Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fobiczkaaa

jak pokonac fobie spoleczna?

Polecane posty

Gość uupppp
czy komus sie udalo wyleczyc z fobii albo nerwicy lekowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba do
polowy sie rozebrac i isc na ulice i po fobii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niematotamto
Hej napewnotak wiesz czytajac Twoje posty moge powiedziec że jestes mym odzwierciedleniem. Ja tak samo mam z tym od dawna problem. Ostatnio troche probowalam o nim zapomniec wyjazdem za granice ale obecnie jestem w Polsce i dzis znow mialam "atak" jesli chodzi o Kosciol bo ja mialam takie same problemy z pojsciem do Komuni, do dzis sie boje tych wszystkich oczu skierowanych w moja strone ale wiesz przynajmniej w tej sytuacji odnalazlam ratunek. Wydaje mi sie ze tak jak ja skupiasz sie nie na tym co trzeba. Idziesz do komunii by przyjac Ciało Jezusa idziesz polaczyc sie z Bogiem pod postacią chleba. Nie idziesz na pokaz albo na przemowienie. Skup sie na tym co naprawde wazne, idz ze skrucha i wewnętrzna siła, po drodze pros Boga zeby Ci pomogl a na pewno tak sie stanie!Pan Bog wie co Cie trapi, chce Ci pomoc ale niestety patrzysz na wszystkich wokol a nie na Niego. W Kosciele masz sie czuc sobą, Kosciol to Twoj azyl a nie strach!pamietaj ze chodzisz tam bo Ty tego potrzebujesz a nie bo musisz, bo ludzie powiedza itp jesli skupisz sie na tym zobaczysz ze bedzie lzej! zycze Ci powodzenia z calego serca i pamietaj ze nie jestes sama. Walcze tak samo jak TY! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzęsiłapka:)
Witam serdecznie:) Czytając Wasze wypowiedzi nie mogę się nadziwić jak wiele podobnych myśli nękało mnie jeszcze cztery lata temu. Co prawda na fobię społeczną cierpiałam od szkoły podstawowej jednak z jej objawami radziłam sobie całkiem nieźle...aż do liceum. Odpowiedzi przy tablicy, publiczne wystąpienia o ściąganiu nie wspominając, trema zawsze mnie zdradzała:) Najpierw drżały dłonie, potem doszły problemy z resztą ciała. Straszne upokorzenie. Przetachano mnie przez szereg specjalistów. Jeden neurolog zaproponował nawet profilaktycznie serwować sobie drinki, aby uspokoić nerwy ( 2 dziennie ), nawet przedstawił leksykon medyczny w którym takie rozwiązanie zostało przedstawione. Pomysł niezły, praktykowałam przez jakiś czas, problem jednak w tym że mam słabą głowę i niesamowitą zdolność do popełniania głupot w stanie nie trzeźwym. Któregoś lata pomagałam koleżance w pracy w barze. Ręce strasznie mi dygotały przy nalewaniu piwa do szklanki. Usłyszałam od jej szefowej że taka rozstrzęsiona nigdy nie znajdę normalnej posady, śmiejąc się wyznaczyła mi zadanie osoby pilnującej toalety dla klientów - według niej idealnej dla mnie. Dużo dało mi to do myślenia. Nie zdawałam sobie sprawy że wcale szczytem moich marzeń nie jest bycie barmanką lub kelnerką. Wtedy jednak zabolało to wystarczająco. Zadawałam sobie głupie pytania w stylu: kto widzi moje słabości? czy poradzę sobie w życiu? kto będzie chciał takie chodzące nieszczęście? Miałam obsesję na punkcie moich wad. Wydawało mi się że wszyscy widzą we mnie kalekę. A więc piłam więcej, popełniałam głupoty, a gdy czułam się upokorzona dodawałam sobie odwagi kolejnym piwem lub drinkiem. Później doszła depresja. Przez alkohol straciłam znajomych. Doprowadziłam się do tego stanu ponieważ uwierzyłam w słowa Zakompleksionej kobiety. To obsesja na własnym punkcie napędza nasze lęki. Zadręczmy się ciągłymi wątpliwościami. Dziś mam rodzinę, rzuciłam palenie, schudłam, mam dobrą pracę. I co z tego że drżą mi ręce jak widzę jakiegoś znajomego? Trzęsę się bo go nie lubię więc dla własnego dobra po prostu go omijam. Nie obgaduje, nie kłócę się i nie stwarzam sytuacji w których mogłabym się zdenerwować - i tyle. I jest o niebo lepiej niż kiedyś. Nie zawsze ale to już coś. Fobię społeczną można pokonać - trzeba polubić siebie, zrozumieć i pokochać - tak jak kochają nas osoby które decydują się być przy nas. I tak jak rozumieją nas osoby które czytają te wszystkie wypowiedzi. Życzę nam wszystkim więcej wiary w siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak ale ty masz te osobe
przy sobie. a jak ma sie czuc osoba samotna/ to jeszcze dodatkowo wprowadza ja w komolesy zaniza poczucie wlasnej wartosci utwierdza w przekonaniu ze jest sie innym gorszym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzęsiłapka:)
Chciałabym napisać że jak tylko znajdziesz kogoś bliskiego, przyjaciela, partnera wszystkie objawy prysną niczym mydlana bańka. Ale tak nie jest. Problem leży w nas. Ktoś może Cię wyręczyć np. w posłodzeniu herbaty, załatwieniu sprawy w urzędzie lub skasowaniu biletu w autobusie ale magicznie nie zdejmie wszystkich lęków. Moja rodzina może się tylko domyślać ile wysiłku na co dzień kosztuje mnie "normalne funkcjonowanie". Ta choroba męczy ale podobno można z niej wyjść stosując terapie i łykając pigułki szczęścia. Zresztą każdy kto trafił na to forum już poczynił pierwsze kroki ku wyjściu z problemu. Bo przecież nie damy się tak łatwo i poradzimy sobie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×