Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość z Onetu

Polacy na obczyźnie! Jest jeszcze gdzieś na nas miejsce?

Polecane posty

Gość z Onetu

Pamiętacie jak radośnie i szczęśliwie nasi Rodzice radowali sie z Obrad Okrągłego Stołu? Z jakim napięciem i wyczekiwaniem przed telewizorami zasiadali wszyscy domownicy, rozbrzmiewało pukanie, kiedy sąsiedzi przychodzili na wielogodzinne śledzenie wydarzeń, kiedy na naszych oczach tworzyła się Przyszłość? Pamiętacie z jaką radością przwitaliśmy wiadomość "Panie i Panowie, ogłaszam koniec komuny."? Na ulicach cieszyli się ludzie, otwierały się okna, rodzice ściskali dzieci i mówili, że teraz będzie już dobrze. Każdy obywatel miał wtedy nadzieję, że od tego dnia będzie lepiej, skończy się upodlenie, hipokryzja, konformizm, kłamstwa i wrogość do Rządu. Mieliśmy nadzieję, że Nowa Ojczyzna pomieści nas wszystkich, da możliwość rozwoju, zarabiania, tworzenia dnia po swojemu i pewności, że żona i dzieci nie będą musiały już obawiać się, że ojciec strajkuje w zakładzie, nie wróci do domu a wieczorem do drzwi popuka pan w prochowcu i zaprosi do samochodu. Minęło parę lat. Staliśmy się Polakami. Z kartą kredytową w kieszeni, samochodem pod domem, własnym biznesem i kolorowym telewizorem, który przekonywał nas, że jesteśmy silni, odważni, wartościowi i gotowi podbić Europę. Ale w Polakach zgasła nadzieja, że mogą zrobić cokolwiek, żeby poczuć się szanowanym obywatelem. W pogoni za złotówką stali się sobie wrogami, donosicielami, sąsiadami, którzy najchętniej poprzebijaliby sobie nawzajem opony, żeby tylko drugi nie mógł jechać do pracy. Pokolenie Szkrabów, które tamtego wielkiego dnia obserwowało rodziców i sąsiadów i nie rozumiało o co toczy się gra, wychowali się w świecie w którym uczciwość rodziców nie popłaciła. Otworzyli biznesy w najlepszym do tego okresie, zmienili asortyment w swoim małym sklepiku raz, potem jeszcze raz, potem zdecydowali się sprzedawać towar "na zeszyt" a dziś już wiązali koniec z końcem. A zbliżając się do emerytury zastanawiali się czy 20 lat bez urlopu, wstawanie codziennie o 5 rano, brak kontaktu z dziećmi i nieustanne frustracje opłaciły się? Bo Urząd Skarbowy kradł każdą możliwą złotówkę, straszył więzieniem, grzywnami, Urząd Miasta podnosił czynsze i kazał płacić sobie krocie za zapleśniałe lokale bez dostępu do wody niczym za salony brukowane złotą kostką. U lekarza nie można było otrzymać właściwego leczenia bo o, niewłaściwy papierek, niewłaściwa kolejka, nie wystarczająco wypchana koperta. W biurach i urzędach petent był traktowany jak wróg. Odsyłany od biurka do biurka, bez śladu szacunku, niejednokrotnie z tzw. "ryjem" bo przerwało się niekończącą się, acz jak zajmująca czynność mieszania herbaty w szklance. Pokolenie szkrabów poszło na studia i okazało się, że jak urzędnicy traktują w biurach ich rodziców, tak samo panie w dziekanacie i sekretariacie traktują ich. W bibliotece- potencjalny złodziej i niszczyciel, w sali wykładowej- pomyłka, bo przecież jak Pan nie ma ochoty, to nikt tu Pana siłą nie trzyma. Po skończonych studiach w atmosferze kompletnego braku poszanowania nie tylko dla studenta ale i dla wiedzy tam wykładanej, Pokolenie Szkrabów wróciło do domów z dyplomami i okazało się, że Książeczka Mieszkaniowa, na którą Rodzice odkładali pieniądze zdewaluowała się 5 razy i po 20 latach oszczędzania, młody Polak nie ma szansy kupić nawet kawalerki. Może- wybrać zdewaluowany wkład w wysokości 400 zł, dołożyć drugie tyle i opłacić sobie jeden miesiąc w mieszkaniu studenckim. I kupić kefir. Z dyplomem w kieszeni i nadzieją, że jednak gdzieś tam są ci, co potrzebują ich kwalifikacji, otwartych głów i chęci do tworzenia Europy, Pokolenie Szkrabów poszło szukać pracy. Dzień po dniu, z otwartą głową zwieszoną coraz niżej wracali do domów gdzie Rodzice ślęczeli nad książkami rachunkowymi szukając, gdzie tez podziało się ich życie, szacunek do siebie, Rządu i ojczyzny, która pozwalała na biedę. Z obrzydzeniem przełączając kanały Telewizji Polskiej, która pokazywanie skrajnej biedy w wieczornych dokumentach traktowała jak rozrywkę typu "Łza w oku, dobrze, że mam lepiej". Religia, która była kiedyś Wiarą wszystkich obywateli, źródłem nadziei i pokrzepienia stała się nagle jedynie koszmarnie wynaturzoną karykaturą samej siebie. Dzieliła zamiast łączyć, szydziła zamiast wybaczać, krzyczała głosami młodych i starych, że inność jest grzechem, skazywała na potępienie i wieczność w piekielnych płomieniach, jak gdyby czas się cofnął i zapadł znów w ciemności średniowiecza. Po kilku miesiącach parzenia kawy w biurze, noszenia lunchów do gabinetów czy ostrzenia ołówków dla Szefa młody Polak stwierdził, że jako kelner zarobi więcej. Kelner na Obczyźnie. Jeden po drugim spakował co miał, wsiadł w autobus i pojechał za granicą szukać tego, czego nie dał mu jego własny kraj. Zostawił Mamę, Tatę nad tymi księgami rachunkowymi i obiecał dosyłać co może, żeby mogli podciągnąć domowy interes, bo przecież jutro będzie lepiej. W telewizji przecież mówili. A na obczyźnie? Zapomniał, że jest magistrem, że ma dyplom pielęgniarki czy księgowego po ekonomiku. Dostał pracę na zmywaku, kilka miesięcy później na kuchni, potem awansował na managera, zmienił pracę, zmienił pokój na mieszkanie, potem na dom. Od pierwszej wypłaty pomagał rodzicom i jeszcze mu starczało. Szybko dorobił się roweru, potem lepszego, samochodu... W ciągu dwóch lat zdobył więcej doświadczenia i wiedzy niż szukając w pracy w kraju i stojąc w niekończących się kolejkach do okienka z Upodleniem i Wstydem. Tęknił, dzwonił, pisał, wysyłał, pytał jak w domu. Słysząc, że dobrze i tak wiedział, że jego pomoc nie wystarcza bo Rząd usprawnia swoją politykę, zbliża się do Europy i zabiera ludziom coraz więcej: złotówek, szacunku i świętego spokoju. W Święta Bożego narodzenia, młody Polak siedzi przy małej choince i głośno przełyka ślinę, bo Mama tam a ja tu. Dzwoni do domu a po drugiej stronie odbiera Tata- Mama też płacze. I Emigrant postanawia skończyć z tym wszystkim- tęsknotą, bólem rozłąki, wiązaniem końca z końcem...postanawia zabrać rodzinę do siebie. Na obczyznę. A pewnego dnia kupuje sobie komputer, wtyka sie do ściany i czyta: POLSKA JUŻ CIEBIE NIE CHCE NIEUDACZNIKU!!! GŁUPI, TĘPY ROBOLU BEZ SZKOŁY, KORZENI, ZDRAJCO NARODU, DOROBKIEWICZU, CHAMIE i ZŁODZIEJU I już nie wie, za czym ma płakać bardziej. Za straconą ojczyzną czy nad straconym pokoleniem. Bo on ma szansę na przyszłość, a kraj który stracił swoje Pokolenie Szkrabów nie czeka już nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×