Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CZuje Żal

Czuje żal do rodziców za to że nie wykazali zainteresowania

Polecane posty

Gość zawsze coś źle
może to tak jest, że dzieci chca czegos innego niz daja im rodzice moje dziecko w dzieciństwie prowadziłam na: tańce balet niemiecki gra na gitarze fotografia niczego nie chciała, zrezygnowała z tego i innych działalności, których sie sama podjęła, a teraz mówi, że przez to zachęcanie i moje propozycje ma poczucie małej wartości i musi sie upewniać, że z nią jest wszystkow orządku czyli, gdy mówię, że cos powinna, mówie jednocześnie, że jest nie dośc dobra nie wyrabiam mam wrażenie, że to jakieś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze coś źle
mam wrażenie, że macie szczególne podejście do zycia i ludzi, że obwiniacie innych za własne niedociągnięcia, weź sprawy w swoje ręce i poczuj sie odpowiedzialna za własny rozwój, a bedziesz zadowolony i rodzicom wdzęczny za to co dostałaś, a nie rozżalona za to czego nie dostałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja akurat też tak mam
wieku 34 lat sama dopiero zadbałam o aparat na zęby. Ale o zadbanie o wzorst już było za póxno, moja koleżanką z którą rodzice jeździli po lekarzach, troche urosla a bylyśmy długo jednego wzrostu. A ja? Wciaz mam 152 i to się już nie zmieni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakkakak
Moja mama: - miała depresję, obciążała mnie fizycznie-obowiązkami, i psychicznie swoją depresją, ojciec uciekał w kumpli i picie. - nigdy sie nie interesowała ani mną ani moimi sprawami (bo miała depresję) - mam krzywicę (nie dawali mi ponoć witamin odpowiednich) krzywa klatka piersiowa -lekarz w podstawówce zalecił ćwiczenia korekcyjne - platfus, i garbienie się, nigdy ze mną nie poszli, ani nie ćwiczyli, wyzywali za to od garbusów i walili w plecy z liścia z nienacka - urodziłam się z wadą nerki , musiałam operować - urodziłam się z wileką stopą, butów nie mogę kupić - moje dzieciństwo to dwie emocje: strach i wstyd -bicie, wyzwiska, brak poczucia własnej wartości, nic dziwnego, jak ma się czuć dziecko, które jest kopane butem przez własnego ojca? a niby normalny inteligencki dom, żadna tam patologia.... i co? i wyszłam na ludzi :D i nawet im wybaczyłam ze mi tak życie pokręcili, że długo musiałam je odkręcać, co uważam za mój wielki sukces :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakkakak
przychodzi taki moment w życiu człowieka, że już naprawdę nie wypada zwalać na rodziców ,że nam w życiu nie wychodzi. To się nazywa dojrzewanie.... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakkakak
nawet jesli ten moment następuje po 30-tce.. i później....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurza mnie to cos co zwie sie
MUSZTARDĄ !!!!!!!😠 co odpowiesz na posty powyżej ! Ja znam takie sytuacje z własnego doswiadczenia ale ja jestem zdrowa i dałam sobie rade w życiu a ona ma gorzej ! Ale poczekajmy bo musztarda pewnie JAK ZAWSZE ma dla ciebie wspaniała rade :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
"ja akurat też tak mam - wieku 34 lat sama dopiero zadbałam o aparat na zęby. Ale o zadbanie o wzorst już było za póxno, moja koleżanką z którą rodzice jeździli po lekarzach, troche urosla a bylyśmy długo jednego wzrostu. A ja? Wciaz mam 152 i to się już nie zmieni" o jaki dom wariatów :D aparat na zęby mogłaś sobie wcześniej sama założyć. dowód osobisty nie ejst do tego potrzebny. jesli czekałaś do 34r.ż. to sorry. ja jakos sama się zakułam w wieku 20 lat, nie pytając o zgodę. a wzrost? wzrostu się nie leczy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakkakak
frufru, jestes w innego pokolenia ;) wtedy nie było łatwo dostępnych aparatów, nawet dla tych co mieli kasę. No i nie zaprzeczysz, że Ci rodzice zpłacili za Twój aparacik ... A nie każdych na to stać, więc z takimi radami, to wiesz, kochana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakkakak
Czuję Żal, przed Tobą długa droga do zrozumienia, że Twoi rodzice byli dla Ciebie najlepsi jak potrafili, że sa wciąż- dla Ciebie - najlepszymi rodzicami, i nikt nie mógłby ich lepiej w tej roli zastąpić. Wreszcie, że żale swoje możesz przeżyć i zapomnieć , nie wracać wciąż do przeszłości, by móc wybaczyć (głownie dla siebie, w sobie) i patrzeć w przyszłość, bo życie idzie dalej. Jest mnóstwo rzeczy, których o nich nie wiesz, a są przecież tylko ludźmi.... robili co mogli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jlkllhh
Zal można czuć kiedy ewidentnie miało się talent do czegoś, a mimo że były możliwości finansowe i inne rodzice to zlekceważyli... Mi trochę jednak zabrakło tego wskazywania dróg od rodziców...zostawiali mi duże pole do swobodnego działa, oczywiście to jest plus tylko jakbym w pewnych dziedzinach zaczeła rozwijać się już w podstawówce być może miałabym łatwiej teraz, no ale na to nie ma zasady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakkakak
jaki sens mają takie rozważania? że coś miało być w przeszłości a nie było, a gdyby było to może teraz, albo w przyszłosci itd.... to sa tylko "szachy umysłowe" :D esencją tego jest żal do rodziców, a nie "hipotetyczne utracone możliwosći" ten żal musi nas opuścić, bo jego obecnośc włąsnie stanowi ten problem, a nie realna sytuacja w naszym obecnym życiu...- bo na nią własnie mamy wpływ, a na przeszłość już nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
mam 30 lat obecnie, wiec niekoniecznie z takiego znów innego pokolenia. koszty założenia aparatu rozłożono mi na raty. nie miałam problemu ze spłacaniem. troche trzeba bylo przycisnąć pasa, przyoszczędzić, popracować weekendami, podawać korepetycje, ale cóż, coś za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakkakak
frufru- szacun ;) masz więc to coś cennego- wiarę we własne możliwości i siłę by realizować własne cele ;) nie każdy to ma, niektórzy muszą latami do tego dochodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jlkllhh
Mi nie chodzi o to, że jak bym zaczeła coś tam ćwiczyć w wieku 6 lat, to dziś bym na pewno była mistrzynią świata...chodzi mi bardziej o rozwój emocjonalny, kształtowanie charakteru. Dla większości dzieci z mojego pokolenia samo chodzenie do szkoły szczególnie w podstawówce było to stanowczo za mało, dzieciaki mają za dużo energii, ale jak mają za dużo wolnego czasu też nie jest dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i ach
frufru - jednak jestes z innego pokolenia. ja mam pod 50tkę juz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ier=0t9ywe=0t
Moi rodzice wychowali mnie najlepiej jak umieli. Nie podobało mi się, że nie pozwalali mi chodzić na dyskoteki, na jakieś zajęcia dodatkowe, nawet do harcerstwa nie mogłam się zapisać. O koloniach i obozach nawet nie wspomnę. Nie byłam nigdy poza domem. Trzymali mnie pod klaszem w obawie o moje bezpieczeństwo (tyle zła czai się wszędzie na ich córeczkę). Byłam zła na nich o to. Teraz mam własne (dorastające dzieci) i rozumiem ich. Co prawda moim takiego klosza nie zafundowałam, ale też im się wiele rzeczy nie podoba (o czym nie omieszkują mnie na bieżąco informować). :p Dopiero po 40-ce znajduję czas dla siebie. Uczę się pływać, biegam, itp. itd. Przyznaję, że boleję nad tym, że nie mam żadnych konkretnych zainteresowań, ale widocznie taka już jestem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dobra będę łagodna
przesadzacie, narzekacie że rodzice nie popychali was do rozwoju, to przeanalizujcie sobie jak czują sie dzieciaki którym rodzice narzucają "zainteresowanie i pasje" zapisują na wszelkie możliwe kursy i zajęcia dodatkowe....a teraz wielu rodziców tak robi....życie pod ciągłą presją i oceną wcale nie jest lepsze, dziecko nie czuje się szczęśliwsze gdy ma spełniać ambicje i niespełnione marzenia rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do powyżej ....autorka nie to
miała na myśli .Nie chodzi o to żeby trzymac dziecko pod kloszem czy nadmiernie obciązać je zajęciami i na siłe uszczęśliwiać ... eeee nie chce mi sie pisac tak jak niektórym nie chce sie czytac aby poprawnie odpowiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×