ale ja świnia jestem, wkopałam kumpli chłopaka...

mój chłopak zaczął grać na maszynach. jeszcze do niedawna pracował na stacji CPN, ale zwolnił się, znalazł inną pracę. na stacji panowały takie koleżeńskie, luźne klimaty, z szefem byli na TY... póki pracował to mógł sobie brać zaliczki w trakcie miesiąca, nie było problemu. W tamtym miesiącu się zwolnił. I nie miał prawa dotknąc stamtąd ani złotówki. Ale dalej pozyczał - na maszyny. Szedł do chłopaków i oni mu po cichutku, po kryjomu dawali. Prosiłam ich, ostrzegałam, by tego nie robili, bo wszystko przegra i nie będzie miał z czego oddać. Niestety... Pożyczyli mu w niedzielę 800 zł. I on to przegrał. Wkurwiłam się. Wzięłam ze sobą mojego chłopaka, pojechaliśmy na CPN i przy jego kumplach, specjalnie, beszczelnie wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do ich szefa. I powiedziałam co i jak. W 10 minut przyjechał... I zrobił im takie dymy, że kurwa pióra leciały. wiem, podle postapiłam, ale ostrzegałam...