Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

liluniafilunia

zerwałam po 5 latach a on płacze i błaga o wybaczenie

Polecane posty

Mam 22 lata i od ponad pięciu lat byłam w związku z facetem. Związkowi temu towarzyszyła cała gama różnorodnych emocji i sytuacji. Bywało pięknie i kolorowo i wierzyłam, że może być idealnym kandydatem na męża i ojca. Bardzo się wielokrotnie starałam i walczyłam o ten związek, ale już nie chcę. Powodów zerwania było wiele. On rzadko pił alkohol, ale jak nam się zdarzało gdzieś wyjść to to była tragedia. Absolutnie tracił nad sobą kontrolę.Nigdy mnie nie uderzył, ale wyzywał, ignorował, oczerniał, narzekał. Na następny dzień mówił, że nic nie pamięta i że przecież nigdy na trzeźwo nie zrobiłby tego i ja wybaczałam bo było mi żal, że ma taki problem. Prosiłam żeby coś z tym zrobił, żeby się leczył jeśli ma taki problem, że pomogłabym mu, ale nie mogłam tego zrobić za niego, a on nie wykonał żadnego kroku. Tak było tysiące razy i ja za każdym razem wymiękałam. Poza tym on nigdy nie wspierał mnie w moich pasjach, marzeniach. Zawsze były tylko wyrzuty,że za mało czasu mu poświęcam(widywaliśmy się codziennie po kilka godzin). Naprawdę były piękne chwile- ja to wiem,ale ostatni rok to ciągłe wyrzuty, pretensje o wszystko, ciągłe kłótnie. Jeżeli chodzi o przyszłość to mieliśmy zupełnie inny pogląd na prawie każdą dziedzinę życia. Teraz jak to pisze to zastanawiam się czemu to tak długo trwało, ale przecież tyle wspólnych lat, tyle przeżyć, doświadczeń, trudno było z tego zrezygnować. Normalnie na trzeźwo on był bardzo dobrym człowiekiem, czas wspólnie spędzony bywał świetny.Na początku roku, po kolejnej \\\"akcji\\\" powiedziałam, że się poddaje i już nie mam siły walczyć i że on musi teraz się trochę postarać, no i od tej pory jest tylko gorzej. Ja się przestałam czepiać np. imprez czy nawet tych wyskoków różnych, a on zamiast to docenić to był jeszcze gorszy. W sumie to ja nie mam żadnych znajomych oprócz niego i jego znajomych. Twierdził, że mogę się umawiać z koleżankami itp. ale jak miało do tego dojść to miał pretensje, obrażał się itp. Awantury były również o to, że ja nie byłam przekonana co do wspólnego mieszkania i o to, że przez najbliższe kilka lat nie chcę dziecka i małżeństwa bo nie czuje się na to gotowa. Ja milion razy rozmawiałam, ze nie jest dobrze, że nie jestem całkiem szczęśliwa, że przykro mi,że mnie tak traktuje i nie szanuje mojego zdania, moich marzeń itp. Od kilku miesięcy mówiłam setki razy,że coś się dzieje nie tak, ze nie widzę kolorowych perspektyw, że coś trzeba zrobić, ale on w ogóle mnie nie słuchał. Niby słuchał ale nie słyszał , bo zupełnie to ignorował. On dożo w życiu przeszedł złych rzeczy i ja naprawdę dałam mu wiele miłości i troski i myślałam że on po tych wszystkich złych rzeczach jakie przeżył to będzie się starał mieć inaczej i doceni jaki ma skarb, ale on nic. Wszyscy moi bliscy go bardzo lubią, ale widzą że ten związek był jakiś chory. Ja naprawdę miliony razy prosiłam, błagałam, płakałam i nic nie osiągnęłam. My mieszkamy blisko siebie i to będzie bardzo trudne. W zeszłym tygodniu uprzedzałam, że już nie wytrzymam, że jeśli na najbliższej imprezie znowu mnie tak potraktuje to koniec. Przed imprezą, w trakcie prosiłam żeby mnie uszanował, żeby się nie uchlał bo to będzie koniec. I jak tylko się zaczęła impreza ja przeszłam w odstawkę, liczyli się tylko znajomi i wóda i zrobił mi takie numery że nie mogłam uwierzyć że to on. Odeszłam. On teraz błaga, przeprasza, obiecuje. Mówi, że zrobi dla mnie wszystko- od rzucenia palenia po akceptację moich pasji i pozwoli mi na większą swobodę. Tylko ja się pytam dlaczego dopiero teraz?!? Czemu z tej wielkiej miłości nie potrafił nawet wyjść na fajkę do innego pokoju jak mi to tak przeszkadzało?! Czemu mimo tylu próśb i płaczów nie potrafił nic zrobić a teraz kiedy ja to skończyłam to on obiecuje mi \\\"złote góry\\\"?! Ja już nie chcę być w tym związku, coś we mnie umarło, chcę być sama i nareszcie pomyśleć o sobie! Ale jednak to strasznie boli kiedy sprawiasz bliskiej osobie tyle przykrości...Wiem, że zrobiłam dobrze ale poczucie winy mnie wykańcza, a on nawet teraz nei potrafi uszanować mojej decyzji! Czy ten ból kiedyś minie? Czy będzie lepiej? Czy on sobie da rade?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezteztez
Tez bylam w takiej sytuacji i dokonale Cie rozumiem,tylko ze to ja bylam ta ktora zostawiono,wiec jesli Cie to interesuje moge Ci napisac jak to wyglada ze strony osoby zostawionej i moze troche rozwieje Twoje watpliowsci i wyrzuty sumienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwazajcie.........
ja dalam szanse w podobnej sytuacji a potem zalowalam i rozstanie bylo jeszcze ciezsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle,ze dobrze zrobilas, wracajac byloby na chwilke fajnie a pozniej to samo znowu, niestety tak jest, trzymam kciuki i powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezeli jeszcze
potrafisz mu zaufac to mozesz mu dac szanse, ale jeszcze nie teraz,zobacz jak dlugo sie bedzie staral..chyba ze mu niezaufasz, bez tego zwiazek nie ma szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezteztez
A wiec liluniu... Jestem w Twoim wieku,staz mojego zwiazku byl troche krotszy bo niecale 4 lata,ale tez kawal czasu.Na poczatku oczywiscie wielka milosc,swiata poza soba nie widzielismy,nierozlaczni,zakochani itd itd Sama doskonale wiesz o czym mowie.Tylko ze w moim zwiazku to ja bylam ta "zla" albo moze inaczej w pewnym momencie zaczelam byc.Nie zwracalam uwagi na jego prosby dotyczace mojego zachowania,nawykow ktore mu we mnie przeszkadzaly, nie zeby byly to jakies straszne sprawy ale prosil mnie wiele razy zebym chociaz probowalam pewne rzeczy zmienic,poprawic swoj stosunek do innych ludzi,szanowac innych i jego nieco bardziej.Ale ja nic,jak grochem o sciane.Pytanie tylko dlaczego,skoro naprawde go kochalam i zapewne Twoj chlopak kocha Cie takze.Tylko ze jak sie kocha to nie wyrzadza sie drugiej osobie krzywdy tylko stara sie dla niej,probuje naprawiac bledy,bo jak wiadomo kazdy jest czlowiekiem i czasem nie wszystko w zyciu wychodzi.Inna kwestia kidy tak jak piszesz mimo Twoich wielu prosb chlopak zignorowal Twoje slowa.Dawalas mu szanse,prosilas,plakalas..On juz mial swoje 5 min,a raczej pare dobrych lat,ja tez je mialam.W koncu moj facet nie wytrzymal tak jak Ty,zostawil mnie mimo ze odchodzac powiedzial ze bardzo mnie kocha ale tak sie nie da zyc,ze to mija sie z celem i nie prowadzi do szczescia na dluzsza mete.I powiem Ci ze mial we wszystkim racje.Na poczatku blagalam zeby wrocil,plakalam,obiecywalam zmiany itd ale on byl nieugiety. I teraz patrzac z perspektywy czasu to jestem mu wdzieczna,bo wiem ze nie potrafilabym sie zmienic,bo skoro wczesniej bedac w zwiazku tego nie zrobilam to juz by sie nie udalo.Niepotrzebnie mijalyby kolejne lata.I mimo ze prawie rok zajelo mi dojscie do siebie po tym wszystkim,to teraz mam kogos kogos kto akceptuje moje wady i zalety.Twoj facet tez sie z tego otrzasnie,to jest po prostu mega przywiazanie ktore z czasem minie,wygasnie w nim wszystko.A Ty nie bedziesz tkwic w zwiazku ktory nie daje Ci pelni satysfakcji,bo milosc to nie wszystko.Potzreba jeszcze szacunku dla drugiej osoby i pewnych wyrzeczen,ktore ja i Twoj chlopak chyba nie potrafilismy spelnic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miliony razy wybaczałam i znowu obdarzałam zaufaniem. Teraz wiem,że doznał takiego szoku, że ja się odważyłam zerwać, że pewnie zmieniłby się, ale na jak długo?! Najgorsze jest jednak to, że5 lat moich starań i miłości nie wystarczyły żeby stworzyć partnerski, czuły, kochający się związek, a dopiero strach przed byciem samym spowodowało takie deklaracje! To dopiero boli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezteztez
Zminilby sie na chwile,na kilka miesiecy ale nie na zawsze.Mial milion szans,milion razy wybaczalas.Po co Ci to? ON mowi ze sie zmieni bo go zostawilas,bo nie mam innej mozliowsci niz tak mowic,teraz juz nic nie moze zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie czytałam do konca ... ale wiem co czujesz byłam wtwoim wieku kiedy również zerwałam po 5 latach zwiazku i po zareczynach wiele razy dawałm szanse ale to nie miał racj bytu wkonncu postanowiłam odejsc długo sie zbierałam ale odeszłam on też błagał ale ja nie ustapiłąm bo nie było sesnu tacy ludzie sie nie zminiają dasz rade !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezteztez
Jasne ze bedzie, badz silna kobieta.Nie warto tracic czasu.Kiedys zobaczysz ze mielismy tu rację ! Glowa do gory!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×