Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość titiititii

Błagam ja już nie daje rady....

Polecane posty

Gość titiititii

Mój tata jest alkoholikiem i całe życie słyszałam od niego, że jestem zerem i nic w życiu nie osiągnę (moje rodzeństwo też tego słuchało), moja mama nigdy się nie wtrącała, a mnie traktowała jak przysłowiowego Kopciuszka kiedyś(jak nie chciałam wyjść z psem na dwór -pies brata) nawet wykrzyczała mi że mogła mnie jednak usunąć, jak się późnieej okazało chciała to zrobić ale tata zabronił. Ciężko mi było nawet zaczełam wierzyć że jestem nikim. Wyprowadziłam się z domu i nawet to nie pomogło. Mój tata opowiada wszystkim ludziom jaka ja zła, głupia, że jestem nikim, zerem (jak jest pijany), jakn trzeźwy to się do tego nie przyznaje. Z braćmi miałam dobry kontakt do czasu aż między sobą się pokłócili i przyjechali do mnie się żalić, wysłuchałam każdego z osobana nic nie mówiąć (uważam że to była błaha sprawa w porównaniu z moimi dzieciństwem i dalszym życiem) Jak sie później okazało oni się pogodzili co mnie ucieszyło bo ich kocham, ale oskarżyli mnie o to że ich nastawiałam przeciw sobie(wtedy kiedy się żalili) myśle, że zwalili na mnie wine bo nie chcieli się przyznać do własnych błedów a tak jest najłatwiej. Nastepnie przyszły ciężkie czasy dla mnie i mojego męża, nie mieliśmy pracy i ledwo wiązaliśmy koniec z końcem (męża rodzina jak mogła tak nam pomogła). Moja rodzina nawet się nie zainteresowała moją sytuacją (nie chodzi o pieniądze ale chociaż o jedzenie). Moja rodzina nie nażeka na brak pieniędzy. naprawdę było ciężko! Jedyne co robili to ciągle docinali idź do pracy, jak możesz jeść tylko ziemniaki z sosem. Naprawde nie mogliśmy znaleść pracy. Moa rodzina zbierała się na wspólne obiady oczywiście nas nie zapraszali mimo że prawie nie mieliśmy co jeść,żebyśmy mogli żyć normalnie i spokojnie.Teraz mój mąż pracuje zarabia wystarczająco dużo Znowu poczułam szczęście z życia, moi bracia mnie odwiedzają stąd wiem o rodzinnych obiadach. Oni znowu zaczynają na siebie mówić nawet jak im przerywam mówiąc że nie chce słuchać oni dale mówią i później cała wię zrzucają na mnie. Oni się godzą a ja nadal jestem POPYCHADŁEM i nikim dla mojej rodziny a ja tak bardzo ich kocham sama nie wiem za co. W ogień bym za moja rodzinę wskoczyła. Już nie wiem co mam robić nie potrafię się od nich odciąć. Co wy byście zrobiły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To bardzo cięzka sytuacja i podziwiam Cię ,że mimo wszystko poradziłaś sobie z tym , wyszliście z mężem na prostą.Niestety masz typowe objawy DDA i to co czujesz do rodziny się z tym wiąże.Najlepsza byłaby dla Ciebie jakaś terapia , może grupowa? Może brzmi to absurdalnie ,ale nie uporządkujesz tych spraw z nimi , dopóki sama nie dasz sobie z tym rady. Gdy poczujesz sie na siłach postaw się im, wymagaj szacunku , powiedz jaka jest prawda i bądz nieugięta , jesli jej nie zaakceptują to lepiej sie od nich odciąć, bo Cie zniszczą. Taka rodzina zzera jak rak od środka , później niewiadomo kiedy sypie sie małzenstwo , pojawiaja sie inne problemy a wszystko przez destrukcyjne działanie rodziny na Ciebie.Nie daj się , nie daj z siebie zrobić popychadła i czarnej owcy w rodzinie, nie warto..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq
Poćwicz z lekka ortografię bo masz małe błędy (piszę o tym, ponieważ jak mało kto zrobiłaś ich niewiele więc widać, że głąbem nie jesteś co nawet paru zdań ułożyć nie umie i za zero uważać się nie musisz, uzupełnij wykształcenie, idź na kursy z asertywności, skorzystaj z doradztwa zawodowego, uprawiaj sport. Dzieci alkoholików mogą zrobić dwa kroki...albo będą żyć z kulą u nogi pod postacią niskiej samooceny...albo przełożą to na ambicję i udowadniają sobie, "że mogą, potrafią"...obierz sobie cel i realizuj go. Skoro nie masz pracy i zarejestrowałaś się PUPie to staraj się o dotację na założenie firmy. To może być wszystko! Kursy możesz porobić w rok. Weź się za siebie a nie marudzisz. To że mąż zarabia nie znaczy, że Ty nie możesz rozwinąć skrzydeł. Wysportowana, zdrowa! sylwetka, dobra praca, która umożliwia rozwój i udany związek to podstawy do szczęśliwego życia. Czy okropna rodzina jest Ci potrzebna do szczęścia? Może i tak...ale spróbuj obrać strategie..."mam ich gdzieś"...i włącz motor...kiedy osiągniesz zamierzone cele...żal i ból przestanie mieć miejsce i wejdzie na ich zastępstwo litość...i spokój i wtedy jak wybaczysz naprawiaj relacje z rodziną...ale zacznij od siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzzzzzzzzzzzzzz
tez mam nadzieje ze obudze sie rano i otworzę nowy rodział .... nie chce wracac do tego co bylo co mogloby byc mam nadzieje ze ktos to uszanuje . ... nie rozumiem jak ktos moze nie liczyc sie z moimi uczuciami wogle i mysli ze ja bede sie bawic w masohizm .wybaczenie to jedno a chęc przebywania z taka osobą to druga sprawa i nikt nie moze tego odemnie wymagac .nawet gdybym była nie wiem jak silna nie znaczy wcale ze mam pozwolic zeby z premedytacja ktos mnie ranił .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość titiititii
Anq Błędy wynikają z nerwów, nie jest łatwo tyle z siebie wylać!!! Jestem na II roku ekonomi, więc kursy mi nie potrzebne. Mimo wszystko dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq
No to ucz się pilnie i olej debili, Ty masz zapędy by coś osiągnąć...oni już osiągnęli...ale dno...szkoda nerwów dla takich. Może sami dojrzeją. Są na świecie szczęśliwe sieroty jedynaki więc i siebie póki nie zmądrzeją jak takową traktuj. Postaw siebie na pierwszym miejscu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×