Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pasigęba

Po co kobiecie kochanek? szukam za i przeciw

Polecane posty

Gość Pasigęba

Mój związek się wypalił. Nie jesteśmy małżeństwem, ale mamy dziecko w 1 kl. Mój chłopak nie czuje potrzeby rozmowy ze mną, milczy i ślipi się w TV. Denerwuję go na każdym kroku. Próbowałam rozmawiać, uświadamiać, ze wszystko isę sypie, ale nic to nie daje - uznał, że nie ma o czym ze mną gadać, bo nie ma nic do powiedzenia. Dojrzewam do tego, by znaleźć kogoś, kto mnie pocieszy i zrozumie. Ale czy to możliwe? A jeśli się zakocham? Nie umiem odejść od ojca mojego dziecka, ojcem jest znakomitym. Będę cierpiała....? czy jest coś, co sprawia, ze warto mieć kochanka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli nie wiesz
wejdz sobie na temat odeszlam od kochanka po 3 latach czy jakos tak i sie dowiesz wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pasigęba
A czy kochanek rozumie? czy chodzi tylko o seks? czy może dać kobiecie miłość, ciepło, zrozumienie właśnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfabetagama
zeby sie dowartosciowac.tozaleczy co kochanek chce ci dac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest taki człowiek, z którym byłam 10 lat temu. Zawsze chciał się ze mną ożenić i spędzać życie. Teraz zaoferował, że chociaż kochankiem może być. Czy może mu chodzić tylko o seks? Jesteśmy obydwoje artystami, niezależnie od siebie idziemy wciąż tą samą droga i on jest naprawdę we mnie zakochany. Ale ja mam dziecko, czy to się może udać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się boję tak naprawdę swoich uczuć. To ja kiedyś odeszłam - nie byłam gotowa na miłość, świeżo po rozwodzie, zdruzgotana. To trwało zaledwie dwa miesiące. Chciałam być uczciwa, a on nie walczył. Potem zjawiał się co parę miesięcy i oświadczał się. Sam później poznał dziewczynę, byli z sobą 4 lata. To się rozsypało. Ja tak bardzo chciałam mieć rodzinę, ze nie przyglądałam się swojemu partnerowi, tylko nakłoniłam go do dziecka. Kocha je, opiekuje się nim, jest bardzo dobrym ojcem, ale dziecko ostatnio spytało mnie, czy my się jeszcze kochamy. Widzi, co jest między nami... Teraz boję się, ze się zakocham, że nie będę umiała się oprzeć, że trzeba będzie podjąć ten wybór... Że on się okaże taki sam, jak obydwaj mężczyźni, z jakimi byłam - będzie mnie zdradzał, a po pierwszej euforii zostanie mi w domu kawał lodu. nie wiem, czy umiem ryzykować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Płatek Róży 888
Pasigębo, pytasz, czy to może się udać? Udać się może wszystko i nic. To zależy od Ciebie, czego oczekujesz od życia, od partnera? Czy zamierzasz odejść od człowieka, z którym masz dziecko? Czy ewentualny kochanek jest żonaty. Zbyt mało napisałaś o sobie, aby odpowiedzieć na Twoje pytanie. Na pewno bliskość, intymność, udany seks z poczuciem bezpieczeństwa (i nie chodzi o choroby, ale o całokształt) bardzo podbudowuje człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcę odchodzić od mojego obecnego partnera, głównie z uwagi na dziecko, ale także na to, ze po prostu nie mam siły zaczynać znów wszystkiego od nowa. On nie chce się ze mną ożenić, już 9 lat. Nie dba o to, co ja czuję, rani mnie na każdym kroku, ale twierdzi, ze kocha. Czuje tę burzę we mnie i od dwóch dni ma nagły przypływ uczuć (a jeszcze niedawno mówił, żę nie rozmawia ze mną, bo nie ma o czym i że ogólnie jest w życiu nieszczęśliwy) Mój dawny kochanek jest wolny. Wiem, że jestem dla niego kimś wyjątkowym, powtarzał mi to przez te wszystkie lata, ale czy sprostam takiej wymyślonej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strasznie się miotam już teraz, zanim jeszcze podjęłam jakąkolwiek decyzję. Chciałabym umieć wejść w romans bez zastanawiania się, czy to uczciwe: wobec partnera i wobec ewentualnego kochanka, który przecież ma uczucia i z nimi do mnie przychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzieś to muszę z siebie wyrzucić.Piszę tu i czekam, aż jakiś człowiek życzliwie podpowie, bo tańczę na linie. On jedzie do mnie teraz przez całą Polskę i muszę podjąć tę decyzję. Chcę z nim być, chcę się z nim kochać jak kiedyś, może znów odkryjemy koronkowe, barwne światy - ale nie chcę poranić jego, siebie, mojej rodziny... Czy ja w ogóle wiem jeszcze, im jestem, czego chcę? Wydawało mi się, że wszystkiego zrezygnowałam, ale nie umiem jednak żyć bez miłości lub choćby szacunku i przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedostepna tymczasowo
ja ci moge pomoc.. mam to samo w domu, poza tym jest beznadziejnym ojcem.. to przekresla wszystko, analazlam kogos kto mnie rozumie, przytula, nie tylko bzyka ale tez rozmawia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedostepna tymczasowo
znajdz sobie kochanka, zobaczysz ze wszystko wtedy bedzie cie cieszyc, a nie martwic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, tak szczerze mówiąc to dla kobiety, która tkwi w beznadziejnym układzie takim jak Twój, kochanek mógłby wiele wnosić i rozwiązać - nie będę wymieniać "za" i "przeciw", bo to są sprawy oczywiste natomiast jeśli masz obok siebie takiego faceta, o którym piszesz, to nie pakuj się w romans, tylko odejdz od ojca swojego dziecka i buduj nowy związek co to znaczy, ze nie umiesz? Nie ma czegoś takiego. Odchodzisz i tyle - krótka piłka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zona 2
mam męża kyory też do mnie się nie odzywa bo mowi ze nie ma o czym. zeczywiscie wszystko sobie już powiedzielismy. życie codzienne przeżywamy w milczeniu. gdy ktoreś z nas sie odezwie, kończy się awanturą. mam dwoch kochankow z ktorymi nie mogę się nagadać. na rozne tematy. z obecnym K przeważnie spotykamy się aby się kochać. rozmawiamy o sexie i o naszych uczuciach. na więcej nie mamy czasu chociaż interesują nas te same rzeczy. moj byly K jest teraz tylko przyjacielem bo tak postanowił dla mojego dobra ze względow zdrowotnych. ma wszechstronną wiedzę, mnostwo wspolnych znajomych z ktorymi też nie utrzymujemy kontaktow ale rozmawiamy o nich, wspaniale gotuje, jest oczytany i w ogole bylby b.dobrym mężem gdyby kobiety/żony go nie wyportkowały. teraz ma uraz do małżeńskiego stanu. a zatem dobrze jest mieć kochanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, tak szczerze mówiąc to dla kobiety, która tkwi w beznadziejnym układzie takim jak Twój, kochanek mógłby wiele wnosić i rozwiązać - nie będę wymieniać \"za\" i \"przeciw\", bo to są sprawy oczywiste czegos nie rozumiem? tkwi w beznadziejnym ukladzie? za kare? z bronia przystawiona do skroni? nazywajmy rzecyz po imieniu ok? nie moze odejsc bo jest zalezna finansowo albo boi sie samotnosci tak? i na to rozwiazaniem ma byc kochanek? taa, jasne, maz sie dowie i nie bedzie ani kasy ani meza ani kochanka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakochasz sie w kochanku bo potrzebujesz bliskości a nie tylko seksu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a zatem dobrze jest mieć kochanka. no jasne ze tak, z egoistycznego punktu widzenia to najlepsze z mozliwych rozwiazan...ale do czasu tylko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miedzy oczy rozmawiam z bohaterką topiku,nie z Tobą co chciałam wnieść ?napisałam przeciw ... czy mógłbyś dać mi spokój ,bo nie zaczepiam Cie :) a forum jest publiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miedzy oczy, ale ja w tym momencie nie wnikam, czemu ona tkwi w tym bagnie, bo to zupełnie inny temat. Odpowiedziałam natomiast konkretnie i szczerze - jesli już w tym tkwi, to kochanek coś by tam pewnie rozwiązał (choć skomlikowałby też pewnie niemało - bo tak to już jest) ja nie wyobrażam sobie sytuacji, ze mgłabym tkwić w związku na siłę, będąc nieszczęśliwą, ale hipotetycznie jeśli już tak by się zdarzyło z jakiegoś powodu, to stojąc przed wyborem: sama płakac w poduchę i zagryzać przez całe życie zęby lub mieć na boku kogos, z kim choćby od czasu do czasu moge być szczęśliwa, wybrałabym wyjście drugie. Czyli miałabym kochanka. Przyznaję się bez bicia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie wyobrażam sobie sytuacji, ze mgłabym tkwić w związku na siłę, będąc nieszczęśliwą, ale hipotetycznie jeśli już tak by się zdarzyło z jakiegoś powodu, to stojąc przed wyborem: sama płakac w poduchę i zagryzać przez całe życie zęby lub mieć na boku kogos, z kim choćby od czasu do czasu moge być szczęśliwa, wybrałabym wyjście drugie. Czyli miałabym kochanka. Przyznaję się bez bicia ja to naprawde potrafie zrozumiec, bo widze, ze kobiety masowo dokonuja takich wyborow, ale kurcze, jest tu taki temat - zostawilam kochanka po 3 latach czy cos w tym stylu - taka swoista fotoprzestroga, sugeruje, ze warto uczyc sie na cudzych bledach zamiast na swoich :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miedzy oczy nie interesuje mnie opinia kogoś kto jest na forum krótki okres czasu a opinie o mnie wyraża pod pomarańczowym nikiem,by pod czarnym pisac o szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym : sama płakac w poduchę i zagryzać przez całe życie zęby co to ma byc? zalozenie z gory, ze nikt sie na drodze wartosciowy nie pojawi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zona 2
pasięga - czy nie masz wrażenia że twoj partner jest z tobą bo mu tak wygodnie? a może ma kochankę? jesteś w tej dobrej sytuacji ze nie musisz brac rozwodu. najpierw kochanek a potem może mąż i ojciec dla twojego dziecka. jak nie zaryzykujesz teraz gdy dzieckojest male to przez ok. 50 lat bedziesz żalować. za kilkanaście lat syn założy swoją rodzine a tobie powie że zmarnowałaś sobie życie i nie potrzebnie robiłaś to dla niego. dzieci są małymi egoistami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miedzy oczy, tak, napewno masz duzo racji, ale czasem trzeba wybierać "z dwojga złego". Autorka ma przed sobą właśnie taki wybór. I jeśli nie ma mowy, zeby odeszła od faceta (bo to jedyne dobre rozwiązanie), z którym jest, to niech wejdzie w romans - chcociaż tyle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"co to ma byc? zalozenie z gory, ze nikt sie na drodze wartosciowy nie pojawi?" chcodziło mi o sytuację kobiety, która tkwi w beznadziejnym układzie pod tytułem "nie odejdę, bez wzglęu na wszystko". Zaznaczyłam, ze jest to przykład hipotetyczny, bo sama sobie tego nie wyobrażam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×