Gość poddana Napisano Styczeń 3, 2009 musze sie wygadać bo mam refleksyjny nasrój dziś... mam kłopoty finansowe, nie zarabiam źle ale kilka czynników spowodowało, ze z kasą u mnie cienko i prawdopodobnie jeszcze przez kilka mies tak bedzie,,, i o ironio poznaałam przez zajomych mężczyznę: inteligentny, świetny tancerz, ustabilizowany zawodowo i materialnie .... zainteresowal sie mną, spotkaliśmy sie kika razy na kawie ale ja już wiem, ze nie poczuję nic poza sympatią... tymczasem on wysyła mi kwiaty, nalega na spotkania itd wiem od znajomych, ktorzy znają go od kilku lat, ze nie jest uwodzicielem, że nie jestem dla niego przygodą gdybym z nim była wiem, ze nie zabrakło by mi niczego, jak soe mawia: "przychyliłby mi nieba" i emocjonalnie i materialnie... i tak sie zastanawiam czy to ironia, czy jakaś próba charakteru zesłana z Góry... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach