rozwód

Witam. Byliśmy razem ponad 14 lat- 10 po ślubie. Zaczęło się walić właściwie tuż po ślubie. Zdradził mnie chociaż się tego teraz wypiera a ja nie mam dowodów. Na odchodne chciałam dzieci i je mam (4 i 1,9 l.) z łachy... Złożyłam pozew bez orzekania o winie bo nie chcę się żreć- to tylko odbije się na maluchach. Przeszliśmy ponad roczną terapie i nic. Wyzbyliśmy się nienawiści do siebie i on wreszcie zauważył że jednak jest ojcem. Podzieliliśmy majątek i rozwiązaliśmy wszystkie kwestie sporne polubownie. Dzieci będą oczywiście ze mną - widzenia na życzenie i nie stanowi to dla mnie problemu- dogadujemy się. Dobrowolnie płaci mi na dzieci 500 miesięcznie. Mam rozprawę za dwa miesiące i nie wiem czego się spodziewać? Wezwania dostali moi rodzice (mieszkali z nami - mąż wyprowadził się pół roku temu z domu). Czy są szanse na orzeczenie rozwodu na pierwszej rozprawie??? Jak ustalić wysokość alimentów (ja chcę więcej niż on mi teraz daje- jak i kiedy poruszyć tę kwestię???) Chciałabym aby dzieci przejęły moje panieńskie nazwisko (teraz mają nazwisko męża a ja mam podwójne- też chcę wrócić do panieńskiego) - on jeszcze o tym nie wie... Zależy mi na szybkim rozwodzie bez prania brudów i opowiadania jak mi się wydaje że było a jak jemu... itd... Proszę o radę. Jestem z wawy. Może ktoś ma znajomego adwokata albo wie jak to rozegrać? Czy brać adwokata? Pozdrawiam