Gość Panna Pe Napisano Listopad 30, 2008 zawsze uwazalam, ze odbijanie chlopaka to rzecz okropna, swinstwo, itp.... owszem, tak bo bo mozemy budowac swoje szczescie na nieszczesciu innej dziewczyny , ktora nie jest niczemu winna... ok... ale... dlaczego mamy tez rezygnowac z osoby, na ktorej nam tak bardzo zalezy? moze ja opowiem jaka mam teraz sytuacje... W kwietniu poznalam na wyjezdzie pewnego chlopka, spodobal mi sie i to nawet bardzo.... Ale wyjazd sie w koncu skonczyl i cisza... Pozniej, w maju pojechalam na ognisko i ob tam byl ; ] Byly usmiechy, pomoc przy palacym sie bucie xd itp kiedy chcialam pojsc z koleznaka na spacer i zapytalam sie go o droge powiedzial, zebym dala mu swoj nr on da mi swoj i w razie czego zlokalizuje nas... Ten wyjazd rowniez sie skonczyl... Od tego momentu nie mogelm przestac myslec o nim. Nie byl mi obojetny... Lecz niestety zadne z nas nie mialo odwagi odezwac sie do siebie. W listopadzie okazalo sie, ze musimy zorganiozowac razem andrzejki, wiadomosci na naszej klasie, to rowniez zaden kontakt... ale pewnego dnia otzrymalam od niego smsa (pojawil sie delikatny usmiech, bo jednak numer dalej mial ; ])... Spotkalismy sie, obgadalismy sprawy zwiazene z andrzejkimi i okazalo sie ze pan X ma, badz zarywa, badz ona zarywa do pewnej dziewczyny panny Y.... Wczoraj (na andrzejkach) zobaczylam ta panne Y... przyklejajac afisz z napisem WITAMY NA ANDRZEJKACH z panem X byly usmiechy, przypadkowe dotkniecia dloni, zobaczylam panne Y stojaca na schodach i obserwujaca... reka pana X "przypadkowo" bardzo blisko mojej szyi i te gadanie kolezanek "patrzy sie na Ciebie, patrzy sie!!" - dla mnie nie bylo to nic znaczacego, po prostu przypadek - one tak ne uwarzaja... musze powiedziec, ze w ogole nie wyglada na to, zeby panna Y i pan X w jakis sposob byli ze soba, to mnie pociesza ; ] ale z andrzejek wyszli razem.... Na panu X zalezy mi bardzo, bardzo bardzo ; ]... zwlekalam 8 miesiecy (w kwietniu ne mial "dziewczyny") i obudzialam sie dopiero wczoraj... I bede o niego wlaczyc, bo nie jest dla mnie kims obojetnym... Bo to, co do niego czuje jest bezcenne, tego nic nie zastapi... Chce zeby byl szczesliwy, ale wyglada na to ze z panna Y nie jest ; ] I powiedzcie, dlaczego ktos ma rezygnowac z kogos na kim mu tak bardzo zalezy? Tylko dlatego, a moze az dlatego ze inna dziewczyna bedzie cierpiec? Jezeli zalezy jej na tym chlopaku, to z pewnoscia go latwo nie pusci. A jezeli chlopakowi zalezy na tamtej dziewczynie to rowniez go latwo nie zdobedziemy. Ale co szkodzi sprobowac? By chociaz pozniej nie miec wyrzutow sumienia, ze stracialm szanse... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach