Ale tylko przestałam to trądzik i paskudne, bolące, wielkie, czerwone krosty z białym świństwem a także wągry, i inne tego typu trądzikowe zmiany wróciły. Zaczęłam szukać informacji i natknęłam się właśnie przypadkowo na informacje o PMDD i nadwrażliwości organizmu na estrogeny i progesteron. Po prostu przy PMDD są nadwrażliwe również gruczoły łojowe, które w jakiś sposób reagują również źle na hormony i ich wahania w organizmie. Niczym niestety nie można innym tego "zwalczyć" czy też częściowo zaleczyć jak tylko tabletkami hormonalnymi. Oczywiście jeśli skończysz brać tabletki krosty i ten cały syf wróci. Tabletkami antykoncepcyjnymi jak "Yasmin" można leczyć tylko objawowo niestety. Taka "uroda" PMDD. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Redaktorka
Szukam dziewczyny, która opowie o dolegliwościach PMDD w programie telewizyjnym. Studio w Warszawie. Prośba o emaile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PMS to też i moja zmora. W jednym miesiącu objawy są lżejsze, w kolejnych odczuwam po prostu udrękę.... U mnie objawy wyglądają tak, że pojawia się ból głowy, wzdęcia (puchnę i moja waga skacze do góry), piersi stają się tkliwe + do tego te zmiany nastroju :( Czasem odczuwam silny nastrój depresji, innym razem rozdrażnienie, zmęczenie, nie mam też libido... Prawdziwa jazda kolejką górską :/ Już tyle o tym czytałam np. https://www.angelini.pl/wps/wcm/connect/pl/home/obszary-terapeutyczne/leczenie-bolu/o-problemie/bole-menstruacyjne i dalej nie wiem, jak opanować te stany. Da radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 6.05.2018 o 15:43, Jo Wawa napisał:

P.S. Chciałam jeszcze dodać, że z tego co do tej pory wyczytałam z różnych źródeł o PMDD, że PMDD nie jest chorobą, która można wyleczyć. Można łagodzić objawy a więc jest to leczenie tylko objawowe. Wyczytałam, że jedyne co może uwolnić od tej choroby, to menopauza. Jeśli mnie osobiście menopauza uwolni od tego piekła przeżywania wciąż na nowo mimo "Yasmin" tego całe cyklu, to nie mogę się już mojej menopauzy doczekać. PMDD w skrócie to: NADWRAŻLIWOŚĆ CAŁEGO ORGANIZMU NA HORMONY PŁCIOWE. Badałam moje hormony przez lata, wydałam masę pieniędzy, aby sprawdzić, czy mam hormony w normie w różnych fazach cyklu. Tak, miałam wszystko w porządku, co dziwiło lekarzy (idioci). A potem wyczytałam z jakiegoś źródła, że PMDD to występujące przykre objawy psychiczne i fizyczne przy normalnym poziomie hormonów. Wniosek z tego, że organizm kobiecy reaguje alergicznie w ogóle na obecność estrogenów i progesteronu a w szczególności CENTRALNY SYSTEM NERWOWY a więc mózg, a mózg wszystkim zawiaduje, dlatego ma się czasem wrażenie mając PMDD, że wszystko ma się chore i zaczynamy chodzić po lekarzach, robić badania i okazuje się, że jesteśmy zdrowe jak ryby!!! No właśnie! Jak to możliwe, skoro w II fazie cyklu, od jajeczkowania, czujemy się jakbyśmy miały początki ciąży (jest niedobrze), zawroty głowy, albo początki menopauzy czyli w nocy poty i na przemian zimno i gorąco, problemy z pamięcią, napady paniki i lęku, duszności i tarczyca dusi, jakby się miało sznur na gardle co doprowadza do kaszlu, bóle fizyczne w stawach, plecach itp. Jednym słowem piekło Dantego to miły, wiosenny piknik na trawie, sielanka, ostoja spokoju i równowagi. PMDD niszczy życie, niszczy wszystko. Nie wiem, co mogę jeszcze powiedzieć. Kobiety "naznaczone" tym syndromem mają, brzydko mówiąc, przesrane, to pewne. Gdyby można było usunąć bez powikłań jajniki i macicę, to bym to zrobiła. Niestety złośliwa natura tak urządziła cały mechanizm, że po usunięciu jajników można się bardzo pochorować. Współczuje sobie i współczuję innych kobietom. Jakoś jednak trzeba z tym żyć. Przynajmniej do menopauzy. Jo

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chciałam się odnieść do postu Jojo Wawa, walczę z PMDD. Dziękuję za Twój post, myślę, że zaoszczędzi mi pomiaru hormonów.....Mam wszystkie objawy tego piekła, jakie powoduje PMDD-od 13-14 dnia cyklu nie mogę się obudzić/wybudzić , no i jak już się to uda to walczę z bólem głowy...Doskwiera mi częste uczucie gorąca od wewnątrz, uczucie rozpierania i również niemocy. Nie mogę zasnąć, a jak już się uda, to z kolei z wybudzeniem jest problem. Oczywiście uczucie lęku, niepokoju. Przez pierwsze lata łączyłam to z depresją, szczerze myślałam, że w drugiej fazie cyklu nasilają mi się jej objawy. Z upływem czasu, przy stresującej pracy objawy zaczęły sie nasilać. Doszło do tego, że miesięcznie zużywałam 3 opakowania środków przeciwbólowych, żeby jakoś przetrwać. W końcu ginekolog wysłał mnie do szpitala, a potem do poradnii endokrynologicznej. Tam stwierdzili niedoczynność tarczycy ( co by wyjaśniło ciągłe uczucie zmęczenia)oraz zmiany przedmenopauzalne.Nikt nie słyszał o PMDD, nikt nie chce słuchać, że w poszczególnych dniach czuję się jakbym miała grypę i moje funkcjonowanie jest mocno zaburzone. Sama mam problem,żeby to przed sobą przyznać. mam dopiero 41 lat!!!! Na ednokrynologii dostałam Mastodynon ( lekom przeciw opuchnięciom -działa) oraz Duphaston (2xdziennie od 14 dnia cyklu, czuję niewielką może 1 % poprawę).Wciąż w II fazie cyklu się pocę, mam uczucie zimna i ciepła na przemian, uczucie lęku, przyspieszone bicie serca i brak zainteresowania bieżącymi sprawami. Co miesiąc walczę o przetrwanie i żeby się nie poddać. Obecnie nie pracuję i nie wiem czy w ogóle będę mogła. Szukam alternatywnego zajęcia, ale i tak męczę się przeokropnie. Dodam, że od lat biorę leki antydepresyjne, więc jakby ten czynnik jest już wykluczony. Nie wiem, gdzie szukać pomocy. Do kogo pójść. Macie jakieś pomysły. Jojo-czy u Ciebie coś się zmieniło????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja mam okropne stany depresyjne przed okresem. Nie mogę grać hormonów i w zasadzie nie wiem co mogłabym z tym zrobić ale zjazdy nastroju są na prawdę bardzo bardzo straszne.

Warto jest generalnie skontaktować się z ginekologiem - ten powinien zlecić odpowiednie badania.

https://ginekolog-rzeszow.pl/

 Daję namiar na doświadczoną panią doktor z Rzeszowa.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×