zle mi. ...

jestem w zwiazku w ktorym facet oprocz zarabiania pieniedzy nie robi nic wiecej... rownie dobrze moglabym byc szafa lub innym meblem...jak chce odejsc to probuje mnie zatrzymac. Jakis czas jest dobrze a pozniej znow wszystko wraca do normy... jest mi z tym coraz gorzej. czuje sie coraz bardziej samotna, rozzalona i nieszczesliwa... coraz czesciej mysle o odejsciu lub o znalezieniniu kochnka (mysle ze nawet by moj zbytnio w to nie wnikal) ...rzygac mi sie chce na takie zycie.. ale mimo to boje sie odejsc..znow jestem sama, sama ugotowalam sobie obiad, ktory sama zjadlam, teraz sama obejrze film.... czy ktos cos rozumie z tego...bo ja nie..

.. ale mimo to boje sie odejsc.. Czemu sie boisz? Bo bedziesz sama? Przeciez i tak juz jestes :P Odwagi troche, czy koniecznie muisisz miec zludzenie, ze jednak masz kogos i nie jestes np stara panna - czyli modny topik z kaffe ;-)

a czy choc trochę próbujesz go zrozumiec a nie tylko użalac się nad swoim losem, idz sama do pracy to też ci zabraknie czasu na wiele rzeczy

pracuje... mam znajomych, kolezanki, kolegow. WIem, uwazalam sie dzis nad soba.. ale jakos opadly mi rece na to wzystko...

ale wiesz.. latwiej bedzie Ci teraz ulozyc sobie to Twoje "samotne" zycie niz pozniej, wiec zdecyduj sie na to. to nie takie trudne. powiem Ci ze chyba troche gorsza jest sytuacja kiedy nie mozesz zebrac sie na odwage i odejsc od kogos kto nie dosc tego ze Cie nie kocha to zdradza bije itp. wiec jesli chcesz uniknac stresu ODEJDZ DZIS