Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nazakrecie

zagraniczne dylematy

Polecane posty

Gość nazakrecie

Moj narzeczony pracuje zagranica. Ma dobra prace w zawodzie, ciagle awansuje. Firma porzadna. Chce, zebym przyjechala do niego. Problem w tym, ze musialbym zrezygnowac ze swojej pracy w swoim wymarzonym zawodzie. Mialabym pracowac np. na zmywaku albo jako sprzataczka i uczyc sie jezyka. Proeblem w tym, ze moj zawod jest specyficzny i zalezny od jezyka, wiec jesli nawet nauczylabym sie go w miare, to i tak nie dostalabym w nim pracy, a jesli juz to tylko w innej specjalizacji, ktora mnie malo satysfakcjnuje. W Polsce natomiast stawiam pierwsze kroki w pracy, pracuje juz pol roku i sie rozwijam, zdobywam doswiadczenie, szefowie mnie chwala, mysle nad doktoratem. Wylaczenie sie z zawodu na chocby dwa lata powoduje, ze nie zdobywam dosiwdczenia. Jego brak i slaba znajomosc jezyka dyskwalifikuje mnie. poza tym moge stracic prawa do jego wykonywania. Jednak moj narzeczony tego nie rozumie. Za zadne skarby nie chce wracac do Polski i naciska coraz czesciej, zeby zrezygnowala z tego co mam tutaj. Uwaza, ze praca na zmywaku badz sprzatanie nie jest niczym strasznym, tym bardziej, ze mozna zyc za to normalnie. A jak sie poducze jezyka, to moge szukac innej pracy, niekoniecznie w zawodzie. Co o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sppaa
mysle ze narzeczony jest palantem, skoro praca na zmywaku go nie przeraza (oczywiscie TWOJA praca) to niech wraca do polski i niech idzie na kase do biedronki albo na woznego do szkoly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
Problem w tym, ze on nie chce wracac, z reszta nie dziwie sie, bo warunki zatrudnienia ma swietne. W Polsce natomiast nie dostanei tyle co tam. Nie chce, zebsymy klepali biede. Uwaza, ze jestem nienormalna, bo pracuje za niewiele ponad tysiaka, tylko dlatego, ze mam ambicje. a poeniedzy z tego zadnych. Tylko ze, kiedy zdobede juz doswiadczenie, za kilka lat, moge pracowac prywatnie i dobrze zarabiac. Oczywsice takie czekanie tez jest dla niego niedorzeczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sppaa
a "dorzeczna" jest jecze dla niego wasza milosc?? milosc to kompromis, poki co nie macie slubu i widze ze on nie ma zamiaru pomagac ci na poczatku nawet na zmywak by cie wyslal...zebys tylko byla na miejscu do lozka...niestety ale takie wrazenie odnosze...tzn. ze twoje ambicje i plany juz sie nie licza?? moglby patrzec bez zmruzenia oka na to jak harujesz na zmywaku rezygnujac dla niego z marzen?? on bylby gotowy rowniez sie tak poswiecic?? co on ma zamiar dac waszemu zwiazkowi wzamian?? bo chyba cos ci sie nalezy za takie poswiecenie?? (i nie mam tu na mysli stricte finansowego wymiaru!!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
Uwaza, ze ktos bedzie musial sie poswiecic. On szuka pracy w Polsce, jednak to co mu proponuja, to zalosne sumy i ciezko byloby sie utrzymac za to , nawet z moja pensja. Poza tym ma dosyc Polski, mentalnosci Polakow. Waidomo, ze on zarabiajac wiecej, mialby wiekszy wklad w utrzymanie w domu. A ja mialbym sie uczyc jezyka i znalezc jakas prace. Oczywiscie moglabym tez siedziec w domu i sie tylko uczyc, ale to by byla smierc zawdoowa dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sppaa
aha KTOS bedzie musial sie poswiecic...egoistyczne to bardzo...mimo wszystko uwazam ze mozna dac cos w zamian... rozumiem oczywiscie ze pieniadze sa nieporownywalne, pozycja nie do zdobycia w Polsce ale niestety argumenty i sposob ich przedstawiania... no deczko prymitywne... na pewno chcesz byc z takim egoista??? pomysl co bedzie po slubie czy wspolnych zamieszkaniu...o niegdy nie zmieni podejscia do ciebie i waszego zwiazku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
Chcialabym znac wasze zdanie, dlatego jaknajbardziej obiektywnie przedstawiam sytuacje. Tez uwazam, ze ciezko byloby utrzymac sie w Polsce za te pieniadze. Pieniadze sa wazne, owszem. Jednak praca na zmywaku bylaby dla mnie degradacja. Podobna jestem zalosna, jesli wybieram dobra pozycje bez duzych pieniedzy w Polsce, mogac zarabiac na zmywaku wieksza kase zagranica. Mam swoje zdanie na ten temat, ale chcialbym uslyszec opinie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
Oczywiscie ta praca mialaby byc przejsciowa, do czasu az sie naucze perfekt jezyka. Niestety w tym wieku juz nie naucze sie idealnie jezyka w krotkim czasie. Efekt bedzie taki, ze bede robic za robola zagranica, tracac mozliwosc zrobienia dosiwadczenia w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
Zarzuca mi tez, ze moja kariera jest waznijesza od naszej milosci, ze nie potrafie sie posiwecic. Poniewaz, kiedy on wroci, to bedziemy nieszczesliwi klepiac biede

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość njdvkfjv
Myśle, że dla Ciebie ważniejszy jest rozwój intelektualny od kasy, a dla twojego faceta odwrotnie. Jakoś to trzeba bedzie pogodzić, ale jak to już wasza w tym głowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cos takiego
niech towj chlopak sam zasuwa na zmywak!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laila33
Prawde powiedziawszy moglabys sie postawic w jego sytuacji. Czy wrocilabys do kraju nie majac w nim perspektyw? Ja wyemigrowalam 4 lata temu do Norwegii i w zyciu bym nie wrocila, taki dylemat nie istnialby dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
pojechalabys pracowac na zmywaku? wiem, ze sytuacja finansowa w polsce jest ciezka i rozumiem to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laila33
Pojechalabym chociazby po to, zeby wgryzc sie jakos w klimat i srodowisko obco jezyczne. Skonczylam antropologie na UJ, w Norwegii zaczynalam od `pozycji`biurowej opierajacej sie na znajomosci jezyka angielskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
wlasnie, od biurowej, ja nie moglabym pozwolic sobie na angielski, bo nikt go tam nie zna. wiec zaczynalabym od zmywaka. a w mojej pracy rozwoj inteletkualny wiaze sie z zarobkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzilem przez to
przechodzilem przez to, w moim przypadku skonczylo sie burzliwym rozstaniem z pretensjami o wszystko i poszlismy kazde w swoja strone polecam jednak walczyc o milosc, zaluje ze tak sie skonczylow u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laila33
No to chyba ciezka sytuacja. Nie zazdroszcze. Zycze szczescia w jakims pomyslnym rozwiazaniu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazakrecie
jak wlalczyc? rzucic wszytko? nie miec perspektyw. przeciez nie moge sie uzaleznic finansowo. bo w takim ukladzie tak to bedzie wygladac. Duza asymetria ekonomiczna w zwiazku i rozny status - on na kierwoniczym stanowsku, powazany, duza kasa, i ja - albo lezaca na kanapie pancia korzystajaca z jego karty kredytowej albo harujaca na zmywaku kobieta za pensje o wiele wile mniejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napiszę ci to z perspektywy prawie 3 lat za granicą: nie jedź. Po pierwsze jezyk możesz poznać super, ale nigdy nie będziesz na takim poziomie jak native. Do tego dochodzą róznice kulturowe. Bedziesz czuła się wyobcowana i samotna w tłumie. Do emigracji trzeba się nadawać - niektórzy mocniej tęsknią za rodziną, miejscami, małymi rytuałami jak np poranną gazetą z kiosku przy domu czy jagodami z lasu kupionymi od babci na bazarku. Nie zdajesz sobie sprawy jak brakuje właśnie takich drobiazgów. Inni potrafią sie od tego odciąć i ci mogą żyć spokojnie za granicą. Po drugie kariera to nie jest cos, co planuje sie w perspektywie kilku lat ale calego zycia. Owszem, teraz zarabiasz kiepsko ale perspektywy masz lepsze. Zamienisz doktorat na mopa, ambicje na 250 euro tygodniówki? Będziesz sfrustrowana kiepską pracą nie w zawodzie i uzależniona od partnera bo z pensja sprzataczki sama sie nie utrzymasz. Po trzecie pieniądze i życie: nie wiem w jakim kraju pracuje twój narzeczony i ile zarabia, ale nie uwierzę że jego praca to cud miód i orzeszki. Znam warunki w Irlandii, pod względem zarobków ten kraj jest w czołówce Europy i jest łatwo dostępny dla pracowników. I co? kicha. żyje się łatwiej niż w Polsce, to fakt. Pod pewnym względem jest jak za komuny: czy się stoi czy się leży 2000 się należy. Możesz być managerem czy specjalistą i tak zarobisz zaledwie dwa razy więcej niż pani na kasie w Lidlu, przy czym ona mniej się narobi i nie zejdzie na zawał po 40 od stresu. Jak mi nie wierzysz to zobacz sobie oferty pracy i stawki podatkowe. W Polsce na kierowniczym stanowisku dostaje się relatywnie wiecej. Zakładając że twój facet zarabia przyzwoicie (czyli ok 3 tys eur netto miesięcznie, jesli mniej to nie widze powodu dla ktorego tam chce na sile siedziec) to wcale nie oznacza że wasz poziom życia będzie bardzo dobry. Kupicie dom, oplacicie przedszkole (1000 euro za dziecko w Dublinie na mc), rachunki, jedzenie ciut lepsze niz z Aldiego i okaze sie ze z tej kasy zostalo niewiele. Irlandczycy przy wysokich zarobkach zyja od wyplaty do wyplaty. Polacy sie chwala jak to im na wszystko nie starcza, ale prawda jest taka ze widac jak zyja i co kupuja - ponizej irlandzkiej sredniej, widac tez jak kombinuja zeby przyoszczedzic te pare euro. Owszem, przecietnej parze w Irlandii zyje sie lepiej niz zylo sie im w Polsce i to jest ta roznica. po czwarte jesli twoj facet jest takim cenionym specjalista to spokojnie znajdzie prace w Polsce. Niby dlaczego to ty masz zrezygnowac ze swoich planow a on nie? Ty mozesz byc nieszczesliwa a on nie? Dla niego praca za niska stawke jest be, a ty masz sprzatac? Obiektywnie patrzac dla was jako pary szkoda jest mniejsza jesli on wroci. po piate i ostatnie: moj zwiazek rozpadl sie przez roznice zdan wlasnie odnosnie kraju zamieszkania. To powazna sprawa i nie da sie tu za bardzo isc na kompromis, no bo jak? Pol roku tu pol roku tam?? ktos musi zrezygnowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij sie intenstywnie
uczyc jezyka jz teraz, w polsce i pojedz do niego za rok, kiedy bedziesz w stanie sie samodzielnie porozumiec... a wtedy dasz rade znalezc jakas prace z perspektywami :) a poza tym- jesli naprawde sie kochacie, to dacie rade sie dogadac, i przetrwacie taka probe czasu a jesli nie- no to coz, okaze sie juz przed wyjazdem, ze nie warto ryzykowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×