Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pisio

Czy publiczne naigrawanie się z ludzi i ich pouczanie...

Polecane posty

Czy publiczne naigrawanie się z ludzi i ich pouczanie może przynieść więcej złego czy dobrego? Mówię tu o wszelkich łagodnych formach (ostatnio w tramwaju zoczyłem starszą, zadbaną, wyraźnie niemoherowo-maryjną panią, która zwróciła uwagę białokurteczkowej tlenówie, że dziecka się nie straszy kiedy się źle zachowuje), ale także i o ciężkich (sprowadzanie dorosłego człowieka do roli dziecka przy innych dorosłych). Wszystko oczywiście w ramach działania ku dobru ogólnemu. No właśnie - czy dobru? Dorosły człowiek pouczany publicznie zazwyczaj się buntuje. Buntuje się tym bardziej im bardziej go celnie trafiamy i im bardziej się wstydzi, że jest pouczany. To jest zabawne, o ile się nie przekroczy pewnej granicy psychologicznej, ale czy pożyteczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sam się doigrasz
"niemoherowo-maryjną panią, która zwróciła uwagę białokurteczkowej tlenówie" - celowo napisane czy zawsze szufladkujesz i oceniasz ludzi po wyglądzie ? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coprawda nie piwo
Prawda jest taka, że nikt nie lubi być pouczany a już zwłaszcza publicznie. Myślę, że ta tlenówa i tak będzie straszyła swoje dziecko, a starszej pani w myślach niemało jobów nasłała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzi się nie szufladkuje bo twarzy tylko po butach, to raz. Nie pytałem czy ktoś lubi bo nikt nie lubi tylko czy to może uleczyć społeczne bolączki takie jak wulgarny język, prostota myśli i uczuć, brak horyzontów, niemobilność, syndrom autodestrukcji, dziedziczenie biedy i tym podobne. W skrócie: czy ktoś przez takie pouczanie zapragnie doszlusować do tych żyjących na wyższym poziomie mentalno-uczuciowo-materialnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oipopupiou
Moim zdaniem zdecydowanie nie! Jak ktoś wyżej wspomniał ludzie buntują się jak ktoś ich publicznie poucza, mam zresztą takiego znajomego, który jest absolutnie bezpośredni, i mówi o ludziach to, co w danej chwili o nich myśli, a co gorsza nie widzi przy tym że często ich rani, albo obraża. Owszem trzeba mieć własne zdanie, ale trzeba też wiedzieć kiedy ugryźć się w język, co nie każdy potrafi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij od siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jak ludzi zmienić nie raniąc ich i nie dotykając boleśnie? Czy to w ogóle możliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×