bycie na bakier z wiarą jest bardzo wygodne bo

odciąża sumienie ........

prawda?a przed smiercią można się wyspowiadac i będzie ok:) konformizm...

Bo obcy faceci nie wchodzą ,do domu w moje życie (to o naszym klerze) . Poza tym jak ktoś wierzy ,to ok.

za grzech y cięzkie odpowie sie nawet po śmierci (wg.wiary)-nie ma przebacz!

nie ma co "odciążąć" :P Moje sumienie wie, że nie grzeszę. UWIERZ mi ;)

a po co mam się spowiadać przed śmiercią? nigdy więcej żaden klecha nic o moim życiu nie usłyszy z moich ust.. nie zamierzam się przed nikim tłumaczyć z mojego postępowania... żyję po swojemu, ale krzywdy nikomu nie robię. poza tym nie będę słuchać pouczeń kogoś, kto sam te wszystkie zasady nierzadko ma w dupie! pod publiczkę to nieskazitelny, a u siebie swoje robi.. jebany święty z papieru wycięty...

inna rzecz, że grzech to wasz wymysł. to, jak postępuję, sumienia mi nie obciąża, bo przeciw sobie niczego nie robię;)

prosta zasada grzechu - nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe:)

ludzkim być to normalna rzecz .......tylko dlaczego ja nie spotykam takich ludzi???

Nie zgodzę się sumienie nie jest zależne od wiary Ty mówisz o lęku przed potępieniem a nie sumieniu.

ach tak? chyba raczej wierzący łatwo sobie odciążają sumienie - pójdą się wyspowiadać, kiedy mają ochotę i już są nieskazitelni i bez grzechu :P niewierzący niestety nie mają takiej opcji kasowania przewinień - dlatego my od początku staramy się żyć dobrze, a jak coś przeskrobiemy to niestety musimy potem z tym żyć :P