Gość czarnoziem Napisano Luty 2, 2009 sytuacja rutynowa, studia w innych miastach, ten sam krag znajomych, w czasie wolnym ciagle ten sam club, w sumie spedzamy go w mojej pracy. Nie jestesmy chyba parą, bo oboje uwazamy, ze to ciezko byc ze soba na odleglosc, a moze to dlatego, ze ja nie chciałam sie z nim zwiazac bo do konca mu nie ufałam, sama nie wiem, no dobra, spotykamy sie, piszemy, dzwonimy i zachowujemy sie jak para, od trzech tygodni widujemy sie tylko w weekendy po dwadziescia minut?? Dobra, ja mam obsesje, na tym pukcie, ze nie moge isc do niego do domu, jego ojciec jest moim szefem, widuje go na codzien, i jakos paralizuje mnie mysl, pojscia do "tescia" na kawe, ale przeciez mozna inaczej spedzac czas, jak chcial isc z kumplami, ok, nie robilam wymowek, jak chcial objerzec jakis durnowaty film, ok, ja zostane w domu, jedz ogladaj durny film, jak chcialam isc do kina, nawet na jakas durną komedie, tylko zeby spedzic z nim czas to nie, bo marudził, to odechcialo mi sie wysluchiwania, jaki to on biedny bo go zmuszam, jedyny pomysł, na jaki wpadl to pojscie do clubu gdzie pracuje...rece mi opadly, czy naprawde tak duzo wymagam, po trzecg tygodniach nie widzenia sie, zeby spedzil ten czas tylko ze mną?? nie z kregalimi, builadrem, czy w clubie, tylko z nim...moze faktycznie jestem jakąs hipokrytką i powinnam pic melise...ale jak sama zoorganizowalam sobie czas, bo mialam dosc czekania w sobotni wieczor az laskawie napisze, to pretensja, ze ja zawsze znajde soibe towarzystwo...no i teraz od dwoch dni, po mojej chwili szczerosci milczy...napisał tylko ze dojechal tam gdzie studiuje i cisza...ale ja naprawde za nim tesknilam i chcialam spedzic czas tylko z nim...ehhh faktycznie jestem durna :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach