Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mój brat mój koszmar

Mój brat - mój koszmar.

Polecane posty

Gość mój brat mój koszmar

Cześć. Muszę się was poradzić o radę. Opiszę, jak wygląda moja sytuacja. Mam prawie 18 lat. Mieszkam z dwoma braćmi (Grześkiem - 19 lat oraz Tomkiem - 20 lat) oraz babcią i mamą. Ojciec z nami nie mieszka, bo pił i dlatego mama się z nim rozwiodła. Nie możemy liczyć na niego na żadną pomoc, oprócz tej finansowej (płaci na nas alimenty). Otóż problem tkwi w moim bracie Grześku (lat 19). Problemy z nim były od zawsze. Już w zerówce chodził do jakiejś poradni psychologicznej, bo przedszkolanka go tam skierowała. W wyższych klasach oczywiście to samo. Po pierwsze się nie uczył, ale mniejsza z tym (nie każdy musi być geniuszem). Problem w jego zachowaniu. Strasznie agresywnym zachowaniu. Od najmłodszych klas popychał, kopał, przezywał swoich kolegów oraz mnie i Tomka, z którym zresztą też często się bili. Jedyne co robiła mama to dawała mu po tyłku, co uważam, że było błędem. Bo widział, że na bicie odpowiada się biciem. Uważam, że powinien dostawać kary, a nie pasy, ale cóż... Nie płaczę się nad wylanym mlekiem. W życiu było wiele takich sytuacji, gdzie zachowywał się nienormalnie. A agresja była u niego na porządku dziennym. Z którą zresztą sobie w ogóle nie radzi. Później podrósł. Poszedł do gimnazjum i tu zaczęło się prawdziwe dręczenie jednego kumpla z klasy. Było: wydzwanianie do domu, kiedy ten kolega nie przyszedł do szkoły i rzucanie obelg, oczywiście wyszydzanie i bicie, raz nawet rozbierali go w kiblu i wynosili ubrania. No i przemoc psychiczna, jak przybijanie sobie ' żółwików' kiedy ten chłopak dostał gorszą ocenę (a uczył się dobrze), wyzwiska kiedy nie chciał pomóc mu na sprawdzianie... :o Skończyło się wezwaniem przez matkę tego kolegi policji. Ale jakoś się to obeszło po kościach... Niestety! Bo gdyby dostał jakąś nauczkę, może by się jakoś zmienił. Później poszedł do zawodówki. Najpierw zaczęło się wagarowanie. O ile jeszcze chodził trzy dni w tygodniu na praktyki to do szkoły prawie w ogóle nie chodził. Brał od mamy pieniądze na bilet, a że ona wychodziła wcześnie do pracy, i wracała po południu, to nie wiedziała co się dzieję. Później praktyki, które też zaczął zawalać. Miał do warsztatu samochodowego niedaleko, ale postanowił to zaprzepaścić i przestał chodzić. Wywalił go właściciel stamtąd. Oczywiście to mama musiała szukać mu nowych praktyk i dopłacić do przyjęcia w środku roku forsę (oczywiście zaciągnęła kredyt). Pochodził tam może z rok. Trzeciej zawodówki nie skończył. Nauczyciele mówili mu, żeby pojawiał się chociaż raz na tydzień/dwa w szkole to go musem przepuszczą. A gdzie tam! Nie chodził . Efekt?: Skończone gimnazjum :o Później mama zaciągnęła pożyczkę, żeby zrobił sobie prawo jazdy. Nie pojechał na egzamin... A egzaminator to znajomy mamy, więc musiała się wstydzić za barana głupiego... W tym czasie oczywiście bił często mnie, terroryzował babcie i w ogóle stosował przemoc psychiczną na wszystkich. Później to się trochę uspokoiło (tak powiedzmy od końca gimnazjum do końca tych wakacji). Nawet panowały między nami zdrowe relacje. Między nami, bo nie między nim a babcią, do której tak w ogóle należy dom w którym mieszkamy. Ciągle darł ryja, bo a to mu weszła do pokoju, a to mu coś poruszyła, to znowu powiedziała coś co mu się nie podobało... Oczywiście używał słów typu: "Ty ku**", "Zap**ę cię", "Sz**to" i tego typu. Babcia ciągle płacze, bo jest przestraszona, źle się czuje w swoim domu jak my wszyscy zresztą. Kiedy jeszcze się odzywaliśmy, to wygadywał na nią straszne rzeczy. Że chciałby żeby zdechła, że jej nienawidzi, że ja "wyp***i" z domu i setki innych. Strasznie pyskuje też do mamy. Nigdy nie podniósł na nią ręki, ale ostre słowa padają nie raz. Tomek ma swój komputer. Przed wakacjami mama kupiła drugi komputer, który stał w salonie i miał być wspólny. Na początku się dogadywaliśmy. Na początku... Bo zaczęły się jego odwalania. Zajmował komputer na całe godziny tak, że nie miałam do niego dostępu. Siedział więc przy nim w salonie i krzywił się na wszystkich tam wchodzili. We wakacje wstawał specjalnie z samego rana żeby mi zająć miejsce i siedział po parę godzin, żebym tylko ja nie miała. Nie raz do 12.oo lub 13.oo od rana. Było również tak, że wychodził sobie na papierosa i wracał po pół godzinie, czasami do godziny podczas gdy komputer był załączony. Jakoś to znosiłam, ale w końcu postanowiła, że to ja wstanę sobie wcześniej i zrobię co mam zrobić i mu oddam. Korzystałam więc od ok. 6.oo do 9.oo a później on mógł robić co chcieć. I było tak przez parę dni. W tym czasie przypadkowo ktoś ustawił jako stronę startową Yahoo. Oczywiście wyrządził wielką awanturę. "Może ty znasz sto języków, ale ja nie! Masz to zmienić, k**wo"! Tak krzyczał. Jedyne co on umiał robić na Internecie, to oglądanie profili na Naszej-klasie, jakiejś strony z samochodami oraz filmiki na youtube. To wszystko dosłownie! Oczywiście nie mówię, że każdy ma się znać na komputerach, ale wkurzałam się, bo on zajmował się głupotami, podczas gdy ja potrzebowałam nieraz czegoś do szkoły, chciałam dowiedzieć się czegoś nowego itp... Oskarżał mnie też, że odłączam mu internet :o Nie wiedział jak miałabym to robić, ale wiedział, że to robię. Oczywiście wszystko polegało na tym, że czasami po prostu nie dochodził jakiś sygnał i trzeba było czekać parę minut zanim wskoczy. Kłóciliśmy się często. Jakiś miesiąc temu zdarzyło się, że była to niedziela, mama poszła do kościoła. Zostaliśmy we trójkę. Siedziałam przy komputerze, a kiedy mama wyszła zaraz wpadł tam jak nienormalny i z ryjem: "Wypi**aj, ja teraz będę grał" I jeszcze gorsze słowa. Ja nie zeszłam, więc mnie uderzył. Najpierw w rękę, później w głowę. Na szczęście w domu był Tomek. Przybiegł z pokoju i spokojnie powiedział mu, żeby mnie zostawił. Oczywiście rzucił się na niego. Zaczęli się bić. Byłam przerażona, nie wiedziałam co robić. Myślałam na poważnie żeby zadzwonić na policję. Trwało to jakieś pół godziny. Wygadywał przy tym tak okropne rzeczy, że po prostu nie powtórzę, bo nie jestem w stanie napisać tego na tym forum nawet, co on mówił nam prosto w twarz. Zamknęliśmy się w pokoju z bratem, żeby się uspokoił. Zaczął walić czymś w drzwi. Później dopiero zobaczyłam, że je nadtrzaskał. Wróciła mama, opowiedziałam jej o wszystkim. Ona rzuciła się na niego z pięściami, a on? ... On udawał świętoszka!! Jeszcze do tej pory mnie trzęsie na samą myśl, jak sprytnie kłamał. Mówił, że wbiłam mu śrubokręt w plecy (miał jakąś małą rankę, którą pewnie sobie sam zrobił, albo podczas tej bójki), mówił, że dziura w tych drzwiach, to mu popchnęliśmy go i wybił ją głową. Co oczywiście wszystko jest nie prawdą. Był przy tym taki spokojny i grzeczny, że szok! Wtedy powiedział też, że nie będzie siedzieć na komputerze jeśli ja nie będę. Co było oczywiście dużą niesprawiedliwością, bo nie wiedziałam za co zostałam ukarana. On się z tego cieszył, bo wiedział, że dla mnie komputer jest ważny. Poczułam się tak, jakbym to ja zawiniła. Wszystko we mnie kipiało. Byłam zła na mamę, bo nie wymierzyła mu żadnej kary, oprócz tego komputera, co rzecz jasna było większą karą dla mnie. Jakiś tydzień później myłam w łazience ręce. Przylazł akurat wtedy. Mijaliśmy się w drzwiach i on mnie popchnął. Wszystko widziała mama. Później coś do niego powiedział, a on na to, że jak chcę to mi może dać po ryju. Podszedł i mnie kopnął. Mama oddała mu, co nie uważam za żadną karę. Strasznie się wkurzyłam, a mama zaczęła krzyczeć na mnie, że zaraz i ja dostanę. Wtedy nie wytrzymałam. Powiedziałam, że już mnie nigdy więcej nie zobaczy. Wzięłam kurtkę, ona chciała mnie zatrzymać, więc powiedziałam jej że wyskoczę przez okno. Wypuściła mnie więc. Wyszłam tak jak stałam, nie zabrałam legitymacji, pieniędzy, komórki. Wałęsałam się przez kilka godzin. Chciałam wsiąść do pociągu i odjechać na jakiś dworzec, najlepiej do Katowic, gdzie byłoby choć trochę cieplej. Ale nie miałam forsy, a na gapę nie chciałam jechać. W końcu poszłam do lasku. Chciałam się zabić, powiesić. Rozglądałam się za jakąś linką. Nic nie mogłam znaleźć. I wiecie co? Gdybym coś wtedy znalazła, nie pisałabym tutaj dzisiaj do was. Powiesiłabym się tam... Płakałam, bo bolało mnie, to, że nikt mnie nie rozumie, że nie mam z kim pogadać. Robiło się ciemno, i wtedy ją zobaczyłam. Mamę. Szukała mnie. Poczułam takie ciepło w sercu, ale postanowiłam że nie wrócę więcej do domu. Zaczęłam szybko iść w kierunku jakiejś drogi, później mnie dogoniła, zaczęła namawiać żebym wróciła. Nie chciałam, szłam przed siebie, było strasznie zimno, mokro, miałam przemoczone butu i nie miałam czapki. Ale jestem strasznie uparta. Mama zaczęła przekonywać mnie do powrotu. Mówiła, że dzwoniła do Tomka (bo był w tym czasie na uczelni), że przyejdzie wcześniej, że on i babcia strasznie się o mnie martwią. Mówiła, żebym zadzwoniła do Tomka, żebyśmy pogadali (zawsze uwielbiałam z nim gadać), że wszystko będzie dobrze, że wezmę sobie tabletki, uspokoje się. Nie mogła mnie przekonać, aż w końcu zaczęla płakać, mówiła, że sobie z nim poradzimy, żebym nie robiła jej i babci tego. I wiecie co? To mnie ruszyło. Postanowiłam, że wrócę. Ale gdybym tamtego dnia wzięła ze sobą pieniądzę, to to zakończyło by się zupełnie inaczej. Bo albo bym pojechała do Katowic, gdzie by mnie już nigdy nie znaleźli, albo kupiłabym jakąś linkę i powiesiłabym się... Po powrocie mama dała mi ten komputer, Teraz stoi u mnie. Jest mój. Ale czy wygrałam? Nie. On nadal jest za ścianą. Nadal słyszę jego przekleństwa jak mu sie coś nie udaję, słuszę jak gada coś do siebie (to jest chore!) nadal boję się wyjść z pokoju, zwłaszcza gdy jesteśmy sami w domu. Dzisiaj użądził awanture, że za głośno oglądam tv, co oczywiście jest absurdem. Mama go napomniała, więc oczywiście szajbus, rozgłośnił tv w swoim pokoju. Znów jestem roztrzęsiona. Dlatego to wszystko piszę. Ale postanowiłam, ze wyłącze, bo w przeciwnym razie mama chciala wyłączyć korki, nie mogłabym więc napisać do was... Więc się zatkał, ale znowu na pewno się cieszył, ze wygrał, bo zrobił mi na złość. Może uznacie to wszystko za brednie i powiecie, że w każdej rodzinie są kłótnie. Dla mnie to jednak nie jest normalne. Nie jest normale na pewno to, ze dorosły człowiek rzuca się na 17-latkę z pięściami, że życzy swojej babci śmierci, że wyzywa matkę od k**w. Nie szuka pracy (jedynie jak zarabia, to dorywcze prace u sąsiada na roli za 6 zl na godzinę, co daje mu jakieś 400 zł na miesiąc.) Nie szuka oczywiście innej pracy, bo taka mu odpowiada: wstaje o 9.oo, kawka, bułeczka, którą ta "k**wa babka" kupuje (wtedy nie pogardzi zabrać), telewizorek, papierosek, jedzonko, kawka, telewizorek, praca, telewizorek, jedzonko i lulu. Możecie uznać, że to idiotyzm, ale dla mnie to jest koszmar. Nie wiem jak postępować. To, że się wyprowadzę, to jest pewne. Ale niestety nie wiem kiedy to będzie. Planuję iść na pielęgniarstwo/położnictwo, ale na razie jestem w drugiej liceum i nie widzę końca tego wszystkiego. Czy mam dzwonić na policję, kiedy znowu rzuci się do biecia? Czy zostnę raczej wyśmiana? Czy jest w ogóle jakiś sposób na niego, czy muszę to cierpliwie znosić? Jesli możecie mi jakoś pomóc, to z góry dziękuję. Mam nadzieję jeszcze, że komuś będzie sie to chciało w ogóle przeczytać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
Może uznacie to wszystko za brednie i powiecie, że w każdej rodzinie są kłótnie. Dla mnie to jednak nie jest normalne. Nie jest normale na pewno to, ze dorosły człowiek rzuca się na 17-latkę z pięściami, że życzy swojej babci śmierci, że wyzywa matkę od k**w. Nie szuka pracy (jedynie jak zarabia, to dorywcze prace u sąsiada na roli za 6 zl na godzinę, co daje mu jakieś 400 zł na miesiąc.) Nie szuka oczywiście innej pracy, bo taka mu odpowiada: wstaje o 9.oo, kawka, bułeczka, którą ta "k**wa babka" kupuje (wtedy nie pogardzi zabrać), telewizorek, papierosek, jedzonko, kawka, telewizorek, praca, telewizorek, jedzonko i lulu. Możecie uznać, że to idiotyzm, ale dla mnie to jest koszmar. Nie wiem jak postępować. To, że się wyprowadzę, to jest pewne. Ale niestety nie wiem kiedy to będzie. Planuję iść na pielęgniarstwo/położnictwo, ale na razie jestem w drugiej liceum i nie widzę końca tego wszystkiego. Czy mam dzwonić na policję, kiedy znowu rzuci się do biecia? Czy zostnę raczej wyśmiana? Czy jest w ogóle jakiś sposób na niego, czy muszę to cierpliwie znosić? Jesli możecie mi jakoś pomóc, to z góry dziękuję. Mam nadzieję jeszcze, że komuś będzie sie to chciało w ogóle przeczytać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
No sorry, że tak długo, ale to historia mojego życia z tym szajbusem... Nie wiedziałam, że tylko to zajmie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie my ci pomozemy
wywalcie go z domu on przegral zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwóźdź programu
wywalić gnoja z domu. Żadnego pożytku z takiego pasożyta i tak nigdy nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
Mama nigdy go nie wywali, zresztą on jest zameldowany, to choćby nawet ciągało by się to latami.. ale i tak to bardzo nierealistyczne marzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwóźdź programu
To nie do pomyślenia. Następnym razem dzwoń na policję, taki gnój nie może być bezkarny! Porozmawiaj też z mamą, powiedzcie jej, że jak tak dalej pójdzie, to Wy sie wyprowadzicie i one z Grzesiem zostaną same, a wtedy na pewno nie będzie już tak różowo. Przecież to psychopata!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwóźdź programu
Nie znam się na tym, ale popytaj w fundacjach zajmujących się przemocą w rodzinie, co w takiej sytuacji można zrobić. Musi byc jakieś wyjście zanim komuś stanie się większa krzywda... (wiem, to moja wrodzona naiwność).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzwoń na policję, ale dobrze by było, żebyś miała jakieś dowody - np. nagraj to, co mówi/krzyczy na dyktafon. Bo inaczej przy policji może udawać niewiniątko i wtedy rzeczywiście dzwonienie na policję nic nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gkmm
Twoją matką pownno podstawić się pod sąd - to powinno być karalne: wychowanie zbira i bandziora. Bo to jest tylko i wyłącznie jej wina. Współczuje rodzinki, ale miej głównie pretensje do matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za długie
nie będę tego czytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ci współczuję
jedyne wyjście, żeby on się wyprowadził, ale niestety ty o tym nie decydujesz :( albo znaleźć mu jakąś pracę daleko od domu np. na budowie, żeby wyjechał do innego miasta i wracał tylko w niektóre weekendy, bo wydaje mi się, że na jakąś terapię to już za późno, może idź do pedagoga szkolnego lub do poradni zdrowia psychicznego w twoim mieście (są za darmo, ale trzeba czekać) i tam dowiedz się co można zrobić w takiej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
I jeszcze wiecie co? On naprawdę jest nieobliczalny. Ja jestem pewna, ze jeśli nawet mama by go wywaliłaby go stąd, to on by nam coś zrobił , albo spalił dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala magdaa
ja przeczytałam... całość. straszne. nie uważam,że rpzesadzasz. amsz prawo. masz 17 lat, wszystko przezywasz tez bardziej. kurcze nie wiem co poradzic. trzymaj się dzielnie. moze namówcie go zeby wyjechal za granice do pracy? będziecie miec spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
Liczyłam jeszcze, ze go wezmą do woja, jak rzucił te szkołe. Ale widzicie, jak pech to pech. Wojsko zawodowe. Mój kolega, tak się dobrze uczył, podwinęła mu się noga, wyleciał ze studiów, chciał zacząć na nowo, to go zgarnęli. To było przed wakacjami jeszcze... No ale widzicie, głupiutkie to to zawsze takie było, ale szczęście jak cholera... eh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
Mama też jest słaba psychicznie, zawsze nas samych wychowywała. Nie było twardej ręki, tak żeby się bał kogoś, żeby miał tak, że jak zrobi, to będzie mieć karę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
Jeszcze powiem wam, że raczej żadne leczenie nie chodzi w grę. Ale jak tak teraz czytam, to zaczynam się naprawdę bać. On chyba na prawdę jest psychopatą, a oni są zdolni do wszystkiego... Z Wikipedii: "Czynniki osobowości nieprawidłowej: * społeczno-kulturowe (proces wychowania i socjalizacji) o brak jednego z rodziców w wyniku rozwodu/separacji o klimat emocjonalny poprzedzający rozwód, o brak zainteresowania ze strony ojca, o chwiejność rodzicielska; * wczesne doświadczenia o zachowania antyspołeczne, o ubóstwo materialne rodziny, o modelowanie przez rodzica o cechach osobowości psychopatycznej, o matka nadopiekuńcza lub odrzucająca, o ADHD" Wszystko się zgadza, może oprócz ADHD no i w sumie ubóstwa, bo nie jesteśmy jakoś skrajnie biedni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszzzzzzzzz
Ej, a jaka jest procedura zamknięcia kogoś w zakładzie psychiatrycznym wbrew jego woli? Chyba istnieje takie coś, ale na tym się nie znam. Może ktoś odpowie. Izolacja gnojka to jedyne, co możecie dla siebie zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
Cieszę się, że mam jeszcze Tomka, bo on mnie rozumie i też widzi, że on jest nienormalny. A z tym zamknięciem obowiazkowym to jest tak, że chyba trzeba stwierdzić czy on zagraża zdrowiu albo życiu komuś, a z tego co wiem, to to jest trudne do udowodnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszzzzzzzzz
Niby tak, ale lepiej się dowiedzieć dokładnie niż trwać w takiej patologii dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość triple zero
za długie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój brat mój koszmar
wiem, wiem że jest długaśne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszzzzzzzzz
Uderzaj na niebieską linię, dowiedz się, co w takich przypadkach można zrobić, jakie jest prawo, czy można go prawnie eksmitować, czy można go skierować na przymusowe leczenie, czy może dostać kuratora, etc. Tutaj to tylko możemy Ci współczuć, no bo co zrobimy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pssssssssssss
:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszzzzzzzzz
http://www.niebieskalinia.pl/index.php Tu sa adresy poradni, adresy instytucji, linki oraz różne potrzebne informacje. Znajdź także odpowiednie forum w sieci poświęcone przemocy, pytaj ludzi, którzy się z tym zetknęli, skorzystaj z ich doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miumiu22
według mnie bardzo dobry pomysł z nagraniem go na dyktafon albo komórkę kiedy jest w "akcji". zawsze warto mieć podkladkę dla policji albo opieki społecznej. kolejny moj pomysł, to egzorcysta. bardzo poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ------- ---------
jaki egzorcysta??? po prostu psycholog, a najlepiej psychiatra... twoj brat ma podrecznikowa osobowość psychopatyczna (socjopatyczna)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazda przemoc z jego strony
zglaszaj na policje, nie przejmuj sie ze to brat, jemu jakos nie przeszkadza w dreczeniu ciebie to, ze jestes jego siostra, zadzwon oprocz tego na niebieska linie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 112233
ja uważam, że na mame nie masz co liczyć, zawsze będzie go bronić, na Twoim miejscu pogadałbym z babcią, żeby powiedziała, że też ją dręczy i że się jej boi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×