Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość frenzy

kto ozenil sie ze wzgledu na ciaze swojej partnerki

Polecane posty

Gość Wioletta-
O rany, tyle sie wszedzie mowi o seksie i antykoncepcji. Jak mozna wpasc!!! Ciaza nie bierze sie z powietrza. Niepojete...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do frenzy
pierdu pierdu sratatata, ma dorosnac i byc mezczyzna i co? Hajtac sie bez milosci i narazac dziecko na traume w dziecinstwie? O czym Ty czlowieku mowisz? jaka odpowiedzialnosc? Slub z matka ktorej nie kocha? Wiesz co to jest byc dzieckiem rodzicow, ktorzy w glebi duszy sie nienawidza i do konca zycia masz wrazenie, ze to przez Ciebie musza tak ze soba sie meczyc? Niech bedzie ojcem dla dziecka A NIE mezem dla zony. TO 2 odrebne sprawy i nie zawsze nalezy je laczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
Caly czas gadacie o milosci. A gdzie odpowiedzialnosc? Najlatwiej zrzucic wszelkie obowiazki zwiazane z opieka nad dzieckiem na jego matke i dalej strugac kawalera. Jak sie powiedzialo \"A\", to i trzeba powiedziec \"B\". Niby dlaczego to kobieta ma sama ponoscic wszelkie ciezary zwiazane z dzieckiem? Dlaczego sama na wstawac w nocy, karmic, przewikac, chodzic na spacery, dlaczego ma zaprzestac zycia towarzyskiego z braku czasu i padac na twarz ze zmeczenia? Bo nagle sie okazalo, ze uczucie tatusia do mamusi minelo? Ze biedaczek przestal kochac? Ze sie zaczyna z rodzina nudzic? Nawet jezeli uczucie minelo, to nie przeszkadza wcale prowadzic normalny dom, dzielic sie obowiazkami, wychowywac dzieci. Ale trzeba samemu przestac byc rozkapryszonym dzickiem, ktore ucieka od obowiazkow. Wstyd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie do końca się zgodzę... Z mojego doświadczenia wynika, że odpowiedzialnym można być "na odległość", czasami tak nawet lepiej. Bo gdyby mój mąż nie wycierał sobie gęby źle pojętą odpowiedzialnością i poszedł sobie wtedy, kiedy miał pójść, to byłyby trzy osoby szczęśliwsze na świecie:) A tak to poszedł dopiero teraz i zmarnował mi kawał życia. Nawet nie. Ja w końcu poszłam, bo nie mogłam tego dłużej wytrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnolia bladoróżowa
Hajtac sie bez milosci i narazac dziecko na traume w dziecinstwie? O czym Ty czlowieku mowisz? jaka odpowiedzialnosc? Slub z matka ktorej nie kocha? TAAA.... JEST KOLEŚ Z LASKĄ KILKA LAT, SYPIA Z NIĄ REGULARNIE ALE JEJ NIE KOCHA????????????????????????? cIEKAWE, ŻE TEN FAKT ZAUWAŻA DOPIERO W OBLICZU CIĄŻY :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
Odpowiedzialnosc na odleglosc? Ciekawe. Na odleglosc nie przewiniesz pieluch, na odleglosc nie wstaniesz w nocy do placzacego dziecka, na odleglosc nie pomozesz w odrabianiu lekcji...To sa czysto "fizyczne" obowiazki, ktore trzeba przy dziecku wykonywac. I milosc tatusia do mamusi nie ma z tym nic wspolnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wychodziłam za mąż w sumie miłości, mimo że byłam w ciąży. Ale ta miłość potem minęła. Została niby-odpowiedzialność, która charakteryzowała się wiecznymi pretensjami do mnie, że nie jestem idealna - czytaj: taka jak miłość jego życia, którą poznał później. O mało nie wpadłam z tego powodu w depresję i różne inne takie. Dlatego mówię, że lepsza jest odpowiedzialność "na odległość" - czyli, jak ktoś tu już słusznie zauważył - nie trzeba być mężem mamy, żeby być tatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A uważasz, że jak tatuś jest z mamą tylko z powodu odpowiedzialności, to wstaje w nocy i przewija dziecko? Bo ja mam inne doświadczenia. A dzieci mam troje, więc można sobie dać radę:) A najbardziej przez te lata brakowało mi miłości, a nie pomocy w obowiązkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
Kalambaka - ludzie sa rozni i roznie reaguja. To fakt. Sa tacy, o ktorych piszesz, a sa i tacy, ktorzy nie kochajac - sa super partnerami. To jest wlasnie kwestia odpowiedzialnosci. A wiem ze mozna, bo znam takie pary. I wkurzaja mnie mezczyzni, ktorzy uciekaja od obowiazkow, zanim je poznaja, zanim sie przekonaja, co one oznaczaja. To dla mnie dowod braku meskosci i emocjonalnej infantylnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu się zgodzę. Ale jak się nie kocha mamy swojego dziecka, to lepiej z nią nie być i pomagać jak prawdziwy ojciec, choćby z daleka, a nie męczyć wszystkich swoją frustracją. Bo i mama wtedy jest bardziej zmęczona, i dzieci też. Na swoim przykładzie dodam, że dzieci mają znacznie lepszego ojca, odkąd ich mama powiedziała \"dość\". Bo teraz się stara być ojcem, a przedtem był tylko odpowiedzialny, co wyrażało się np. w mówieniu do dzieci \"ty kretynie, co z ciebie wyrośnie\" i inne takie. Do mamusi zresztą też. Ważne, że był z rodziną i zapewniał jej utrzymanie, bo jest odpowiedzialny, nie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
kalambaka - ja mam na mysli - wybacz - normalnych ludzi, a nie takich popaprancow jak Twoj maz. ..Ciagle wierze, ze jednak tacy sa. Dzielna kobieta z \Ciebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.zniesmaczona - jak miło, że ktoś uważa, że to nie ja jestem popaprana:) bo z różnymi opiniami się spotykam:) dzięki:) Ale nawet, jeśli weźmie się pod uwagę normalnych ludzi, to uważasz, że do szczęśliwego związku wystarczy odpowiedzialność? Mnie się zdaje, że jednak będzie tej miłości brakować - jednej albo drugiej stronie - pomimo podziału obowiązków i miłości do dzieci... A swoją drogą - dzieci z takiego związku na pewno nauczą się odpowiedzialności. Ale może warto, żeby miłości też się nauczyły? Dzieci są szczęśliwe, jak rodzice są szczęśliwi - obojętnie czy razem, czy osobno. Jak się udaje razem - to super. Jak nie - to powinno się poszukać tego szczęścia gdzie indziej. Ale to tylko moje zdanie i wcale nie twierdzę, że wszyscy muszą się z nim zgadzać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
Kalambaka - jasne, ze idealem jest sytuacja, kiedy dwoje ludzi sie darzy miloscia, a jednoczesnie wykazuja odpowiedzialnosc. Super sytuacja. I kazdy z nas taka by chcial. Ale papatrz na ludzi. Rozejrzyj sie. Po latach , nawet w najlepszych zwiazkach, najczesciej gdzies ta milosc sie ulatania. I czesto nawet trudno szukac tu winnego. Po prostu powszedniejemy. I tyle. Milosc gdzies znika. Jezeli jednak pozostaje poczucie obowiazku, to wspolne zycie dalej moze byc przyjemne i moze dawac poczucie bezpieczenstwa. Dla nas samych, dla partnera, dla dzieci. I dlatego bardzo mnie dziwi, ze mlodzi ludzie, juz na starcie wspolnego zycia, rezygnuja z tego, co moga wzajemnie sobie dac. Co POWINNI sobie dac i wlasnemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli dziecko jest całkowicie z przypadku i nawet na początku nie ma tej miłości, to chyba lepiej, żeby na starcie zrezygnowali... Ale jeśli jest miłość, to warto się o nią starać. I popaprańcem jest ten, który przed tym ucieka:) Tylko że to musi każdy indywidualnie zdecydować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
Kalambaka - dzieci nie rodza sie z przypadku...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
Jasne...zartuje. Tyle tylko, ze nawet przypadkowy seks nie powinien skonczyc sie ciaza. I wlasnie tym sposobem wracamy do kwestii odpowiedzialnosci za siebie, i za innych:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a, tak, zgodzę się. Odpowiedzialność - dobrze pojęta - powinna występować od samego początku. Ale rozmawiamy tu o przypadkach, w których albo nie wystąpiła, albo coś pękło;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
No tak, takim wlasnie "przypadkiem" jest autor tego topiku. Najpierw wykazal sie brakiem odpowiedzialnosci zapladniajac swoja partnerke, a teraz kombinuje, jak tu wymigac sie od zwiazanych z tym obowiazkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu też się zgodzę. Ale nie wymagaj od takiego kogoś teraz, żeby nagle dojrzał emocjonalnie... no i nie zapominajmy jednak, że rodziców jest dwoje:) może dla mamy jego dziecka byłoby lepiej, gdyby znalazła sobie kogoś, kto będzie dojrzalszy pod tym względem? Jeśli faktycznie nie można się dogadać, to i dla rodziców, i dla dziecka jest lepiej, żeby się rozstali. Ale dogadać się trzeba przynajmniej próbować, a nie iść na łatwiznę. Przy czym rozstanie absolutnie nie oznacza wymigania się od obowiązków ojcowskich. I tu wracamy do kwestii \"popaprańców\":) A swoją drogą - żeby z kimś być, nie trzeba od razu brać ślubu, jak się nie jest pewnym. Często takie związki są o wiele trwalsze niż te z wymuszoną przysięgą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zniesmaczona
Ale ja jestem zdecydowanie zwolenniczka tzw. wolnych zwiazkow!!! Ale takze w takich obowiazki powinny byc realizowane przez obydwie strony, a nie tylko jedna. Masz racje, gdy od samego poczatku nie ma w zwiazku milosci, taki zwiazek nie ma sensu. Pytanie tylko, czy rzeczywiscie jej nie ma, czy raczej "wyparowala" blyskawicznie w obliczu problemu, jakim jest ciaza. Bo nie zakladam, ze idzie sie do lozka z calkiem obca, nieznana i niekochana osoba. Wiec...? Zdaje sie, ze zostalysmy tylko we dwie na "placu boju". Tyle tylko, ze my, kobiety, nie musimy siebie wzajemnie przekonywac o koniecznosci zajmowania sie dziecmi. Bo my to znamy. Ale gdzie ci prawdziwi mezczyzni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma:) przestraszyli się ciąży:) Czy nie uważasz, że jeśli miłość "wyparowuje błyskawicznie" z powodu pojawienia się jej owocu, to jej wcale nie było? Tylko jakaś namiastka? I to nie znaczy, że osoba, z którą się poszło do łóżka, była jakaś nieznana... ale w końcu rozmawiamy o facetach, i do tego niedojrzałych... Bo u kobiety w takim wypadku miłość raczej nie wyparowuje, a wprost przeciwnie:) Btw, też jestem zwolenniczką wolnych związków. Tylko mnie kiedyś poniosło:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×