Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lękprzed

Lęk przed ciążą

Polecane posty

Gość lękprzed

Witam, Mam 31 lat, męża, sytuację finansową dobrą (mąż ma dobrą pracę). Ja z kolei mam pracę ciekawą. Nie prowadzę może super aktywnego życia (taki mam typ upodobań), ale bardzo wygodne i spokojne. W sensie- mam czas na co chcę, odpoczywam kiedy chcę, zawód mam taki w sumie "pół-wolny". Nigdy nie chciałam i nie chcę mieć dzieci. Nie odczuwam żadnych emocji w kontakcie z dziećmi. Kiedys był to tylko stosunek neutralny, ostatnio jest wręcz wrogi. Myślę, że to jednak nerwowa reakcja na naciski ze strony otoczenia- a dokładniej męża , żebym zaszła w ciążę. Mąż nie posiada dzieci z wcześniejszych związków.Jest o kilka lat starszy, marzy o dziecku. Moja determinacja i manifestacja negatywnego stosunku do dzieci jest poważnym problemem w naszym związku. Do tego stopnia, że mąż jest skłonny nawet odejsć. Taka opcja jest możliwa i mimo , ze szaleję za meżem i wiem, że rozstanie załamałoby mnie , nie mowiąc o świadomości ,ze z inną kobietą zakłada rodzinę, obawiam się, że nie posunę się do zajścia w ciążę. Wiele czasu spędziłam na wyobrażeniach jak to będzie, co by było, gdybym zdecydowala sie na dziecko. Wizja tego świata dołuje mnie, czuję to jak koniec mnie, koniec radośći, ból i smutek. Jestem jednostką bardzo niezależną, mam wręcz władczy, meski charakter. Nie toleruję uległości, i zmuszenie mnie do ciąży odczuwam jak gwałt na mnie całej. Tak jak pisałam wiele mam jednak do stracenia. Odpowiedzi, że po narodzinach dziecka, moje nastawienie zmieni się są pewnikiem. Bo wiele kobiet nie chce dzieci, ale później szaleją wręcz ze szczęscia. Ja jednak chciałabym, żeby wypowiedziały się te kobiety, których nastawienie po takiej niechcianej ciąży nie zmieniło się (chociaż nie wiem czy ta grupa kobiet przesiaduje na forach dla matek). Mam co robić w życiu, nie potrzebuję dodatkowej osoby (na dodatek tak obciążającej). Nawet jesli założyć , że bez dziecka nigdy nie osiągnę pełni szczęscia to jeśli jest chocby maly procent szans , ze moje wizje spełnią się to nie chcę ryzykować. Bo w moich wizjach życie z dzieckiem bedzie nawet nie półszczesliwe, ale będzie kompletną śmiercią mnie samej. Proszę o rozsądne wypowiedzi osób , ktore same przezyły takie dylematy, bo tendencyjne teorie potrafię sama wyłożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci tak
Tu rzeczywiście nie za bardzo znajdziesz kobiety podobne Tobie. Nawet rozsądnych , przecietnych kobiet jest niewiele, Czasem czytam to foum i mam wrażenie, ze kobiety żyją tylko swoimi dziećmi. Ja mam 4 letnia córeczkę, ukochaną, też miałam obawy , ale dziecka chciałam. Nie dałam się jednak zdominować i pieluchy nei przysłoniły mi całego świata. Wiele kobiet siedzi tylko z dziećmi w domu i zwyczajnie głupieje. Cały świat się kreći wokol dziecka. Ja dalej intensywnie pracuję, mam swoje życie, mogłabym zostać w domu, ale nie chciałam. Nie wiem jednak co doradzić w twoim przypadku, bo nie miałam niechęci do dzieci. Jak masz mozliwosc ciekawego zycia, jestes wyksztalcona i masz inetresujacą pracę, to dziecko nie jest ci potrzebne, masz się czym zajomować, więc może lepiej nei decysuj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szukam i szukam
" Nawet rozsądnych , przecietnych kobiet jest niewiele" odezwala sie rozsadna i przecietna kobieta :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci tak
Wiesz, jak widzę temat "kupa aż na plecach" i z zangażowaniem wpisujące się matki..Chyba lepiej siedzieć na "Pudelku".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erniczek
ja tez mam tyle lat i taka dobra dość sytuację. |Boje się nie ciązy ale porodu. W ciązy juz jestem. miałam szczęście bo nie wymiotowałam, nie miałam zachcianek, tylko częściej czułam głód, ale nie opychałam się. Duzo spałam i wypoczywałam, nie pracuję. Bój sie porodu ,adziecko trzeba miec, naprawde , trzeba miec bo niby poco wychodzimy za mąż, łączymy sie wpary?by tworzyc rodzinkę. Owsem masz prawo niechcieć. No ale naprawde niechcesz czy boisz sie konsekwencji i bó

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lękprzed
Witam, boję się tego , że nie będę chciała sobie poradzić, że zatęsknię za dawnym życiem. Boję się też obowiązków, a raczej mojej reakcji na obowiązki. Jestem osobą pracowitą, nie raz siedzę po nocach, żeby zrobic coś do pracy, ale nie trawię domowych prostackich zajeć. Nie sprzątam-wynajmuję do tego panią, jem na mieście lub proste potrawy- zupki, polprodukty, kanapki. Nie znoszę wrzasków. Nie chcę brzydko mówiąc upierdolonego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erniczek
to tak jak ja. Wygodnisia z nas i tyle. Nie mam gosposi bo mam małe mieszkanie a tez lubie w miescie zjesc. Ale czas przyszedł i zdecydowałam sie na ciążę- udało się. na stare lta bede miła jakąś bratnia duszę w postaci dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lękprzed
Jesteś pewna , że będziesz miała bratnią duszę? Hm. Żyj tą nadzieją. Wielu starców nią żyje. Dzieci są i odchodzą. Zabierają ci najlepsze lata życia, a na starość i tak zostajesz sama. Ważniejszy jest partner. Bo on z tobą bedzie do grobowej deski, a dziecki ułożą własne życia i z żalu ewentualnei odwiedzą cie na swieta , albo będą dzwonić. Na jednym z forów ktoś fajnei napisał, że od dzietnych znajomych rózni się tylko tym, że ich bedzie miał kto oddać do domu starców. Przecież to jest oczywiste, więc po co lamentować na stare lata , narzekać na niewdzięczne dzieci jak lepiej się nie decydować. Albo jak słyszę , ze na stare lata będzie miał przynejmniej kto "szklankę wody podać". Niezła cena za tą szklankę. Za pieniadze , ktore utopi się w wychowanie dzieci można sobie na starośc zapewnić luksusowe życie z najlepszą obsługą. To tak od strony materialnej. Niestety mojego męza te argumenty nie przekonują. On miał trudne dzieciństwo, ja z kolei pod wspominam je cudownie. Nie brakowało mi nigdy uczuć , miłośći. Gdy dorosłam dostrzegłam jednak ,ze macierzynstwo wyssało wszystko z mojej matki, nei miala życia, nie miala nic od życia. Mimo,ze wydawało sie ,ze jestem dosc rozsadną i dojrzałą dziewczyną, to jak każde dziecko zachowywalam sie egoistycznie, dopiero pozniej zrozumialam,ze matka zrobila z siebie wrak czlowieka. Jej obraz jest dla mnie przykladem takiej nędzy i rozpaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksandra301
ja tez jestem w podobnym wieku...i tez boje sie ciazy:( i zwiazanych z tym obowiazkow.A najbardziej boje sie urodzenia niepelnosprawnego dziacka:(.Znam to z autopsji, bo mam brata po porazeniu mozgowym:(, ktory pochlonil cale zycie moich rodzicow a takze moje dziecinstwo ( mialam 2 latka jak sie urodzil)....boje sie,ze sobie nie poradze z wychowaniem, ze nie bede miala czasu dla siebie i dla meza, a na dziadkow nie mam co liczyc, bo sa daleko,zreszta maja inne obowiazki na glowie...widze, co sie dzieje na swiecie, jaka rozwydrzona jest dzisiejsza mlodziez:(( sex nastolatkow, narkotyki, alkohol... nie mowiac juz o finansowej stronie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksandra301
"pochlonal"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitronela
Przed takimi wypadkami mozesz się uchornić. Cesarka, i rysyko porażenia mozgowego masz z glowy. Ale wiem ze to jest tragedia, u znajomej bylo podobnie, dziecko urodziloby sie zdrowe, ale niedtlelenienie w trakcie porodu i neistety, dramat na cale zycie dla calej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksandra301
u nas bylo dokladnie to samo:(( Ja na pewno jezeli bede w ciazy zdecyduje sie na cesarke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem cię doskonale
Ja doskonale ciebie rozumiem. Ja miałam i właściwie mam dokładnie te same obwy co ty, z tą tylko różnicą, że jestem w ciąży. Mam 33 lata i wydawać by się mogło, że to świetny czas na dziecko bo mam dobrą pracę, mieszkanie, stać mnie na wszystkie zachcianki. Ale ja nie chciałam byc w ciąży, tak się niestety stało, że to życie zrobiło mi taką niespodziankę i postawiona zostałam przed faktem dokonanym. Mój partner bardzo pragnął dziecka i jest bardzo szczęśliwy, że zostanie ojcem. Jestem przekonana, że on będzie lepszym ojcem niz ja matką. Nie bardzo potrafię się teraz odnaleźć w tej nowej sytuacji, która mnie przeraża i martwi. Nie wiem czy będę dobrą matką i czy w ogóle się do tego nadaję. Mam nadzieję, że być może moje nastawienie do dziecka zmieni się z czasem, może tuż przed porodem może dopiero po jego urodzeniu. Na rzie próbuję odnaleźć się w tej nowej sytuacji, ale nie za wszelka cenę. Wiem już że chce rodzić przez cesarskie cięcie bo naturalny poród mnie przeraża, nie wiem też czy zdecyduję się na naturalne karmienie bo jak na razie mam blokadę psychiczną przed tym. Pewnie zaraz odezwą się głosy, że jestem wyrodną matką, może i tak, ale z drugiej strony nie potrafię zachowywac się inaczej i zmienić się i podporządkować swoje życie dziecku. Zawsze byłam bardzo niezależna i najbardziej boje się, że moje życie diametralnie się zmieni i ta zmiana może mi się nie spodobać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dopisuję się do was
całym sercem jestem z wami , lat 30 skończone , też niezła sytuacja , partner 15 lat razem za chwilę ślub , on dzieci ubóstwia , ja ledwo znoszę :O Nie wiem czy kiedys się zdecuduję , będzie cholernie ciężko i naprawdę uważam że życie jest niesprawiedliwe - jak tu siedzę i piszę - jeśli okazałoby się że z zajściem w ciąże nie będę miała problemów - bo tego przecież nie wiem - oddałabym tą możliwośc kobiecie która się stara o dziecko i marzy o nim a się nie udaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda240777
ale zauważcie ciekawa sprawę- piszecie i jak na razie zadna Matka Polka Was nie zjechala. A piszecie texty w stylu, "pewnie zaraz odezwa sie głosy, że jestem wyrodną matką" :) Moim skromnym zdaniem wszystko jest dla ludzi- nie chcesz mieć dziecka - nie miej. Czasem życie decyduje za Was- patrz przykład "rozumiem Cie doskonale" czasem kobieta sama dorasta do tego, jakby nie patrzeć, obowiązku. Nic na siłę. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nana01
"rozumiem cie doskonale" - ja tez jak narazie nie wyobrazam sobie karmienia piersia:(( - az sie boje, ze tez zaraz dostane odpowiednie komentarze, ale widok kobiety karmiacej piersia nie przyprawia mnie o zachwyt...i tu nie chodzi,ze boje sie o figure, rozstepy...ale nie chce byc taka "mleczna krowa":(( tez mam 30stke i tez opory....boje sie tylko,ze kiedy bede chciala miec dziecko bedzie za pozno..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałąm tak samo
Nie będę pisać długiego wstępu, bo miałam niemal identycznie jak ty, włącznie z tym zamiłowaniem do pracy i niezależności ;) Już od początku związku mówiłam jasno że nie chcę mieć dzieci. Niby rozumiał, a jak się potem przyznał myślał, że zmienię zdanie. No cóż, nie zmieniłam. Parle lat po ślubie naszła go ochota na potomka. Wtedy przypomniałam mu nasze wspólne przedślubne stalenia - żadnych dzieci. Niby mówił że pamięta, ale co jakiś czas marudził że może jednak... Z czasem zaczęłam odnosić wrażenie że przybiera to formę szantażu i zaczęło mnie to coraz bardziej złościć. Bo jeśli móię że nie chcę, to znaczy dokładnie to, że nie chcę. I gdy któregoś dnia po raz kolejny usłyszałam że jeśli nie zgodzę się na dziecko to on odejdzie, nie wytrzymałam i powiedziałam mu że wie gdzie są drzwi. Zdziwił się strasznie, zaczął przepraszać ale ja dosłowie w jednej chwili zorientowałam się że przez ten czas jego marudzenia oddaliłam się od niego, i wcale nie mam już ochoty być z kimś kto próbuje mnie do czegoś przymusić. Próbował mnie przekonać żebyśmy spróbowali jeszcze raz, obiecywał że już więcej nie będzie namawiał na dziecko - no cóż, jakoś mu już nie wierzyłam. Zlożyłam pozew o rozwód, rozwiedliśmy się. NIe ukrywam, jakiś czas po rozwodzie było mi ciężko, nie wiem czy to była kwestia pozostałości miłości czy przyzwyczajenia. Ale cały czas miałam świadomość że mogę żyć bez niego, natomiast nie mogłabym żyć wbrew sobie Żal minął, a ja teraz jestem w szczęśliwym związku z facetem który też nie chce mieć dzieci. Ale i tak prewencyjnie opowiedziałam mu historię swojego małżeństwa żeby wiedział że ja na ogół zdania nie zmieniam, i żeby miał przykłąd jak kończą mężczyźni którzy usiłują mnie do czegoś zmusić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lękprzed
To jest to - żyć wbraw sobie. Nie chcę tego. Nie mam jednak tej swobody w decyzji o odejściu. Chociaż przezyłam kilka rozstań i wiem, że z każdej miłości mozna się wygrzebać- nie chcę przez to przechodzić. Z drugiej strony takie poświęcenie zabiłoby mnie, ale mojego męza zabija to, że nie potrafię się dla niego poswiecić. Takie błędne koło. Cieszę się , że są kobiety podobne do mnie. W grupie raźniej:) Nigdy nie myślałam, że jestem nienormalna, ani nie miałam jakiegoś poczucia niższej wartości , bo nei chcę mieć dzieci. Ponoć "instynkt macierzyński" to bzdury, to nei istnieje , to wytwór kulturowy. Ja jestem potwierdzeniem tej tezy. Niezależna, wbrew konwenasom, podważam wiele tradycyjnychi i obyczajowych zachowań i dziwnym zbiegiem okolicznosci okazuje się, ze w temacie macierzynstwa też jestem wolna. Martwi mnie jednak to, ze jednocześnie krzywdzę męża zabierając mu możliwość osiągniecia pełni szczęścia. Mimo wszystko, cieszę się, że się tu wpisałyście. Jeśli moj związek legnie w gruzach , następnym razem będę szukać męzczyzny ,ktory po pierwsze nie chce mieć dzieci. Reszta kryteriów na dalszym planie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×