Wiara czyni cuda?

Czy wiara czyni cuda? czy jak sie w coś bardzo wierzy to czy to się spełni? Wierzycie w to? Zdarzyło się Wam cos takiego?

Jasne. Jak uwierzysz, że ziemia jest płaska, to ona się spłaszczy :D

lepiej sie nie łudź wież w siebie i swoje możliwości lepiej na tym wyjdziesz

Nie o to chodzi.

Z miejsca kiedy ujrzałam topic przypomniał mi się film Tomasza Wiszniewskiego "Wszystko będzie dobrze". Robert Więckiewicz grał w nim główną rolę, może skojarzycie. Nie pamiętam dokładnie fabuły. W każdym bądź razie ukazana jest taka popegieerowską wieś umiejscowiona gdzieś nad morzem. Mieszka w niej rodzina: matka i jej dwóch synów, jeden upośledzony. Ojciec zmarł z przepicia. Matka choruje na raka, młodszy syn postanawia udac sie biegiem do Częstochowy aby wymodlić cud. Za nim podąża jego nauczyciel wuefu - alkoholik. Robi się z tego wydarzenie miedialne, znajdują się pieniądze na operację dla matki. Wszyscy tam wierzą, że wszystko będzie dobrze... A film kończy się śmiercią matki. Wiara nie czyni cudów.

to fajny film jest ale to tylko film fikcja ale faktycznie nie licz na cuda

Chyba myślę inaczej..

no to jak wierzysz to po co pytasz a jak nie wierzysz to i tak nie uwierzysz

No to sobie wierz w cuda, licz na Boga, módl się i ufaj, że wszystko sie zrobi samo... Gówno sie zrobi.

czyni

bardzo dużo zależy od nas samych, nastawienia do życia i świata, i trzeba zawsze wierzyć, że wszystko będzie dobrze

a wierzyliscie kiedyś w cos tak naprawdę?

Ja wierzyłam tak naprawdę w to że nie mam raka, że po badaniach okaże się, że to coś nieznacznego. I sie kurwa przejechałam.

Przykro mi, współczuję

możliwe, że czyni cuda, ale jakieś takie niepewne. Natomiast Viagra czyni cuda odczuwalne, niewiele różnią się te słowa, a jaka zawartość emocjonalna

kiedys wielki nauczyciel zarzucil swoim uczniom mowiac: gdybyscie mieli wiare jak ziarnko gorczycy to powiedzielibyscie tej gorze zeby rzucila sie do morza( czy jakos tak) i tak by sie stalo, trudno powiedziec czy chodzilo o literalna gore, ale co do kwesti wiary sadze ze raczej chodzilo o konkretne zdecydowane dzialanie z nastawieniem na zadowalajacy final,odpowiednie ukierunkowanie umyslu, tam roztrzygana byla kwestia krzewienia wiary, my dzis tez mamy cele do spelnienia, ale jak mocno jestesmy zdecydowani je osiagnac?? jak mocno wierzymy ze podolamy zadaniu, czy nie poddamy sie zmeczeniu i rezygnacji?

wiara wzmacnia poczucie ambicji i celowości...:)