Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bacarda00

Świeżo po rozstaniu - jak sobie poradzić ? -

Polecane posty

Gość Bacarda00

Witam Was, Ja właśnie jestem świeżo po rozstaniu. Pokłóciliśmy się, nie odzywamy się do siebie od prawie dwóch tygodni. Odezwałam się w międzyczasie do niego, ale tylko na mnie nawrzeszczał :-( Prosze o porady, jak przetrwać ten czas samotności ?? To dopiero początek, siedze w domu, patrze w sufit, nic się nie uczę, a mam sesję :-( Tak mi źle i smutno... Prosze o wsparcie, jak przetrwać te smutne chwile bez niego ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alofa
Napij się i wytłumacz ze to nie pierwszy i nie ostatni, ze nie jest wart Twoich łez i smutków. Po burzy jest słońce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bacarda00
Nie moge sie napic, bo jeszcze do tego jestem chora i biore antybiotyki. Kurcze, jak mi zle :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
Heeeeeeee. Na to nie ma leku chyba. Nie da się tak po prostu nie myśleć... Ja jestem 3 miesiące po rozstaniu. Na początku dużo piłam i płakałam, potem się do nikogo nie odzywałam, nie jadłam, całe dnie spałam. Później miałam etap imprez na których poznawałam facetów i ich olewałam. Później zapragnął powrotu, były łzy od nowa, teraz tylko czasem, 2-3 razy dziennie łapie zawiasa... No i przed snem układam ciągle to nowe scenariusze. Prawie już nie płacze, zapominam... To głupio zabrzmi, ale będzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bacarda00
Ewelson, a dlaczego juz nie chcialas z nim byc ? Odkochalas sie juz ? qrcze, nie jestem najmlodsza, ma po 30-tce. pewnie juz nikogo nie poznam :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alofa
Jak można dopuścić do takiej miłości :( i nie pleć 30 i po to najlepszy wiek :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtyuiopfghjk
jak sobie poradzić?? - zając sie soba... też przez to przechodzę, staram się nie myśleć, chodzę do znjomych, czytam, uczę sie , pisze tutaj, nie prypominam sobie tych "wspaniałych" chwil, nie ma co tego roztrzasać. Nie napisze, że jest ok, bo w środku czuje ogromną pustke i jest mi bardzo źle, mocno się zakochałam, ale wiem, że po burzy wychodzi słońce. W środku cała płaczę, serce złamane, ale na zewnątrz nie okazuję tego, moich łez nikt nie zobaczy, nawet ja sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
No widać można...No wiem, że to głupie, ale całe życie nie chciałam mieć nikogo, odkładałam to na później i nagle pojawił się ktoś kto podobał mi się tak, że aż bolało. Postanowiłam zaryzykować i z perspektywy czasu wiem, że warto było bo warto chociaż raz przeżyć taką miłość... Ja, która nie wierzyłam w uczucia zakochałam się. Całkowicie, nie zostawiłam sobie własnej przestrzeni, oddałam się całkiem. 4 piękne lata do których będe mogła wracać, wspominać.. Czemu nie chciałam wrócić? Jestem konsekwentna w tym co robie i skoro go rzuciłam to tak musiało już pozostać. Kocham Go i będe miała w sercu chyba zawsze, on wie ile dla mnie znaczy, ale już teraz szanuje moją decyzję i nie szuka kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alofa
Jakbym siebie czytała, mądra twarda kobieta :) i o to chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
No bo to nie chodzi o to żeby się użalać nad sobą, siedzieć nad zdjęciami i słuchać piosenek ze wspólnych wieczorów. Było pięknie? No zajebiście! Ale BYŁO. To nie game over, to tylko next level. Teraz bogatsza o doświadczenia, o przepiękne wspomnienia, których nikt Ci nie zabierze możesz iść dalej. Następny etap.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bacarda00
Czyli można kochać kogoś i nie chcieć już być z tym kimś... Boli mnie, niedawno tacy zakochani, a tu koniec, zero kontaktu :-( No coz, ja wobec uczuc jestem bezbronna, nie dam sobie rady tak latwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość just a dream
może i wy twarde jesteście dziewczyny, ale troszkę to nieludzkie chwilami. A czy nie można po prostu WYPŁAKAĆ swojego smutku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
Ej, to nie jest tak, że ja nie chce z nim być. Chce i to bardzo, ale nic już nie może być tak jak dawniej. Za mocno się zraniliśmy nawzajem, a ja nie jestem w stanie dać zadośćuczynienia. Kocham Go, ale przede wszystkim kocham siebie i mam dla siebie szacunek. Masz mózg dziewczyno to go używaj, uczucia często pokazują złą drogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtyuiopfghjk
może i wy twarde jesteście dziewczyny, ale troszkę to nieludzkie chwilami. A czy nie można po prostu WYPŁAKAĆ swojego smutku? Dlatego, że nie każdy musi pokazywac, że są chwile słabości, nie każdy musi widzieć, że cos kogos boli, nie każdy chce, aby inni się nad nim użalali. Nie chce płakac tylko po to, by pokazac, że jestem "ludzka", tak samo jak nie pokazywałam wszem i wobec, że bardzo kocham. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
A czy ja mówie, że ma nie płakać? Niech ryczy do woli. Ja do dziś jak coś mi się przypomni to płacze gdzieś pod poduchą, albo w ramionach przyjaciółki przy kieliszku wina. Moc przyjaciół może być przy rozstaniu bezcenna. Nikt Ci tak cudownie nie wmówi, że jesteś idealna, a on na Ciebie nie zasługiwał jak przyjaciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem mietka
Ewelson, gratuluję podejścia. Też chiałam taka być, ale wyszło mi tylko z zewnątrz. Rozstałam się rok temu z facetem którego nadal kocham, zabroniłam mu sie do mnie odzywać, niby taka twarda jestem, a rycze za nim do dziś. Bo pieknych wspomnień nikt mi nie zabierze, ale piekne przyszłe chwile zabrałam sobie sama :-( Tak, życie idzie do przodu, ale jak sie czasem odwróce i zobacze co straciłam to łapie doła. Ile można kochać człowieka którego sie już nie widuje, z którym sie nie rozmawia? Ile można okłamywać sama siebie? Trzymaj sie ciepło autorko i daj sobie czas na płakanie i rozpacz, kiedyś zapomnisz albo oswoisz tęsknotę. Głowa do góry :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alofa
I tak oto pełna optymizmu i wiary w mądrość kobiet, idę sobie wolnym kroczkiem do podusi, oddać się w ramiona snu :) Życie jest piękne :) Powodzenia Wszystkim i samych pięknych chwil :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bacarda00
My tez duzo ranilismy sie, byly ciche dni, ale jest takie powiedzenie, ze "prawdziwa milosc nie unosi sie duma..." Tesknie za nim okropnie, czuje bol duszy i ciala... Mam wciaz nadzieje, ze sie odezwie, ale to juz sa marne nadzieje :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
No bo źle patrzysz. Zobacz ile zyskałaś, a nie co straciłaś. Zauważ, że wiele rzeczy idealizujesz, zapominasz o wadach, wątpliwościach jakie Cię kiedyś dręczyły.. Zobacz, dziewczyno. Ilu rzeczy się dzięki niemu nauczyłaś? Jakie masz nowe doświadczenia? Teraz już pewnie wiesz jak zachować się w wielu sytuacjach, jak przejmować inicjatywę, co podoba się mężczyznom. Wykorzystuj to. No mi minęły 3 miesiące. W 3 miesiące nie da się zapomnieć 4 lat. Zresztą ja ich nie chce zapominać..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
Prawdziwa miłośc nie unosi się dumą? No wiadomo, trzeba iśc na komromisy, ale są sytuacje, których nie da się załagodzić i czasem padają słowa, których się nie wybacza i pamięta się do końca życia. Mogłabym przecież do niego zadzwonić, jestem prawie pewna, że jeszcze przed północą stał by u mnie w drzwiach. Ale co? Za ile tygodni czy miesięcy sporny temat by powrócił? Nie ma sensu. I Tobie też radzę nie wracać i nie czekać na telefon. Zadzwoń i poproś aby nigdy przenigdy nie szukał kontaktu ze względu na Twoje dobro, skasuj wszelkie numery telefonu jego, jego matki, brata i ciotek, numer gg i hasło do naszej klasy. Zapomnij, daj sobie żyć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem mietka
a jak próbuje się zapomnieć dwa razy dłużej niż sie z kims było? I nie można sie zwiazać z nikim innym, bo nie potrafie nic poczuć do żadnego faceta? Może dużo w tym idealizacji, napewno, ale nigdy do nikogo tyle nie czułam, nigdy nie przypuszczałam że kogoś pokocham, że zaakceptuje czyjeś wady. Ex nauczył mnie kochać, ale tylko siebie. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
Jestem pewna, że sobie to wmawiasz. Wmawiasz jaki był idealny, jak go kochałaś i kochasz, jak Ci było z nim cudownie. Jestem pewna, że popieprzyła Ci się też hierarchia wartości. Już nie wiesz co to wady, a co zalety. Cechy Twojego byłego to te poszukiwane w innych facetach. Widocznie za mało czasu upłynęło, albo nie spotkałaś na swojej drodze nikogo wartościowszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem mietka
być może, ale smutne to co mówisz :-( Jakby największe uczucie jakie mnie spotkało było tylko moją projekcją. Z drugiej strony lepiej myśleć tak, niż że to moja jedyna, wielka, prawdziwa miłość :-( bo razem już nigdy nie będziemy. Jutro o nim zapomne :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
Ja nie chce wierzyć w durną teorię o dwóch połówkach jabłek, pomarańczy czy innego shitu... Bo to byłoby straszne gdybym już nigdy nie miała powiedzieć, że kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki los ...
Przerabiałam to samo , bardzo niedawno temu . Mogę powiedzieć , że nigdy w życiu nie kochałam kogoś tak jak jego. To była piękna, szaleńcza wręcz miłość. Nigdy do nikogo , już od pierwszego spotkania , nie czułam takiej chemii . Nigdy nikt nie obiecywał mi tylu rzeczy, co on . Nigdy z nikim nie miałam tak poważnych planów jak z nim . I nigdy rozstanie nie bolało do tego stopnia . Przez pierwsze dni nie trzeźwiałam.. Jakoś tak było mi lepiej, wydawało mi się , że na trzeźwo nie poradzę sobie z tym za nic. Nie wychodziłam z domu, zaniedbałam się , wydawało mi się, że życie dla mnie już się skończyło . Nie widziałam nadzieji na przyszłość , nie chciałam myśleć o swojej przyszłości bez niego. Użalałam się nad sobą, czułam się bezwartościowa, brzydka i w ogóle do niczego. Czytałam kafeterię, gdyż jest tutaj masa tematów, przez które przewijał się wątek rozstania. Niektóre porady były na tyle mądre , że znalazły zastosowanie w mojej sytuacji . Nie wiem naprawdę, skąd znalazłam w sobie tyle siły, żeby jakoś się dźwignąć . Nie było łatwo. Na siłę wybijałam sobie go z głowy tłumacząc , że nie mogę po sobie pokazać,jak bardzo mnie to zabolało . Że muszę zacząć znów żyć i robić wszystko, aby za jakiś czas docenił to , co stracił . Zaczęłam znów dbać o siebie. Zapisałam się na siłownię , zaczęłam szukać nowej pracy, poszłam do fryzjera, zrobiłam zakupy .. Postanowiłam na siłę wychodzić z domu i przesiadywać ze znajomymi , chociaż momentami śmiałam się przez łzy . Ale teraz jest zdecydowanie lepiej . Nie kładę się spać ze łzami w oczach, nie budzę się rozżalona, bo znowu nie ma go obok . Żyję sama dla siebie,poświęcam masę czasu sobie , swojemu wyglądowi , swojej wiedzy . Bardzo za nim tęsknię ! Myślę o nim , a na samo wspomnienie wspólnych chwil coś boli mnie w sercu, ale wówczas szybko te myśli odganiam i staram się czymś zająć . Już nie uronię przez niego ani jednej łzy, z resztą wypłakałam już chyba całe morze.. W życiu bym nie podejrzewała siebie o to , że będę miała na tyle sił , aby podnieść się po rozstaniu z Nim , w dodatku w takim tępie .. ale jednak dałam radę:) Brakuje mi go, ale wierzę , że niebawem wyleczę się z tego całkiem . Najgorsze mam za sobą :) Damy radę dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem po rozstaniu
z moja 1 miloscia bylismy razem 3,5 roku pomimo tego ze minely juz 4 miesiace ja wciaz potrafie siedziec i plakac staram sie nie myslec o tym co bylo mile tylko o tych zlych chwilach wtedy wraca cala zlosc i jakos mi lepiej, pomalu staje na nogi zaczynam odzywac a po rozstaniu najbardziej pomogli mi znajomi dzieki nim wogule funkcjonowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś słusznie zauważył, że jakaś plaga tych rozstań.. co widać choćby po topikach na kafe.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Oliwierku sluszna uwaga,moze to jakies noworoczne porzadki w naszych sercach...ale by bylo smiesznie jak bysmy wszyscy umowili sie na jakies np.kregle i wspolnie ponarzekali sobie....w ostatnia sobote ludzie z netu,zupelnie nie znani sobie umowili sie pod palacem na swietowanie roku 2010,tak wlasnie nastepnego.Trwalo to kilkanascie minut jak swietowali i uwierzcie mi to byla swietna zabawa,ja widzialam to przez przypadek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelson
Ludzie się rozstają, taka kolej rzeczy...:) Jakaś pannica napisała tutaj, że ona całkowicie przemeblowała swoje życie po rozstaniu.. Jezusieńku, ja bym tak nie chciała. Ja nie zmieniłam fryzury, nie zapisałam się na aerobik i do funclubu kanonierów, nie spaliłam jego zdjęć ani ubrań. W kubku w łazience nadal stoi jego szczoteczka. Ja lubie te wspomnienia, nie patrzę na to co było z żalem... To nie jest tak, że jak coś mi się przyopomni to mnie ciśnie w żołądku... Jak usłyszę w radio naszą piosenkę to się uśmiecham i podgłaśniam. Wiem, że dam sobie radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×