Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

instantrebell

syndrom Casanovy

Polecane posty

dla mnie odpowiedź jest prosta- Twoja kobieta swoim zimnym traktowaniem wprawiła cie w kompleksy i spowodowała frustrację, musisz sobie ciągle udowadnic, że jesteś atrakcyjny i jak sam powiedziałeś największą frajdę sprawia Ci zdobywanie, "przekonywanie" kobiet o wszystkich tych zaletach, których twoja żona nie dostrzega, bądź ma je gdzieś. Na twoje nieszczęscie pewnie kochasz jeszcze żone, gdyby było inaczej- odszedłbyś, nikt nie chce byc z kimś, kto nami wzgardza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan ginekolog poszedł
do pracy jak wróci wieczorem opowie nam jak minoł dzionek ile atrakcyjnych pacjentek zdołal zbajerować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawód niema tu nic do rzeczy. A jako ginekolog chyba bym całkowicie zobojętniał na kobiety:) Doprawdy- chyba strzał bliski środka tarczy. rzeczywiście, pomimo nader krytycznego spojrzenia zdaję sobie sprawę że trudno było by jej sobie poradzić po rozstaniu. Kwestia dzieci to zupełnie odrębny problem- ponieważ się z nią absolutnie nie dogadują, przyznanie opieki nad nimi małżonce oznaczało by krok w stronę równi pochyłej. Ale nie mogę powiedzieć bym ją jeszcze kochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam i..trudno ustosunkować sie do twych wypowiedzi bo redagowane są tak jakby nie podlegały dyskusji..skąd ja to znam. zadaj konkretne pytanie, otrzymasz konkretną odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A miałes byc już w pracy
to kim jesteś prezesem że o tej godzinie nie w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście chodziło o "nie wierzę ze to czytam" :). Tak, wyobraź sobie że mam możliwość dość dowolnego ustawiania sobie pracy, choć do prezesa mi daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan ginekolog
kombinator erotoman gawędzarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zaśmiecaj tematu jeśli nie masz nic do powiedzenia. Zaś co do wypowiedzi typu; daj żonie to co dajesz innym- przecież to wymaga uczucia. czy chciałybyście by wasz facet udawał miłość, udawał zafascynowanie Wami? przeciez nastąpi w końcu zmęczenie materiału i powrót na poprzednie pozycje. Nie da się zakochać w kimś na siłę\"przez rozum\" choćby się miało najlepsze intencje. Teraz już rzeczywiście znikam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
instantrebell (maratonczyk35@vp.pl) nie zaśmiecaj tematu jeśli nie masz nic do powiedzenia. Zaś co do wypowiedzi typu; daj żonie to co dajesz innym- przecież to wymaga uczucia. czy chciałybyście by wasz facet udawał miłość, udawał zafascynowanie Wami? przeciez nastąpi w końcu zmęczenie materiału i powrót na poprzednie pozycje. Nie da się zakochać w kimś na siłę"przez rozum" choćby się miało najlepsze intencje. Teraz już rzeczywiście znikam. to dlaczego jestes nadal z zona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wydaje Ci sie że zyjesz
ale tak naprawdę to namiastaka to co dałeś bliskim wróci do Ciebie jak bumerang prędzej czy później i to nie sa niczyje checi tylko samo zycie taki jestes nowoczesny taki madry wszystkie rozumy pozjadałeś a kolei zycia i tak bedzie...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
ok. No niestety mój sposób ekspresji mysli moze ci nie odpowiadać, ale sądzę ze to nie przeszkodzi znalezieniu płaszczyzny na której powymieniamy swoje poglądy. Wystarczy odrobina dobrej woli. konkretne pytania brzmią: 1. a dlaczego pójscie do psychologa wykluczasz? 2. dałem jej towszystko czego mogła oczekiwać To twoje zdanie. I być może nawet masz rację ALE może ona oczekuje czegoś co jest poza twoją granicą pojmowania? Jednym słowem - co ONA twierdzi na ten temat? 3. jej wyobrażenie świata nijak nie pasuje do mojego. Brak tam jakiejkolwiek tolerancji dla czegokolwiek odmiennego od jej widzimisię i zauważyłes to dopiero jak dopadł cię syndrom casanovy? 4.Jednym słowem ZAMIAST latać za prostytutkami może zapodasz swojej rodzinie terapię małżeńską? Bardzo podoba mi się post Doprawdy, bo uderza w moje przemyslenia na ten temat Twoja kobieta swoim zimnym traktowaniem wprawiła cie w kompleksy i spowodowała frustrację Moje przemyślenia sa tu dość przewrotne, bo oparte na schemacie: co było pierwsze - jajko czy kura Ale ad rem: Może Ty wybrałeś sobie taką a nie inną żonę, aby (nieświadonie) UCHRONIĆ swój syndrom casanovy przed -zdemaskowaniem -zmianą? Tak jakoś przypomniał mi sie tu pewien epizod z mojego zycia... Byłam kiedys po piety zakochana w pewnym chłopcu. Wiem, że ja też mu sie podobałam. Nigdy nie padło ani jedno słowo na ten temat...ale jakos tak dziwnie wyszło, że jak już zdecydowałam się wykonać pierwszy krok ( TUŻ PRZED TYM jak miałam go wykonać) to nagle koles na moich oczach zaczął podrywać pierwszą laskę jaka pojawiła w okolicy :D Oczywiscie uznałam, że jest to zły obiekt na lokowanie uczuć i poszłam swoją drogą ;) Może wybrałeś sobie na zonę kobietę która z kolei ma syndrom zaciskania dłoni jak ktoś jej się z tej dłoni wymyka? Dałeś jej taki sam "materiał wejsciowy" jak ja dostałam od owego chłopaka, ale ona zareagowała tak, aby ów "syndrom casanowy" unieszkodliwić poprzez wymuszenie określonych deklaracji? Tym sposobem TO ONA ZADECYDOWAŁA a ty po prostu poczułeś się zaakceptowany z dobrodziejstwem inwentarza :D Zabawa polega na tym, że tak jak ty nie byłbyś szczęsliwy z czynną zawodowo prostytutką tak zadna kobieta nie byłaby szczesliwa z casanovą i twoja zona nie jest tu wyjatkiem Oczywiście to co napisałam to tylko gdybania, ale może ci pomogą w przemyśleniach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzę..dziękuję, tym razem konkretniej i czytelniej. 1. psycholog- kiedyś , gdy mi bardziej zależało, wspominałem o tym. Reakcja była typu- przecież wszystko jest w porządku 2.dałem wszystko - pewnie że nie ograniczam tego do kwestii materialnych. Choć akurat w tym przypadku ma życie całkowicie bezproblemowe, chciała samochód- masz samochód, chcałaś taki dom- masz taki jaki ci się podobał..tyle że tego nie docenia. czy zdarz wam się często że mąż wyciąga was na zakupy- chodź , mam ochotę kupic Ci fajne buty, wiesz , przymierz ten pierścionek, spójrz jaki sexy gorset kupiłem ci w shopie-..bywało tak bardzo często, bywa i nadal choć rzadziej. Reakcja- coraz słabsza. Przecież chyba coś takiego świadczy - przynajmniej pozornie- że zależy mi na niej. Chwila zaineresowania, potem zobojętnienie. Może się jej jak psu zupa należy? Co innego powiesz- więc sfera uczuć , intymności ; dawniej starałem się stwarzać atmosferę, dawałem do zrozumienia że cholernie mnie pociąga- ile razy mąż czy chłopak prosił żebyście zrobiły na wieczór przed położeniem się spać makijaż, usiadły ubrane w kupione sexy ciuszki przy kieliszku szampana- reakcja - chce mi się spać, jestem zmęczona, kiedy indziej..tak nie lubię itd itp. Życie seksualne powoli stało się równie atrakcyjne co dziura w scianie. Ile razy po przyjściu z imprezy, czy z miasta widząc jak fajnie wygląda, jak jest ubrana..niemal eksplodowałem- i co..zero reakcji. wyciąganie na imprezy powoli zaczęło ją nudzić. Życie uczuciowe zaczęła wypełniać mamusia. U dorosłej kobiety, mamusia stała się powierniczką, przewodniczką po życiu. Nie rób tego bo mamusia, nie rób tamtego bo..w końcu teściowa wprowadziła się do mojego domu na dobre. W tej chwili żona spędza z nią więcej czasu niż ze mną. 3. W tej sytuacji naprawdę nie wiem czego pragnie 4 za prostytutkami nie latam- przeczytaj że na nia akurat trafiłem przypadkowo, potem się okazało kim jest. Nie miało to żadnego przełożenia na nasz romans, i nie było tam akurat miejsca na materialistyczne podejście z jej strony. Zupełnie. Pozostałe dziewczyny nie miały i nie mają nic wspólnego z tym fachem. 5. Co mnie trzyma w związku - głównie dzieciaki, bo żona nie ma u nich zadnego autorytetu , nie potrafi z nimi dogadać się , więc jeśli zostaną z matka to się zmarnują. 6. Nie zdradzałem jej przez 15 lat. Jesteśmy razem 18. Więc syndrom ten wcześniej nie istniał. 7. Wyrzutów sumienia w stosunku do żony nie mam. Raczej istnieją wobec kolejnych dziewczyn, z którymi się rozstaję. dziękuję Ci za obszerny mail

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze to o tobie świadczy że w prostytutce widzisz kobietę , czującą to samo co inne, potrzebującą ciepła, uczucia i kogoś na kim można się oprzeć i zaufać. Najłatwiej przyganiać innym a nie widzieć belki w swoim oku.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
no widzisz, wiedziałam że da radę wymieniać poglądy :D Kwestia psychologa: -------------------------------------------------------------------------------------- psycholog- kiedyś , gdy mi bardziej zależało, wspominałem o tym. Reakcja była typu- przecież wszystko jest w porządku --------------------------------------------------------------------------------------- jestem uzależniony od uwodzenia skąd takie zachowanie? analizowałes skąd u Ciebie ta potrzeba? nie, przeciez nie pójdę do psychologa. -------------------------------------------------------------------------------------- Spójrz: rozważasz kwestię psychologa TYLKO w kontekście relacji z żoną. Co to oznacza? Moim zdaniem to, że - albo chcesz "naprawić" tylko żonę ;) -albo uważasz, że sam nie jesteś "wart naprawy" i twoje życie/szczęście jest w prostej lini uzależnione od tego czy małzonka temat pobłogosławi czy nie ;) Oba podejścia są do kitu. No, bo skoro ONA twierdziła, że wszystko jest OK, a ty czułeś że jest NIE OK to mogłeś jej to uświadomić. "Dla mnie nie jest ok, nie umiem powiedzieć ci tego tak, aby cię nie urazić ALE jak tak dalej pójdzie nasze małżeństwo przestanie istnieć. czy naprawdę tego chcesz?" I walczyć o to. W chwili obecnej otwarcie przyznajesz że jesteś uzależniony. I co? I nic... czy mam rozumieć, że jest ci z tym uzależnieniem dobrze? No i jeszcze jeden drobiazg - dzieci. Czy ty sadzisz, że one nie widzą tego bagienka w waszej rodzinie? Nawet jeśli są zbyt małe by WIDZIEĆ, to na pewno CZUJĄ :O Niezły posag w dorosłe życie :O A tak nawiasem mówiąc czy twoja żona nie ma depresji? Bo opisywane przez ciebie zachowania są dość charakterystyczne dla tej choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
candy: jeśli uważasz, że można JEDNOCZEŚNIE sprzedawac swoje ciało i stworzyć zdrowy związek uczuciowy z partnerem to chylę czoła przed ogromem hipokryzji jaki prezentujesz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
Co mnie trzyma w związku - głównie dzieciaki, bo żona nie ma u nich zadnego autorytetu skoro pokazujesz dzieciom, że TY nie masz dla ich matki szacunku to nie powinno cię dziwić, że one biorą z ciebie przykład Piszesz, że żona ma super kontakt ze swoją matką A jaki jest TWÓJ kontakt z tesciową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzę..no, no..jestem pod wrażeniem.pomyśleć że z takich niechętnych sobie pozycji startowaliśmy.. Z teściowa - kontekt fatalny. Unikam jej by unikać zadrażnień na ile to w tych warunkach możliwe, niestety irytujace to towarzystwo zaś ja nie mam cierpliwości anioła(kiedys miałem, ale było to dawno) Kończe właśnie czytać książkę podrzucona przez Czarnego Kota-niegłupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
dawaj linka do ksiązki :D ja dalej nie jestem fanką zachowania typu casanova. Tak naprawdę pasji dostaję i furii jak słysze o zdradzanych zonach, bo sama byłam jedną z nich, dowiedziałam się - jak to zwykle bywa w tanich melodramatach ostatnia i znam całą gamę odczuć jakie towarzyszą takim pozycjom zyciowym :P. Natomiast staram sie oddzielać problem od człowieka. I choć moje komentarze na temat bywają zjadliwe ;), to często bywaja też celne. Ponawiam pytanie o potencjalna depresję zony. Z tego co wymieniłeś to mamy brak zainteresowania seksem, brak radości, nieumiejetność radzenia sobie z progeniturą, Chwila zaineresowania, potem zobojętnienie. Powinieneś jeszcze dodać jakieś uzależnienie ( na przykład od zakupów) i mamy klasyczną ucieczkę emocjonalną. Pytanie - przed czym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
aa..przecież i uzaleznienie też już mamy. Od mamusi :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mnie lektura wciągnęła, że zarzuciłem forum. Nie wierzę- Kot przesłał mi to w załączniku do maila na mój prywatny adres(dzielna dziewczyna)upibliczniony tu zresztą. jeśli chcesz - napisz do mnie to ci prześlę dalej.\"zdradzony przez ojca \" jak wspomniałem Eichelbergera. Ciekawe, choć jak zwykle trudno się ze wszystkim zgodzić,życie jest bogatsze i nie poddaje się az takiemu szufladkowaniu jak to czyni E. Ale pouczające i przydatne, sam wyciągnąłem z niej wnioski acz raczej dotyczące potomstwa niż mnie. Co do depresji- tak, tez miałem takie wrażenie, ale gdzie przyczyna..nie wiem. Wbrew pozorom sprawiamy wrażenie dobrego małżeństwa, jestem lubiany przez jej rodzinę ( mamusię wyłączam rzecz jasna). Naprawdę nie szczędzę jej gestów typu \"wypalmy fajkę pokoju\" - proponowałem wspólne walentynki w jakimś fajnym lokalu..wczoraj nawet chwilowy błysk w oku..potem spadek zainteresowania, awantura o byle co z dzieciakami..w tle zbolała mamusia skupiająca na sobie uwagę. I chyba tu tkwi toksyczne żródło. Co nie znaczy że się wybielam. zdaję sobie sprawe z tego jak oceniane jest moje zachowanie. Po prostu zbiegło się jedno z drugim- postawa żony i moja skłonność do nawiązywania kontaktów interpersonalnych. Napisz to prześlę Ci tę książkę. Obiecuję nie podrywać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..a co do twojej wypowiedzi i Candy- choc to jest tematna oddzielną dyskusję- chyba Candy ma sporo racji, choć dotyczy to sytuacji i osób stanowiących wyjątki.reguła zaś pewnie jest taka jak Ty to przedstawiasz. Tak w ogóle to powiniennem się przywitać, w szczególności z Nie wierzę..co też czynię .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
witam :) Na mejla napiszę wieczorkiem, bo jak teraz mi tę ksiązkę przyślesz to...oczywiście znów dzis nic nie zrobię :D Już o niej słyszałam parę dobrych zdań. :) Teraz sygnalnie: Co do depresji- tak, tez miałem takie wrażenie, ale gdzie przyczyna..nie wiem. Przyczyna może być w zapomnianym już dzieciństwie na przykład. Dokopanie się do przyczyny to cięzka praca i wymaga ogromnego samozaparcia. Z reguły chorzy uciekają przed grzebaniem w tych zapomnianych przyczynach bo to najzwyczajniej na świecie BOLI. I ten ból jest wyjątkowo paskudny,bo jest to ból duszy. Dlatego też najwygodniej jest "znaleźć winnego" i stwierdzić, że gdyby nie jego zachowanie wszystko byłoby ok. Tylko, że takie postępowanie sprawi, że nie rozwiążemy problemu a tylko zafałszujemy sobie rzeczywistość, żeby była dla nas bardziej znośna :( czy ty w ogóle rozmawiasz z żoną na temat twoich/ jej UCZUĆ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trinity is back
instantrebell, wydaje mi sie, ze popelniles ogromny blad wpuszczajac mamuske do waszego domu i zycia. Twoja zona jest przez nia calkowicie opanowana, Ty przestales sie liczyc jako partner. To tak, jakby Twoja zona byla w zwiazku ze swoja mamusia i razem zyja na Twoj koszt. Ty poczules sie odrzucony, wiec w koncu zaczales szukac towarzystwa innych kobiet, ktore Cie doceniaja i dowartosciowuja, dzieki nim czujesz sie znow facetem. Szukanie winnych tej sytuacji nie ma sensu, relacje miedzyludzkie sa bardzo zlozone. Lepiej szukac rozwiazan. Zastanow sie , czego naprawde chcesz. Zbudowac na nowo relacje z zona? Pozbyc sie z domu mamusi? Znalezc inna kobiete i stworzyc nowy zwiazek? Zatrzymac przy sobie dzieci? Zastanow sie nad idealnym scenariuszem i chcej, zeby sie spelnil. To pierwszy krok. Zycie sie dostosuje do Twojego wyboru, ale najpierw musisz wiedziec, czego chcesz! na razie sie strasznie miotasz i krzywdzisz wiele osob...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
ściagnęłam sobie tę książkę. Przeczytałam kilka stron... Chyba nie dorosłam do drążenia jej do końca Ona budzi we mnie uspioną nienawiść do ojca moich dzieci. Nie chcę tej nienawiści. Nienawiść to miłość chora. Ale jednak miłość. On nie zasługuje nawet na jedno wspomnienie i nawet na jedno drgnienie emocji. Przeczytam tę ksiazkę dopiero jak i to wydrę ze swojego serca Hwogh :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzę że to czytam
ponawiam pytanie ;) czy ty w ogóle rozmawiasz z żoną na temat twoich/ jej UCZUĆ? i dodaję jeszcze dwa: czy twoja zona cię zna naprawdę? czy ty naprawdę znasz swoją żonę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×