zostałam dziś napadnięta

dziś w parku w \'martwym punkcie\' zostałam napadnieta przez jakiegoś zbira, wyrwał mi torebkę, a ja zaczęłam panikować. Nie wiem skąd się wziął mój dobroczyńca, ale go dogonił, obezwładnił i jeszcze mu gębę w śniegu tak obficie wytarzał, że chyba mu się odechciało tej torebki. Był nieco młodszy ode mnie, jakieś 20 lat? ale cudny. Powiedział, że jego imię to Arek i jak coś to zostawił swój numer, tyle razy mu dziś dziękowałam i chciałabym jeszcze raz to zrobić telefonicznie. Nie będę nachalna? Są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie.. czy ktoś miał też taką sytuację?

to temat dla policji a nie na kafeterie, ale to fakt zdarzają sie dobrzy ludzie.

bedzie mu milo podziekuj a co:) a moze kawa? :)

Nowe sposoby na zapoznanie, a potem PAF do burdelu wywiezie Cie, no nie mów ze w takie zeczy nie wierzysz? Myslisz na serio ze komus by sie chcialo biec za twoja torebka bez przyczyny? Wyluzuj.,.,

bedziesz nachalna ;) daj sobie spokoj

A może to podryw na bohatera:P.Ale tak jak pisali może to być coś gorszego:O.I na tego tzw. dobroczyńcę uważaj:P.

To był jego obowiązek!!! Dobry z niego człowiek!!! Możesz mu pdziękować telefonicznie!!! Wyrażam zgodę:P

zapisz się na Krav Magę!!! mówie poważnie

podziekuj i zapros na kawe :) moze to poczatek milej znajomosci :) a wy ludzie sami wyluzujcie a nie dopatrujecie sie wszedzie zla i podtekstow, skoro same debile chodza po swiecie i nikt nie pomaga bezinteresownie to wy chyba tez do nich nalezycie...bez przesady, spokojnie mozesz zadzwonic, od jednej kawy do ewentualnych randek dluga droga

ale fajnie :)

Witaj w klubie :( Mnie też dziś napadnięto. :((((((( Napadł mnie pewien nieznajomy gostek. Krzyknął \"TO NAPAD\" i przyłożył mi do pleców jakieś żelastwo. Nie wiem co to było, ale oddałam torbę. Nic tam nie miałam oprócz bochenka chleba (szczęście w nieszczęściu). No ale tak było. I nikt mi nie chce wierzyć a ja ledwo żyję z przerażenia, stresu. Nie wiem gdzie do psychologa mam iść... :( xxxxxxxxxxx

Wiem, wiem... czemu ofiara nie krzyczy. No czemu... bo tak. bo to było... ZWIERZE. To znaczy człowiek, ale miał kopyta i głowę kozła!!! A ja byłam sama na polu. Bo szłam przez pole. Kto by mnie tam usłyszał? A więc oddałam mu tę torbę z bochnem i on zniknął. Zaraz wam powiem skąd wiedziałam , że to kozieł nie człowiek :( Po zapachu - i sierść miał - kopyta zamiast rąk. Omal tam nie zeszłam smiertelnie na tej łące. W jednej chwili jak się pojawił tak zniknął. Zatkało mnie poza tym - sami rozumiecie :(

xxxxxttttttrrrrrrrrr - nie jaraj tyle ziola

Byłam trzeźwa. Szłam i śpiewałam piosenkę jakąś. Widziałam ukradkiem, że Kozioł mnie zaatakował. Coś strasznego :(

postanowiłam w nagrode wysłac mu pukielek włosków z mojego wzgórka łonowego i chusteczke nawilżoną moim zapachem intymnym

stiria - wypierdaIaj