Ile kosztuje miłość?

z onetu: http://portalwiedzy.onet.pl/4870,1471,1529661,1,czasopisma.html fragmenty: komercja: 14 lutego obroty wzrastają czterokrotnie..restauracje..mają komplety..Rosną zarobki kwiaciarek i jubilerów ------------ facet zawsze ma po kieszeni: Przy czym akurat w Polsce więcej na ogół robią mężczyźni. Przyjęło się uważać, że to mężczyzna powinien zabiegać o kobietę. W lot zgadywać jej myśli i pragnienia. Jeżeli ona lubi kwiaty, on je kupuje. Ona chce być przynajmniej raz w tygodniu w kinie? On ją zabiera. A później może teatr? Proszę bardzo! Kawiarnia? Oczywiście. Wyjście na dyskotekę. Wypad za miasto. Spacer po zoo. Trzeba wymyślać coraz to nowe atrakcje. I zaczynają się schody: skąd wziąć na to pieniądze? -------------- Obliczyliśmy, że jeżeli chłopak chciałby zabierać ukochaną przynajmniej raz w tygodniu na film, dwa razy w miesiącu na kolację i od czasu do czasu kupować jej kwiaty lub czekoladki – w ciągu dwóch lat znajomości musiałby wydać na to niemal 10 tysięcy zł. -------------- hojni są głównie mężczyźni. Kobiety na ukochanych mężczyzn wydają średnio połowę tego, co wydają mężczyźni na ukochane kobiety --------------- rady: Mądrze też podpowiada: niech pierwsze dwa, trzy spotkania finansuje chłopak, ale na kolejnych randkach wydatki możecie dzielić – niech raz płaci jedna strona, raz druga. Kolejna ważna rada: osoba zaproszona nie powinna zamawiać w lokalu najdroższych dań, a zapraszająca najtańszych. Nie wolno też nigdy zaproszenia wymuszać. A gdy już zostanie złożone i przyjęte – nie wolno stawiać zapraszającego w kłopotliwej sytuacji, opowiadając o swoich wielkich oczekiwaniach. Absolutnie nie wypada sugerować dodatkowych wydatków – na przykład wychodząc z kina, proponować: teraz zabierz mnie na pizzę. A przechodząc obok jubilera, wykrzykiwać radośnie: „Spójrz, jaką piękną bransoletkę mają na wystawie. Zawsze chciałam taką mieć!” ------------------ W ubiegłym roku SABMiller przygotował międzynarodowy raport dotyczący tego, kto stawia na pierwszej randce. Okazało się, że najbardziej hojni są Polacy i Rosjanie. Dziewięciu na dziesięciu twierdzi, że nie wypada, aby kobieta sięgała do portfela. Tak samo uważa jedynie 78 proc. Francuzów, 68 proc. Niemców. W Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy nawet na Słowacji bardziej popularne jest równouprawnienie – tam często płaci się rachunek po połowie albo każdy płaci za siebie. Szczególnie wyzwolone pod tym względem są Szwedki – tylko 13 na 100 oczekuje, że wszystkie wydatki na randce mężczyzna weźmie na siebie ------------------

niech placa faceci, a co. przeciez kobiety mniej zarabiaja

moj facet wydaje kupe kasy na mnie. i dobrze. jak sie kiedys rozstaniemy to przynajmniej czulam ze zylam

nie oplaca sie wydawac na kobiety kasy bo zdziry sa. najpierw nakupujesz im, a potem powiedza sajonara

moja ciagle chce abym ja gdzies zabieral. wydaje kupe kasy i w zyciu nie dozbieram na furke. a ona mi narzeka, ze zle jej bez samochodu. kobiety sa glupie

kasa na kobiety? ludzie, zamiast do drogiej knajpy zabierzcie do lazienek, kupcie loda, mniej kasy wydacie (o 90zl mniej) a dziewczyna bardziej zadowolona

my sie o placenie nie domagamy faceci chca placic to niech placa. w sumie tylko polacy sa tak glupi bo zagranica czesciej jest po polowie. albo zabieraj tam gdzie nie trzeba placic

kobiety to k**wy, tylko kasa i kasa

szczeze ci wspołczuje ze masz takie zdanie o kobietach jak dotad musiałeś spotykać na dwojej drodze tzw blachary nic dziwnego że cie oskubały:) porządne laski mają swój honor

Wszystko przez dysproporcję popędu seksualnego. Niestety kto ma większe potrzeby, ten potrzebuje wabić . Jedźcie do Azji, gdzie laski mają mega potrzeby :-). Tam te sprawy nie stoją tak "na głowie". Wszystkiemu winne mętne blondyny. Możliwości w łóżku rzadko mają na poziomie a jest ich w ciul. Więc statystycznie ktoś musi za nimi biegać i "przekupiać" ;-)