Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Czerwona Śliweczka

Nigdy nie uderzę i nie ośmieszę swojego dziecka

Polecane posty

Gość Czerwona Śliweczka

Sama dobrze wiem po sobie, jakie kłopoty ma dziecko w późniejszych latach przez to że było bite czy często tak jak ja ośmieszane przez rodziców przy gościach, czy pani w sklepie. Bita osoba w dorosłym życiu rzadko odmawia, nie ma wyuczonego nawyku mówienia "nie". Jej asertywność jest równa zeru. Dlatego warto ćwiczyć odmawianie, bez strachu przed konsekwencjami. Bite osoby często chcą w ten sam sposób karać swoje dzieci,ale ja wiem, co znaczy urazić delikatną psychikę dziecka. Dlatego same nigdy nie uderzę i nie ośmieszę swojego dziecka i proszę Was, drogie Mamy o to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja córka ma prawie 3 latka ... nigdy nie dostała od mnie nawet klapsa .. według niektórych ...jestem pobłażliwa \"bo klaps za kare nie zaszkodzi\" \" du pa nie szklanka\" itp a ja uważam ,że klapsem wysyłam zakłócony komunikat sama tłumaczę \"nie wolno rybko bić innych\" a co sama trzask po tyłku dzieciakowi ? \"du pa nie szklanka\" ok ale wole nie robić z gęby du py takim zaprzeczaniem samej sobie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje dziecko dostaje w dupe jak juz naprawde nie moge wytrzymac nerwowo... ale widze ze po 1 to nic nie daje po 2 to jestem do dupy i niekonsekwetna bo raz jej na cos pozwalam i sobie myśle ze trudno posprzatam niech sie bawi a innym razem jak nie mam czasu bo gdzies wychodzimy albo poprostu mam inna robote to mnie wkurza... Tyle razy sobie obiecuje ze ustale stale zasady na co pozwalam a co NA PEWNO nie bedzie tolerowane ale niestety... Tez bym chciała zeby w przyszlości była radosnym pewnym siebie czlowiekiem, ale żeby dotrwać do tej przyszlosci mamy jeszcze przed sobą okres dziecinstwa z ktorym sie trzeba odpowiednio uporać a ja jestem tylko czlowiekiem i to czlowiekiem bardzo nerwowym i czasem poporstu niewytrzymuje. a czasem to zupelnie nie mam pomyslu jak reagować. jak trzeba zareagowac kiedy dziecko w przychodni rzuca sie na podloge wrzeszczy że nie chce zakladac kurtki? I widzisz wlepione w siebie oczy ludzi i wiesz ze mysla to samo co ty myslalas wczesniej kiedy widzialas takie sceny \"boze jaki bachor jak ona to dziekco wychowała\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamani rozmiem cie, ja tez sie wlasnie tego wstydu przy ludziach boje, bo wiem jak ja sama reaguje jak widze takie akcje w sklepie czy na ulicy. Tez mysle \"Boze, ale niegrzeczne i niewychowane dziecko\". cZasem jak ogladam Supernianie to az i dech zapiera jakie jaja potrafia odstawiac dzieci! to nie jest dla dziecka wstyd tylko dla rodzicow. Ja juz moja od malego ucze ze nie bede jej caly czas nosc ze nie bede na kazde jej gwizdniecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde no nic z tym nie zrobisz. To nie jest zalezne od tego jak wychowujesz dziecko. Nietsety "bunt 2latka" rzadzi sie wlasnymi prawami. Myslalam, ze popelniam błędy. Bylismy u psychologa. Kobietka sie roześmiała i powiedziała ze to normlane i ze gdyby tego nie bylo to bylby powód do zmartwień. nie twierdze ze kazde dziecko rzuca sie na podloge i wrzeszczy ale KAŻDE zdrowe dziecko probuje w pewnym okresie swoich rodziców i sprawdza na co mu wolno. I ja juz o tym wiem dlatego jakoś znosze te wspólczujace pogardliwe spojrzenia. Martwi mnie tylko to ze nie wiem jak sie zachowac zeby było ok. zeby mała zrozumiała ze ja tego nie bedę tolerować ale zeby mną nie kierowala zlość ani wstyd przed otoczeniem tylko poprostu dobro córki. Psycholog powiedziała ze ja jej za dużo tlumacze że za dużo od niej wymagam bo procz tego ze mówie nie odrazu tlumacze dlaczego nie i co by bylo gdyby jednak postapila inaczej. Podobno ona tego nie rozumie i moje tlumaczenia tylko powodują to ze zapomina o zakazie. Ale pamietam ze bedac dzieckiem tak bardzo chcialam zeby mi wyjasnili dlaczego mi czegoś nie wolno... no ale chyba bylam już wtedy starsza... Ponawiam moje pytanie. jak zachowac sie w takiej sytuacji jak opisalam wyzej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swięta racja sliweczko
wychowalam dwojke dzieci bez bicia, nigdy nie mialam klopotow, zawsze sie dogadywalismy. Umialy sie odpowiednio zachowac nie ze strachu przed kara ( bite dzieci czesto odreagowuja, gdy nie ma karajacego -np w szkole, na ulicy, gdy sa same), tylko dlatego, ze obserwowaly nas, dorosłych, w rodzinie, gdzie nigdy nie bylo agresji, wszyscy sie kochali i radzili sobie nawzajem - bo przeciez dzieckiem nalezy jakos sensownie pokierowac) Jesli dziecko dostanie nagle ataku histerii ?- przyznam,ze nigdy moim sie nic takiego nie zdarzyło przy ludziach, bo wiedzily, ze to bardzo, ze tak powiem delikatnie, nieeleganckie. W domu, owszem, raz czy dwa - i ja to byłam w stanie zrozumiec, bo chyba kazdy czlowiek był kiedys absolutnie wkurzony , nawet wtedy talerzem cisnie, wywrzeszczy sie- - oczywiscie to zupelnie wyjatkowe sytuacje, nie powtarzajace sie. Gdyby dziecko zrobilo histerię przy ludziach, mysle, ze staralabym sie zachowac spokoj , wyprowadzic je natychmiast w miejsce, gdzie nikogo nie ma i przeczekac ( zorientowawszy sie , co moglo byc przyczyna - moze strach przed lekarzem, moze goraco, znuzenie, choroba).Matka odpowiada za dziecko i nie powinna ani narazac ludzi wokól na jego awantury i sama takich awantur nie ciagnac dalej poprzez krzy czy bicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja niedługo konczy 2 latka, w lutym dokładnie. Przechodziłyśmy przez etap rzucania sie na podłoge głownie w sklepie. Pomagało jedynie ignorowanie. Wywrzeszczała sie, zobaczyla ze wrazenie zrobila na mnie zerowe, dała mi ręke i poszłyśmy dalej, jeszce moze ze dwa razy tak zrobiła..... ludzie sie patrzą ale w dupie to mam, jak zaczynałam ją z tej podłogi podnosić i coś tam tłumaczyc to ona dopiero sie darła!!!!! wiec poczekalam spokojnie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko to nie byla awanture pt "mam zly dzień" tylko awantura pt "sprawdzimy czy mama pozwoli mi nie zaklądac kurtki" zdarzylo mi się to pierwszy raz wśród ludzi i 2 raz wogóle i naprawde niewiedzialam jak zareagować. nie bała się lekarza nie bylo jej zimno ani goraco poprostu chciala isc bez kurtki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale niestety w domu zdażyło mi sie jej dac klapa, skonczylo sie moimi wyrzutami sumienia, płaczem dziecka a skutecznoś była zerowa. Bardziej na nią działa stanie w kącie. Tak ją oduczyłam min bicia wszytskich w koło. Moje dziecko jest strasznie uparte, jak wie ze czegos nie wolno czasami na złość to zrobi celowo. Mnie wtedy trafia bo mam nerwy niestety na podorędziu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swieta racja sliweczko
manimani - mysle,ze tlumaczen i w ogole rozmowy nigdy nie za wiele. natomiast nie trzeba wg mnie stawiac zbyt wiele zakazow, bo dziecko, sie moze nie polapac . Nie mozna mowic co chwile"nie rob tego" bo dziecko odczytuje to jak mantrę i przestakje reagowac. Bo np raz chcemy,zeby dziecko sie wybiegało i zachecamy do tego, drugi raz np nie ma juz czasu i popedzamy. Inny przyklad - dziecko idac ulicą czesto sie zatrzymuje, pyta o rozne rzeczy - i to w zasadzie jest super, bo to je rozwija. Ijak mamy czas, to tlumaczymy, ale gdy nam sie spieszy zwyczajnie poganiamy i jestesmy wkurzeni - a dziecko tych niuansow nie wyłapuje . Trzeba bardzo uwazac, ale to przeciez krotki okres w zyciu, wiec sie mozna sprezyc .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swięta racja ja do niej mowie non stop. 24 na dobe jej cos opowiadam spiewam czytam... i ona do mnie tez non stop mówi non stop pyta to mi nie przeszkadza. kocham jej pytania nawet jak 50 razy pyta o to samo :D tylko są sytuacje w ktorych nic nie moge zrobic a moje tlumaczenia nie pomagają bo ona wpada w zlosć i nie slucha. ok to moze inny przyklad. Ma taką zabawke- klocki z dziurkami ktore sie nakląda na drewniany kijek i ten kijek jest na stale przyczepiony do ostatniego klocka... Jak zdejmuje te klocki to dostaje szalu ze tego ostatniego sie nie da i ze lzami w oczach mnie prosi zebym jej to zdjela jak tlumacze ze sie nie da to wrzask pisk ryk poprostu wielka tragedia i ona wogole nierozumie ze to NIEMOZLIWE jak to wyjasnić? co wtedy zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swieta racja sliweczko
manimani - ja mysle, ze jednak przychodnia to obce miejsce i stad nietypowe zachowanie. Jesli to bylo tylko raz - coz, swiętemu sie zdarza wyjsc z siebie. Mysle ze porozmawiaj z nia potem jak z czlowiekiem, spokojnie - ze ci bylo przykro, ze ludziom to przeszkadzalo, mysleli,ze jest zle wychowana, a przciez tak nie jest, bo tak było tylko raz. Ze byc moze miala zly humor, ale bardzo ja prosisz, zeby na drugi raz tego nie robiła, bo z boku to fatalnie wyglada. Kiedys mozesz jej pokazac jakies awanturujace sie dziecko i powiedzic, ze bardzo sie cieszysz,ze ona umie zachowac sie ladnie ( dzieci lubia byc doceniane)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Świetnie
... śmieszą mnie takie durnowate baby i ich wielkie głoszone publicznie slogany... oczywiście, że dzieci się nie bije... ale tylko idiotkiu zakładają topiki i używają słowa NIGDY... czyli co? jeżeli za rok, za 5, albo za 20 lat (może będziesz miała zaburzenia psychiczne) i dasz klapa jakiemuś dziecku... to ręka powinna Ci odpaść, albo głos powinnaś stracić, za kłamliwe obietnice i przysięgi... durne, durne baby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
świeta racja ona ma 21 miesiecy. jej nie obchodzi co sobie mysla ludzie :) to co proponujesz to super sposób ale dla 4 latka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam,ciezka sprawa z tymi dziecmi,ja bedac ze swoim 4letnim na zakupach tez bylam w sytuacji podbramkowej,na ziemie sie nie rzucal,ale wsadzal sobie do kosza rzeczy ,ktore chcialby kupic.Ja wychodzac z nim z domu,uzgodnilam ze moze kupic sobie jedna rzecz,chodzilo o jakis slodycz,a on w sklepie chcial to i tamto,ja mowie nie a on w ryk,ja znow nie a on w wiekszy ryk,wiec co mialam zrobic,szarpac sie z nim,krzyczec ,dac klapsa????????wstyd mi bylo tez przed ludzmi,wiec zrobilam tak ze zignorowalam go i poszlam w swoja strone ,obserwujac pod katem oka co on robi.Patrze ze laduje do wozka swoje slodkosci,podeszlam i mowie ,prosze wyjac to wszystko i zostawic sobie jedna rzecz,a on dalej ze nie,ze mnie bardzo kocha i ze bardzo prosi itd,ale musialam byc stanowcza wiec trzymalam sie swojego zdania,po chwili mowie ok ale prosze idz do kasy i zaplac za to sam bo mamusia nie ma tyle pieniazkow ,a on od razu zbystrzal i nie wiedzial co zrobic,wiec wzielam go za reke i mowie plac,prosze wyjmuj swoje zakupy i zaplac,po tym jak widzial ze to nie przelewki,powiedzial,dobrze mamo to wyjme to wszystko ale jedna rzecz sobie zostawie.Potem mnie sam przeprosil i juz nigdy do takiej sytuacji nie doszlo.teraz ma 5lat skonczone i jak gdzies idziemy to mowie ze kupimy tylko jedna niespodzianke i jest ok,zadnych fochow nie stroi. Na szczescie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja z moja nie mam jeszcze zakupowych problemów. wrecz w sklepie jest rozbrajająca. ostatnio przydybala najwiekszy okaza kapusty jaki w życiu widzialam i pyta slodkim glosem "kupimy taką salatke musiu?" :D:D:D jak jej sie cos spodoba to stoi przy polce ale wcale nie ma zamiaru tego brac. pozatym... moze to glupie ale Mania ma swoje "piniądze" w skarbonce i jak chce cos kupic to mówie jej ze kupimy i zaplącimy jej piniedzmi i nam poźniej na basen nie starczy (bo mania zbiera na wielkiii basem dla niej i tubiśka - sama tak postanowila :D:D:D) i odrazu stwierdza ze jednak nie kupujemy. Inna sprawa ze u nas szafki sie uginaja od slodyczy wiec zadne ciasta i czekoladki nie stanowią dla niej czegos atrakcyjnego. Narazie wyjscia do sklepu są przyjemnoscią pod warunkiem ze nie trwają za dlugo bo wtedy zwyczajnie sie nudzi i wcale jej sie nie dziwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamani ja na takie zachowania (kurtka w pelnym ludzi miejscu) nie reagowalam... po prostu. Mowilam ze jak sie uspokoi to dopiero z nia porozmawiam. Odchodzilam na bok, w ogole nie patrzylam. Zlosc szybko przechodzila.. A ludzi trzeba miec gleboko z tylu.... i tak nie zrozumieja.... Buziaki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Swieta racja - moim zdaniem takie głębokie tłumaczenie nie ma sensu w przypadku np 2 latki. Miałam podobna sytuacje w sklepie. W chwili histerii ona NIE SŁUCHA nic. Moge sobie gadac jak do sciany. A jak juz skonczy (najczesciej jak ją zignoruje i pojde w swoją strone) to i tak nie pamieta nawet o co jej chodziło... zlosci sie tylko po to zeby jej bylo na wierzchu, \"bo tak chce\"... a miejsce (dom, sklep, przychodnia) są dla niej bez znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
k piotrowicz dzieki :* ja czekalam 5 min ale zero reakcji nadal lezala na podlodze i sie wkurzala wiec bez zlosci wstalam i ja poprostu ubralam w kurtke. nie bylam na nią zla ale musialam troche powalczyc bo sie szarpala. potem powiedzialam ze ja ide do domku i czy mi da reke. powiedziala ze nie wiec szlam a ona dreptala zaryczana za mną... tylko nie bylam pewna czy to wlasciwe zachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swieta racja sliweczko
manimani, fakt,ze nie zauwazylam, ze twoja jest taka malutka. Wtedy rzeczywiscie wyjsc z nia gdzies, w kazdym razie nie eskalowac histerii. Do swietnie - nawet , jesli autorka zmieni psychike (co mam nadzieje jej sie nie zdarzy) to taka jej deklaracja jest bardzo cenna, na pewno wierzy w to, co mowi i oby wiecej ludzi , ktorzy wierza,z e beda tak poistepowac. Zaburzenia psychiczne w przyszlosci? - na tej zasadzie nie powinno sie skladac przyrzeczenia małzenskiego chocby.Ani jakiego kolwiek innego. Demonizujesz. A ze nie osmieszy własnego dziecka - nie ma powodu nie wierzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mysle ze jak mozna czekac - to trzeba czekac do skutku. A w sytuacjach, kiedy nie ma sie czasu - bo to ulica, gabinet lekarza czy cos innego to trzeba wziac bez slowa, wyprowadzic i dac sie "wykrzyczec" w bezpiecznym miejscu. Jesli chodzi o sprzatnie - gaba wie, ze nie dostanie nowych jesli nie sprzatnie poprzednich .Zawsze Jej pomagam. Jka gdzies sie spiesze to olewamy sprzatanie zeby sie nie wkurzac za Jje powolnosc. I sprzatamy jak mamy czas. W sklepie sprawdza sie zasada - albo bierzesz np lizaka albo mama nie kupi nic. Zawsze dziala. To samo z zabawkami jak dzieci przychodza do domu. Albo sie dziela albo chowam. I zawsze sie dziela. Jak corka ma cos ulubionego to zawsze daje jej to schowac, bo to tylko Jej. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutaska na urlopie
sliweczko, niestety z tą asertywnoscia jest tak jak piszesz. Mnie spotkało to samo w dzieciństwie, teraz przysięgam sobie, że nie uderzę własnego dziecka, że bedę zawsze cierpliwa, wyrozumiała i będę dawać z siebie wszystko by zrozumieć psychikę dziecka. Na razie naprawde dobrze mi idzie ... (mam jeszcze niemowlaczka). Niestety nie idzie mi zbyt dobrze w relacjach z innymi ludzmi, mężem, rodziną męża, bo nie jestem asertywna, nie umiem otwarcie mowić o problemach na bieżąco, tlumię w sobie emocje, skrywam prawdziwe uczucia do czasu ... a potem jestem beznadziejnym kłębkiem nerwów, osobą podejrzliwą, nie wiem, ale chyba boję się ludzi. W domu często wybucham jak wulkan i zdarza mi się powiedzieć za dużo (mąż niestety i jego rodzina to wykorzystuje i choć jestem wzorową matką, to wiem że i tak łatkę mi przyszyli) .To może negatywnie przełożyć się na wychowanie dziecka, bo zaczynam nawet gardzić tymi ludzmi, którzy mojemu dziecku też są najblizsi i szczerze mówiąc czuję, że moje małżeństwo wisi na włosku. Nie tylko z mojego powodu ... mąż jest też cholerykiem, to bardzo złożona sytuacja, tylko on ma taką silną więź z matką, niestety mamisynek, bo matka zawsze go broni. Ostatnio nawet .... zadzwonił do niej podczas naszej sprzeczki małżeńskiej, żeby się poskarżyć :-( I CO JA MAM ZROBIĆ? Już umówiłam się z psychologiem, trzeba o tym z kimś pogadać. Cięzko mi naprawde. Jeszcze popytam ludzi na forum w tym temacie, jak żyć z mamisynkiem, kiedy nie jest się osobą asertywną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutaska dobrze, ze idziesz do tego psychologa. A z doswiadczenia moge Cie zapewnic- asertynosci mozna a nawet trzeba sie nauczyc:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agiad
Dałam klapsa 1 raz i wzroku własnego dziecka nie zapomnę chyba do końca życia. Na pewno jej to nie bolało bo mocniej komara przeganiam. Dla mnie to zaprzeczenie tego czego uczę, że innych bić nie można. Co nie oznacza że nie raz miałam ochotę na ... najgorsze. Ale wtedy szłam do innego pokoju, głęboki oddech, ignorowanie, albo kara. Fakt że słychać ją w całym bloku, ale jak się uspokoi to wyciąga wnioski. Próbuje za jakiś czas jeszcze raz podejść ale wie że to nic nie da. Obecnie córka ma 3,5 roku i średnio raz na 2-3 miesiące mamy w domu próbę przejęcia władzy, trwa to około tygodnia. Niestety zawsze bezskutecznie. Moje spokojne i chwalone za grzeczność dziecko też nieraz urządziło sceny niczym z superniani, dlatego nauczyłam się nigdy nie oceniać zachowań, które widzę u innych. Bo to, że raz się tak zachowa to nie znaczy, że to rozwydrzony bachor. No i nie przejmuję się tym co powiedzą inni. Dla mnie ważniejsze jest to jak wychowam własne dziecko, a wychowuję je dla niego a nie dla innych. Córka mając 3 lata zapytała mnie co to jest lanie... próbowałam jej to jakoś delikatnie wytłumaczyć, ciężko było. Nie mogła tego pojąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutaska mam identyczne problemy z wląsną osobą i mnie rozmowa z psychologiem nie pomaga. u mnie to nerwica. Nie poptrafie zapanowac nad złoscią i malenkie problemy urastają do rangi życiowych tragedii. I też bardzo bym chciala zeby moje dzieci to ominęlo i zeby dom byl ich malą oazą spokoju a rodzice kojarzyli sie z miloscią i spokojem. Tylko chciec to jedno a wykonać to drugie. Może to już poprostu tak jest? taka ciągląśc, blędne kolo ktorego nie da sie zatrzymać? Moze juz nasze dzieci, wnuki i prawnuki są skazane na nerwowke i problemy z samym sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa mama zuzki
ja mialam to samo: w sklepie rzucala sie na podloge kiedy chciala isc w inna strone lub mialam ja ubierac.. wtedy totalny ignor i sama wstaje natomiast gorsze bylo dla mnie jak ni z tego ni z owego walila mnie po twarzy ( a u nas w domu takich zachowan sie nie praktykuje:) moja zuzka to twarda sztuka i ciezki orzech do zgryzienia.. czasem nie mam juz sily.. ale staram sie za wszelka cene nie odreagowywac na niej, bow iem ze to maluch ktory malo jeszcze rozumie i raczej nie robi mi na zlosc.. w kazdym razie jakbym dala klapsa chyba bym umarla z poczucia winy i bezsilnosci boje sie ze kiedys nie wytrzymam choc na razie dobrze mi idzie.. przestaje sie odzywac i wychodze zpokoju zeby ochlonac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×