Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama 2-latka..........

Rycze dzis caly dzien przez mojego 2-latka...........

Polecane posty

Gość do Rani...
a nie lepiej jest z dzieckiem porozmawiac i wytlumaczyc, jak sie czujecie z jego zachowaniem????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam czterolatka
dodam, że mam jeszcze prawie półroczną córkę i nie zawsze mam czas powtarzać 200 razy żeby łaskawie się ubrał lub coś zjadł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2-latka..........
do: a ja mam 4-latka... A mlodsze dziecko jakie jest? spokojniejsze???? My niedlugo tez bedziemy mieli drugiego brzdaca i juz sie boje, jak to bedzie :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki
Ja mam roczniaka który też jest dzieckiem z tzw "charakterkiem" i niestety również mam problemy z akceptacją jego zachowań, noce mamy podobne tyle tylko że moje dziecko nie da się oszukać kaszką rozrobioną i wrzeszczy- trzeba robić normalną,gdyz wyczuwa jedna miarke mniej! a co do twojego syneczka to obawiam sie ze przechodzi teraz bardzo ciezki okres buntu i usamodzielniania sie i wszystko w tym czasie jest na NIE! niestety z pedagogicznego punku widzenia nie ma dobrej rady, musicie isc na kompromis i w zadnym badz razie nie ustepuj mu slepo na wszystko- wspolne kompromisy powinny pomoc np. on chce glosniej a ty ciszej to wybieracie po srodku, on chce pol zupy jak zjadal cala ty wlewasz wiecej i powinien zjesc tyle ile zawsze nieswiadom tego. Tak wiec glowa do gory i udanego boju ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2-latka..........
no wlasnie calay problem tkwi w charakterze.... Nasz aparacik tez nie frajer, oszukac sie nie dawal bardzo dlugo, lupal kasze w nocy i juz.... Propozycja zamiany smoka na maskotke odpada, on nie przepada za pluszakami, z zadym nie spi, nie ma takiej potrzeby..... dzis wymeczylismy go, bylismy w muzeum, u dziadkow, w sklepie, 2 razy dlugo na dworzu, o 19 padl jak mucha, zostawiony w pokoju, bez smoka, bez kaszy, niewykapany, niestety..... :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki
no na mojego synka takie maratony też za wiele nie działają, nie chce cię martwić ale niektóre dzieci po dniu pełnym wrażeń mają większe kłopoty ze snem niż po takim monotonnym- gdyż małe dzieci wszystkie wrażenia dzienne przeżywają podczas snu... Moje dziecko mimo że jestem pedagogiem ma swoje zasady, a te które działają na większość dzieci ma po prostu gdzieś. Teraz właśnie zaczoł znów jęczeć... też jestem wykończona i mam dość... i jeszcze upierdliwą teściową na karku która wszystko wie najlepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ my ze swoimi dziećmi rozmawiamy!Bywa jednak tak,że to emocje biorą górę i dzieciak zupełnie sobie z tym nie radzi.Ja niejednokrotnie słyszalam z od syna;mamusiu ja nie chciałem naprawdę,ja nie wiem dlaczego tak zrobiłem,bardzo przepraszam,kocham Cię.słuchajcie,naprawdę niektórzy mają dzieci,które nie radzą sobie ze swoimi emocjami i w pierwszej kolejności rodzice powinni wziąść pod lupę siebie i swoje emocje i zachowanie a potem radzić sobie z dzieckiem.Jeżeli ktokolwiek z Was uda się do psychologa,do psychiatry dziecięcego to pierwsze pytanie będzie nie o dziecko a o Was ,o wasz związek ,o waszą sytuację zyciowa o wasze relacje z ojcem dziecka.Ja też niejednokrotnie czułam się bezsilna i naprawdę zachowajcie dla siebie rewelacyjne rady pod postacią;bić i wrzeszczeć albo ;wyrodna matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki
zgadzam się z tobą, bo to nasze emocje są przelewane na dziecko i ktoś powiedział kiedyś takie bardzo mądre zdanie" dziecko nigdy nie będzie bardziej szczęśliwe niż jego rodzice" sama zauważam to że moj humor niemal w 100% przenosi się na mojego synka, tylko co zrobić jak sie nie da! nie zawsze da się uśmiechać, gdy warunki zewnętrzne nie sprzyjają byciu szczęśliwym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madre zdanie o tym szczesciu
rodzicow.... Ja w dziecinstwie widzialam zatroskana mame i nerwowego ojca, nie bylam chroniona przed problemami doroslych, bylam swiadkiem dyskusji rodzinnych, a ze rodzina duza, to i problemow duzo bylo.... nie chodzilam do przedszkola, wiec duzo z doroslymi czasu spedzalam.... mialam wrazenie, ze jestem powazniejsza niz moi rowiesnicy... bardzo mi to przeszkadzalo..... do dzis jestem malkontencka, mam tendencje do wpadania w depreche, zle radze sobie z problemami.. dlatego przy swoim dziecku staram sie nie rozmawiac o problemach, staram sie smiac, nawet gdy mi nie do smiechu, mam nadzieje tylko, ze nie popadne w druga skrajnosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja córcia (20 m-cy) też potrafi dać nam nieźle w kość!!:) Jak jej się czegoś odmówi na spacerze to potrafi usiąść, ale nawet położyć się na ziemi na znak buntu. Najpierw ją podnosiłam, prosiłam by wstała, tłumaczylam...A teraz po prostu czekam te 2-3 min aż sama się uspokoi i wstanie. Potrafi się wściec o byle co, np bylysmy na spacerze i gdzies stalo zaparkowane auto. Bardzo chciala do niego wejść, a ja jej tlumaczę, że nie wolno, że to auto jakiegoś pana, że pan by sie gniewał na nas itp. i wtedy wpada w taką furię, że nic nie pomaga i siada na śniegu. Próbuję z tym walczyć poprzez tłumaczenie i ignorowanie histerii, ale często jest mi strasznie głupio jak widzę zdziwione spojrzenia przechodniów. Aha, potrafi w złości uderzyć. Też czasami jestem tym tak zmęczona, że szok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2-latka..........
Nasz na szczescie nie rzuca sie, nie siada na sniegu............. Ale jest potwornym rozrabiaka i lubi dyktowac :-P I to juz jest cecha charakteru,, ktorej chyba nie da sie wykorzenic.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cieszcie się bo macie jedno w wieku 2 lat;) no moja młodsza o minutkę też potrafi dać do pieca, udziela się to oczywiście starszej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki
nie chce was martwić ale niektóre dzieci takie po prostu są i nic i nikt tego nie zmieni. Tez posiadam takie dziecko i wiem o czym mówicie, bo też miewam doły i mam dość wszystkiego a tym bardziej że studiuje to co studiuję i powinnam sobie dawać rade a tak nie jest... rodzice mojego męża z którymi niestety mieszkamy wszystko wiedzą zawsze lepiej( choć plączą sie w zeznaniach)-to wszystko powoduje że często czuję się jak śmieć. Jedno mnie pociesza WIEM ŻE MÓJ SYN PORADZI SOBIE W ŻYCIU I TEGO JESTEM PEWNA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tez dwulatka w sumie anioł
studentka współczuje tesciów:):), i przyznam sie ze moj te pije butle kaszki na noc i rano i nie panikuje z tego powodu jeżeli potrezbuje mój brat tez kiedys pił do 7 roku ż i ma prościutkie zęby aż mama skapitulowała a chłop z niego teraz wyrósł i nic mu nie brakuje(nie bede fotami świecic:P), popieram ktoras mamusie ze w niektorych sytuacjach nie da sie pertraktowac z dwulatkiem ani tłumaczyc tylko poprostu pomaga zamilkniecie i wyjście do innego pomieszczenia dzieci czesto za chwile nie pamietaja o co sie ze tak napisze burzyły bo już zajęło je cos innego a my sami stracilibysmy za duzo nerwow na kolejna dyskusję, my tez mamy zasady i ramy dnia kazdy jest mniej wiecej przewidywalny gdy mniej to zapowiadamy wydarzenie np podroż że bedzie fajnie itp na razie było oki:), dzieki temu i moze temu jest mniej scysji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja swego czasu niejednokrotnie słyszałam:kup pani dzieciakowi tego cukierka,niech się wreszcie zamknie.początkowo reagowałam emocjonalnie a potem nabrałam tzw znieczulicy.teraz takie sytuacje nie mają miejsca,bo przed wyjściem z domu dokładnie ustalamy gdzie idziemy,w jakim celu i co można a czego nie.To są proste ,nierozbudowane zdania typu:Idziemy na zakupy,nie prosimy o słodycze,możesz sobie wybrać dowolny jogurt,serek albo owoc,ale żadnych słodyczy.albo:teraz idziemy do banku,nie biegamy po kałużach.Bieganie po kałużach będzie w drodze powrotnej.Czasami mam wrażenie,że robię z siebie idiotkę przed własnym dzieckiem i całym światem,ale mam to w wielkim poszanowaniu(rozumiecie?) Syn doskonale zna nazwy łacińskie kilkunastu dinozaurów a czasami nie dociera do tego małego człowieka co to znaczy stój! Jak syn miał 4 latka zaczęliśmy badania w poradni pod kątem ADHD,ale w ciągu ostatniego roku zachowanie synka tak bardzo się zmieniło,że nasza pani psycholog powiedziała,abyśmy zaprzestali spotkań i po prostu robili,postepowali z synem tak jak do tej pory. z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa. Badżcie cierpliwe i konsekwentne mamusie małych,kochanych potworków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki
a masz może rade na "kochanych" dziadków którzy na wszystko pozwalają ... i ciągle Cię krytykują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tez dwulatka w sumie anioł
Rani masz całkowita rację co do włąsnych emocji i stosunków małżeńskich wiem juz z autopsji, ja akurat lubie dominowac i moze dzieki temu na razie synek kapituluje:D bo wie ze i tak nie popuszcze:D, a wykorzystuje sytujacje spiec dlatego unikamy takich zdarzen bo dzieci sa cwane i im starsze tym tylko mogłoby byc gorzej tu z przykłądu znajomych napuszczanie rodzicow za pieniazki na siebie itd itp a starzy kupowali każdą bajke i sie żarli..............:O dajesz ciała ,,,,,wiesz niektorym myli sie zarzadzanie zasobami ludzkimi w firmie z prowadzeniem domu i byciem 24h zrównoważonym psychicznie bez złych dni okresu, choroby ......kiedy to człowiek dałby sie wystrzelic na marsa chociaż na h:P by pobyc w absolutnej ciszy i ciemności, a macierzyństwo niestety az do wyprowadzki dzieciatka z domu wyklucza takie cuś:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tez dwulatka w sumie anioł
Rani ja tak samo gadam non stop, a jezeli nie mam siły gadac ze tego nie a kinder jajko masz w domu, teraz siedz łądnie to mam lekkie naginania ze strony synka dla mnie to norma żadna nowośc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tez dwulatka w sumie anioł
studentka gdy bylisdmy u rodzicow na swieta to dwa tygodnie wracaliśmy do zasad bo młody był nauczony że co zawyje zajęczy to ma , a ja sama z nim nie moge byc na kazde pierdniecie ,wiec ci wierze i współczuje bo masz dwa fronty Ty chyba najpierw zasady musiałąbyś wbic tesciom , najlepiej wyryc nad łóżkiem:), RAni ale opieprzyłąbym taką babę uwierz:D, a moje dziecko lubi chodzic do zabawkowego żeby .....................sie pobawic:P, może podotykac by nie zepsuc ale zabawki ma w domu mówię mu i dostanie gdy zasłuży, bym teraz nie zapeszyła:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam wspanbiałych rodziców i teściów,moje dzieciaki uwielbiają dziadków.Ani rodzice męża ani moi nigdy nie mówili:to żle robisz,tak nie wolno.Dużo rozmawialiśmy i oni nas na każdym kroku wspierają. takie same zasady obowiązują w domu jak i u dziadkow i syn to wie. Tak naprawdę to u dziadków jest lepiej,bo oni mają wnukom więcej czasu,bo rodzice to pół dnia w pracy a potem to i w domu coś trzeba zrobić,i zakupy i coś załatwić(rozumiemy się kobietki:))Nigdy nie mieszkaliśmy z dziadkami,zawsze sami.Jedni dziadkowie mieszkają w sąsiednim mieście(50 km od nas) a drudzy jeszcze dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki
wiesz mój problem polega na tym że im totalnie odbiło na punkcie mojego syna, gdyż mieli tylko jedynaka i to na kazde jego skinienie- spali z nim do 5 roku zycia, nosili na rekach caly czas i jak mi wczesniej opowiadali jak to oni... to ja bym tego nie zniosła i zamiast uczyc sie na własnych błedach to dalej to samo bo "on sie czuje nie kochany" jak sie nie nosi na rekach caly dzien lub nie pozwoli na wszystko i tu wszystko w całkowitym sensie tego słowa... nie mam już siły walczyć czuje się jak wyrodna matka... choć niby powinnam wiedzieć swoje z racji studiów ale w życiu to tak kolorowo nie wygląda... dodam jeeszcze że ta sytuacja sie nie zmieni bo bedac w ciąży postanowiliśmy kupić wspólny dom i sprawy zaszły tak daleko że nie da sie wycofać a oni wcześniej(zanim sie moj syn urodził) byli całkiem inni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tez dwulatka w sumie anioł
Rani moi tez daleko, i tez nigdy nie powiedzieli mi zle robisz sa wrecz wniebowzieci z naszej wizyty, tylko ze w domu idziemy spac o tej i o tej h i żadnie marudzenie i wyrzucanie przytulanek czy wyyyyyyyyyyycie oj tak:D nie pomaga ide daje buzi i mówie teraz śpimy wszytskie misie tulisie juz spia i ty tez masz spac i papa buzi, a mama oj wypusc go ja nie moge tego słuchac, albo chlapanie sie przy kranie z dziadkiem , trzymanie dziecka na rekach by popstrykało sobie kontaktami daj mu ciacho.o 22..........noszenie na schodach.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tez dwulatka w sumie anioł
i tak jak studentka mam lekki potem sajgonik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka pedagogiki
czyli nie ma na to rady... całe moje przyszłe życie (puki nie umrą) to będzie koszmar... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są takie sytuacje,których nie zapomnę nigdy.Oto jedna z nich.Syn ma 3 latka,córka 5,jesteśmy w warzywniaku ,kupuję jabłka,banany,jakieś warzywa.Synek zobaczył przy kasie w pudełeczku ziarenka słonecznika w kolorowej polewie i oczywiście krzyk :kup mi to.Ja spokojnie odpowiadam:nie.Syn znowu,tym razem głośniej:kup mi, bo ja chcę.córka milczy jak zaklęta.Ja udaję,że nic się nie dzieje.Syn zaczyna wrzeszczec kup,kup,kup,kup i tak wiele,wiele razy,ja na zewnątrz spokojna a w środku aż mnie nosi ze złości.słyszę komentarze tych życzliwych za plecami ale dalej kupuję ,syn już nie tylko krzyczy ale i płacze,wpada w histerię i pewien straszy pan nie wytrzymuje napięcia i krzyczy nabij go w dupę idiotko!A moja pięcioletnia córeczka spokojnie odpowiada:sam jesteś idiotą ty stary dziadu.Mnie zamurowało,synek przestal płakać i krzyczeć a córka dodała:idziemy do domu,oni nic nie rozumieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaps świadczy
tylko i wyłącznie o słabości rodzica. Ciekawe czy uderzyłabyś swojego szefa w pracy? pewnie nie a swoje dziecko które nie może ci oddać tak? uczysz go że można bić słabszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tez dwulatka w sumie anioł
klaps nie wiem do kogo pijesz??????????????????? RAni :D:D:D chciałabym widziec mine tego dziada:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziadka zamurowało,w sklepie w jednej chwili zapanowała cisza a ja grzecznie i spokojnie podziękowałam,życzyłam miłego dnia i wyszliśmy ze sklepu.Na chodniku zaczęłam się śmiać i nie mogłam się uspokoić.syn był totalnie zdezorientowany ,nawet nie mrugał a córa śmiała się razem ze mną.mąż powiedział,że nigdy nie pójdzie z nami wszystkimi razem do sklepu!Takich i tym podobnych sytuacji było całe mnóstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam czterolatka
mamo 2-latka, oprócz 4-letniego terrorysty domowego mam 10 letniego syna, który przy tych samych metodach wychowawczych i dodatkowo w trudnym okresie docierania się małżeńskiego, był spokojnym i pogodnym dzieckiem. O półrocznej córce trudno jeszcze coś mówić na temat charakteru, ale pewne osiągnięcia wychowawcze już są: sama zasypia i potrafi sama pobawić się na macie lub posiedzieć w leżaczku obserwując otoczenie, nawet przez godzinę. W tym roku mój czterolatek zaczął chodzić do przedszkola i panie również nie mogły znaleźć na niego sposobu - wysłały mnie do psychologa. Rozmowy z p. psycholog można podsumować jednym zdaniem "ten typ tak ma"... A mały gryzł dzieci, bił chociaż pluszakami, zawsze musiał być do wszystkiego pierwszy i we wszystkim najlepszy - jak nie to obraza i histeria...do tej pory prawie codziennie ląduje w kącie lub na karnym krześle...a potem jak już pani pozwala zakończy karę on ma w nosie i siedzi dalej co panią doprowadza do białej gorączki. Pewne rzeczy są wyuczalne od pierwszych miesięcy życia, np. spanie we własnym łóżku, przesypianie nocy bez jedzenia - mały w niemowlęctwie był spokojny, pogodny, bunt zaczął się ok. 1 roku i trwa do teraz. Na szczęście zawsze potrzebował sporo snu i do trzech lat spał 2 - 3 godziny w dzień, więc można było ładować akumulatory na walkę. Teraz chodzi wcześnie spać ok. 20 i zasypia sam po krótkim czytaniu bajki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponoć agresja u dzieci jest skutkiem nieodpowiednio ulokowanych emocji.Najpierw jest krzyk,płacz,wrzask,rzucanie się na ziemię,ataki histerii a dopiero potem ataki agresji wobec innych.Łatwo powiedzieć!Mój syn nigdy nie przejawiał agresji,nie uderzył nigdy żadnego dziecka,nie popchnął ,nie szarpnął,przynajmniej dla mnie nic na ten temat nie wiadomo. Jesli chodzi o przedszkole ,o szkołe,to unas jeszcze sporo czasu minie zanim wszystkie osoby,które dzieci uczą( a przynajmniej uczyć powinny z racji wykonywanego zawodu)bedą uświadomione w kwesti tego,że nie wszystkie kilkulatki będą w stanie wysiedzieć i skupić się w czasie wyznaczonym przez nauczyciela.teraz synek chodzi do zwykłej szkoły państwowej do grupy mieszanej pięcio i szesciolatków i jest dobrze.Panie zostały poinformowane o tym jaki syn jest,co jest w stanie zrobić a czego nie i radzimy sobie.Jeśli pani widzi,że mojego syna zaczyna\"nosić\" to mówi-poskacz chwilę i ten wypada z ławki i jak oszalały podskakuje przez minutkę,dwie i jest spokój.Nadal łatwo się złości,byle drobiazg potrafi go wyprowadzić z równowagi,nie znosi jak go się popędza,słowo:szybciej działa na niego jak czerwona wirująca płachta na byka. jednym ze sposobów na nauczenie się skupiania na czas określony byly słuchowiska.słuchał przykładowo bajki przez 2,3,4 i z czasem coraz dłużej bajek i potem musiał odpowiadać na pytania.Układał na raty,malował na raty i tak mozolnie krok po kroczku idziemy do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×