zwiazek po czasie...

jestem z chopakiem od prawie 2 lat. nie wyobrazam sobie zycia bez niego a z drugiej strony zaczal mnie draznic i czasem mam ochote go naprawde zostawic... boli to i jego i mnie co robic...dlaczego tak jest...

korzystaj z zycia - znajdz sobie jakiegos faceta na boku czysty seeeeex

człowiek czasem ma nawet siebie dosyć, czemu by więc nie miał zwyczajnie od czasu do czasu mieć dosyć innej osoby... A jeśli Cię jakieś konkretne zachowanie jego denerwuje, to mu po prostu o tym powiedz..

rozmawiamy o tym... czesto... duzo... ale do niczego konstruktywnego narazie nas to nie zaprowadzilo...:( tak jakbysmy przestali rozumiec swe potrzeby... wydaje mi sie ze sie zmienil... i to dlatego...

zawsze wierzyłam w magię rozmowy, ciężko jest mi pojąć, że rozmowa nic nie daje... a co konkretnie Ci przeszkadza w nim?

ja takie cos mam srednio po 1,5 roku chodzenia....... potem to mija......najwazniejsze zeby wtedy nie popelnic glupoty

po ok 2.5 roku pojawia sie zakret po ktory ludze decyduja sie czy chca byc ze soba dluzej. moje dwa poprzednie zwiazki konczyly sie po ok 2-2.5 roku. nie zaluje. teraz mam wspanialego faceta i swiat jest piekniejszy, czasami jest tak ze ludzie maja takie wady ktore nas denerwuja... a szczegolnie faceci. DENERWOWAC SIE, TO MSCIC SIE NA WLASNYM ZDROWIU ZA GLUPOTE INNYCH.

ameryki nie odkryłaś, zawsze tak jest po czasie... czego oczekiwalas? ze bedzie słodko jak w bajce forever? wszystko co dobre sie kiedys konczy, c\'est la vie

szkoda ze musi sie wlasnie zawsze wszystko tak konczyc ;/ ale moze u Ciebie to przejsciowe taki etap albo czas na zmiany :) pozdrawiam

nie czuje z jego strony tego co na poczatku tzn twierdzi ze mu zalezy i tak dalej ale w kryzysowych sytuacjach... nie czuje zeby sie staral o ten zwiazek... o mnie... czyje jakby sie przyzwyczail ze jestem ze mu tak jest wygodnie i ze nic juz tego nie zmieni... ze nie odejde... a kazda chyba kobieta by chciala zeby facet sie o nia staral byl dumny ze to wlasnie jego wybrala...po protu marzy mi sie romantyczna milosc zawsze tak bylo... a zycie jest "brutalne"... i nie umiem chyba tego zaakceptowac...