Żałosne życie...

Nigdy nie rozumialem i nie potrafie zrozumiec tego ze niektorzy sa szczesliwy a niektorzy tego szczescia nie potrafia zaznac choc bardzo tego pragna.Wiem ze jestem dobrym czlowiekiem ale cierpienia jakie znosi moje serce jest nie do opisania.Czym ja zawinilem ze z gory zostalo ustalone ze zostalem tak potraktowany ?.Nie potrafie pokonac tego cierpienia...ja juz sie przez tym ugiolem...ja juz nie dam rady...tak dluzej byc nie moze...Zobacze co przyniosa kolejny dni...Bylem tak bardzo z nia szczesliwy...moze ten los sie odmieni i znowu bedziemy tylko razem...Nie bede opisywal szczegolow bo nie dam rady.Wiem ze jestem czlowiekiem bardzo uczuciowym i wrazliwym ale rowniez jestem dobrym czlowiekiem ktory ma wspaniale serce ktore chce obdarowac ta miloscia tylko moja ukochana...Milosc jest najwazniejsza rzecza w zyciu czlowieka tylko czemu przez milosc czlowiek musi tak bardzo cierpiec ? zaden bol niezastapi cierpienia serca.To co ja czuje jest poprostu nie do opisane...Bez przerwy placze czuje nienawisc do wszyskiego i niechce juz z tym zyc.Czuje sie tak okropnie ze dzisiaj myslalem o przedawkowaniu tabletek...ale te kilka dni przedemna bedzie najwazniejsze jeszcze przez ten czas dam rade...bo mam nadzieje i moge stac sie szczesliwym czlowiekiem.Najgorsze bedzie to ze nic sie nie zmieni...wtedy mi juz nic nie pozostanie...Nie potrafie mojego cierpienia opisac bo niektorych slow z serca nie da sie wypowiedziec a z tym mi nikt nie pomoze...pomoze mi tylko to ze za te kilka dni moge stac sie szczesliwym czlowiekiem.Nie potrafie bez niej zyc a jak nie tam tym swiecie to po drugiej stronie bede szczesliwy i tam ja kiedys spotkam.Nie mam sil juz plakac...Tylko czemu z Milosci musimy tak cierpiec choc nic nie zawinilismy ?