Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość exomips

Jak ją przekonać...? a może jednak odpuścić

Polecane posty

Gość exomips

Witam, prośbę kieruję do Pań, jednocześnie proszę o cenne rady pomocne w rozwiązaniu problemu. Trochę wstępu. Znamy się jakieś 3,5 roku z czego pierwsze 3 lata pracowaliśmy w jednej firmie i tylko na takim poziomie była nasza znajomość - nic poza pracą. Gdzieś od końca wakacji '08 zaczęliśmy się widywać częściej w szerszym gronie z byłymi współpracownikami (nigdy sami) i tak jest do dzisiaj. Jednak od jakiegoś miesiąca zmienił się mój stosunek do niej i jak to mozna określić - w przeciągu zaledewie 2-3 tygodni poczułem 'motylki w brzuchu', codzienie o niej myślę kiedy jej nie widzę a jeśli już się widzimy, muszę się powstrzymywać żeby nie patrzeć się na nią cały czas. Problem w tym, że ona widzi we mnie nadal byłego współpracownika/kolegę. W grudniu pojechalismy we dwójkę na dwa dni za Odrę, ale jako koledzy i tak sam to traktuję. Wspólnie z jeszcze jedną koleżanką (znamy się we trójkę z tej samej firmy) byliśmy na dwóch imprezach (dyskoteka). Dzień po ostatniej imprezie (w minioną sobotę) nie wytrzymałem i postanowiłem posłać jej kwiaty - wiem jakie lubi. W bileciku nie napisałem niczego, co wyraża uczucia, ale odniesienie do jej wyglądu, urody. Wcześniej zaplanowałem wyznanie co do niej czuję tuż przed Walentynkami, napisałem nawet kilka słów - wiersz to może nie był ale nawiązuje do niej i określa moje uczucia jednoznacznie. Ale tulipany spowodwały, że chciała ze mną o nich porozmawiać. Więc umówiliśmy się na rozmowe w miniony wtorek. Rozmowa z początku nie była łatwa, krępowaliśmy się o tym rozmawiać. Najpierw zapytała za co kwiaty i że nawet był moment kiedy było jej miło, ale zaczęła się zastanawiać czego od niej oczekuję - wg niej nie daje się kwiatów bez powodu. Wybiegła w niedaleką przeszłość - zaprosiłem ją parę razy na imprezę (ale nie na typową dyskotekę) w styczniu i zastanawiała się czy te zaproszenia mają związek. Nieskorzystała - raz z powodu braku nastroju, raz z powodu uczelni i braku nastroju (jeszcze studiuje) ale przyznała, że gdzieś w tle był inny powód (w jakim celu ją zapraszam, czegoś się domyślała), ale te które wymieniłem były główne. Powiedziała, że traktuje mnie jak kumpla i chce żeby nasze kontakty takie były - tylko albo aż tyle i że nie chce zrywać/ograniczać kontaktu ze mną. Zna siebie i z nią jest tak, że jeśli nie poczuje czegoś od razu, na początku znajomości (przypominam że wcześniej łączyła nas tylko praca i od wakacji '08 koleżeńskie spotkania), później też nic nie poczuje - prawie jak 'od pierwszego wejrzenia' z tym że niezupełnie. Pytała co zrobiła, czy wysyłała jakieś sygnały, że tak podszedłem do naszej znajomości - nic takiego nie miało miejsca, zwyczajnie trafiło mnie w samą 10-tkę. Czasami po prostu tak się dzieje bez powodu. Przyznała że jest jej trochę niezręcznie rozmawiać o tym wszystkim ze mną i rzeczywiście łatwo nie było - mieliśmy chwile milczenia, w trakcie prosiła abym nie patrzył na nią w "taki sposób" i milczał jednocześnie. I tu się zastanawiam czy jednak nie powinienem powiedzieć jej wszystkiego. Natomiast zachowywała się jak zawsze - sposób mówienia, gestykulacja niczym się nie różniły. Po niecałej godzinie "patowej rozmowy" zmieniliśmy (chciała go zmienić) temat na sprawy bieżące żeby się wyluzować i rozmawialiśmy jak zawsze - sprawy codzienne, nieco o muzyce itp. Na koniec dałem jej jednak "wiersz", który napisałem żeby przeczytała w domu. Nie wiem jaki był efekt i czy go w ogóle przeczytała. Odparła, że jestem niemożliwy, ale dodałem że ustaliliśmy zasady wcześniej. Czas pokaże jak się będą układały nasze relacje, w każdym razie nie mam czerwonego światła na zapraszanie jej gdziekolwiek a czy skorzysta zobaczymy. Wczoraj (środa) odezwała sie do mnie wieczorem na skypie - tak jak zawsze, ale nie bardzo wiedziałem co pisać, o czym rozmawiać. Więc zakończyłem rozmowę po ok 10 minutach - nigdy tak krótko nie pisaliśmy/rozmawialiśmy. I tu się pojawia pytanie/problem jak ją przekonać, żeby patrzyła na mnie jak na faceta, nawet takiego poznanego na imprezie, a nie jak na kolegę. Czy powinienem nadal próbować? W najgorszym wypadku może się to skończyć ograniczeniem a nawet zerwaniem kontaktu - sama go zerwie lub ja to zrobię żeby "odchorować" Po naszej rozmowie we wtorek wcale nie czuję się lepiej, jest niestety cieżko, cały czas o niej myślę. Akurat w "tych" sprawach jestem dosyć wrażliwy :/ Przepraszam że takie to długie, ale dla mnie sprawa jest powazna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość djvgsjfgv
ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, niestety ale ja dałbym sobie z tym wszystkm spokoj, bo tu nie chodzi o to aby byc z kims na sile, ona jak sam piszesz powiedziala Ci ze traktuje Cie jako kolege, kumpla i nic wiecej, zeby byc z kims trzeba to czuc, ona widoczenie tego nie czuje i nie poczuje chodzby nie wiem co bys robil, takze no niestety ale ja bym sobie odpuscil to i znalazlbym sobie inna Kobiete ktora Cie pokocha i bedzie to odwzajemnione a w tym przyp;adku nie bylo by to odwzajemnione, powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×