Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Briee

I co ja mam zrobić...?

Polecane posty

na wstępie powiem, że nie interesują mnie teksty tupu \"rzuć chłopaka i się nie martw\", nie. Chcę się wyżalić, bo nie mam gdzie, rodzice nie moga mi pomóc, zdanie znajomych i tak jest stronnicze. Jestem z chłopakiem dwa lata, niestety, los chciał, że nie mieszkamy w jednym mieście i dzieli nas od siebie cały dzień jazdy autobusem, chociaż teraz, z uwagi na jego studia, już tylko pół dnia. Ale nie o tym mowa. Bardzo się kochamy i wiemy, że chcemy byc razem bo już naprawdę wiele razem przeszliśmy jednak są pewne osoby, które wyraźnie sobie tego nie życzą. Mianowicie, jego rodzice. Z początku niby nic, przyjęli mnie ciepło i otwarcie, dobrze mnie traktowali jak u niego bywałam i przynajmniej na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że mnie lubią. Cóż, myliłam się. Mój chłopak miał studiować w moim mieście, jednak w ostatniej chwili (akurat byliśmy wówczas nieco skłóceni, z powodów teraz błahych, ale wtedy był to prawdziwy koszmar) jego rodzicom udało się go przekonać, by jednak wybrał miasto bliżej rodzinnego domu, kierunek najbardziej oblegany ze wszystkich bo rodzice chcieli, by miał dobry start. Nie przeczę, złamało mnie to wtedy i nadal do końca mu tego nie wybaczyłam, chociaż nie wypominam. Mnie czeka w tym roku matura, więc uznaliśmy, że skoro tak długo już czekaliśmy to jeden rok, a raczej te parę miesięcy jeszcze jakoś wytrzymamy. Kierunek jednak nie przypadł mu do gustu, on jest naprawdę inteligentny, ale ten kierunek wybitnie mu nie podszedł, na dodatek bardzo mu mnie brakuje. Ja sama nie pójdę studiować do tamtego miasta bo najzwyczajniej w świecie mnie nie stać, więc mój chłopak postanowił, że na drugi rok przeniesie sie do mnie, mówiąc, że to wszystko wiele go nauczyło, przede wszystkim widzi teraz na czym naprawde mu zależy. I tu są schody. Jego rodzicom się to nie podba, oni płacą za jego mieszkanie, więc wymagają ;/ Moim zdaniem nie traktują go w porządku, to ludzie, którzy potrafią powiedzieć \"Wychowałam Cię więc będziesz żył tak ja chcę\", szantazują go teraz, że jak nie będzie tak jak oni chcą to przestaną mu dawać pieniądze. Owszem, chlopak chce pójść do pracy, ale oni już tak po nim jeżdżą i torturują emocjonalnie, że nie wie co ma zrobić. Przecież to chore! Jak można tak traktowac właśne dziecko?! czy wy, rodzice naprawdę wychowujecie swoje dzieci tylko po to, żeby później poustawiać im zycie jak chcecie? Ja sama siedzę i powstrzymuję sie od łez, usłyszałam, że jego matka o wszystko mnie obwinia, że to przeze mnie jej syn nie chce robić tego co ona chce. tak, to przeze mnie, bo mnie kocha i ze mną chce być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh, rozumiem, że nikt sie nawet nie wypowie... Chciałabym znać wasze zdanie na temat tej sytuacji. Może mi doradzicie jak mam Mu pomóc, bo mnie się serce już kraje jak go widze w tym stanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na przyszłość PORADZĘ
Tobie pisać krótsze posty zajrzałam, ale siły nie mam :) myslę, że nie ja jedna więc mogę napisać: nie martw się, jutro będzie nowy dzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadziwiające, sądziłam, ze nie jestem jedyna osobą, która czyta długie posty, jeżeli ktoś się w nich żali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty nie jestesteś w stanie nic zrobić. To Twój chłopak musi podjąć decyzję kto jest dla niego ważniejszy, Ty czy jego rodzice, albo raczej ich pieniadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Extensa
przeczytałam ;) Raaany ja mam jeszcze gorszych niedoszłych tesciów,przy czym moj ukochany ma 26 lat a ja 24. Zal ze szkoda gadac jacy niektorzy maja nienorlanym rodziców ktorzy szantazuja dzieci (dorosłe) na kazdym kroku. A i dodam ze naturalnie wg nich to tez moja i tylko moja wina....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wiem, że ale jednak chciałabym mu jakoś pomoc.. On na domiar złego jeszcze ół roku musi w tym mieście mieszkać bo ma umowę o wynajem mieszkania z kumplami ;/ Gdyby nie to już by sie spakował i był tu, u mnie bo mam gdzie go przenocować, za darmo wręcz :/ Co do rodziców, oni są dla mnie kompletną zagadką. jak tak można? Moja mama dzisiaj mi powiedziała, że skoro mi tak zależy na nim to ona zrobi wszystko by mi pomóc, tak powinno być :/ A nie to co oni odpierdalają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak to jest jak się studiuje i jest się na utrzymaniu rodziców... No cóż ja Ci mogę powiedzieć? Pewnie Ci zależy na kontaktach z jego rodzicami więc może spróbuj ich jakoś do siebie przekonać? Porozmawiaj z nimi, powiedz, że zależy Ci na szczęsciu ich syna.. Oni chcą dla niego jak najlepiej, a wydaje im się, że to oni wiedzą co jest dobre dla niego, stąd takie reakcje. Nie martw się, jeżeli się kochacie to to się i tak ułoży... Ja mam gorzej, bo rodzice mojego faceta najchętniej już włączyliby mnie do rodziny, zwracają się do mnie "synowa" i namawiają Go żeby wszystko robił tak jak ja chce. Czuje się troche osaczona. Wierz mi, wolałabym żeby mnie nie lubili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze mówiąc, po tym jak usłyszałam, że jestem taka, siaka, owaka, że to wszystko tylko i wyłącznie moja wina to nie, nie mam ochoty na dobre relacje z nimi :/ On zresztą też ich nienawidzi, nie tylko przez to, ale przez całokształt :/ Oni zawsze traktowali go jak śmiecia i tylko młodsza córeczka im w głowie. Wiem, że tak nie powinno być, nie będę mu kazała wybierać między mną, a rodziną, ale to chyba tak się skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stawianie sprawy na ostrzu noża to zły pomysł, czasem można się rozczarować. Polecam raczej szczerą rozmowę o Waszej przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kocham Cie i wiem, ze na 100% chcę z tobą być za te pół roku" To jest jego odpowiedź. Jednak ja sie boje, że jego starzy mogą w ostatniej chwili odpierdolić takie halo, że nie wiem... Są do tego zdolni ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie daj się zbyć. Musicie sobie wyjaśnić wszystkie wątpliwości i porozmawiać o tym jakie problemy możecie napotkać. To będzie trudna rozmowa, ale konieczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olololololooooooooo
moj facet ma jeszce gorzej;/ dzieli nas teraz 700km , ja nie nalegam zeby zmienil miasto. a jak jedzie do mnie raz na dwa miesiace awantura;p ehhh niektórzy rodzice sa ciezcy:P coraz bardziej doceniem swoich, dla nich liczy sie to czy jestem szczesliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×